Bezwstyd Wolszczana

Słów, które padły z ust Aleksandra Wolszczana na antenie TVN24, czy w oświadczeniu dla prasy – nie należy lekceważyć. One nie tylko oddają nastrój części (niestety niemałej) polskich “elit” naukowych, ale też pokazują, że – mimo swoich niewątpliwych sukcesów naukowych – astronom zwyczajnie nie nadaje się na nauczyciela akademickiego. Tytuł profesorski zaś, którym wszyscy się posługują powinien być traktowany czysto umownie.

Uczony, nauczyciel akademicki, profesor to bowiem – jak rozumiała to tradycja klasyczna – nie tylko ktoś, kto zdobył pewien zasób wiedzy czy umiejętności technicznych i potrafi się nim sprawnie (czy jak w tym przypadku bardzo sprawnie) posługiwać. Nauczyciel to także mistrz, który w ramach swojej dyscypliny powinien także uczyć studentów, uczniów pewnego stylu życia, etosu, zaangażowania społecznego i naukowego, moralności wreszcie. Nauczyciel słowem powinien być mistrzem dla swoich uczniów. A trudno, by był nim ktoś, kto otwarcie deklaruje, że fakt iż był kapusiem (za prezenty i pieniądze), nie budzi w nim poczucia wstydu.

I to nie dlatego, że kiedyś zachował się niegodnie naukowca (nie on jeden, czego żywym dowodem był histeryczny sprzeciw polskich naukowców, wobec ustawy lustracyjnej), choć niewątpliwie tak się właśnie zachował, ale dlatego, że nie jest w stanie odróżniać dobra od zła, tego, co haniebne i czego wstydzić się należy (a takim czynem jest niewątpliwie donoszenie na rodzinę i kolegów) od tego, co ma neutralne moralnie. Taki człowiek może być wybitnym technikiem, ale trudno o nim mówić “profesor”…

Szczególnie, gdy próbuje on naiwnie dowodzić, że “jest pewien, że nikomu nie zaszkodził”. Po co w takim razie oficerowie SB spotykali się z nim przez wiele lat? Dlaczego doceniali jego donosy prezentami i gotówką? Czy TW Lange chce nam dowodzić, że byli oni bezinteresownymi miłośnikami astronomii, którzy chcieli pomóc młodemu jej adeptowi? A może powodem miał być sympatyczny wyraz twarzy naukowca? Jeśli nie, to chyba jednak jakieś korzyści ze spotkań z Wolszczanem bezpieka miała, a jej korzyści zazwyczaj oznaczały straty dla osób, na które się donosiło. Tajny współpracownik mógł oczywiście uważać, że wiedza jaką przekazywał oficerom SB była banalna i pozbawiona wartości, problem polega na tym, że bezpieka niejednokrotnie oceniała tę wiedzę inaczej.

Oczywiście przypadek Wolszczana nie jest czymś wyjątkowym. Nasycenie agenturą kadry naukowej było o wiele wyższe niż Kościoła. I nie jest to tylko wniosek na podstawie histerii, jaką wywołał projekt lustracji naukowców, ale wyniki coraz głębszej kwerendy prowadzonej przez IPN. Słowa zaś na temat godności profesorskiej trzeba odnieść do wszystkich naukowców, którzy splamili się kapusiostwem, a teraz nie odczuwają z tego powodu wstydu. Profesorami to oni może i są, ale nauczycielami i mistrzami bez wątpienia nie…

A swoją drogą skoro ani Wolszczan, ani inni “profesorowie” nie wstydzą się współpracy – to może warto zrobić wielką wystawę pod tytułem: “Naukowcy, co się współpracy nie wstydzą”. A na niej wystawić zdjęcia “uczonych”, którzy swoją karierę wspomagali donosami. Pod zdjęciem możnaby wystawić prace oficjalne i te mniej oficjalne, a także zdjęcie z przeszłości i obecne. Ci, którzy się nie wstydzą, bo nikomu nie szkodzili, nie mają się czego obawiać. Ciekawe zatem, co na propozycję takiej wystawy powiedziałby Aleksander Wolszczan.

 

40 Comments

  1. Marek

    II Wojna Światowa

    II Wojna Światowa spowodowała śmierć kilku milionów Polaków. Było to oczywiście tragiczne, ale samo to nie spowodowałoby tak silnego okaleczenia społeczeństwa gdyby Zagłada była “statystyczna”. Niestety, zarówno napastnik niemiecki, jak i radziecki “wyjęli” ze społeczeństwa wybiórczo całe klasy społeczne, a tym przede wszystkim prawdziwą inteligencję (nie mylić z “absolwentami szkół wyższych”).

    Obawiam się że nieco inne, ale podobne zjawisko nastąpiło po wojnie. Mechanizm był odmienny, ale skutki są podobne. Wyglądał on tak:
    – aby zostać kimś w nauce, trzeba było mieć kontakty
    zagraniczne
    – aby mieć kontakty zagraniczne, trzeba było mieć paszport
    – aby dostać paszport, trzeba było zostać kapusiem (nie
    zawsze, ale im bardziej paszport był konieczny do
    dalszej kariery tym nacisk był silniejszy)

    Ergo: by zostać kimś w nauce, trzeba było zostać kapusiem

    (Oczywiście “trzeba” nie jest tu umowne – byli tacy co zostali kimś bez tego…)

    CO gorsze, Kościół w Polsce przyjął fatalną w skutkach praktykę, że biskupami zostawali ludzie z osiągnięciami naukowymi, po studiach w Rzymie itd. A żeby wyjechać, trzeba było mieć paszport itd…

    Skutek takie praktyki musi być fatalny – obecność w gronie biskupów osób “ze współpracą”. A to -wieloletnie podwójne życie – musiało wpłynąć fatalnie na ich formację.

