Anioły i … Nietoperze

 

Malarz przypomina czasem anioła, a czasem nietoperza wiszącego w podziemiach opuszczonej świątyni”

Tadeusz Różewicz.

 

Sądzę, że wyżej cytowane słowa Tadeusza Różewicza można odnieść do wszystkich twórców.

Nie wiem dokładnie w jakim kontekście T. Różewicz powiedział te słowa. Mógł to powiedzieć pod wpływem malarstwa swojego przyjaciela , Jerzego Nowosielskiego. Te słowa użyte zostały jako motto biografii Jerzego Nowosielskiego napisanej przez Krystynę Czerni, krakowską historyczkę i krytyka sztuki. Biografii uznanej powszechnie za bardzo prawdziwą, rzetelną, znakomitą. Wskazywanej jako ideał pisarstwa biograficznego.

Nie o Jerzym Nowosielskim chcę tu jednak parę słów napisać i nie o jego biografii a także nie o jego malarstwie, jakkolwiek o tym jeszcze będę musiał nadmienić.

Odejdę teraz jednak od tego wątku i przeniosę się na pewne wzgórze oliwne nieopodal Jerozolimy. I dzisiaj rosną na nim wykrzywione drzewa oliwne, sękowate, z chropowatą korą, wszędzie jest dużo kamieni zalegających pomiędzy drzewami oliwek a przy większych pochyłościach terenu ułożonych w charakterystyczne murki. W oddali widać rozległą panoramę miasta. Tu gdzieś, w pobliżu, około dwa tysiące lat temu pewien Człowiek wypowiedział słowa; Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą. Już wkrótce okazało się, że te słowa wypowiedział Ten, który zmartwychwstał. No właśnie … i gdyby nie ten fakt, że zmartwychwstał,  to nie warto by było przecież o tych słowach mówić i do nich nawiązywać. No … ale jeśli zmartwychwstał !? Jeśli jest Bogiem !?

Błogosławieni czystego serca albowiem oni Boga oglądać będą.

Niezwykle istotny wydaje się nasz stosunek do sztuki, nasze rozumienie sztuki. Ważne są odpowiedzi na pytania; czym jest sztuka, jaką przypisujemy jej rolę w naszym życiu i czego od niej oczekujemy. Jasno trzeba sobie powiedzieć, że diametralnie różne odpowiedzi na te pytania uniemożliwiają uzyskanie porozumienia.

No, ale, żeby podjąć próbę porozumienia, trzeba najpierw przedstawić swoje stanowisko, podjąć dialog.

Dla mnie nie ulega wątpliwości, że sztukę należy kojarzyć z pięknem a także, iż jest ona przejawem ducha w materii. Nigdy nie będzie w moim rozumieniu sztuką, takie dzieło, które głównie szokuje odbiorcę swoją treścią – obsceniczną, wulgarną, etc., czy też nawet zdumiewa swoją oryginalnością, lecz nie zawiera w sobie pierwiastka piękna i prawdy. Odkrywanie, ukazywanie piękna (przecież nie tylko w sensie stricte estetycznym), prawdy – to obecnie fundamentalne przesłanki mojego rozumienia sztuki. Jeżeli wcześniej odwoływałem się do nich nieco po omacku, intuicyjnie, to obecnie , pod wpływem lektury książek Paula Evdokimova a także opracowań na temat twórczości Ojca Pawła Aleksandrowicza Florenskiego, z radością odnalazłem takie widzenie i rozumienie sztuki które wydaje mi się najbliższe prawdy.

Sztuka ma więc pozadoczesne odniesienia, ma poruszać odbiorcę, przemieniać go, wskazywać nowe horyzonty. Ma ofiarowywać odbiorcy piękno i prawdę o ludzkiej egzystencji, której od Boga oderwać się nie daje. Sztuka nie może być więc wprzęgnięta w służbę kłamstwu.

