Boże przymierze

 

tablice.jpg

Rozważanie rekolekcyjne na sobotę V Tygodnia Okresu Wielkiego Postu
 

Święta Wielkanocne jak co roku są czasem wspominania i przeżywania tego, co zrobił Chrystus Pan dla człowieka. Jego odkupieńcza śmierć na Golgocie spowodowała, że przez 20 stuleci ludzie doświadczają metanoi i nawracają się swoimi sercami do Pana Wszechświata – Jezusa Chrystusa. Ich życie zostaje odmieniane przez Boga, to On staje się dla nich najważniejszy, dla Niego chcą żyć i umierać i zapewne jest to niesłychany ewenement w świecie.

Człowiek z natury religijny potrzebuje bóstwa, potrzebuje siły wyższej i większej niż on sam. W swoich poszukiwaniach często wybiera innego człowieka, siebie samego, jakąś ideę lub religię. Bóg natomiast wyciąga przez cały czas ręce do szukającego. Człowiek zaś, oglądając dzieło stworzenia, szuka innych wytłumaczeń. Mówi: „To wielki wybuch stworzył, to powstało wszystko samo przez miliardy lat”. Albo: „To UFO, cywilizacja pozaziemska spowodowała, że to wszystko jest. Stworzyli to i z czasem przylecą, aby zobaczyć, co u nas słychać lub też osiedlić się”. Inni uważają, że istnieje świat bogów, pewne ich hierarchie, które są kapryśne i snobistyczne, będące czasami zwierzętami, drzewami itp. W końcu niektórzy uważają, że natura jest matką, a ojcem jakiś inny bóg i że zjednoczenie z naturą daje on największą satysfakcję – nirwanę.

Każdy przy tym jest niezwykle przekonany do swoich wierzeń, takich czy innych od wieków. Aż tu nagle pojawia się na scenie świata Abraham, potem Izaak, potem Jakub i rozpoczyna się życie ludu, który twierdzi, że zawarł z Bogiem jedynym przymierze. Że jest własnością Tego, do którego należy cały wszechświat i życie, i śmierć. Zapomniano na dłuższy czas o tym, plotki się nie potwierdziły aż do czasu, kiedy to w Egipcie zaczęły się dziać dziwne rzeczy. Powstał tam niejaki Mojżesz, który dokonywał cudów, który do boga tego świata mówił: „Wypuść mój lud” – w imieniu swojego Boga, który karcił różnymi plagami Egipt. Nacisk był tak wielki, że faraon ich puścił, a złość jego na bezsilność spowodowała, że wojska jego potopiły się w morzu, przez które ten naród niewolników przeszedł jak po suchym lądzie. Kim oni są? Co to za ludzie, zbliżający się do terenów zamieszkiwanych przez rosłe ludy, którym nie w głowie dzielić się własnością?

Ten to lud stanął przed swoim Bogiem i usłyszał: „Jam jest Pan, Bóg twój, który cię wyprowadził z ziemi egipskiej, a domu niewoli… Nie zabijaj, nie cudzołóż…, nie mów fałszywego świadectwa…” II Mojż. 20.1-17. I zląkł się lud, i zawołał do swojego przewodnika Mojżesza: „Ty mów do nas, niech Bóg nie mówi, abyśmy nie pomarli”. Możemy zadać sobie pytanie, czy nie było lepszego ludu na ziemi, który wybrać mógł Bóg? Być może i był, ale sam on związał się przymierzem z pewnym człowiekiem – „…a potomstwo twoje będzie… i będą w tobie błogosławione wszystkie plemiona ziemi” I Mojż. 12.1-3. Kontynuacją tego przymierza była ta sytuacja. Lecz w Abrahamie Bóg związał się jakby z całym rodzajem ludzkim. Nie utopi ich, bo przyrzekł Noemu, nie zniszczy ich, bo chce błogosławić, nie zabije Izraelitów otwardym karku, bo powiedział, że oni odziedziczą.  