    CHciałbym się mylić…

     
    Odpowiedz
  2. ahasver

    Prof. Wolszczan jest

    Prof. Wolszczan jest wybitnym specjalistą i wybitnym wykładowcą posiadającym wspaniałe uzdolnienia retoryczne i talent dydaktyczny. Jest wybitnym Nauczycielem, Jego wykłady nigdy nie nudziły mojego Ojca, a teraz nie nudzą moich sióstr. Przekazuje wiedzę w sposób bardzo zangażowany i rzetelny. Gdybyśmy mieli być konsekwentni w charakterystycznym dla polskiego zaścianka, histerycznym i nieprzemyślanym rozkminianiu czasów, które już minęły, powinniśmy w pierwszej kolejności zlikwidować kościół. Przecież żadna zbrodnia nie ulega przedawnieniu. Prawda? A jeśli sprawiedliwość nie uznaje granic, to powinniśmy także dokonać agresji na Republikę Czeską, ponieważ Czesi są niemoralnymi ateistami, którzy potraktowali miniony siermiężny system z przymrużeniem oka i olali go, zakasając rękawy do pracy, zamiast pieprzyć o sprawach tak istotnych jak śmierć Jozina z Bozin. Powinniśmy wszem i wobec obwieścić, że posiadający nieporównywalnie lepiej rozwiniętą infrastrukturę, lepsze po stukroć piwo i Skodę Superb Czesi to naród zły, a ich sukces wynika z kłamstwa, braku moralności i niewiary w Boga. Ale z nich wstrętne komuchy, ateuchy rozpustne, nic, tylko rozstrzelać! Prawda?

    Po upadku komuny Czesi spalili wszystkie teczki, zapomnieli czasy marazmu i zaczęli budować drogi. Nawet w niedziele. Tylko u nas, w ramach ideologicznej propagandy prawicy uprawia się historio – histerię, osaczając człowieka za coś, co dla tamtych czasów było dosyć znamienne. A gdybym przyznał się, że też współpracowałem z SB i donosiłem? To co? Co mi zrobicie? Wyżyjecie się emocjonalnie, obgadacie, zniszczycie moje nazwisko i dobrą reputację, na którą od lat pracuję? Zamkniecie w więzieniu, abym przypadkiem nie podważał waszej pseudochrześcijańskiej doktryny zamkniętej twierdzy, z której należy strzelać do każdego grzesznika historii?

    Szukacie kozła ofiarnego, zajmujecie się informacjami niskimi i z wiedzotwórczego punktu widzenia w ogóle nie istotnymi; zamiast budować pozytywną wiedzę, podkładacie nogi tym, którzy od kilkudziesięciu lat ciężko pracują całym swoim intelektem po to, aby to właśnie wam żyło się lepiej, czekacie tylko na potknięcie wybitnego autorytetu, aby osaczyć go, dając upust swojemu własnemu niespełnieniu. Obrzydliwy, wulgarny RESENTIMENT na poziomie portali internetowych zajmujących się obszczekiwaniem życia celebrities.

    Obrzydliwe, wulgarne, patetycznie żałosne i niskie, zwykłe wywlekanie brudów, pozbawione jakiejkolwiek wyższej moralności z optymizmem patrzącej na przyszłość. Moralność polega na dawaniu sobą dobrego przykładu, a nie na moralizowaniu za pomocą negacji nieodpowiednich wzorców. Jeśli ktoś dla potwierdzenia własnej moralności i sprawiedliwości potrzebuje antyidola, najwyraźniej nie reprezentuje sobą postawy heroicznej, wskazującej na moralność wspaniałych bohaterów. Biadolenie nad złem antybohaterów przypomina mi użalanie się nad niskim poziomem własnej moralności. Mówi: “Patrzcie, ja taki nie jestem! Wy też tacy nie jesteście! Wy bądźcie tacy jak ja! Ja!!! Ukamieniować go!!!”

    Pathetic.

     
    Odpowiedz
  3. Marek

    Drogi

    Drogi Bartoszu,

    (1)
    Wyobraź sobie co byłoby gdyby Niemcy po IIWŚ poszli tą samą drogą…

    (2)
    Nie przedstawiajmy dobra jako zła a zła jako dobra

    (3)
    Niestety, to nie jest JESZCZE “historia”. Ci ludzie nadal wpływają (często w sposób decydujący) na sprawy w Polsce

    (4)
    “Spalenie teczek” jest receptą efektowną, ale przeciwskuteczną. Nie zapominajmy czyją jaczejką były “służby” – nie ma żadnych wątpliwości że kopie (a może oryginały…) są w różnych miejscach – i to nie tylko w Polsce.

    “Spalenie teczek” skończyłoby się między innymi tym że są one w rękach wywiadu wrogiego nam państwa – a nie ma ich w rękach polskiego kontrwywiadu.

     
    Odpowiedz
  4. Halina

    Zapachniało

    Zapachniało Inkwizycją.

    Tak jak SB, było elementem PRL-owskiego krajobrazu, tak teraz Teczki są karajobrazem zasłaniającym niektórym całą rzeczywistość. Naukowcy UMK twierdzą, że prof. Wolszczan nikomu nie zaszkodził i chcieliby dajej współpracować z tym wibitnym naukowcem, a tu już niektórzy jak widać “wszystko wiedzą”. Jeden z członków zespołu badawczego anonimowo wypowiedział się, że nie jest to sprawa dużego formatu i nie ma w dokumentach szczególnie istotnych treści. A Trybunał Konstytucyjny orzekł, że o współpracy z SB można mówić, jeżeli była równocześnie: tajna, świadoma, realnie podjęta szkodliwa działalność(nie wystarczy samo zobowiązanie)

    Cóż to za chrześcijaństwo bez przebaczenia?