Florenski uważał , że istnieją (współistnieją) dwa światy, widzialny i niewidzialny. Przeplatają się one w samym człowieku ale i w całej rzeczywistości poza nim. Granica pomiędzy nimi nie tyle je rozdziela, co je łączy. To jest miejsce gdzie rodzi się sztuka. To jest miejsce i cel do którego powinien zmierzać każdy twórca, gdyż czasami „noumenalna zasłona” na styku owych światów zostaje „zerwana” i wówczas można kontemplować prawdę w jej pięknie – obnażony świat noumenalny. Nie każdy ma zdolność doświadczyć tego niewidzialnego świata. Otrzymują tą łaskę artyści ale bywa ona niekiedy udzielana również nam, przeciętnym ludziom.

Rodzi się pytanie, kiedy autor, twórca, artysta, dostrzega ową rzeczywistość świata niewidzialnego, kiedy widzi jej prawdę i piękno i kiedy tym samym w swoim dziele przekazuje nam prawdę i piękno, dając świadectwo temu co niewidzialne i sięgając tym samym boskich przestrzeni. Otóż Florenski podpowiada, że wówczas kiedy zasłona pomiędzy widzialną (dostępną nam wszystkim) i niewidzialną (której doświadczają tylko niektórzy) stroną rzeczywistości zostaje zerwana, kiedy granica pomiędzy tymi rzeczywistościami (światami, przeplatającymi się również w człowieku) zostaje przekroczona – a to jest możliwe tylko przy właściwym ukierunkowaniu życia wewnętrznego, tylko wówczas pojawia się prawdziwe widzenie. Już parę wieków wcześniej wiedzieli o tym twórcy ikon, którzy byli wręcz zobowiązani (ustaleniami soborowymi) do stosownego stylu życia. Miał on odznaczać się pokorą i łagodnością, przestrzeganiem czystości cielesnej i duchowej, częstymi postami , modlitwą, poddaniem się kierownictwu ojca duchowego.

Twórca sztuki w rozumieniu Florenskiego, aby „widzieć” musi być więc wolny od tego co „zasłania”, musi być wewnętrznie czysty. Musi być zatem czystego serca. Trzeba być czystego serca żeby widzieć i prawdę i piękno a prawdziwy ich obraz wyrazić w swoim dziele. Tak stworzone dzieło jest sztuką, skłania do zachwytu, przeobraża tak samego twórcę jak i odbiorców dzieła, przeobraża ziemską rzeczywistość. Bo piękno po to jest by zachwycało do pracy, a praca – by się zmartwychwstało. (Promethidion)

No właśnie, Florenski przedstawiał swoją koncepcję sztuki na początku ub. wieku. Wyobraźmy sobie dzisiaj oczekiwanie takiej postawy twórczej od artystów współczesnych. Wydaje się, że nie ma po niej śladów. Ale zapewne dlatego i prawdziwej współczesnej sztuki, też dzisiaj niewiele jest śladów. Coraz więcej za to kłamliwie mieniących się sztuką manifestacji zła, niekiedy wymierzonych wprost w religijne wartości, wynikających już nie tyle nawet z nieczystych serc ile z chorobliwej, skandalizującej, mającej szokować kontestacji siebie, wszystkich i wszystkiego , a w najbardziej skrajnych przypadkach z demonicznego zatracenia.

Błogosławieni czystego serca albowiem oni Boga oglądać będą.

Biografia Jerzego Nowosielskiego ”Nietoperz w świątyni” napisana przez przez Krystynę Czerni, wydana została w 2011 roku, niecałe dwa miesiące po śmierci malarza. Przedstawia ona portret artysty, niejednoznaczny, a nawet; „portret jasno-ciemny, z jakąś tragiczną, nieusuwalną rysą w środku, z niedającym się zasklepić wewnętrznym rozdarciem” * To rozdarcie jest „stygmatem” życiorysu Nowosielskiego, prawdą jego życia. Towarzyszyło mu w życiu nieustannie. Niekiedy miało oblicze wzniosłości, religijnej refleksji, teologicznych poszukiwań lecz także cierpienia, potknięć o zło, spętania nałogiem, wieloletniego ateizmu. W ciągu takich właśnie życiowych doświadczeń i doznań, przenikających się, nakładających się na siebie, Nowosielski tworzył, malował obrazy, pisał ikony, kreował polichromie w kościołach i cerkwiach.