pomost.jpg

Jednak w tych wszystkich sytuacjach widzimy, że Bóg chce współpracy z człowiekiem, że powołuje i wybiera jednostki, które w szczególny sposób prowadzi w wypełnianiu Swojej woli i wiąże się z nimi przymierzem. Człowiek jednak często zawodził (Saul), zapominał o Bogu i tym kim On jest. Ważniejsze często były układy, wygoda, bogactwo, lubieżne życie, własne zachcianki. W księdze Ezechiela Bóg jakby wzdycha i marzy, i planuje – „I zawrę z nimi przymierze pokoju, będzie to przymierze wieczne z nimi. Okaże im łaskę… postawię świątynię wśród nich…” Cóż to znaczy? Ten ukochany Izrael, Juda, Samaria, które łącznie ze swoimi przewodnikami odchodziły od Boga do bałwanów, do obcych bogów, do guseł, czarów, do łamania wszelkich zasad i przykazań, gdzie prawdziwa wiara była jedynie w niewielu sercach! Co się stało z tym ludem, że Bóg musiał go wysyłać do niewoli, karcić, smagać głodem i chorobami, aby zwrócił się ku Niemu? Czy miło to Bogu żebrać o miłość? Czy potrzebna Mu ona? Zapewne nie. Bóg ma wiele powodów, by się radować, ale jednak ogromnym sentymentem obdarza właśnie człowieka, którego ustanowił koroną swojego stworzenia.

Postawię świątynię Swoją pośród nich. Zaglądamy w czasy Jezusa i słyszymy: „Zburzcie tę świątynię, a Ja ją w trzy dni odbuduję”. Co On mówi, szaleniec jakiś?! Przecież ponad 40 lat ją budowano. Po co ta świątynia? Czytamy w J. 11.52: „…aby zebrać w jedno rozproszone dzieci Boże”. Co to znaczy? Czy Żydzi maja się zjednoczyć, czy nastąpi jakieś nawrócenie narodu, mającego już za sobą takie okresy, które z dumą wspominano? Lecz ci, którzy byli przywódcami, którzy powinni rozpoznać ten czas, mówią: „…wtedy przyjdą Rzymianie i zabiorą naszą świątynię i nasz naród…” J.11.48b. Jak to? Nie możemy do tego dopuścić, to nasza świątynia, myśmy ją wybudowali, wyświęcili, składamy tam ofiary Bogu, a On powinien… dotrzymać przymierza! Jakiego? Komu danego? Błądzicie, nie znając Pism ani mocy Bożej – mówi do nich Jezus – Mat. 22.29. Oni nie znają? A kto wobec tego zna? Kim są te rozproszone dzieci Boże? Czyż my nimi nie jesteśmy? Wszak jesteśmy obrzezani i mamy świątynię.

zamek.jpg

Czy dziś my nie jesteśmy podobni do tamtych mądrali? Izajasz mówi tak: „ I rzekł Pan: ponieważ ten lud zbliża się do mnie swoimi ustami i czci mnie swoimi wargami, a jego serce jest daleko ode mnie, tak że ich bojaźń przede mną jest wyuczonym przepisem ludzkim. Dlatego też Ja będę nadal dziwnie z nimi postępował z tym ludem, cudownie i dziwnie…” Iz. 29.13-14a. Dziwny Pan – dlaczego? Bo lubimy ludzkie nakazy, bo lubimy czcić wargami, bo lubimy być posłuszni wyuczony przepisom. Wstaję, siadam, klękam, robię znak krzyża, podaję rękę, mówię „Szczęść Boże”, a w duchu myślę… Wierzę bezrefleksyjnie w dogmaty, nauczania, tradycję, w to, co rodzice mi przekazali – ale gdzie jest moje serce? Staliśmy się religijnymi ludźmi, którzy żywą relację z Bogiem zastąpili wyuczonymi przepisami ludzkimi.