     
    Odpowiedz
  5. Marek

    (1)
    Nie byłoby dobrze gdyby

    (1)
    Nie byłoby dobrze gdyby komuś “teczki zasłaniały całą rzeczywistość”.
    Z drugiej strony przeszłość prominentnych osób jest elementem rzeczywistości (niekiedy, choć nie zawsze ważnym) i nie widzenie tego zniekształca jej obraz nie mniej niż “przesłanianie teczkami”

    (2)
    Nie spotkałem się z ANI JEDNĄ sugestią by zaprzestać z p.prof.Wolszczanem współpracy – po co więc dyskutować z czymś, czego nikt nie proponuje ?

    (3)
    Ja też uważam że współpraca p.profesora nie jest sprawą “dużego formatu” – daleko bardziej kompromitująca jest jego postawa wobec tej współpracy.

    (4)
    Gdy sądzono folksdojczów, nie zastanawiano się czy zdołali zaszkodzić czy też nie – samo BYCIE folksdojczem szkodziło Polsce.
    Podobnie tu – wspinanie się po szczeblach kariery dzięki byciu kapusiem było szkodliwe. I tyle.

    (5)
    Nie rozumiem co ma do rzeczy sprawa “przebaczenia”.
    Już nawet pomijając iż przebaczenie wymaga wyznania win i skruchy (czego w postawie p. profesora ani trochę nie widać), nikt nie domaga się dla byłego donosiciela jakiejś “kary”. Po prostu jest to przyczynek do naszej wiedzy o PRL-owskich karierach.

    (6)
    Sprawa p. profesora jest o tyle mniej ważna że nie ma on wpływu (o ile wiem) na szerszy bieg spraw w Polsce. Nie tak jest z politykami czy duchownymi (zwłaszcza wysokiego szczebla). Tutaj ujawnienie pozwala zażegnać niebezpieczeństwo, że poprzez szantaż ktoś będzie wpływał na sprawy społeczne ich rękami.

    (7)
    Na koniec powiem osobiście, że – mimo że w istocie tak mało ważna – sprawa p.prof.Wolszczana sprawiła mi osobistą przykrość – znacznie bardziej niż casusy Wałęsy czy bp. Wielgusa, bowiem ja jestem technokratą, a prof.Wolszczan jest symbolem polskich osiągnięć naukowych.
    No, ale trudno.

    A Trybunał Konstytucyjny orzekł, że o współpracy z SB można mówić, jeżeli była równocześnie: tajna, świadoma, realnie podjęta szkodliwa działalność(nie wystarczy samo zobowiązanie)
    Powiedz

     
    Odpowiedz
  6. Halina

    Ja myślę, że prof.

    Ja myślę, że prof. Wolszczanowi większą przykrość sprawiają takie artykuły i ferowanie wyroków, jeżeli sprawa jest jeszcze w toku, i tak wogóle nieznany jest charakter tej współpracy . Nikt go nie będzie chwalił, jeżeli faktycznie brał za to tzw. prezenty i pieniądze. Ale takie “fudowanie” śmierci społecznej przed ogłoszeniem wyroku, to bardzo nieetyczne, nie mówiąc , że niechrześcijańskie. Szkoda słów.

    http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Kutz-wspolczuje-profesorowi-Wolszczanowi,wid,10371614,wiadomosc.html

     
    Odpowiedz
  7. Marek

    Oj, bo się rozpłaczę…

    Oj, bo się rozpłaczę… Kapusiowi przykro że się wszyscy dowiedzieli że jest kapusiem…

    Prof.Wolszczan wybrał opcję bagatelizowania, a nie zaprzeczania faktom (potwierdził je w wywiadzie) więc może nie rozmydlajmy że “nie wiadomo” itd.

    Nie wiem czy prof.Wolszczan ulegnie “śmierci społecznej” (raczej nie, zbyt wielu “umoczonych” jest wśród dziennikarzy i polityków) ale jesli ktoś ją sobie zafundował to on sam.

     
    Odpowiedz
  8. ajendryczko

    Halino, nie zgadzam sie z

    Halino, nie zgadzam sie z Tobą. Obecnie jestem po dwóch mocnych piwach i dwóch kielichach wina, mówię więc szczerze. Na uczelni przepracowałem ponad 30 lat, przeszedłem przez prawie wszystkie szczeble kariery naukowej i administracyjnej. W latach 70-tych, 80-tych, nikt kto nie nawiązał, chcąc czy nie chcąc, współpracy, nie wyjechał na zachód. A to była najlepsza, najpewniejsza i być może jedyna droga rozwoju naukowego, czyli inaczej, kariery naukowej. Problem widzę w aspekcie kuszenia Jezusa. Ktoś dawał mu wszystkie królestwa świata, powiedzmy inaczej, dawał mu szansę rozwoju naukowego, aby tylko ukłonił mu się. Jezus spojrzał w lewo, nikt nie widzi, spojrzał w prawo, też nikogo nie ma. Leciutko pochylił głowę.
    Po kilku dniach Jezus dostał niewielkie pomieszczenie w pałacu Heroda na swoje biuro mesjańskie. Na funkcjonowanie tego biura Sanhedryn uchwalił dotację. Po zbadaniu opinii publicznej, Jezus wystąpił do rady ustawodawczej, o przyznanie mu tytułu supermesjasza.
    A teraz poważnie. Dziękuję Panu Bogu, że mnie nie dosięgły takie macki. Jednego natomiast jestem pewny. Mówienie, że nikomu nie wyrządziłem krzywdy, to dorabianie racjonalnego wytłumaczenia grzechu, co przy każdym grzechu czyni każdy z nas. Pozdrawiam,

     
    Odpowiedz
  9. Halina

    Andrzeju, biorę “

    Andrzeju, biorę ” przymiarkę” na Twój stan 🙂

    A tak poważnie; czy Ty myślisz, że ja lubię donosicieli i kapusi? Nic podobnego. Nie lubię tylko takiego “racjowania się” cudzym kosztem, przed czasem. Trzeba zawsze wziąć “wagę” i wszystko sprawiedliwie “zważyć”. Słowa, przede wszystkim, bo mogą okazać się kamieniami, o których Jezus mówi; ” Kto jest bez winy, niech pierwszy rzuci kamieniem”. Wolę nie rzucać.

    pozdrawiam.