Czy można więc się dziwić, że i jego sztuka jest niejednoznaczna a niektóre dzieła (tworzone w różnych okresach życia) są „dotknięte” jakimś rozdarciem, pęknięciem, „cieniem”.

Rozumienie sztuki przekazane nam przez Ojca Florenskiego, dziwić się temu nie pozwala.

W miesięczniku „W Drodze” zamieszczona została bardzo ciekawa rozmowa Dainy Kolbuszewskiej z Mateuszem Środoniem, malarzem ikon (ikonopisem), starannie wykształconym, teoretykiem i praktykiem ikonopisania. Dowiadujemy się z niej, że dzieła Nowosielskiego są genialne od strony formalnej, lecz przy niektórych pojawia się „ problem modlitwy”, ich „zawartości duchowej”. Ikonopis mówi: Znam kobietę prawosławną która weszła do dolnej cerkwi na warszawskiej Woli wymalowanej przez Nowosielskiego i powiedziała, że więcej tam nie wejdzie. I nie chodziło jej absolutnie o kwestie estetyczne” **

W innym miejscu „ Ludzie to podskórnie wyczuwają ** Zdarzają się w związku z tym niemal humorystyczne sytuacje. W cerkwi Narodzenia Najświętszej Maryi Panny w Gródku polichromie wykonali Nowosielski i Adam Stalony – Dobrzański. Słyszałem, że ciężarne kobiety z parafii w Gródku nie chodzą do cerkwi, bo się boją, żeby na dzieci coś nie … przeskoczyło. Ludzie wyczuwają w tej sztuce coś niepokojącego”.

Można jeszcze dodać, że i sam Nowosielski mówił, że w czasach współczesnych zdarzają się pozytywne artystycznie manifestacje zła w sztuce i jako przykład podawał Francisa Bacona, malarza.

Mateusz Środoń stwierdza, że są w sztuce Nowosielskiego rzeczy które niosą głębokie, negatywne przesłanie. Zapewne więc jest tak, że ten sam artysta, w zależności od stanu swego ducha, czystości swego serca – będzie tworzył i sztukę piękną i prawdziwą ale także rzeczy od takiej sztuki odległe.

Czyż Ojciec Florenski nie miał racji dając do zrozumienia, że (jak nieudolnie to ujmę), czyste dzieło może stworzyć tylko twórca o czystym sercu i że tylko w dziele stworzonym przez takiego twórcę znajdzie swoje odbicie prawda i piękno!?

I czy nie odnosi się to do wszelkich dziedzin sztuki!?

Miał rację – a w tle jego myśli o sztuce słychać jak czyste i potężne bicie dzwonu, słowa Tego, który jest Stwórcą piękna niewysłowionego: Błogosławieni czystego serca albowiem oni Boga oglądać będą”.

Ktoś powie, stara jest już ta koncepcja sztuki wg Ojca Florenskiego. Tak , ale co z tego, jeśli jest prawdziwa. Prawdziwa i piękna. Znasz inną, bardziej prawdziwą i piękniejszą?

Jan Paweł II pisał do artystów (List do artystów), jako tych „ którzy z pasją i poświęceniem poszukują epifanii piękna, aby podarować je światu w twórczości artystycznej” Epifania piękna dokonuje się (jak wskazuje Ojciec Święty), przez związek Ducha Stwórcy i natchnienia twórczego.

Jan z L.

 

* Dariusz Czaja, „Większy geniusz”, Tygodnik Powszechny, nr 17, 24 kwietnia 2011

** Powrót do Ikony, Z Mateuszem Środoniem rozmawiała Daina Kolbuszewska, miesięcznik

W DRODZE, czytelnia TEZEUSZA.

Ten tekst napisałem korzystając ze źródeł ogólnie dostępnych w internecie.

 

 

18 Comments

  1. ahasver

    Sztuka.