Nie czytamy Słowa Bożego, bo nie rozumiemy. Kto by chciał się wgłębiać? Niech to robią Świadkowie Jehowy albo księża i pastorzy. Przecież im płacimy. Modlić się – co to znaczy? Może odbębnić jakieś formułki, zamiast porozmawiać z Bogiem, zamiast ukorzyć się przed Nim. Po co szukać Boga? Przecież mamy cudowne obrazy, figury, miejsca tam i do nich trzeba pokłony oddawać. I Bóg będzie się cieszył. Przecież to nasza świątynia i nasz naród, który jest taki a taki. Po co cokolwiek zmieniać? Wszystko jest ok. Tak zawsze było. Nie widzimy, że jesteśmy w niewoli babilońskiej, asyryjskiej – u diabła na łańcuchu? Królestwo Boże nie jest z tego świata. „Gdyby takim było – Jezus mówi Piłatowi – to rzekłbym, a legiony aniołów zjawiłyby się tu”. Piłat nie miałby żadnej władzy nad Jezusem, bo On jest Panem każdego, kto tego chce czy nie chce, bo każde kolano się zegnie przed Nim i każdy język wyzna, że Jezus to Pan (Flp 2.9-11).

„Zapewne nie przyjdzie na Święto…” (J.11.56b) Czy zbliżające Święta są w naszych domach wyuczonym przepisem ludzkim? Czy Jezus będzie z nami w te Święta? Czy są to Jego Święta, czy rozumiemy, że prawdziwą Świątynią my mamy być, że w nas Bóg zamierzył, aby zamieszkał Duch Święty? Czy rozumiemy, że to my mamy być chwałą Pana, Jego chlubą i radością? Czy raczej odbębnimy kolejny zwyczaj, pomalujemy jajeczka, bo to przecież tradycja, polejemy się wodą – a Pana na naszych świętach nie będzie ani w naszej świątyni nie będzie?

Zatem zaprośmy Pana do naszej świątyni i niech On uczyni ją swoją, niech powywraca stragany kupców, niech wypuści zwierzęta, niech zburzy wszelki nasz porządek i niech uczyni swój, taki Jego, taki Święty, taki Boży.

A my zejdźmy z tronów naszego życia i uniżmy się przed Panem wszechświata, aby odnowił w nas Swoje przymierze, abyśmy żyli dla Niego.

Rekolekcje Wielkopostne 2011

 

12 Comments

  1. misjonarz

    Wiesz Kazimierzu – “znów

    Wiesz Kazimierzu – "znów mnie trochę irytujesz", ale dajesz też do myślenia.

    "Piłat nie miałby żadnej władzy nad Jezusem, bo On jest Panem każdego, kto tego chce czy nie chce, bo każde kolano się zegnie przed Nim i każdy język wyzna, że Jezus to Pan (Flp 2.9-11)"

    Nie będę pisał dużo, ale po prostu ZRÓB EKSPERYMENT.

    Znajdź kościół gdzie jest wystawiony najświętszy sakrament w tzw. "wieczystej adoracji". Najlepiej gdyby był bardzo mało uczęszczany. Znajdź i wejdź i "zbadaj co się będzie działo z Tobą".

    Jestem przekonany z dużym prawdopodobnieństwem że "same kolana by ci się ugięły.

    No a jakbyś już uklęknął no to "JEZUS CIĘ MA".

     

    pozdrawiam

     
    Odpowiedz
  2. Kazimierz

    Januszu

    Chyba się nie rozumiemy,

    ja jestem pastorem i udzielam komuni w mojej Wspólnocie. Rozdaję chleb i wino, modlę się i błogosławię. Wierzę, że w szczególny sposób Jezus jest obecny w tym chlebie i tym winie, ale nie wierzę że nim jest, dlatego też uważam, że klekanie przed komunikantami to pewien rodzaj bałwochwalstwa, bywam w KRK i wybacz nie muszę klekać przed hostią, jak sugerujesz. Jesli ty masz taka wiarę, to to rób, ale nie mysl, że każdy musi tak wierzyć, czy praktykować.

    Pozdrawiam Kazik

     
    Odpowiedz
  3. elik

    Ku rozwadze.

     

    @All

    Wcale nie trudno użytkownikom netu zorientować się, że w blogosferze, także na forum "Tezusza" piszą teksty bardzo różne osoby m.in. takie, które usiłują z różnym skutkiem rozpowszechniać jakąś wiedzę, wiarę, religię, tradycję, ideę, poglądy, przekonania, a nawet sądy i mniemania tzn. treść ; przynajmniej takie zamiary i intencje wielu z nich manifestuje.