     
    Odpowiedz
  10. ajendryczko

    Halino, przeczytałem Twoją

    Halino, przeczytałem Twoją odpowiedź. Dziękuję. Potem otworzyłem następne piwko, pokrajałem jabłka i wsypałem je do sokownika, robimy bowiem z żoną sok z jabłek i aronii. Aronię wyjąłem z zamrażarki, bo musi być przemrożona, aby sok nie był cierpki. Potem dosypałem do sokownika cukru i siadłem do komputera.
    Halino, ja jednak rzucę kamień. Dlatego, bo ja nie nawiązałem współpracy. Chociaż aż się dziwię, że mi nie zaproponowano.
    Ale nazwijmy grzech grzechem i złem. Jak mówił Rahner, człowiek używa najróżniejszych sztuczek, aby zrelatywizować grzech. Ze musiał, że tak jest lepiej,. że to wybór mniejszego zła, że był zmuszony, że nie było innego wyjścia. To jest wola parafraza tekstu Rahera, dokładnego cytatu teraz nie pamiętam. I( że nie wyrządził krzywdy. Czy rzeczywiście krzywda jest istotnym wyznacznikiem grzechu? Czyją krzywdę poniósłby Jezus, gdyby leciutko, tak na jeden milimetr skłonił głowę? Przede wszystkim nikt by tego nie widział, nikomu nie wyrządziłby krzywdy. Jako uczniów miałby elitę intelektualną, a nie roboli. A jak wspaniale rozwinęłaby się misja Jezusa. Jezus chyba do końca nie przemyślał swej misji. Powinien wjechać rydwanem do nieba, a nie umrzeć na krzyżu. Nie skorzystał z tak wspaniałej okazji, szkoda. I tym prowokacyjnym zdaniem pozdrawiam Cię,

     
    Odpowiedz
  11. Kazimierz

    Nie jest to łatwy temat,

    Nie jest to łatwy temat, zwłaszcza na portalu chrześcijańskim, nie wiem nawet czy takowy powinien byl się tu znaleźć?
    Czy uczeń Jezusa jest powołany do osądzania świata, czy raczej do niesienia mu ewangelii? Może trochę egoistycznie napiszę, ale jak zwykle w piątek zmierzam do Aresztu Śledczego, gdzie jestem kapelanem i zastanawiam się, gdyby pan Wolszczan za to co zrobił trafiłby do Aresztu i przyszedł na spotkanie na którym głoszę ewangelię……?
    Czy starałbym się mu udowodnić jakim był złym człowiekiem i wogóle, dlaczego przyszedł na spotkanie? Czy byłbym zdolny czymkolwiek podzielić się z niewątpliwymi przestępcami?
    Jaka powinna być postawa ucznia Jezusa, oskażycielska i dopominająca się kary?
    Myślę sobie, że gbyby tak było, to nie służyłbym w tym Arszcie ani przez dwa dni, a to już jest 10 lat.
    Czy jestem uczniem Jezusa jedynie wtedy, gdy idę do Aresztu, stoję za kazalnicą, czy udzielam porad duszpasterskich? Czy też jestem ucznie Pana zawsze i postawa moja jest przebacz i i dziel się życiem.

    Naturalnie przebacz nie oznacza zaufaj, tak jak gwałcona córka nigdy już być może nie zaufa swojemu ojcu uzurpatorowi, ale przebaczenie powinno być tak naturalne dla chrześcijanina jak oddychanie!
    Z pozycji przebaczenia możemy inaczej spojrzeć na człowieka, z miłością. Czy Chrystus Mateuszowi nie powinien wyrzucić konfidencji z Rzymianami, a co powiedzia – pójdź za mną!
    Czy Zacheusz przełożony nad celnikami, nie został “nawiedzony” przez Jezusa pomimo faryzejskiego zgrzytania zębami, czy Jezus go rozliczał?
    Oczywiście powiemy, oni pokutowali, a Wolszczan nie, no i racja, ale jedno ich różni być może Wolszczan nigdy nie spotkał Jezusa, “kogo poślę, kto tam pójdzie” . . można rzec za Panem Bogiem, może będzie któryś Izajasz, kto mu powie?
    A może nie , może tylko osąd…?

    KJ

     
    Odpowiedz
  12. ahasver

    Odpowiedź do komentarza

    Odpowiedź do komentarza Pana Marka Piotrowskiego.