     Dobrze, że napisałeś: "Dla mnie". Bo dla mnie Sztuka może śmierdzieć i być brzydka. Oraz szorstka i wulgarna. Jak ktoś lubi piękniutką sztukę, to nie znaczy, że ma prawo mówić innym, że to, co oni uznają za sztukę – na przykład jeśli ktoś lubi skorodowane powłoki tak jak Dubuffet – sztuką nie jest. Uładzona i połyskliwa – jest dla mnie kiczem. Dlatego nienawidzę większości kościołów i chciałbym je spalić miotaczem ognia. Bo błyszczą jak psu wajca. Oczywiście nie wszystkie, ale duża część.

    Niemniej nie mam zamiaru tego robić, gdyż po pierwsze trafiłbym do pierdla, a po drugie – ktoś ma taki gust i te obrzydliwe zlotka i tkliwe ołtarzyki uwielbia. A ja szanuję, kiedy ktoś coś uwielbia. Jego sprawa. Ja uwielbiam, kiedy Sztuka jest mroczna, szorstka, zdeformowana, wulgarna. Nie lubię literatury pięknej. Lubię literaturę brzydką. To tylko kwestia gustu. A o gustach ponoć się nie dyskutuje.

    Piękno… Ponoć najpiękniejsze kwiaty śmierdzą. Sztuka ma coś wydobywać. Nieważne, czy będzie to ładnota, czy brzydota. Funkcją Sztuki jest poesis: "wydobywanie-czegoś". A prawdą Sztuki jest jej własna prawda, a nie prawda-o-czymś. Aczkolwiek ikony prawosławne również mi się podobają. Bo wydobywają światło. Niemniej ciemności też można wydobyć. W ciemnościach tkwi tajemnica. Reszta to spekulacja. 

    Pozdrawiam.

    http://www.youtube.com/watch?v=5X6RP51bWCU

     

     

     

     

     

     

     

     

     
    Odpowiedz
  2. jantadeusz

    Oj … Bartoszu

    Chyba jednak lepiej będzie, jak dzisiaj już na Twój wpis nie będę odpowiadał .

    Ale … nie daruję sobie jednak, dodania tutaj jednego tylko zdania. To takie lapidarne i jak najbardziej "świeckie" ujęcie (opartej na założeniach psychologicznych) definicji zła. Otóż  złem jest czynić niedobrze, wiedząc co dobre. A ja już wiem, że Ty wiesz.. Wiesz również dobrze, iż wiesz, że  "czynić" oznacza rownież "gadać".

    Dobranoc.

     
    Odpowiedz
  3. ahasver

    Bez znieczulenia.

    Nie zmienia to jednak faktu, że kocham black metalową muzykę oraz literaturę brzydką i uważam turpizm za sztukę gatunkowo wysoką, ponieważ wydobywającą prawdę o naszym gniciu na tym padole, gdzie nie ma Boga, bo dzieci w Somalii zdychają obsiadywane przez muchy. Nie chcę jednak wracać do tego tematu, już od 2008 roku drążę go na Tezeuszu i póki co nikt nie przekonał mnie, aby nie był to dowód przeciwko prawdzie o tym, że Bóg ma nas w swym kosmicznym dupsku, a życie większości ludzi to horror. I to nie na własne życzenie – bo malutkie dzieci w Somalii życzą sobie czegoś innego. Niemniej może jednak nie wracajmy do tego tematu… Przecież prócz dzieci są jeszcze połyskliwe ikony. Ku nim zwrócmy swe oczy. Nic się nie stało przecież. Dzieci zdychają, lecz piękne i jakże prwdziwe w swych złoceniach ikony błyszczą tak pięknie, że aż cały świat, łącznie ze zdychającymi dzieciaczkami jest tak prawdziwie piękny, że hej!

    Oto przejaw Ducha w materii. Pięknie się żyje! Dzięki Ci Boże, żeś stworzył świat taki piękny i wspaniały!

    http://www.youtube.com/watch?v=08GDrXlHTP0

    Dobrej nocy 🙂

     

     
    Odpowiedz
  4. jantadeusz

    Nie jesteś oryginalny.