    Natomiast w dyskusji z wybranymi osobami można mieć nie tylko wrażenie, że obcuje się z człowiekiem – magnetofonem, ale również w wielu przypadkach poczucie bezradności, jak np: w konfrontacji ze Świadkami Jehowy. Ponieważ czytając uważnie ich teksty, czy wpisy, komentarze trudno doszukać się osobistego, bądź od innych poznanego wiarygodnego świadectwa, czy głębokiej refleksji, wartościowej i ubogacającej treści, a tym bardziej naturalnego pragnienia wymiany myśli, doświadczeń, czy odczuć, a nawet zastrzeżeń, czy rozterek, wątpliwości z innymi. 

    Ostatecznie w wielu przypadkach staje się zniechęcające, a nawet iytujące to, że autor tekstu wiodącego unika dialogu, a preferuje monolog, kazanie lub interlokutor zdecydowanie nie chce wzajemnej wymiany myśli, ani w dyskusji używać racjonalnych argumentów, czy uznać, że kultura osobista to m.in. umiar i poszanowanie innych, a gdy dwie osoby nie chcą na raz, to wcale nie ambaras, lecz po prostu molestowanie lub świadoma i celowa indoktrynacja, manipulacja albo jedynie stwarzanie pozorów dyskusji.

    Ps.Inspiracją do napisania, tego komentarza są nie tylko starania i wysiłki, czy skutek aktywności na forum Pana Kazimierza i wybranych współtwórców "Tezeusza", lecz również  moje zupełnie z innych źródeł pozyskiwane osobiste obserwacje i doświadczenia.

    Szczęść Boże!

     
    Odpowiedz
  4. misjonarz

    Chodzi mi o to, że

    Chodzi mi o to, że niektóre fragmenty z biblii można traktować niejako dosłownie.

    Tak więc chodzi mi o to, że będąc "sam na sam z Jezusem" ukrytym w Najświętszym Sakramencie, "same kolana klękają" bo to jest "coś niejako niezależnego od naszej woli".

     
    Odpowiedz
  5. misjonarz

    No to niewierz !!!!, ale

    No to niewierz !!!!, ale "spróbój – tylko mówię (nie w obecności innych). Jaki problem spróbować ?

    No i właśnie – to jest ciekawa sprawa – z Bogiem można się niejako "pokłócić" – i On to szanuje bo szanuje ludzkie uczucia.

    Nadmienię jeszcze dlaczego zacząłem powyższą dyskusję. Zacząłem ją ponieważ "takie traktowanie pewnych praktyk religijnych", czyli to "wstawanie, siadanie, klękanie" to jednak jest pewien problem różnych ludzi.

    Robi się to rzeczywiście rutynowo i "zadaje pytania" a po co to,  ?

    Dobre pytanie "po co" ? Oczywiście można to wyjaśniać teologicznie, ja natomiast (z racji, że jestem człowiekiem od spraw fizycznych), wyjaśnię to fizjologicznie".

    Człowiek jest z natury fizyczny i podlega pewnym prawom, dlatego nie lubi trwać w jednej pozycji za długo, tak więc te pozycje zmienia – chodzi, siada, leży, czy biega i tańczy. Tak więc człowiek lubi być dynamiczny.

    Tak samo jest na liturgii – to jest pewna dynamika, która moim zdaniem jest bardzo pożyteczna dla ciała. Oczywiście można zadać pytanie – a czemu nie tańczymy na mszy św ?

    No to ja "po Jezuicku :-), pytaniem na pytanie, "a na liturgii ciągle gra muzyka" ?

    Chodzi o to, że "człowiek ma ciało i ono też uczestniczy w modlitwie".

     
    Odpowiedz
  6. elik

    Odpowiedź, prośba i propozycja..

    Panie Kazimierzu zawsze o to samo, a tym razem mam osobistą satysfakcję, że inni mnie już wyręczają i nie muszę odpowiadać, ani pytać o co Panu chodzi.

    Proszę zauważyć, że ja zwykle uważnie czytam i doskonale rozumiem i wiem nawet, o co Panu chodzi.

