Antropologia przykazania miłości

Rozważanie na XXXI Niedzielę Zwykłą, rok B2
 

Antropologia przykazania miłości. Dokładnie z takim stwierdzeniem kojarzy mi się cykl czytań przeznaczonych na XXXI Niedzielę roku B. Można by rzec, że poprzez pryzmat słów w pierwszym czytaniu, a uzupełnionych przez Jezusa w Ewangelii Marka, Biblia pokazuje, jak należy interpretować Słowo chociażby poprzez kontekst historyczny, kulturowy, a nawet geograficzny…

Księga Powtórzonego Prawa jest według mnie namysłem nad tym, że Bóg jest Jedyny. Ta jedność doskonale uwidoczniona jest w Trójcy Świętej. Już Orygenes stwierdził: „Dla osiągnięcia zbawienia człowiek potrzebuje pomocy Ojca, Syna i Ducha Świętego”. A mimo podkreślenia przez denominacje chrześcijańskie monoteizmu, ilość pośredników i źle rozumiana „świętość” sprawia, że odczuwam rosnący politeizm.

Zrozumiałe jest to, że człowiek potrzebuje emocji, przykładów biografii, które we współczesnym świecie ukazują możność wytrwania w szeroko pojętej cnocie. Tylko czy Kościół potrzebuje kolejnych świętych i błogosławionych w roli pośredników? Czy postać Marii nie urasta niekiedy do rangi czwartej osoby w Trójcy Świętej? Czy warto dyskutować nad powstaniem dogmatu o współodkupicielstwie Marii? Zrozumiała jest jej postawa, ale czy umiemy ją poprawnie interpretować?

Piąta Księga Mojżeszowa napomina nas do przestrzegania przykazań, co ma sprawić, że będziemy żyć długo. Można by tutaj toczyć polemikę, czym jest długość i ile lat składa się na długie życie? Kto może decydować o jego długości? Niewątpliwe jest to, że długość życia diametralnie spadła nawet w samej Biblii. Wystarczy prześledzić długość życia Patriarchów na kanwie Starego Testamentu np. Metuszelach żył 969 lat zaś Henoch 365 lat. Z kolei Psalm 90 mówi o tym, że „miarą naszego życia jest lat siedemdziesiąt lub, gdy jesteśmy mocni, osiemdziesiąt”.

Wszechotaczające nas dyskusje na temat ustawy o aborcji czy eutanazji też w swoim sensie niejako „zawierają” słowo „długość”. Czy my jako chrześcijanie powinniśmy ingerować w decyzję jednostki, ograniczać ją prawem czy wręcz przeciwnie wykazać zdanie co najmniej neutralne? Formy miłowania Boga są różnorakie i nie ograniczają się do formułek modlitw. Kochać można na różne sposoby.

List do Hebrajczyków skłania do refleksji nad sakramentologią kapłaństwa. Czy poprawne jest rozumienie kapłaństwa jako sakramentu i potrzebne jest nieustanne składanie ofiary? Fragment tego czytania jest podstawą, żeby stwierdzić, że kapłaństwo rozumiane w sensie sakramentalnym zostało wypełnione przez samego Chrystusa, który jest kapłanem na wieki, jak mówią słowa Psalmu 110. Nie widzę tu potrzeby „tworzenia” ludzkim wymysłem sakramentu, a jedynie poprawnego rozumienia słowa „ordynacja”.

List do Hebrajczyków jest kolejnym argumentem, że Jezus „zbawić na wieki może całkowicie tych, którzy przez Niego zbliżają się do Boga, bo zawsze żyje, aby się wstawić za nimi”. Wynika z tego, że jedynym pośrednikiem jest Jezus. Doskonałym odzwierciedleniem moich rozważań jest luterańska Solus Christus. Czy warto mnożyć byty ponad miarę i przeciwstawiać się słowom Pisma Świętego?

Punktem kulminacyjnym staje się antropologiczne uzupełnienie istniejącego już Prawa słowami Jezusa o największym przykazaniu. Pokochać samego siebie? Posiadamy małą wiedzę na temat własnej zdrowej miłości. Kiedy to na siłę – asertywność scala się z egoizmem. Jak miłować siebie w świecie pogoni za każdą złotówką, gdzie nie ma miejsca na odpoczynek, a jeśli już taką z trudem znajdziemy, to poczucie wzrastających spraw do załatwienia nie pozwala nam w pełni wypocząć? Ciężko nam zaakceptować siebie, nie umiemy pogodzić się z własnymi ułomności. Opinie innych ludzi wywierają na nas piętno perfekcjonizmu zawsze i wszędzie.