    Mnie akurat nie szokujesz ani swoją postawą ani swoim, w rzeczy samej obscenicznym tekstem, ani głupim wręcz, wcześniejszym komentarzem (mówię głupim bez złościwości, określam jego poziom), ani  podesłanym mi adresem Behemota. No ale skoro jednak odwołujesz sie do mojej notki, to zapamietaj z niej może i te moje słowa:

    Coraz więcej za to kłamliwie mieniących się sztuką manifestacji zła, niekiedy wymierzonych wprost w religijne wartości, wynikających już nie tyle nawet z nieczystych serc ile z chorobliwej, skandalizującej, mającej szokować kontestacji siebie, wszystkich i wszystkiego , a w najbardziej skrajnych przypadkach z demonicznego zatracenia.

    Moim zdaniem (i znowu naprawdę piszę bez cienia złośliwości) masz Bartoszu problem sam ze sobą, w ogólnym znaczeniu ze swoją własną psychiką. I ja tu Ci pomóc nie potrafię.

    Zamieszczona przez Ciebie fotografia jest przygnębiająca, to prawda, przylepiony jednak przez Ciebie do niej "komentarz" jest fałszywy, jest kłamstwem. Co mnie nie dziwi, bo nabieram przekonania, że jesteś uwikłany w kłamstwo. W rzeczy samej zakłamany również wobec siebie.

    Ta fotografia jest przede wszystkim wymownym dowodem do czego człowiek jest zdolny pod wpływem zła, chciwości, egoizmu i obojętności. Człowiek a nie Bóg.  Zapewniam Cię, że pod wpływem tego wszystkiego jest zdolny do rzeczy wobec których ta fotografia jest niewinną fotką i które się nawet w Twojej głowie nie mieszczą. Ale żeby o tym wiedzieć trzeba rozumieć istotę zła, jego żródło i przyczyny.

    Będę wdzięczny, jeżeli mnie już kolejnymi dowodami swojej "oryginalności", przekonywał nie będziesz.

     
    Odpowiedz
  5. ahasver

    😀

     W dupie mam oryginalność. Twoje kłamstwa również. Widzę co jest i jak jest, a wierzę w to, co widzę. Teologiczne manipulacje mam głęboko w dupie tak jak Bóg ma mnie i cały świat w swym większym od jakiejkolwiek galaktyki dupsku. 

    Kłamiesz. A ja nie kłamię tak jak nie kłamie ta fotografia. Taki jest świat, a nie inny i jeśli twierdzisz, że jest inaczej – po prostu próbujesz mnie jawnie oszukać.
     
    Niewinna fotka… Chahahaha, niewinna fotka. No tak, jakiś tam bachor… Niech zdycha, co tam jakiś głupi murzyn z Somalii… Przecież Bóg jest taki wspaniały i sztuka też taka, że aż żyć się chce, no nie? 
     
    Dowodami oryginalności nie mam zamiaru Cię przekonywać, a tym bardziej wysłuchiwać, że jestem psychicznie pierdolnięty, bo o tym już wiem od każdego chrześcijanina. Przecież jestem nienormalny, skoro nie wierzę w miość Bozi do każdego dzieciaczka na tym jakże pięknym świecie 😀
     
    Jedyne, na co większość chrześcijan stać to argumenty ad personam i dowodzenie, że jeśli ktoś ukazuje brutalną prawdę, ten jest psychicznie chory i nie należy go słuchać, bo PRAWDA jest KŁAMSTWEM. 
     
    Tak więc nie zaskakujesz mnie, odsyłając do psychiatry. Tudzież egzorcysty. Wszędzie już kazali mi iść. Ale do Boga jeszcze przekonać nie zdołali.
     
    I kto tu ma problemy z psychiką? Ja, który patrzę i wierzę w to, co widzę, czy ci, którzy wolą blask ikon i przekonują, że widzą więcej? Hmm..?!
     
    To wszystko, co miałem do powiedzenia. Więcej tutaj już nie powiem. Zamilknę. Cokolwiek ktokolwiek poniżej wpisze – będzie kłamał twierdząc, że mówię nieprawdę. 
     
     
     
     
     
     
     
     
     
     
     
     
     
    Odpowiedz
  6. jantadeusz

    No właśnie

    siedzę nad tym, w tej chwili. Jestem przy eksperymencie "Więzienia Hrabstwa Stanford". (str.70).  Dużo więc jeszcze ciekawych rzeczy przede mną.

