Bądź, a nie gadaj!

Normal
0

21

false
false
false

PL
X-NONE
X-NONE

/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-priority:99;
mso-style-parent:””;
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin-top:0cm;
mso-para-margin-right:0cm;
mso-para-margin-bottom:10.0pt;
mso-para-margin-left:0cm;
line-height:115%;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:11.0pt;
font-family:”Calibri”,”sans-serif”;
mso-ascii-font-family:Calibri;
mso-ascii-theme-font:minor-latin;
mso-hansi-font-family:Calibri;
mso-hansi-theme-font:minor-latin;
mso-bidi-font-family:”Times New Roman”;
mso-bidi-theme-font:minor-bidi;
mso-fareast-language:EN-US;}

      Wzór ewangelizatora doskonałego  jakim jest święty Paweł Apostoł w dzisiejszym pierwszym czytaniu, krótkim lecz wymownym podaje receptę na szybką, dobrą i owocną ewangelizację! Jaka jest ta recepta?

 Nie przyszedłem gadać i błyszczeć słowem, elokwencją, mądrością lecz przyszedłem po to by być z wami, takim jakim jestem, być bo znam Jezusa Chrystusa i to Jezusa ukrzyżowanego. Przyszedłem po to byście widzieli moje życie, moje upadki, moje słabości, moje troski, moje wady i moje zalety, moje zdolności, które jako człowiek Chrystusa oddaje to wszystko pod Jego stopy i święte rany! Przyszedłem by trwać i żyć z Wami, abyście widzieli czym dla mnie jest Jezus i Jego krzyż!(por. 1kor 2,1-3)

Dalszą historię znacie, jak nawracali się ci, a w konsekwencji jaka była wiara tych do których przybywał Paweł ze swoją receptą, a właściwie nie swoją lecz Bożą. Bóg nie chce byśmy pouczali innych słowem, nawet jeśliby nasz charyzmat przepowiadania był tak wielki, że gromadziłby tłumy i poruszał je do nawrócenia(choć jest to cenne), Bóg nie ceni kazań i homilii bo wie, że tym możemy zrażać bliźnich do chrześcijaństwa. Bóg ceni sobie naszą obecność wśród… wszystkich! Wierzących, niewierzących, chrześcijan, niechrześcijan, a także wśród współczesnych pogan!

Dlatego zamiast gadać wychodźmy do ludzi i żyjmy jak Paweł! Trwajmy, towarzyszmy bliźnim w codzienności. Pokażmy im nasze słabości, nasze upadki, pokażmy nasze wady ale też nasze zalety, pokażmy ludziom nasze charyzmaty, pokażmy im siebie samych w służbie, wierze i w ufności Jezusowi Chrystusowi!

No chyba, że nie masz wiary, nie ufasz, nie masz charyzmatów no to wtedy gadaj ale nikt Cię słuchać bracie i siostro nie będzie! I piszę to dlatego, że byłem taki, gadałem, oceniałem, prawiłem kazania i co i nic! Dopiero wyjście i trwanie, przebywanie i przeżywanie codzienności wśród „grzeszników” uczyniło moją misję świętą i owocną, a także uświęciło mnie samego! 

            Gdy mieszkałem w akademiku czy pojechałem na Przystanek Woodstock dostało mi się okrutnie od „prawdziwych katolików”, czy „świętych” za to, że jadę czy mieszkam tam gdzie jest grzech i ścierwo! Owszem pojechałem i byłem! Nie ewangelizowałem! Nie nawracałem, nie gadałem o Jezusie i Jego mocy, czasem tylko założyłem koszulkę chrześcijańską i tyle, milczałem i robiłem swoje i wiecie co dziś wiele osób do mnie pisze, czy gada ze mną bo widzi, że ich nie nawracam ale z nimi rozmawiam i towarzyszę im w ich trudach! Tak chodziłem do wioski Kryszny, chodziłem tam gdzie jest grzech, tam gdzie jest trucizna, widziałem grzech. Dziś mija miesiąc gdy pojechaliśmy na Woodstock i nie straciłem wiary, nic mnie nie opętało, duchowo raczej się rozwijam niż cofam, nowe znajomości podtrzymuję, Boga w tych ludziach dostrzegam, ich poszukiwania sensu, od czasu do czasu się z nimi spotykam i rozmawiam, a dla tych, którzy wieszczyli mi opętanie i inne zagrożenia duchowe mam Słowo Boże, Ewangelia wg świętego Marka rozdział szesnasty, wersety od siedemnastego do osiemnastego:

