Bóg jest dla ludzi, nie ideałów

Bóg żywych. Bóg który przeszedł Golgotę człowieczeństwa, Bóg miłujący. Bóg inny…
O Bogu ludzi mówili w wieczornej audycji radiowej P. Terlikowski, T. Kot SJ oraz W. Oszajca SJ. Garść myśli, które trudno zamknąć minionym dniem.

Rzecz o autorytecie, o kościele, śwętości, lustracji. Dwadzieścia kilka minut impresji, rozmów, które mogły dać początek kilku osobnym dyskusjom.
Kiedy słyszymy temat lustracji, zwykle słowa ? klucze to: przebaczenie, prawda, ludzka słabość. Mówi się o tym przy okazji konferencji, wywiadów, programów publicystycznych, kazań.
Łatwo zaplątać się w banał i szatę słów, która w pewnym momencie zaczyna ukrywać prawdziwy sens i intencję nadawcy. Bo ktoś powołując się na poszukiwanie prawdy i szlachetną przemianę, chce po prostu wybielić obraz siebie samego. Przebaczenie i miłosierdzie staje się czasem publicznie celebrowaną indywidualną terapią.

W audycji, której słuchałam, o. Tomasz Kot SJ powiedział coś, co powinno być chyba wiele razy podkreślane przy okazji lustracyjnych dyskusji. Zdarza się, że mylimy autorytet magisterium Kościoła z autorytetem ludzi, którzy ów kościół budują. Wydaje się, że oczywista sprawa, ale ile jest obok nas komentarzy typu: ksiądz nie będzie mi mówił co mam robić? Albo kryterium podziału kazań: długie i krótkie. Może tak jest dlatego, że nawet wśród duchownych zbyt często pojawia się brak dialogu. Ludzie komunikują sie przez media a nie przez rozmowę w cztery oczy.
Bez świadomości tego kim się jest, czyli faktu bycia człowiekiem z całym bagażem ?niepokojów Getsemani?, nie można budować ani siebie ani tym samym relacji z innymi. Wtedy cierpi cała społeczność: czy to w pracy czy w szkole czy w parafii.
Jeszcze gorzej, gdy w swej fantazji, tworzymy sobie idealnych i nieskazitelnych obywateli. A przecież tak samo zaczęliśmy grzechem pierworodnym? Od idealnie krystalicznych obrazów człowieka łatwo przejść do tworzenia sobie bożków.

?Bóg chrześcijan nie lubi zegarów, które stoją?, mówił o. Oszajca podczas rekolekcji (u dominikanów) w Lublinie, w marcu 2006r.
To co minęło, minęło. Droga przez życie nie może być budowaniem na ciągłych powrotach do tego, co było. Przeszłość jest ważna i pozwala zrozumieć teraźniejszość, ale nie powinna być jedynym fundamentem. Wtedy chyba czas rzeczywiście zaczyna być wrogiem, a największym krzywdzicielem stajemy się sami dla siebie.

Umiejętność przebaczania, pokuty, naprawiania krzywd to łaska. Jak wspomniał T. Terlikowski, publiczna pokuta pozostanie czymś do czego ?nie dorastamy?, bo zawsze jest dla nas zbyt trudna. Przebaczenie i nawrócenie wciąż “dzieje sie”, trwa.

Na szczeście mamy Boga, który zna ludzkie życie. Boga, który wyróżnił Dawida, Piotra. Dobrze, że On nie buduje na ideałach tylko na ludziach.

P.S. …a rzucić się w krzak róży to nie jest sposób by iść w stronę świętości… świętość to nie “zaciśnięcie zębów” (ukłon w stronę T. Terlikowskiego)

 

Komentarz

  1. Anonim

    Myślę, że teraz nie myli

    Myślę, że teraz nie myli się autorytetu biskupów i kościoła. To nie ten problem. Nie jest problemem donoszenie i ludzka słabość. Problemem jest pycha połączona wysługiwaniu się złemu.
    Zbyt wiele kazań poszło ? jaki to był wspaniały kościół ? ostoja Narodu i Prawicy. Zbyt wiele było uległości wobec zła i służb. Kapelan pochwalający napaść na niewinny Irak to jak błogosławienie wojsk włoskich atakujących Abisynię. Mnie do końca życia będzie prześladował obraz JPII który podczas ceremonii powrotu zaprasza Prezydenta AK z żoną do Papamobile, – na wspomnienie czułej sceny zawsze robi mi się niedobrze.
    Mam w nosie grzebanie się w przeszłości ? o ile zniknie ona wraz z ujawnieniem całej zawartości teczek, nie tylko kto donosił ale również jakie były haki obyczajowe. Nie uwierzę w szczerość intencji hierarchii kościelnej w Polsce dopóki teczki będą zakryte. Będę raczej widziała słabe sługi diabła. Nie dziwi również to że komunia na rękę przeszła jednogłośnie. Jeśli nie jestem nieskazitelna ? wówczas nie głoszę na kazaniach jaka święta kiedyś byłam i jaka jestem czysta. Jeśli nie nastąpi ujawnienie teczek – honor nakazuje by wracać do tego jeszcze 200 lub 2000 następnych lat, a sensu i prawdy szukać bez oglądania się na Kościół.

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code