    Trzymaj się Kazimierzu.

     
    Odpowiedz
  7. Jadzia

    zamknięte srodowisko a zło

    siedzę nad tym, w tej chwili. Jestem przy eksperymencie "Więzienia Hrabstwa Stanford". (str.70). Dużo więc jeszcze ciekawych rzeczy przede mną. 

     

    Juz od dawna wiadomo, że zamknięte odseparowane srodowisko generuje zachowania sadystyczne, agresywne czyli zło. Takie obserwacje były przeprowadzane i na zwierzetach i tez na ludziech ( właśnie eksperyment z wiezieniem).To już było bardzo dawno wiadomo – chyba 71 rok?? Zło także generuje system bezwzględnego posłuszeństwa autorytetom (niestety tym posługujer się kościół wśród ksiezy, zakonników). To juz było dawno znane, dlatego też mniejsze zło wystepuje w systemach demokratycznych niż w systemach bezwzglednego posłuszeństwa. Dlatego tez królestwa kojarzą sie tak bardzo pejoratywnie, gdyż bez bezwzględnego posłuszeństwa nie byłoby królestwa. Nawet jezeli sam król byłby postacią bardzo pozytywna.

     
    Odpowiedz
  8. jantadeusz

    @ Jadzia – Zło także generuje system …

    "Zło także generuje system bezwzględnego posłuszeństwa autorytetom …" – napisałaś Jadziu

    I to jest temat dla mnie ciekawy.  Efekt Lucyfera czytam również pod kątem drążenia tej właśnie kwestii. W szczególności w odniesieniu do współczesnych systemów społecznych, do obecnie występujących form demokracji , oczywiście, że również, a właściwie głównie, w Polsce. Wydaje się, że jest to kwestia która w niesamowity sposób wiąż się z cybernetyką społeczną a także (w pewnym zakresie) z mechanizmami manipulowania społeczeństwem za pomocą i pośrednictwem mediów. To zjawisko które jest obecnie w Polsce (jasne, że nie tylko w Polsce), wyraźnie zauważalne.

     
    Odpowiedz
  9. Jadzia

    manipulowanie to nie totalitaryzm

     " Wydaje się, że jest to kwestia która w niesamowity sposób wiąż się z cybernetyką społeczną a także (w pewnym zakresie) z mechanizmami manipulowania społeczeństwem za pomocą i pośrednictwem mediów."

     

    To jest nieco inna sprawa. Mnie chodzilo o grupy zamknięte dodatkowo zmuszane do bezwzględnego posłuszeństwa przywódcy czy guru. Tak, ze nie wolno im miec własnego zdania, wlasnego pogladu na daną sprawe. To rodzi agresje i sadyzm. I to własnie spotykane było w tych nieszczęsnych sierocincach zakonnych. to nie zakonnicy byli źli, ani siostry zakonne. Winien był system zamknięcia i bezwzglednego posłuszenstwa.

    Manipulacja zas różni sie tym, że WOLNO Ci mieć swoje zdanie. Nie musisz wcale sie z tym zgadzac i być posłusznym – jak widac zresztą mamy wiele mediów wiec jakos mozna sobie wyrobić spostrzeganie danej sprawy. I cale szczeście. Manipulacja nie prowadzi do sadyzmu i agresji.

     
    Odpowiedz
  10. elik

    Dar wolnej woli – dusza, wiara, sumienie i rozum

    Bartoszu chyba nikt z uczestników polemiki z Tobą nie usiłuje kwestionować prawdziwości, choćby takich sformułowań: Widzę co jest i jak jest, a wierzę w to, co widzę. Ponieważ Twoja szczerość w nich jest zadziwiająca i rozbrajająca. Zapewne również nie zamierzają obrażać się, a tym bardziej negować, ani deprecjonować tego, co poznajesz rozumem, oraz nie tylko zmysłami doświadczasz, doznajesz i odczuwasz w życiu codziennym, także w podróżach po Europie.