Drugi biegun zbyt silnego wpływu danych społeczności może sprawić, że lekkomyślność i brak wytrwałości stają się naszym chlebem powszednim. Popadamy w mitomanię, najbliżsi często kochają wyobrażenia o nas, a nie nas samych. Percepcja ściera się z wyobrażeniami. Problematyczna staje się kwestia własnych pragnień wobec zakorzenionych w nas wymagań społecznych, stereotypów czy schematów zachowania.

Chrześcijaństwo jest jedną z trudniejszych religii. Kochać trzeba nawet nieprzyjaciół, a zacząć należy przede wszystkim od siebie. Miłowanie Boga nosi w sobie miłość do samego siebie i miłość do bliźniego. Jezus wyraźnie podkreśla uczucie, jakie człowiek powinien żywić do samego siebie. Na co dzień nie potrzeba męczeństwa przez głupotę. Nie trzeba się bać walczyć o swoje prawa, przede wszystkim dlatego, że stworzeni jesteśmy na obraz i podobieństwo Boga. Kochać to nie znaczy pobłażać, kochać to znaczy trwać w dobrym i starać się wierzyć, że w każdym z nas mieszka Duch Święty.

Na zakończenie zacytuję fragment wiersza śp. Jana Twardowskiego „Śpieszmy się kochać ludzi, bo tak szybko odchodzą i Ci co nie odchodzą nie zawsze powrócą”. A więc miłujmy się nawzajem!

Milosc-przykaz__0.jpg

Rozważania Niedzielne

 

6 Comments

  1. modem1990

    Dzięki za słowo :). Co do

    Dzięki za słowo :). Co do świetych hm… wydaje mi sie, że Kościół potrzebuje świętych tu na ziemi. Świętych mężczyzn i kobiety, którzy to powołanie do świetości realizują już tu i teraz. Bo właśnie potem mamy obrazy :dziwnych" świętych co to niby już pościli w łonie matki – Sw Dominik…

    Każdy ma inną drogę do świetości więc nie szukajmy wzoró w tylko naśladujmy Jeusa Chrystusa w miłości Boga i bliźniego i tyle ot świętość. To chrześcijaństwo… Sami zagmatwaliśmy prostą Ewangelię! Skupiamy sie na dogmatach swoją drogą niektórzy by mogli w końcu jasno określić pozycję Maryji – jakkolwiek jej wstawiennictwu zawdzięczam wiele łask to czasem brakuje mi jasnego określenia: jest świętą, a nie Bogiem! Fakt to the best of saints ale nie Bóg:).

    Co do pośrednictw to ja to widzę tak:. Księża są od sakramentów i pomagania zrozumienia nam pewnych spraw i rzeczy i mają nam pomagać gdy nasz tyłek tonie! Ale nie są od zastępowania nas samych. Oni za nas relacji z Panem Bogiem nie zbudują. Nie odczytają za nas woli Pana ale mogą nam w tym pomóc. Zresztą każdy z nas poprzez chrzest włączony jest w kapłaństwo powszechne… Ja to drugie czytanie zrozumiałem, że już nie ma czegoś takiego jak ofiara za grzechy bo tę złożył Jezus na krzyżu. Teraz by się zbawić wystarczy miłować Boga i bliźniego…. No i tę miłość czynić. Znosi to ofiary, a nie kapłaństwo. Kapłaństwo NT ma realizować charyzmaty ewangelizatora, proroka, apostoła… Przynajmniej ja to na dzień dzisiejszy tak widzę 🙂

    A co do pośrednictwa Jezusa to widzę to tak: źródło: http://www.facebook.pl/facebóg

     

     
    Odpowiedz
  2. patrykjakubowski

    Ludyczność

    Witam!

    Dziękuję bardzo za ubogacającym komentarz jednocześnie przepraszam za zwłokę w odpowiedzi. Całkowicie zgadzam się z Panem co do „zapotrzebowania” świętych kobiet i mężczyzn. Świętość jest szerokim tematem. Dla mnie przede wszystkim to uniwersum, skoro już nasze ciało jest Świątynią Ducha Świętego. Głęboka przesłanie można znaleźć np. w Katechizmie Kościoła Katolickiego 1702. Z ludzkiego punktu nie widzę jednak  potrzeby czynienia procesów beatyfikacyjnych czy kanonizacyjnych co daną świętość również stopniuję. I chyba uwidoczniona zostaję potrzeba ujednolicenia na podłożu ekumenii pojęcia „świętość”.Ciągle dziwi mnie fakt „mitomani” wobec współczesnych żywotów świętych, niczym chrześcijańskie mity, pełne ludyczności i magii.