    W tej sytuacji proponuję cierpliwie poczekać i dać szansę innym uważnie przeczytać, posłuchać, pooglądać i ewentualnie rozważyć, a być może ocenić Pana kolejną publikację (ofertę) prezentowaną na forum "Tezeusza", oraz ponownie przeczytać kilka moich słów (odniesień), a jeżeli to nie wystarczy, to zapewne znajdą się tacy, co Panu wyjaśnią lub skomentują to, co wg. Pana chyba niezbyt zrozumiale napisałem.

     
    Odpowiedz
  7. Kazimierz

    Panie Zbigniewie

    Powiem Panu o co Panu chodzi.

    Nie może Pan znieść, że na katolickim portalu pisze protestant i wyraża swoje opinie i wiarę. Podejrzewam, że nawet nie może Pan znieść, że istnieją inni niż katolicy chrześcijanie i to jest Pana największy problem.

    Może w czasie postu warto jednak z tego pokutować?

    Pan Jezus nie ma względu na osobę i na przynależność denominacyjną i bliski Jemu jest każdy, u którego jest duch skruszony, bo sercem skruszonym i zgnębionym On nie wzgardzi (Ps. 51.19).

    KJ

     
    Odpowiedz
  8. Kazimierz

    Janusz

    Problemem nie jest to, że wykonuje się różne "polecenia" w Kościele, przecież w naszych wspólnotach również się wstaje, siada, śpiewa, słucha, mówi itp.

    Problemem jest wówczas, kiedy to są jedynie wyuczone kwestie, które z wiarą nie mają nic wspólnego. Człowiek weówczas przychodzi jak na lekcję w-f, robi to wszystko, bo tak inni robią, bo tak trzeba, bezrefleksyjnie i bez poznania głębi tego, co to znaczy.

    Każdemu to grozi i każdej wspólnocie, że np. nowa osoba, która przychodzi do naszej wspólnoty może być tak odtwórcza, że będzie robić to co inni, ale nie będzie miała wiary. Mógłbym ci wiele przykładów dać z mojego podwórka, abyś nie myślał, że u nas tak nie jest. Tak przychodza nowe osoby, często nie chodzi im o Jezusa i głęboką wiarę, ale o coś innego, i kiedy juz kilka razy, choc czesto wystarczy raz przyjdą i przekonają się, że nie ma u nas zbyt wielu schematów, ale sa spontaniczne modlitwy z serca, że w czasie uwielbienia jedni stoją, drudzy siedzą inni gonią za dziećmi itp. że w czasie kazania, kaznodzieja czasami pyta i oczekuje odpowiedzi, że kaznodzieja nie czyta z kartki, ale z serca mówi i patrzy na ludzi i na ich reakcje ii mógłbym tu wiele wymieniać, to często się gorszy, jak można tak mocno przeżywać, jak można modlić się nie wykorzystując żadnej formułki itp. Wuiem, że w Odnowach też tak jest, to sam wiesz, jakie są czasami reakcje osób spoza wspólnoty.

    Dlatego też Izajasz tak mówi, bo każdemu to grozi, już Izraela tak robił i my dziś też – "…bojaźń przede mną jest wyuczonym przepisem ludzkim…" Iz. 29.13b

    Pozdrawiam Kazik

     
    Odpowiedz
  9. misjonarz

    Nie mów mi Kazimierzu “kto

    Nie mów mi Kazimierzu "kto i jak robi pewne rzeczy, jak automat" ? i bezrefleksyjnie. Ja też zauważam pewne "mechanizmy, które rządzą np. uwielbieniami we wspólnotach – np. w Odnowie w Duchu św.

    No ale nie będę się rozwodził. W swoim zwyczaju jedynie zadam pytanie.

    Dlaczego my Polacy, którzy "zawsze mieliśmy pewną wiarę i tradycję, która nie przeszkadzała im przez stulecia, nagle zaczynają "wymyślać pewne nowinki i jeszcze do tego mówią, że to przez Ducha św jest inspirowane" ?

    Coś mi się tu nie podoba – to przez tysiąc lat w Polsce "nie było Ducha św" ?