    Ponadto mimo swojej grzeszności i słabości ja i inni są napewno gotowi razem z Tobą w imię solidarności, czy braterskiej więzi – dźwigać ciężar doczesnych trosk, zmartwień i obciążeń. O ile zechcesz, bo masz rozum, sumienie, wolną wolę i zawsze możliwość wyboru.

    Dzięki Panu Bogu są na świecie, także wśród nas osoby, które mniej lub bardziej świadomie, oraz z dobrej i nie przymuszonej woli – wierzą i bezgranicznie ufają Temu, którego nie widzą, oraz żarliwie modlą się – rozmawiają z Nim. Wówczas najczęściej w sposób szczególny (intymny, czy tajemniczy) doświadczają Jego obecności i bliskości tj. Miłości, a nawet Miłosierdzia, bo wierzą Jemu i w to, co istnieje w Jego świecie choć nie zawsze jest rozpoznawane jedynie  intelektem, czy  zmysłami.

    Problem pojawia się wówczas, kiedy uporczywie nie chcą uznać tego, że ON wszystkie istoty ludzkie powołane, do życia wspólnotowego pierwszy umiłował, oraz obdarzył m.in. rozumem, sumieniem i wolną wolą. Również Ciebie, mnie i tych, co usiłują sprzeciwiać się Jego woli i na świecie czynić więcej zła, niż dobra, a nawet krzywdzić najbardziej bezbronne istoty.

    Ps. Nie tylko Ty nie możesz w pełni pojąć, a tym bardziej uznać tego, że Bóg wszechmocny pozwala ludziom grzeszyć, czyli Jemu sprzeciwiać się, a nawet nadużywać otrzymane dary rozumu,  wolnej woli i czynić najgorsze zło na świecie. A to chyba przede wszystkim dlatego, że nie nie chcą uwierzyć w Niego, ani istnienie szatana, oraz uznać to, że ludzkie życie nie ogranicza się, do tego, co widzą i jest doczesnością.

    Szczęść Boże!

     
    Odpowiedz
  11. jantadeusz

    @Jadzia – nieco …

    " To jest nieco inna sprawa."

    Tak, zgadzam się. To jest inna sprawa. Ale tylko [nieco]. Może tylko o tyle, a nawet mniej niż wynosi odległość pomiędzy manipulowaniem i totalitaryzmem.

    Oto definicja totalitaryzmu:

    Totalitaryzm (dawniej też: totalizm) – system rządów (reżim polityczny) dążący do całkowitej władzy nad społeczeństwem za pomocą monopolu informacyjnego i propagandy, ideologii państwowej, terroru tajnych służb wobec przeciwników politycznych, akcji monopolowych i masowej monoparti

    Nie ulega więc żadnej wątpliwości, że manipulacje opinią społeczną, opieranie przekazów politycznych i informacyjnych na kłamstwie  (to należy rozumieć szeroko), pranie mózgów, dążenie do monopolu informacyjnego, blokady administracyjne, ograniczanie , marginalizowanie kanałów przekazów informacyjnych którymi nie posługuje się władzą , to proste drogi prowadzące do … no właśnie , do czego!  Totalitaryzm to brzmi ponuro. To prawda. Ale ma on przecież różne mordy. Niekoniecznie napiętnowane swastyką, czy też sierpem i młotem.  Ale niech to się nazywa jak chce, nawet totalitaryzmek – czy to coś zmienia.

    Na wszelki wypadek, wyjaśniam. Ja nie twierdzę, że w Polsce obecnie jest totalitaryzm.

    Niekoniecznie tylko systemy zamknięte (więzienia, itp) prowadzą do ujawniania się agresji, sadyzmu, o których piszesz. Ogólnie mówiąc do ujawniania się zła. Takie skutki, podobne skutki, za każdym razem nieco inne skutki – mogą przejawiać się również w systemach otwartych, jeżeli tylko są one dostatecznie zmanipulowane, poddane presji, zastraszone i ogłupione. Przykładem tego chociażby wręcz niedające się opisać rzezie i zezwięrzęcenie w tragedii ludów Tutsi i Hutu. Tego dokonywali przecież zwykli ludzie, dobrzy ludzie, często sąsiedzi,  może też chrześcijanie …