    Kwestia mariologii ma wiele do życzenia.. I tu się z Panem zgodzę. Twierdzę też,  że mentalność i pewien rytualizm wokół osoby Miriam sprawia, że jest wg. mnie tak słodka, że aż nie do przyjęcia. Trzeba by sięgać do źródeł  Ewangelii czy tekstów Ojców Kościoła. Dobrze jest jak człowiek szuka, kształtuje swoją opinię a potem wdraża ja w dyskusję.

    Upowszechniając kapłaństwo najpierw trzeba by od mityzować jego rolę. Przeraża mnie postrzeganie kapłana jako egipskiego pośrednika za czasów faraona. Model ten w niektórych parafiach nadal funkcjonuję. Kapłan to ten, który jako jedyny ma kontakt z Bogiem i ten, który w ofierze mszy przekazuję nasze życzenia Bogu.  Tak być nie powinno..

     
    Odpowiedz
  3. modem1990

    @Patryk

    Nic nie szkodzi ja też często zwlekam z odpowiedziami.

     Racja proszę zobaczyc jak zmityzowany został jak dla mnie wielki święty Jan Paweł II tak słodko, że aż mdli. I ja uważam go za swietego zupełnie za coś innego niż się piszę o nim, mówi czy pokazuje w filmach!
    Myślę, że kanonizację powinny być bardzo przemyślane i procesy powinny być uczciwe z drugiej jednak strony czy to ważne czy kogoś oficjalnie ogłoszą świetym? Przecież każdy z nas ma takich świętych, których może prosić o wstawienncitwo a nikt nie pomyśli o ich kanonizacji.

    Świętość to faktycznie szeroka sprawa ja jednak stoje za tym, ze o niej świadczy miłośc i relacje do Boga i bliźniego i realizacja tego w czynach.

    Sprawa Maryi też jest dość szeroka ale zgadzam się trzeba samemu wypracować sobie zdanie na jej temat. Bo jej, że tak to ujmę moc jest wielka lecz przez działania, rózne obrazy opisy ciężką ją przyjąc. Tak jak ze świętymi gdyby pisano, że byli normalnymi facetami i kobietami siła przyciągania byłaby większa tak mi się wydaje, przynajmniej w moim przypadku tak jest, jestem wielkim miłośnikiem św Ignacego z Loyoli i najbardziej u nie niego pociąga mnie ta jego normalność przeżywania życia, która okazała się niezwykła i święta!

    Co do kapłaństwa hmm no tak trzeba odmityzować myślę, że to jest dobre dla obu stron świeckich i duchownych. Wielu księży już to rozumie, że nie ma co pajacować i mieć się za prawie bogów.
    Sami też świeccy powinni strofować księży tratkując jak normalnych ludzi zawsze i wszędzie, oni nie są z innej materii niż ja, mogą być moimi kumplami, przyjaciółmi… Powołaniem księdza jest trwać i służyć wśród ludzi, być wśród nie nad.

    Pozdrawiam

     
    Odpowiedz
  4. wera

     Jest to tekst, do którego

     Jest to tekst, do którego na pewno bedę wracała.

    Zastanawiam się czy lepiej byłoby nie myśleć tyle i nie rozważać. Po to jednak otrzymaliśmy ,,zaawansowany" mózg, żeby z niego korzystać. Czasami lepiej, czasami gorzej, ale jednak…rzeczywiście żyjemy w świecie, który zmusza nas do bycia perfekcyjnymi. Skupiamy się na zbyt wielu sprawach, zapominając o tych najbardziej istotnych, a właściwie zapominając o człowieczeństwie. 

    Wszystko w okół przesączone jest agresją, pochwałą cielesności, nagością, produktami, które w rzeczywistoći nie są nam do niczego potrzebne. Gubimy się w tym, żyjemy w chaosie. Dosłowownie ,,spalamy się" na starcie. Przynajmniej większość z nas. Nie żyjemy codziennością, pięknem swiata, który nas otacza. Nie skupiamy się nie na sobie, nad miłością do siebie samego, tylko na swojej próżności. Nie kochając siebie, nie pokochamy bliźnich (nie mówiąc już o wybaczaniu). Chrześcijaństwo jest rzeczywiście jedną z trudniejszych religii…kochanie nieprzyjaciół. Jak kochać kogoś kto wyrządził nam krzywdę? Krzywdę, która na zawsze będzie blizną na naszej psychice. Na świecie dzieją się takie straszne rzeczy, a Bóg ,,każe" kochać nam nieprzyjaciół. Wierzę, że jest to możliwe, ale jest to najcięższa praca jaką możemy wykonać. Ona doprowadzi nas do szczęścia. ,,Mózg jest silniejszy niż wszytskie mięśnie". Aby jednak wybaczać innym, musimy najpierw pokochać siebie i wybaczyć sobie. Jest to trudne, bo rzeczywiście świat, otoczenie, wymagają od nas perfekcjonizmu. Może nie bezpośrednio, bo przecież nikt nam nie każe być idelny, to nasz wybór. Jednak my sami stwarzamy sobie presję, tego jacy byśmy cheili być i czujemy non stop, że to jacy jesteśmy odbiega od naszych wyobrażeń ,,perfekcyjnego ja". Mamy wrażenie, że jak nie będziemy ,,tacy i tacy", społeczeństwo nas nie zaakceptuje. I jak tu kochać siebie samego, a już nie mówiąc o nieprzyjaciołach. 