    “Drogi Bartoszu,

    (1)
    Wyobraź sobie co byłoby gdyby Niemcy po IIWŚ poszli tą samą drogą…”

    ———-> Heidegger współpracował z NSDAP, po czym zrezygnował po 9 miesięcznym “romansie”, orientując się, że nie tędy droga. Nie zmienia to faktu, że był wybitnym filozofem. Sartre miał tendencje do ostrego komunizmu, a Jego dzieła pełne są głębokiej finezji. Państwa nie można personifikować i zawężać zbrodni do określonej persony. Niesprawnie bądź zbrodniczo działający system jest wynikiem dezinterpretacji pewnych idei, a nie negatywnej premedytacji. Również Hitler chciał dobrze dla Niemiec, Kaczyński też chce dobrze dla Polski. Uważam, że należy poprawiać błędy i korzystać z przemyśleń innych myślicieli, zwłaszcza z imperatywu kategorycznego Kanta. Jeśli Państwo “idzie złą drogą”, należy walczyć z systemem, a nie z człowiekiem. Co do Niemiec: Wspaniały kraj i nie sądzę, aby sporządzili nam podobną Hekatombę, co kiedyś. Większość żołnierzy nie wiedziała za bardzo, co robi. Po prostu wykonywali rozkazy…

    “(2)
    Nie przedstawiajmy dobra jako zła a zła jako dobra”

    ——–> Proszę Pana… Czasy egzorcyzmów minęły. Liczy się działanie oparte na racjonalności, a nie moralności.

    “(3)
    Niestety, to nie jest JESZCZE ?historia?. Ci ludzie nadal wpływają (często w sposób decydujący) na sprawy w Polsce”

    ——–> To zabijmy ich, a historia minie. Należy też usunąć wszystkich niemieckich dziadków, ponieważ w sposób decydujący oddziałują na swoje wnuki.

    “(4)
    ?Spalenie teczek? jest receptą efektowną, ale przeciwskuteczną. Nie zapominajmy czyją jaczejką były ?służby? ? nie ma żadnych wątpliwości że kopie (a może oryginały?) są w różnych miejscach ? i to nie tylko w Polsce.”

    ——–> I co z tego, że teczki znajdują się w różnych miejscach? Czesi swoje spalili i Moskwianie mogą najwyżej oblizać się ze smakiem, patrząc w kierunku Pragi. Czy jest to “recepta przeciwskuteczna”? Sytuacja polityczna i ekonomiczno – gospodarcza Republiki Czeskiej pokazuje, że bardzo, ale to bardzo skuteczna. Zwłaszcza mentalnie. Ale chyba o mentalność właśnie chodzi…

    “?Spalenie teczek? skończyłoby się między innymi tym że są one w rękach wywiadu wrogiego nam państwa ? a nie ma ich w rękach polskiego kontrwywiadu.”

    ————–> Wierzy Pan w jakąś spiskową teorię dziejów, czy we wszechmoc teczek zawierających dane zazwyczaj nieżywych ludzi?

    Pozdrawiam
    -Bartosz.

     
    Odpowiedz
  13. Marek

    Nie bardzo rozumiem co Wy

    Nie bardzo rozumiem co Wy wszyscy chcecie prof. Wolszczanowi wybaczać (lub nie wybaczać) ?
    Niech wybaczaniem (nie wybaczaniem) zajmie się ten na kogo ów (skądinąd znakomity) naukowiec donosił i kogo w ten sposób w karierze uniwersyteckiej metodami iście nie naukowymi wyprzedził.

    Jak widzę pęd do jak najszerszego reklamowania swojego miłosierdzia (wybaczającego grzechy popełnione przeciw komu innemu…) zasłania Państwu to, o czym rozmawiamy.

     
    Odpowiedz
  14. Jacob

    Ciekawa dyskusja. Przychylam

    Ciekawa dyskusja. Przychylam się z grubsza do wizji Bartosza, Haliny, Kazimierza. Myślę, że negując i potępiając tylko wzmacniamy “demony”. Co robię tu i teraz – to powinno być pytanie. “Niech umarli zajmują się umarłymi”…

     
    Odpowiedz
  15. Kazimierz

    “Nie sądźcie, abyście nie

    “Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni. Bo takim sądem, jakim sądzicie, i was osądzą; i taką miarą, jaką wy mierzycie, wam odmierzą. Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a nie dostrzegasz belki we własnym oku?” Mt 7,1-3

    Panie Marku, to chyba ze względu na posłuszeństwo Chrystusowi tak piszemy.

    KJ

     
    Odpowiedz
  16. Anonim

    Ad. 13. Kazimierzu, problem

    Ad. 13. Kazimierzu, problem nie polega na wybaczaniu, czy też karaniu, ale na tym, że p. Wolszczan relatywizuje znaczenie swojej współpracy. W ten sposób pluje on w twarz tym, którzy w tym samym czasie cierpieli prześladowania.

     
    Odpowiedz
  17. Kazimierz

    Krzysztofie rozumiem o co

    Krzysztofie rozumiem o co chodzi, ale czy uczeń Jezusa powinien wdawać się w osądzanie, ocenianie, podumowywanie. Wszak, jest tak wiele Bożych spraw, którymi warto się zajmować niż czymś, na co Pan patrzy niechętnie , jak cytowałem NT przed chwilą.

    Postawa oceniająca wypływa nieuchronnie ze stanięcia po którejś stronie, a czy rzeczą ucznia Pana jest branie czyjeś strony w obronę lub potępianie drugiej?

    A więc jeśli staje po stronie przeciwnej Wolszczanowi, oznacza, że pała do niego złością, nie zaś miłością, która wszystko znosi. Jak poprzednio , któryś z przedmówców zaznaczył, ten system był chory i wszyscy w jakiś sposób byliśmy, lub też jesteśmy jego ofiarą, bardziej lub mniej świadomą.

    Niech i nad konfidentami zmiłuje się Odwieczny, aby , gdy dostąpią Jego miłości mogli doswiadczyć przebaczenia, bo tego zapewne najbardziej potrzebują, jak i my w swoim życiu. Jesli zaś, ktoś doświadczył przebaczenia w Chrystusie, ten wie, że z najgorszego człowieka Bóg potrafi uczynić człowieka łaski, i taka zdaje się, powinna być postawa współpracy ucznia Pańskiego z Bogiem.