    Gdzie był Duch św. gdy Mieszko I przyjął chrzest ?

    Czy św Wojciech, który był misjonarzem pogan to "nie nawracał ludzi" ? – pod jaką inspiracją on działał ?

    A gdy JP II wołał na "placu zwycięstwa" – "niech zstąpi Duch Twój……….." no to Duch święty się ukrył ?

    Co było na pogrzebie naszego papieża ? Nie wnikam w szczegóły, ale "chciało porwać tych ludzi zgromadzonych na placu św Piotra".

    Była jeszcze jedna ciekawa sytuacja wtedy (pewnie Cię znów zbulwersuję), no ale "nieźle wywracało kartki na księdze, która leżała na trumnie", no i w pewnym momencie "trach zamknęła się sama".

    Nie wnikam w szczegóły "naturalne, przypadkowe, czy nadnaturalne". Swoim zwyczajem zadam pytania .

    Wywracało kartkami i nie zamykało księgi, aż nagle tak dmuchnęło, że zamknęło księgę – pytanie "czemu księga nie spadła na ziemię ?

    Może "na razie dość pytań" :-), idę nad rzekę bo może tak ? "Pan prowadzi mnie nad wody, gdzie mogę odpocząć………"

    Miłego dnia

     

     
    Odpowiedz
  10. elik

    Replika i wyjaśnienie.

    Proszę nie tylko podawać innym za wzór Jezusa Chrystusa i domyślać się, czy cokolwiek podejrzewać albo na forum insynuować komuś, że czegoś nie może znieść.…, lecz również  samemu starać się Go możliwie często naśladować. Przecież On nie tylko nikogo nie oskarżał, ani nie podejrzewał……, wręcz przeciwnie przebaczał winowajcom i zachęcał, aby uporczywie nie trwać w błędzie, czy więcej nie grzeszyć i był przychylny, bo wstawiał się za nimi u Ojca i szukał usprawiedliwienia, dla nich.

    To chyba zrozumiałe i oczywiste również, dla Pana, że w przypadku uprzedzeń, nadmiaru złych emocji i dyskomfortu obcowania z kimś, najprościej unikać  konfrontacji, czy kontaktu z daną osobą. Jednak w przypadku, kiedy ktoś jest źle (intencjonalnie, subiektywnie, prowokacyjnie), a nawet ewidentnie wrogo usposobiony, do wspólnoty, wiary i doktryny Kościoła katolickiego, czy postawy wybranych katolików duchownych, bądź świeckich. Trudno być tolerancyjym, czy obojętnym, a tym bardziej akceptować na forum, w sferze publicznej, takie ostentacyjnie prezentowane postawy i zachowania (teksty).

    Powtarzam proszę raczej starać się czytać uważnie i  z e zrozumieniem to, co inni piszą, a w kwestiach wątpliwych, czy kontrowersyjnych starać się, poprzez pytania, bądź konwersację razem z interlokutorem, czy wzajemną wymianę myśli z innymi uczestnikami dyskusji ustalać fakty, wnioski, konkluzje, czy artykułując racjonalne argumenty zbliżać się do porozumienia i obektywnej prawdy.

    Informuję Pana i innych, że "Tezeusz" nie jest katolicki, chrześcijański, ani forum całkowicie niezależnym  podobnie, jak większość innych portali społecznościowych, czy ośrodków medialnych lub wydawnictw w RP współtworzonych, przez katolików i chrześcijan.

    Ponadto najbardziej istotne i znaczące nie jest, kto wykorzystuje medium, czy ogólnodostępne forum i pisze teksty, lecz jak wykorzystuje, w jakim celu i co pisze?…….O tym m.in. właśnie był mój pierwszy wpis.

    W Kościele katolickim pokutować zawsze i adekwatnie trzeba za swoje grzechy i popełnione winy, nie tylko okazjonalnie np: w okresie postu.

    Owszem Jezusowi bliski jest każdy człowiek, lecz to absolutnie nie znaczy, że wszyscy są lub będą tak samo, czy identycznie, jednakowo usprawiedliwieni, wyróżnieni, błogosławieni i zbawieni.

    Szczęść Boże!

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code