 Tym zaś, którzy uwierzą, te znaki towarzyszyć będą: w imię moje złe duchy będą wyrzucać, nowymi językami mówić będą; węże brać będą do rąk, i jeśliby co zatrutego wypili, nie będzie im szkodzić. Na chorych ręce kłaść będą, i ci odzyskają zdrowie”.

Tym bardziej mi chyba nic nie grozi jeśli prowadzę, regularne życie sakramentalne, czytam Słowo. To są jak dla mnie podstawy Chrześcijaństwa! No ale cóż lepiej bać się samemu niż ruszyć się bo po co, łatwiej oceniać i krytykować, łatwiej skazać woodstockowiczów na potępienie niż podać im rękę. A jeśli sobie normalny człowiek jedzie to lepiej go zbesztać, posądzić od czci i wiary(choć w jakimś wpisie było, że nie chce posądzać ale do tego to zmierzało), nazwać go zdrajcą ojczyzny. Łatwiej go zastraszyć niż dodać odwagi i wspomóc modlitwą czy czynem.
Dlatego wielki szacunek dla ludzi ewangelizujących na Woodstocku i tych na PJ ale i przede wszystkim dla wszystkich wierzących, którzy jechali po cywilnemu i dają ciche świadectwo wiary w swoich czynach!

W akademiku nikt nie wiedział czemu wstaję wcześniej niż wszyscy i idę na mszę do karmelu, który jest naprzeciwko akademika, nikt nie wiedział czemu i gdzie znikałem nie tylko w niedziele ale i w dni tygodnia miedzy godziną 17.30 a 19, lecz po jakimś czasie nie znikałem sam lecz z towarzyszami, po cichu, gdzie nikt nie widzi, bo jak się modlisz to zamknij drzwi i módl się w ukryciu gdzie widzi Cię Twój Ojciec Niebieski! (por. Mt 6,6)

No to idę bo szkoda słów, lepiej jest być i trwać i służyć! Uwierzyłem więc idę śmiało do przodu, uwierzyłem więc idę, bo ludzie czekają by wyrzucić złe duchy i włożyć na nich ręce by ci odzyskali zdrowie!

Panie oto ja poślij mnie! Bo lepiej jest być i trwać niż gadać. Bo gdy zobaczą, że uczciwie przy nich trwasz to wtedy i słuchać Cię będą! A Pan stosownie Cię do tego w potrzebne charyzmaty uposaży!

Wojtas

 

6 Comments

  1. elik

    Słowa i czyny.

    Panie Wojtku – Bądź, a nie gadaj! – to zalecenie słuszne i w wielu przypadkach wskazane, lecz chyba jest zasadnicza różnica między gadaniem, tj. mową (postawą) faryzejską, bądź pogańską, a chrześcijańskim obowiązkiem głoszenia Ewangelii życiem i słowem.

    W przypadku artykułowania słów m.in. na forum Tezeusza istotą jest to – czy autora(-ki) postawa tj. słowa są zawsze zgodne z ich czynami?…..

    Dlatego Jezus Chrystus powiedział: "Czyńcie więc i zachowujcie wszystko, co wam polecą, lecz uczynków ich nie naśladujcie. Mówią bowiem,ale sami nie czynią" (Mt 23,3) dokładnie znając intencje i praktyki – uczynki faryzeuszy, oraz obłudę tj. rozbieżność między ich gadaniem, a uczynkami.

     Szczęść Boże!

