Cała nadzieja w nadziei

Adwent2009r.jpg

 
 
Piątek, II tygodnia Adwentu, rok C2
 

„O, gdybyś zważał na me przykazania, /…/ Nigdy by nie usunięto ani wymazano twego imienia sprzed mego oblicza ” Iz 48,18a.19b. Bóg przez proroka Izajasza roztacza przed tobą wizję prawdziwie spełnionego życia, daje nadzieję na wieczność w Jego domu.

O, gdybyś zważał,… Nie zważasz. I nawet nie dlatego, że odrzucasz słowa Boga. Przecież w Niego wierzysz. Problem w myśleniu, że Jego nauczanie jest zbyt trudne, że powstałe dwa tysiące lat temu przykazania nie przystają do nowoczesnego świata, do twojej osobistej sytuacji, hamują twój rozwój. Chyba wstydziłbyś się przed ludźmi przyznać, że kierujesz się czymś tak archaicznym jak Dekalog. Więc odsuwasz na bok najpierw jedno przykazanie, potem drugie, później następne. I tak aż do kolejnej spowiedzi, kiedy przychodzi chwila refleksji i ulga. Pojawia się nadzieja na to, że ty też możesz poczuć się dzieckiem Boga. Postanawiasz zmienić swoje życie. Chcesz dobrze. Od jutra. Najpóźniej od Bożego Narodzenia. Albo od następnej Wielkiej Nocy. Na szczęście nie musisz spowiadać się częściej niż raz w roku, to tak bardzo komplikuje życie…

O, gdybyś słuchał….. Słuchasz. Oczywiście. A jednak nie słyszysz, bo tyle osób jednocześnie do ciebie mówi. Szef. Dziecko. Sąsiad. Ksiądz. Twoje uczucia walczą o chwilę uwagi. Twoje własne myśli przekrzykują się nawzajem. Krach na giełdzie. Referendum. Śnieżyca. Susza. Mundial. Awans. Sprawy. Rzeczy. Opinie. Chcesz żyć pełnią życia, odpowiedzieć na każdy impuls docierający ze świata, niepostrzeżenie pozwalasz mu, aby tobą zawładnął. Tymczasem Bóg nie wkracza gwałtem w życie człowieka, On przychodzi w łagodnym powiewie, nie przekrzykuje zgiełku świata. Żyjąc w hałasie, nie usłyszysz Jego głosu, nie poczujesz tego pokoju, radości i nadziei, które On przynosi.

O, gdybyś pozwolił Mu przyjść… Pozwalasz. Oczywiście. Zgadzasz się przecież, by był Bogiem w kościele, w niedzielę, w każde święto, a szczególnie w to najbliższe – Boże Narodzenie. Kościół pełen jest wystrojonych, pachnących ludzi, a ty zaglądasz z rozczuleniem do szopki. Takie piękne, rodzinne Święta. Oczekiwanie. Tradycja. Choinka. Opłatek. Prezenty. Cały adwent przygotowań. Nadzieja na spotkanie Boga, któremu pozwalasz przyjść w odwiedziny. Kończą się święta, więc lepiej niech Bóg wróci do nieba. Trudno ci uwierzyć, że On obejmuje swoją miłością nawet to, czego ty nie znosisz – korki w drodze do pracy, przypalone ciasto, wirus w komputerze, nadąsane dziecko…Bóg jest od święta, a na co dzień sam chcesz dawać sobie radę ze wszystkim. Przyzwyczaiłeś się. Łatwiej ci żyć z Nim, gdy jest daleko…?

O, gdybyś zważał na me przykazania… Gdybyś zważał na słowa Boga, zauważyłbyś, że również to pokolenie może mieć nadzieję. Bóg, który zaszczepił w człowieku tęsknotę za czymś więcej, niż mieć, pokazał jak przede wszystkim być. Więc opuść lożę szyderców, w Prawie Pana upodobaj sobie i nad Jego Prawem rozmyślaj dniem i nocą (por Ps 1,2). Bądź.