    Poruszając kwestię aborcji, która jest przedmiotem nieustannych sporów… Długo pracowałam nad moją opinią, zmieniając ją nieustannie, bo w końcu jestem Kobietą. Może będzie kontrowersyjne to co powiem, ale jeśli dziecko jest poczętę przez gwałt, opowiadam się za aborcją. Mało kto wie jak czuje się zgwałcona Kobieta, więc takie osoby nie powinny decydować o Jej losie. Jeśli sami tego nie doświadczyliśmy, nie mamy prawa decydować o losie takiej kobiety. Ona sama musi zdecydować czy poddać się aborcji czy też nie. Zabieg ten tak czy siak będzie miał wpływ na Jej psychikę, jak nie od razu to na pewno w przyszłości. Zawsze są to mocne konsekwencję, należy się z tym liczyć. Uażam, że tylko w przypadku dziecka poczętego podczas gwałtu aborcja jest mniej lub bardziej, o ile mogę tak powiedzieć ,,sensowna". 

    Patryku tekst mi uświadomił jak ważna jest miłość. Jak ważne jest żeby mieć otwarte serce. Tylko miłość nas może uratować i dobro jakie ofiarujemy drugiej Osobie. Rodzicom, Rodzeństwu, Partnerowi, Przyjaciołom, Znajomym, Nieznajomym, a nawet Nieprzyjaciołom. Właściwie nic nie mamy do stracenia, a możemy tylko zyskać. Zyskać siebie 🙂

    Pozdrawiam i dziękuję 😉

    Wera

     
    Odpowiedz
  5. patrykjakubowski

    Każdy dostępuję świetości..

    Jak myślę o Janie Pawle II to widzę w nim przede wszystkim człowieka. Człowieka pełnego zawierzania ale i ułomności.  Z jednej strony jak powracam do dokumentów, które powstały pod jego piórem chcę powiedzieć, że były monumentalne a z drugiej w pewnym słowach są tak mało konkretne, gdzie nie gdzie widniej brak sprecyzowania w pewnych piękno przysłania aktorska kindersztuba.

    I chyba w tym wszystkie ważne jest to, abyśmy pamiętali, ze jedyny sąd jaki nas czeka to sąd z miłości.. A On przecież kochał. I nadal pozostaje przy zdaniu, że świętość to uniwersum i każdy jej dostępuję.

    Zachęcam do odsłuchania:

    http://www.youtube.com/watch?NR=1&v=O8mLPWqw7SQ&feature=endscreen

    Pozdrawiam

    PJ

     
    Odpowiedz
  6. patrykjakubowski

    Monotematyzm..

    Cieszę się, ze moje słowa przyczyniły się do Twoich przemyśleń i pragniesz do nich powracać…

    I faktem jest to, że mózg  to wielki Dar Boży.

    I ja jako człowiek powinienem z niego korzystać w taki sposób by szanować dobro drugiego człowiek. Sami tworzymy człowieczeństwo i wyznaczamy jego ramy.  

    Całkowicie się z Tobą zgodzę, że za mało czerpiemy z codzienności… Jak wielką radość może sprawić ugotowany rosół przyprawiony odrobiną miłości, jak wiele szczęścia sprawi poświęcony czas naszemu przyjacielowi… Jaki pokój może zasiać zapach kwiatów czy stukot deszczu. Życie jest tu i teraz.  Miłość nieprzyjaciół to trud ale chociażby próby jej podjęcia sprawiają, że już wydaję obfity plon..

    I chociaż mogę wydawać się monotematyczny to powtórzę to jeszcze raz MIŁOŚĆ, skoro Bóg jest Miłością to w tej Miłości jest początek i koniec..

    Dziękuję za szczery i bardzo pobudzający do refleksji komentarz.

    Pozdrawiam serdecznie,

    PJ  

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code