     
    Odpowiedz
  2. modem1990

    właśnie

    właśnie o takie faryzejskie gadanie mi chodziło. Nie jestem przecież przeciwnikiem przepowiadania Ewangelii! Lecz zwolennikiem mądrego i mocnego przepowiadania na wzór tego Jezusowego! Zgadzam się to co tu piszemy, głosimy ale nie tylko tu czy w kościołach czy gdziekolwiek to co głosimy MUSI być zgodne z naszym życie, musi być zgodne z czynami, zgodne z rzeczywistością! Od nas "głosicieli" że tak to ujmę wymaga się niestety więcej! I dobrze to motywuje!

    Pozdrawiam

    W

     
    Odpowiedz
  3. mimaksio

    kto nie chodzi z Wami

    <<Jan powiedział do Niego: "Nauczycielu, spotkaliśy kogoś, kto w Twoje imię wyrzucał demony i zabranialiśmy mu, bo nie chodzi z nami". Lecz Jezus odrzekł: "Nie zabraniajcie mu! Nikt bowie, kto czyni cuda w moje imię, nie będzie zaraz źle mógł mówić o Mnie. Kto nie jest przeciwko nam, jest z nami. Zapewniam was, ze jeśli ktoś poda wam kubek wody, bo należycie do Chrystusa, nie utraci swojej zapłaty. >>

    o powyższych słowach Jezusa oczywiście pamiętam, ale powiem ci szczerze Wojtku, że jednak mam po tegorocznej ewangelizacji jedno takie doświadczenie, które skłanie mnie do refleksji, otóż jak wiemy, ewangelizatorzy PJ są posłani przez pasterzy Kościoła specjalnym aktem posłania, mają szczególne błogosławieństwo dla tej misji ewangelizacji, są codziennie umacniani Eucharystią i Słowem głoszonym podczas Eucharystii przystankowej, ewangelizuja na placu czy przy podeście PJ w zespołach kilkuosobowych – gdy jednemu ewangelizatorowi zabraknie słowa czy cierpliwości drugi lub trzeci śpieszy z pomocą, wspiera modlitwą czy pomaga w rozmowie. a tu taka sytuacja – spotykam dziewczynę która rok temu była jako ewangelizatorka, pamietam ja dobrze, a tu się nagle dowiaduję, że ona w tym roku przyjechała na Woodstock, ale już nie z ramienia PJ, tylko tak prywatnie, z koleżankami, wiem, że w swoim środowisku wciąż jest aktywnie zaangażowana we wspólnotę, ale teraz przyjechała "na luzie", chce dać swiadectwo bez identyfikatora czyli etykietki "tych od Jezusa", no a poza tym ona lubi muzykę, koncerty no i może sobie troche piwa wypić – co od czasu do czasu lubi. Pewnie jestem strasznie ograniczony w swojej małej mózgownicy ewangelizatora,, ale jakoś odbieram to jako fakt pewnej "niewierności" wobec wspólnoty do której przecież jeszcze rok temu w pełni należała, jakoś trudno mi do końca uwierzyc, że teraz Pan Jezus powołał ją by ewangelizowała bez tej wspólnej misji jaką daje Kościół ewangelizatorom wychodzacym na plac, wiem, że może zdziałać wiele dobra tam gdzieś w głębi placu, ale z drugiej strony czy z tym piwkiem w ręku będzie na tyle wyrazistym światłem przez samo "bycie" wśród nich? jakoś tak tego nie czuję, nie chcę jej osądzać, ale tak mi to wygląda jakby trochę "wymiękła", nie chcę jej skrzywdzić pochopną oceną, ale takie mieszane uczucia mam – a ty jak sądzisz?

     
    Odpowiedz
  4. modem1990

    hmm… ciężko określić

    hmm… ciężko określić bo faktycznie mogła wymięknąć albo też poczuła, że jest w stanie iść w sam środek środka walki.
     