O, gdybyś miał nadzieję… Nadzieja nie potrzebuje powodu, by być. Jednak to ty masz nad nią władzę. Możesz ją zabić, ale możesz także ją wykorzystać. Codziennie stajesz przed taką decyzją. Co zrobisz?

vrubel28.jpg

 

Komentarz

  1. aharonartur

    Ostatnia pochodnia Izraela

     

    Medytacja przy końcu roku 

    Obrazek powyżej?

    "Ostatnia pochodnia Izraela z pokolenia Dana w drodze do ziemi Obiecanej  – Tylna straż Izraela."

    4 Mojżeszowa 2: 31 

    "Oni wyruszać będą jako ostatni  ze swoimi Sztandarami". 

     

     

    Teraz przy końcu niekrótkiej drogi, wypada mi obejrzeć się
    za siebie i z osiągniętej wysokości i  niskości spojrzeć na drogę i na punkt
    wyjścia. 

    Istnieją w Tobie  dwa światy. I ten świat rozsypuje się cały
    w sprzeczności jeśli nie żyje siłami tamtego świata. W mym nastroju ujawniają
    się sprzeczne uczucia, w woli – sprzeczne pragnienia, w myśleniu – sprzeczne
    myśli. Antynomie rozbijają całą moją – naszą istotę, całe stworzenie.

    Wszędzie i zawsze sprzeczności.  W wierze przezwyciężam antynomie antynomie
    świadomości i przebijającą się przez ich ciążącą nad wszystkim powłokę zdobywam
    twarde jak Kamień potwierdzenie w oparciu o które można podjąć pracę nad
    przezwyciężaniem antynomii rzeczywistości. 

    Ale jak zbliżyć się do owego Kamienia Wiary?

    Sprzeczności uczuć każą mi zwrócić się do woli ale także
    tutaj słyszę okrzyki pomieszanych głosów. Wówczas uciekam się do intelektu.
    Jednak również i On nie jest cały, również i on rozpada się na antynomie.

    Jest ich we mnie nieskończenie wiele jest ich tyle ile
    ludzkich umysłów. Ile aktów intelektu.

    I wszystko we mnie sprowadza mnie do dylematu :

    Czym jest skończony czy nieskończony?

     

    Ale czym jest owa nieskończoność?

     

    Jedność Trój – hipostatyczna. To właśnie Ona,  jedność Trój – hipostatyczna, przedmiot całej
    teologii, temat całej liturgii i w końcu przykazanie całego życia , jest
    korzeniem rozumu.

    Racjonalność możliwa jest dla tego , że istnieje Pochodnia
    Trój – promienna, i  o tyle , o ile żyje
    ona Światłem owej Pochodni.

    Skończona nieskończoność czyli Trójca Współistotna. Pytam
    się o wiarę w którą się wierzy, fides quam creditur, pytam się o wiarę która
    wierzy czyli fides quo creditur a więc stawiam pytanie o sposób jej
    powstawania.

    Pytam o warunki powstawania wiary. Chodzi o te życiowe
    warunki pod wpływem których wytwarza się w człowieku ów Boży charakter
    empiryczny. Chodzi mi o  doświadczanie
    obrazu Bożego w człowieku. Jest to doświadczanie Kościoła mistycznego.

    Chodzi mi o  podobieństwo Boże w człowieku, tzn o
    doświadczenie Kościoła w jego aspekcie ziemskim i prawdziwie ludzkim jako
    środek dla urzeczywistnienia przez każdego swojej ascezy. Gruntem
    psychologicznym dla owych aspektów życia Kościoła jest miłość i przyjaźń, agape
    i philia.

    W taki sposób zmierza świadomość do Fundamentu Prawdy.

    Czym jest ów fundament Prawdy?

    Otóż Fundament Prawdy to Kościół.