    KJ

     
    Odpowiedz
  18. zofia

    temat trudny, łatwo o

    temat trudny, łatwo o różnicę zdań… najtrudniejszy jednak dla tych, których bezpośrednio dotyczył;

    dać się dogonić swoim wątpliwościom, sumieniu – wydaje się być niezbędnym; ogłosić to publicznie… jeżeli tak to jako forma wyznania winy, słabości…
    ale ogłosić, żeby podkreślić, że nic się nie stało?
    brzmi jak tytułowy bezwstyd lub drwina z tych, którzy jednak potrafili postąpić inaczej…

     
    Odpowiedz
  19. Anonim

    Pakt z diabłem,

    Pakt z diabłem, czyli:?Śmierć frajerom!?
    http://blogjw.wordpress.com/2008/09/19/smierc-frajerom/
    “Mówi, że mógłby kariery nie zrobić, gdyby nie zawarł paktu z diabłem. Sukcesu by nie było !

    I znowu się okazuje, że na ziemskim padole – bez diabla ani rusz. Jak diabeł nie pomoże – to nic nie da się zrobić. Taki pogląd !

    Ciekaw jestem kiedy zostanie wystawiony pomnik esbecji, bo dzięki współpracy z SB, jak się okazuje, można było nie tylko naukowy, ziemski, świat zawojować, ale i pozaziemskie światy poodkrywać.

    Co by to było jakby Aleksander Wolszczan nie załapał się na taką współpracę ?

    Czemu jednak nie umieszczał esbeków, swoich współpracowników, w swoich publikacjach ? Współpracowników w publikacjach trzeba umieszczać, a przynajmniej im dziękować. Takie są zasady dobrych obyczajów, zasady etyki naukowej. A tu nic !..”

     
    Odpowiedz
  20. Kazimierz

    ?Mówi, że mógłby

    ?Mówi, że mógłby kariery nie zrobić, gdyby nie zawarł paktu z diabłem. Sukcesu by nie było !”

    No właśnie i dzięki takim wypowiedziom widać ewidentnie, że Pan Wolszczan z Bogiem niewiele ma wspólnego, a więc cóż ma światłość do ciemności?

    Jedynie tyle, by tej ciemności zanieść światło, a pręne umysły często bywa, że mimo widzenia ponadnaturalnego w pewnych dziedzinach, tego widzenia właściwego nie dostrzegają 🙁

    KJ

     
    Odpowiedz
  21. Anonim

    1. Kazimierzu, czy według

    1. Kazimierzu, czy według słów “Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni” mamy w ogóle zrezygnować z wymiaru sprawiedliwości? Czy sędzia musi być doskonały, aby ferować z urzędu sprawiedliwe wyroki? Czy mamy zostawić kodeks karny w gestii Najwyższego?

    2. Nawoływanie do wybaczenia i “spoglądania w przyszłość” głoszone przez winowajców to nic innego, jak zwyczajny cynizm. Waunkiem rozgrzeszenia jest przecież wyznanie winy. Czy donoszenie na kolegów dla korzyści materialnych nie jest winą?

    3. To prawda, że większość z nas jest ofiarami systemu, ale wierutnym kłamstwem jest nazywanie współpracowników systemu ofiarami. Większą winą niż sama współpraca z SB jest obecne publiczne zamazywanie różnicy między dobrem, a złem.

    4. I wreszcie, patrząc po chrześcijańsku: Gdyby obiektywna wina nie istniała, gdyby wybaczenie nic nie kosztowało i było tylko kwestia werbalną, niepotrzebna byłaby krwawa Ofiara Chrystusa za nas. Nie ma wybaczenia za darmo, dlatego nie wolno nam nim szafować.

     
    Odpowiedz
  22. Kazimierz

    Krzysztofie – spróbuję

    Krzysztofie – spróbuję nieco ustosunkować się do twoich punktów:
    AD1. Nie absolutnie, nie mamy rezygnować z systemu sprawiedliwości – “wszak władza nie nadaremno miecz nosi… i przez Boga jest ustanowiona”, co nie znaczy, że władza to ludzie wierzący, ale właśnie czy my mamy? Ten świat jest pod władzą Boga, choćby nawet nie wiedział, ale Bóg sprawuje swoje sądy. Natomiast czym innym jest sąd ten przeze mnie zacytowany, chodzi raczej o osądzanie innych na podstwaie naszych kryteriów lub subiektywnego przekonania, zostawmy to Bogu , On przez swoje instrumenty dokona właściwego sądu i osądu.

    AD2 – Nawoływanie do wybaczenia i ?spoglądania w przyszłość? głoszone przez winowajców to nic innego, jak zwyczajny cynizm. Waunkiem rozgrzeszenia jest przecież wyznanie winy. Czy donoszenie na kolegów dla korzyści materialnych nie jest winą?

    Oczywiście, że masz racje, ale wyznanie winy przez człowieka, który nie zna Boga, choćby w konfesjonale nic nie daje, tu potrzebne jest nawrócenie, a to dzieje się z łaski Boga, i my nic tu zrobić nie możemy, prócz powiedzenia takiej osobie o Zbawieniu.

    AD3 – To prawda, że większość z nas jest ofiarami systemu, ale wierutnym kłamstwem jest nazywanie współpracowników systemu ofiarami. Większą winą niż sama współpraca z SB jest obecne publiczne zamazywanie różnicy między dobrem, a złem.
    I tu również masz rację, tak świat działa, to jest taktyka z piekła, ale powtarzam czy uczniowi Jezusa wypada grzbać w tym samym grajdole?