    Nie znam jej więc ciężko cokolwiek powiedzieć. Może być mnóstwo przyczyn tego, że wolała jechać na własną rękę… Od tych mniej Bożych po bardziej. Może chciała zobaczyć jak to jest… Wiesz co sam chcę kiedyś jechać na PJ zobaczyć jak jest ale ja jednak wolę PW ale to względy muzyczne i przyjacielskie niż to, że mogę się napić piwa czy chodzić gdzie chcę…

    Muzykę można przecież łaczyć z ewangelizacjąch na polu… zwłaszcza na namiotowym. Słuchaj właśnie przy piwku takie tematy często są poruszane, sam Jezus zabrał uczniów na wesele i nie na jedną imprezę gdzie pewnie przy herbacie nie siedzieli… Jezus był wśród ludzi i czasem faktycznie to bycie okazuje się skuteczniejsze bo postaw sie na miejscu grupy docelowej idziesz sobie na polu i podchodzi do Ciebie grupka trzech krysznowców i wiesz próbują Cię nawracać… no ja chyba nie czuł bym się swobodnie będąc tak bombardowanym tu trzeba wielkiego wyczucia i delikatności dlatego uważam, że nie każdy może ewangelizować na pewno nie fanatycy do tego potrzeba charyzmatu… I czasem jest to skuteczne a czasem nie.

    nie oceniaj tej dziewczyny bo nie znasz owoców jej pracy może przy tym piwku nawiązała bratnią relację, która pozwoli czy pozwoliła jej dotrzeć do wnętrza osób trzecich…

    Św Ignacy mówi, ze pozyrek ma się z rozmowy o rzeczach Bożych nawet jeśliby nasz rozmowca miał bardzo mało wspólnego z Bogiem także różne są sposoby ewangelizacji.

    Chyba trudniej iść w środek niż iść w grupie… Czasem to może być heroizm a czasem tchórzostwo i lenistwo…

    Może sie okazać, że ta dziewczyna jest bardziej Boża niż nam sie wydaje 🙂 Czas pokaże

    Pozdrawiam

     
    Odpowiedz
  5. mimaksio

    A posłanie?

    Wiesz, tylko jest coś czego chyba nie można pominąć. Ewangelizatorzy (szkoda że wśród nich są fanatycy, jesli do nich należę – przepraszam Cię Panie Jezu) dostają szczególne posłanie, od wspólnoty KOścioła, co dzień umacniani Eucharystią i Słowem idą, a przecież ostatecznie nikt im nie zabrania wejść na pole namiotowe, ja wiem i rozumiem – Jezus i tak swoje zdziała przez tych ewangelizatorów "ukrytych", ale cos mi mówi, że skoro Jezus pozwolił na rozwój tego dzieła ewangelizacyjnego, to może chce zaakcentować siłę świadectwa dawanego we większej wspólnocie, bo tu chyba przyznasz racje, że ewangelia dość jasno zaznacza, że Jezus na ewangelizacje wysyłał po 2, a nie samemu, czemu tak osłabiać wydźwiek tej prawdy, że 2 czy 3 świadków głoszących, to jest sposób zaproponowany przez Jezusa. Chodzić pojedynczo w gronie woodstockowiczów, bez emblematów PJ to oczywiście sprzyja inkulturacji, ale z drugiej strony jaka jest siła tego świadectwa? czy młodzi zanurzeni w swojej "przecietności" i "codzienności" nie przyjechali na woodstock własnie po to by znaleźć  COŚ INNEGO, NIEZWYKŁEGO, COŚ CO SIĘ WYRÓŻNIA od ich szarego świata – a tu wreszcie mogą spotkać ludzi KTÓRZY SIĘ JAWNIE PRZYZNAJĄ DO WIARY I JEZUSA, to może byc dla nich "piorunująca nowość" nawet jeśli zaryzykujemy mniejszą inkulturację, stawiam tezę, że w większości wypadków bardziej pobudzi do refleksji SZCZĘŚLIWY CHRZEŚCIJANIN który sie odciął od przeciętności woodstockowego piwka, nawet za cenę tego, że jest mniej rozumiany i może powodować minimalne wyrzuty sumienia u niektórych, niż ktoś ZUPEŁNIE ZANURZONY W TĘ SZARĄ RZECZYWISTOŚĆ pola, z jego zwyczajami i nawykami, nawet jesli z pozycji bliższej woodstokowicza głosi Chrystusa, czy uda mu się zachować wystarczającą wyrazistość?