    Kościół to Matka, to Ojciec. Kościół to ktoś kto mnie
    wychowuje. Kościół to mój organizm w którym żyję. Kościół to duchowe prawo
    tożsamości. Iluż dziś jest nietożsamych?

    Kościół to asceza, to Jedność Trój hipostatyczna, to światło
    Taboru.

    Kościół to mądrość, to Sofia.

    Kościół to ma Oblubienica.

    Kościół to przyjaźń

    Kościół to Kościół.

     

    Aby dojść do Prawdy należy wyrzec się własnego egoizmu,
    należy  przekroczyć siebie, tymczasem
    okazuje się to dla wielu niemożliwe ponieważ jesteśmy ciałem. I tych wielu
    którzy nas mijają nie widzą w nas nic poza tym ciałem. Nie widzą w nas światła
    Taboru.

    Nie widzą przemienionego Kościoła ale jedynie pozór tej
    bożej rzeczywistości do której tak bardzo wszyscy tęsknimy. No bo prawdziwie
    czujemy się przy wigilijnym stole wtedy kiedy się znamy. Jak się chwycić
    prawdziwie za duchowe  ręce w Kościele?
    Jak przekroczyć barierę cielesnego znaku pokoju na Mszy świętej i wejść w
    komunię Trójcy świętej. W Komunię nas wszystkich?

    Nie wiemy ?

    Wiedzieć nie możemy?

    Ależ wiemy że przez zionące szczeliny ludzkiej racjonalności
    prześwituje błękit Wieczności. To nie pojęte, ale tak właśnie jest. I wiemy że
    Bóg Abrahama , Izaaka , Jakuba – tak tak Ty Jakubie Tezeuszowy , a nie Bóg
    filozofów i  uczonych przychodzi do nas ,
    przychodzi do miejsca naszego nocnego spoczynku, bierze nas za rękę i prowadzi
    w sposób, jakiego nie potrafimy sobie nawet wyobrazić. U ludzi to nie możliwe
    lecz u Boga wszystko jest możliwe.

    I oto Sama Prawda pobudza człowieka, pobudza wszystkich
    budujących kościół ten do szukania prawdy – aute Aletheia anagkazei ton
    antropon aletheian epizetein ,  Sama
    Trójjedna Prawda czyni za nas to, co nie jest dla nas możliwe. Sama Trój –
    hipostatyczna Prawda pociąga nas ku Sobie.

    Chwała jej na wieki!

    Pokłońmy się Ojcu,

    I Synowi Jego , I Duchowi świętemu,

    Świętości Boga w Jednej Istocie,

    Wołając z Serafinami:

    Święty , Święty, Święty Jesteś Panie* Boże Wszechwładny.

     

    O Pielgrzymujący ludu Mój

     

    „O, gdybyś zważał na me przykazania,

    O, gdybyś zważał,

    O, gdybyś słuchał, mego głosu

    O gdybyś słuchał

    Stałby się Twój pokój jak rzeka…

     

    O, gdybyś pozwolił Mu przyjść.

    O gdybyś pozwolił,

    O gdybyś pozwolił przychodzić sługom mym prorokom,

    O gdybyś pozwolił,

    Twój lud zważył by serce swoje,

    I poznał moje Słowo.

     

    O, gdybyś miał Absolutny wzrok

    O gdybyś Go miał

    To w mgnieniu oka odróżniałbyś, który diament ma w Tobie blask
    i nadzieję

    a który skrzep krwi….

     

    A+2009

     

    Pieśń

     

    http://www.youtube.com/watch?v=nKkCIxnsbJI

     

    Ps.

    * Panie

    Izajasza 44.6-8

    Andrzeju

    Izajasza 45.5-7

    Jakubie J

    Izajasza 45.18-19

    Bartosz

    Jeremiasza 10.6-7

    Kazimierz

    Izajasz 43.11-12

    Michał

    Izajasza 44.6-8

    Jodka jak cały Kościół 

    Pnp 2,14

     

     

     

     

     

     

     

     

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code