    AD4 – I wreszcie, patrząc po chrześcijańsku: Gdyby obiektywna wina nie istniała, gdyby wybaczenie nic nie kosztowało i było tylko kwestia werbalną, niepotrzebna byłaby krwawa Ofiara Chrystusa za nas. Nie ma wybaczenia za darmo, dlatego nie wolno nam nim szafować.

    No tu nie zgodziłbym się z tobą wybaczenie Boże jest za darmo z łaski EF 2.2, i my nic nie możemy do niego dodać ani ująć. Oczywiście, że zbawienie nie jest tylko kwestią wypowiedzenia formułki pokutnej, ale nawróceniem serca, duszy, całego jestestwa człowieczego i podążanie za Panem przez całe życie. Tak , ta krew Święta przelewała się za ciebie i za mnie, za moje grzechy i twoje i też innych ludzi, ale niewielu jest w stanie przyjąć tę łaskę. A więc tym bardziej powinniśmy im nieść tę Prawdę.

    Łatwiej jest nam osądzać, a nawet brzydzić się innymi ludźmi, ale właśnie refleksja, że i za nich Jezus umierał na krzyżu jest bardzo otrzeźwiająca, kiedy mamy świadomość życia z łaski Boga, kiedy wiemy, że nasze uczynki są jak szata splugawiona, wówczas dochodzi do nas prawda Boga – nad kim się zmiłuję, nad tym się zmiłuję i można dodać i nic nam do tego. Piotr, kiedy ledwo się wykaraskał ze swoich zaparć Jezusa, usłyszawszy paś owieczki moje po trzykroc, już znów poczuł się ważny i pyta – a co z tym w Ew. Jana – a Jezus odpowiada parafrazując – a co ci do tego, ty chodż za mną, nie twoja to rzecz, co z tamtym ale Boga.

    A więc reasumując, nie mieszajmy się – ludzie odrodzeni z Ducha Bożego – w sprawy tego świata, Bóg nie jest bez mocy, ale potrafi, umie i na pewno wymierzy każdemu sprwaiedliwość. My raczej starajmy się szukać woli Boga w naszym życiu i wypełniajmy ją, no chyba, że wolą Boga byłoby aby ktoś miał zajmować się takimi sprawami, to już inna sprawa.

    Pozdrawiam KJ

    Ps. Może chaotycznie trochę piszę, ale dzieci ciągle coś chcą, żona też, nie jest łatwo pisac tak poważnych rzeczy wieczorem, kiedy ma się małe dzieci.

     
    Odpowiedz
  23. Marek

    P.Bartosz:
    1.
    Proszę nie

    P.Bartosz:
    1.
    Proszę nie przypisywać mi stwierdzeń jakich NIE wypowiadam.
    Przypisywanie adwersarzowi stwierdzeń jakich nie publikował i potem z nimi dyskutowanie jest łatwą, ale bezsensowną techniką dyskusyjną

    2.
    Nikt nie deprecjonuje dorobku naukowego p.prof.Wolszczana – i nie o tym mowa.

    3.
    Liczy się działanie oparte na racjonalności, a nie moralności.
    I mamy clou naszego sporu.

    p.Kazimierz:
    4.
    Pomiędzy nie-osądzaniem a opowiedzeniem się po stronie ofiar kapusiów (a nie kapusiów) różnica jest kolosalna.
    I bynajmniej nie filozoficzna.

    5.
    A więc jeśli staje po stronie przeciwnej Wolszczanowi, oznacza, że pała do niego złością, nie zaś miłością, która wszystko znosi.
    Trudno o bardziej wierutną bzdurę i bark zrozumienia czym jest miłość (która ” nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawdą”)
    Przebaczanie win popełnionych w stosunku do innych to tania (nic nie kosztująca) poza, a nie miłosierdzie.

    6.
    Jak poprzednio , któryś z przedmówców zaznaczył, ten system był chory i wszyscy w jakiś sposób byliśmy, lub też jesteśmy jego ofiarą, bardziej lub mniej świadomą.
    Proszę mówić za siebie. Miliony ludzie się “nie umoczyły” chociaż można za to było mieć karierę, mieszkanie i przydział do specjalnego sklepu mięsnego.
    Taka relatywizacja obraża tych ludzi. Ale niejeden woli obrazić ofiary, niż okazać najlżejszą dezaprobatę tym, którzy ich ofiarami uczynili

    7.
    Po wypowiedziach na tym forum widać jak na dłoni powody dla których – zamiast sprawę przeciąć jak po II WŚ – babramy się w tym PRL-owskim gnoju.
    Relatywizowanie Prawdy (nie mówmy nic złego bo on naukowcem wielkim jest), relatywizowanie winy (wszyscy esteśmy ponoć umoczeni) relatywizowanie morlaności (bo przecież kariery by nie zrobił) plus fałszywe pojmowanie miłosierdzia (bez poszanowania dla ofiar) na dokładkę.

    I pomyśleć że macie się za “inteligencję” !

     
    Odpowiedz
  24. Halina

    Z prof. Wolszczanem , niech

    Z prof. Wolszczanem , niech się rozliczają Ci, których ewentualnie skrzywdził. Pan Piotrowski, skoro pała taką osobistą awersją, widocznie ma ku temu powody. Zło trzeba nazywać po imieniu, ale jeszcze jest to słynne Jezusowe-“nie potępiam”( szczególnie, jak nie jestem Bogiem i nie wiem wszystkiego). “Umoczeni” w grzech, jesteśmy niestety wszyscy. Nie muszę babrać się w czymś , w czym nie chcę, a właśnie niektórzy bardzo by tego chcieli. Tak mi się teraz przypomniał Ali Agca i papież; nie wiem dlaczego. Skoro słowa Jezusa, nie mają wielkiego znaczenia, to może ten przykład coś powie hmm?

