Cerkiew i państwo, jak zawsze razem

W Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej w zasadzie bez zmian. Tak, jak przed wiekami, jak w latach 40. i 50. XX wieku – tak i teraz jej prominentni przedstawiciele nieodmiennie bronią interesów swojego państwa, a konkretniej jego obecnych przywódców. Najnowszym tego przykładem jest wywiad, jakiego udzielił prawosławnej telewizji “Sojuz” o. Wsiewołod Czaplin, odpowiedzialny w Patriarchacie Moskiewskim za stosunki zewnętrzne. Duchowny ten, którego wypowiedzi są zazwyczaj oficjalnym stanowiskiem Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej, wezwał władze swojego państwa do ostrego przeciwstawienia się wszystkim postulatom Zachodu i kontynuowania przyjętej polityki.

– Nie zważając na wszystkie stwierdzenia o przywiązaniu do prawa międzynarodowego i szacunku dla ludzkich wyborów kraje zachodnie zawsze działały tylko w swoim własnym interesie, stosując w jednym warunkach jedne a w innych sprzeczne z nimi zasady – mówił duchowny. W takiej sytuacji Rosja powinna ostro opowiedzieć się za prawem do własnej, suwerennej polityki, i nie obawiać się powiedzenia Zachodowi, że “on żyje tak, jak uważa to za stosowne, i Rosja też będzie żyła, tak jak jej mieszkańcy uznają za stosowne”.

Duchowny zaznaczył, że gadanie o ogólnoludzkich wartościach, o powszechnym pokoju i przyjaźni ze wszystkimi narodami nie mają nic wspólnego z realną polityką. – Powinniśmy być silni, także w relacjach wojskowych, mieć wolę i możliwości, by powstrzymać wszelkie zamachy na nasz sposób życia, nasze interesy na świecie, nasze wpływy na procesy zachodzące w świecie – mówił ojciec Czaplin.

– Rosja – kontynuował w wywiadzie dla prawosławnej telewizji “Sojuz” duchowny – nigdy nie będzie posłusznym i prowadzonym przez innych elementem światowego systemu, ale zawsze będzie proponować tak swojemu narodowi, jak i narodom z nią sąsiadującym swoją drogę historycznego rozwoju.

Jego zdaniem to zadanie jest tym ważniejsze, że droga zachodnia prowadzi narody do nikąd. – Nie może przetrwać społeczeństwo, pozbawione wiary, jako fundamentu życia społecznego, pozbawione jakichkolwiek celów, poza celami konsumpcyjnymi i celem ustanowienia w całym świecie jednego z istniejących modeli demokracji, takiego modelu, który odpowiada amerykańskim bankom, zachodnim rządom, światowej elicie gospodarczej i medialnej – mówił o. Czaplin.

Słowa te nie są oczywiście zaskakujące. Każdy, kto śledzi wypowiedzi patriarchatu moskiewskiego, powinien mieć świadomość tego, że – również teraz – nieodmiennie opowiada się on po stronie każdorazowego rządu swojego kraju. I jego działania, zbrodnicze lub nie, nie mają najmniejszego znaczenia. Jeśli je przywodzę, to dlatego, że pokazują one, że autentyczny dialog ekumeniczny (także w kwestiach społecznych) jest na tym etapie z Rosyjską Cerkwią Prawosławną zwyczajnie niemożliwy. Kolejne delegacje katolickie, ustępstwa (takie jak odwołanie arcybiskupa Tadeusza Kondrusiewicza z Moskwy i przeniesienie go do Mińska), gesty sympatii kierowane do patriarchy – niczego nie zmienią. Patriarchat nie jest bowiem niestety w tej chwili zdolny (ani nie ma woli) do prowadzenia własnej polityki, a jest całkowicie (lub prawie całkowicie) uzależniony od państwa, będąc w istocie jednym z narządzi prowadzenia jego polityki zagranicznej. Nic w tym zresztą nowego. Tak było już w latach 50., 60. i 70., kiedy delegacje ekumeniczne rosyjskiego prawosławia miały jeden cel: budować w Światowej Radzie Kościołów i innych organizacjach międzywyznaniowych poparcia dla polityki Związku Sowieckiego.

Uświadomienie sobie tego przez stronę katolicką pozbawi nas wielu złudzeń, ale też pozwolić może na przygotowanie realistycznej wizji relacji katolicko-prawosławnych (szczególnie watykańsko-moskiewskich). Bez niej skazani jesteśmy na podejmowanie działań, które nie tyle będą budować jedność czy współpracę, ile służyć interesom państwa rosyjskiego. Bo nawet nie prawosławnej Cerkwi.

 

Komentarz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code