     
    Odpowiedz
  6. modem1990

    Tak i nie

    Ja rozumiem misję PJ jako misję Kościoła Katolickiego i ją popieram, zgadzam się z nią i jestem za nią.
    Te agrumenty, które podajesz są bardzo słuszne, zwłaszcza wsparcie wspólnoty nie tylko Kościoła ale wspólnoty Ewangelizatorów. Ja naprawdę chciałbym móc kiedyś jechać na PJ jako Ewangelizator tylko właśnie ja nie należę do żadnej wspólnoty charyzmatycznej i to też słyszałem byłoby problemem bym mógł chodzić z PJ… Ale tej wspólnoty rzeczywiście brakuje.
    Tu nie chodzi o to, że ja chcę osłabiać posłanictwo bo nie chcę tylko czasami warto zejść jeszcze bardziej do ludzi… Nie wiem np mogliby ewangelizatorzy w grupach mieszkac na polu namiotowym…

    Pójście do ludzi w pojedynkę nie od razu może oznaczać osłabienie światła, które niesiemy lecz czasem jego większą siłe ale może też być odwrotnie… Bo nie każdy ma taką charyzmę i tak jest uposażony przez Pana Boga by mógł iść sam… Lecz czasem może to oznaczać coś więcej, większą łaskę, większe obdarowanie, świat wszak zmieniają jednostki i to jednostki szły najpierw same a potem mieli towarzyszy. Ja jestem całym sercem za PJ ale też nie zabraniałbym chodzenia w pojedynkę… To Pan Bóg zbiera my tylko siejemy nigdy sie nie dowiemy co, kto i ile najwiecej zrobił…

    Ogólnie nie da się stwierdzić co jest lepsze a co gorsze bo każdy jest innym człowiekiem ma różną relację z Jezusem. Myśle, że miałbym porównanie będąc ewangelizatorem z misji Kościoła na PJ. Na razie jeszcze nie miałem okazji.

    Co do tej szaraości, niezwyłkości hmmm… z jednej strony tak bo ludzie też szukają tej niezwykłości, cudów od zarania chrześcijaństwa zapotrzebowanie na ową niezwykłość jest! Jest bo ludzie chcą, każdy człowiek chce nie ważne czy wierzący czy nie widzieć miłosć, widzieć jedność, przyjaźń, wspólnotę ale z drugiej strony często jest też tak, że ową niezwykłością można szkodzi bo ludzie też chcą mieć konkret do wykorzystania w życiu codziennym. Woodstock mija, a potem zostaje zycie, które jest…. zwyczajne i pozbawione tej niezwykłości. Bo w życiu codziennym nie mamy na ulicach ewangelizatorów chodzący wokół nas i pokazujących lepsze zycie ale mamy sąsiadów, pracodawców, pracowników, kumpli, koleżanki, przyjaciół, księży, studentów,a  wykładowców, biednych i bogatych, wierzących i niewierzących i z wszystkimi trzeba żyć i umieć się dogadać bez tej niezwykłości. Trzeba być świadkiem dnia codziennego dla nich dzieląc trudy, bóle itd…
    Ludzie nie lubią jak ich atakujemy treściami, cudami itd ale gdy widzą, że właśnie taki zwykły mój kumpel mimo tego syfu obok nas potrafi znaleźć szczęście i pada pytanie o przyczynę szczęścia wtedy mówie to Jezus Chrystus! Ludzie chcą zobaczyć normalnych chrześcijan, katolików, którzy są świadkami Jezusa Chrystusa w codzienności ale jak wcześniej wspomniałem każdy też tej niezwykłości potrzebuje i Boskiej mocy…
     

    Na pewno nie robmy konfliktów kto lepiej i kto ładniej i kto skuteczniej każdy realizuje misje jak czuje ale musi też to być w granicach Kościoła i jego nauczania. Jedni na PJ inni indywidualnie.

    Pozdrawiam

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code