     
    Odpowiedz
  25. Marek

    Z prof. Wolszczanem , niech

    Z prof. Wolszczanem , niech się rozliczają Ci, których ewentualnie skrzywdził.

    Brawo , pani Halino, nareszcie !
    Właśnie to usiłuję wam od kilkunastu postów uświadomić – nie w Wszej leży gestii przebaczanie, skoro to nie wy zostaliście skrzywdzeni !

    Przebaczanie cudzych krzywd to łatwizna i efekciarstwo, a nie miłosierdzie.

     
    Odpowiedz
  26. Marek

    zaiste nie w twojej

    zaiste nie w twojej mocy
    przebaczać w imieniu tych których zdradzono o świcie

    /Herbert, Przesłanie pana Cogito, fragment umieszczonyna Pomniku Poległych Stoczniowców/

     
    Odpowiedz
  27. Halina

    Panie Marku
    A w naszej

    Panie Marku
    A w naszej gestii leży osądzanie i potępianie?
    Już we wpisie nr.7 pisałam, że nikt nie będzie chwalił prof. Wolszczana jeżeli okaże się , że krzywdził i to z premedytacją. Od wydawania wyroków są jednak świeckie sądy, zważywszy na fakt, że raczej prof. Wolszczan z chrześcijanstwem niewiele ma wspólnego. O wybaczeniu z perspektywy Bożej, chyba już nie można lepiej opowiedzieć jak to uczynił Kazimierz. My czujemy się chrześcijanami, więc odcinany się od wydawania potępień i sądów. Nie anagażujemy się tak emocjonalnie w sprawy tego świata; raczej trzeba nieść Ewangelię tym, którzy jej nie znają.

     
    Odpowiedz
  28. Marek

    “Nie angażowanie się” to

    “Nie angażowanie się” to eskapizm, a nie religia.
    A w całej sprawie najmniej chodzi o prof.Wolszczana

    Jest to sprawa publiczna (bo. prof.Wolszczan jest postacią publiczną) a nie “sprawa Wolszczana”.

    Idzie o to jaki sygnał dostanie młode pokolenie.

    Czy taki że opłaca się donosić (bo nie tylko ma się karierę i szynkę “krakus” na święta, ale i później nic nie grozi – nawet publiczny wstyd.
    A że jak się zostanie przyłapanym, to nie należy się wstydzić tylko powiedzieć buńczucznie że “to była norma życia za PRL”.

    Co zaś do braku potępiania : patrząc na Państwa wpisy wygląda na to że postulat ten dotyczy tylko delatorów…

     
    Odpowiedz
  29. ajendryczko

    Halino, nieść Ewangelie to

    Halino, nieść Ewangelie to także nieść prawdę. Nazwijmy grzech grzechem, czyli świństwo świństwem. Niezauważanie sprawy, zwłaszcza jeżeli dotyczyła środowiska w którym przez prawie 30 lat pracowałem, czyli jestem emocjonalnie zaangażowany, nie jest dobrym wyjściem, bo będzie ona wracała. Niesienie Ewangelii dla mnie, to również osąd starych grzechów mojego środowiska. Osądzanie we własnym, i nie tylko własnym sercu, a potępienie czynu, potępienie osoby, wykluczenie osoby z grona swoich znajomych, to całkiem różne zachowania. Pozdrawiam Cię,

     
    Odpowiedz
  30. ahasver

    Żadnych wypowiedzi Panu nie

    Żadnych wypowiedzi Panu nie przypisuję, Panie Marku. I nadal będę podtrzymywał swoje przekonanie o konieczności oparcia jakiejkolwiek praktyki społecznej na zasadach racjonalności. Moralność jest sprawą osobistą, wręcz intymną.

    I tak, uważam siebie za inteligenta. Bardzo dobrze wykształconego, z szerokimi perspektywami i ambicjami, kochającego swoją profesję, jestem nauczycielem i wykładowcą.

    Ponadto jestem ateistą, lewicowym liberałem (nie ma w tym żadnej sprzeczności), zwolennikiem legalizacji eutanazji i narkotyków, feministą i antyklerykałem, a na płaszczyźnie moralności – libertynem.

    Pozdrawiam i życzę miłego wieczoru.

     
    Odpowiedz
  31. zibik

    W tej dyskusji,

    W tej dyskusji, wielowątkowej polemice brakuje mi jednoznacznego odniesienia, do czynów tych osób, które nie były i nadal nie są profesorami, a tym bardziej “wybitnymi naukowcami”, ale potrafią skutecznie przekonywać owych Wolszczanów i nie tylko, że warto, a nawet trzeba być kapusiem, donosicielem !

     
    Odpowiedz
  32. zibik

    Sz.Autorze zamieszczonego

    Sz.Autorze zamieszczonego wątku w artykule.
    Pomysł publicznego ujawniania, demaskowania i piętnowania najgroźniejszych przestępców, winowajców, czy pospolitych bumelantów, zdrajców, donosicieli etc. – wszelkiej maści szkodliwych elementów społecznych, jest nadal godny propagowania, choć nie jest czymś nowym.

    W XXI wieku proponowana wystawa jest anachronizmem, zdecydowanie lepiej jest udostępniać w internecie lub innych publicznych mediach, imienne wykazy osób zasługujących na, takie szczególne “wyróżnienie” !

    Bardziej ciekawe, niż wypowiedź prof. Wolszczana wydaje się to, co uczyniliby ci, co mają największą szansę znaleźć się na czołowych pozycjach owych wykazów.

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code