     
    Odpowiedz
  12. Jadzia

    układ zamknięty

    Takie skutki, podobne skutki, za każdym razem nieco inne skutki – mogą przejawiać się również w systemach otwartych, jeżeli tylko są one dostatecznie zmanipulowane, poddane presji, zastraszone i ogłupione. Przykładem tego chociażby wręcz niedające się opisać rzezie i zezwięrzęcenie w tragedii ludów Tutsi i Hutu. Tego dokonywali przecież zwykli ludzie, dobrzy ludzie, często sąsiedzi, może też chrześcijanie … 

     

    Alez właśnie ten przykład potwierdza agresję w układach zamknietych. Tutsi Hutu i inne plemiona czy rody czarnoskórych sa jak najbardziej skorumpowanymi układami zamkniętymi w obrębie jednego rodu. Tylko w jego obrębie się tolerują i pomagają. Żyja wspólnie nie mogąc sie wyłamać bo wtedy dotyka ich agresja. Zwalczają inne równie zamknięte rody.Właśnie to ich "zamkniecie" bo nie chodzi tu tylko o mury z drutem kolczastym, ale psychologiczne zamknięcie = rodzi agresję.

     
    Odpowiedz
  13. jantadeusz

    @ Jadzia – zgadzam się

    To prawda, niezbyt zręcznie użyłem słów " w systemach otwartych" w kontekście wcześniejszego zapisu w nawiasie   " więzienia itp" . Ale przecież w ostatnich trzech zdaniach mojego wczorajszego komentarza (18:11) chodziło mi o różne formy organizacji społeczeństwa w oderwaniu od takiego wyróżnika jak osadzenie w miejscach odosobnienia (więzienia, obozy, itp). Takie m.in. jak w okresie ludobójstwa w Rwandzie, ale przecież nie tylko. 

     
    Odpowiedz
  14. Halina

    Genetyka zachowania

    Wspolczesne badania genetyczne nad zachowaniami ludzkimi wskazuja rowniez na wzgledny udzial czynnikow genetycznych, nie tylko srodowiskowych-w zmiennosci ludzkich zachowan. Odnosi sie to do szeroko rozumianych zachowan spolecznych, jak  tez cech i procesow psychicznych.

    Jednostki roznia sie miedzy soba. Dwa glowne zrodla roznic to genotyp oraz indywidualne srodowisko spoleczne czlowieka. Czynniki srodowiskowe moga wplywac na ekspansje genow, a ujawniajacy sie genetycznie uwarunkowany genotyp czlowieka na rozne elementy tego srodowiska. Przejawami tego rodzaju relacji pomiedzy czynnikami genetycznymi i srodowiskowymi sa np. korelacje ( wystepowanie czynnikow genetycznych i srodowiskowych) oraz interakcja genotypu i srodowiska, widoczna w zroznicowanej-w zaleznosci od wyposazenia genetycznego-podatnosci jednostki na wplywy otaczajacego srodowiska. Stad  wynikac moga  roznice w postawach ludzkich. Te same warunki np. w obozie koncentracyjnym-z jednego czlowieka uksztaltowaly bohatera, z drugiego-kanalie.

    I co w zwiazku z tym moze uczynic czlowiek?

    Czlowiek wyposazony w wiedze o wlasnej naturze i mechanizmach , ktore potrafia zawladnac jego postrzeganiem swiata i zachowaniem, potrafi skuteczniej opierac sie zlu i w pewnym sensie przewidywac oraz modyfikowac swoje zachowania. Tym roznimy sie od zwierzat. Prof. Zimbardo i inni psychologowie sa bardzo blisko prawdy o czlowieku, poniekad zgodnej z opisem pewnego wydarzenia z Ksiegi Rodzaju, ktore zawazylo na calej ludzkosci. Czlowiek zostal stworzony z Milosci, a milosc daje wolnosc. Z chwila wyboru innej rzeczywistosci, zmianie ulegl nasz caly genom. Cos sie wydarzylo. Czlowiek zaczal inaczej postrzegac swiat. I zaczal sie bac…Bac sie Boga. Owa nienawistna wyobraznia, o ktorej pisze Zimbardo, potrafi zawladnac ludzkim umyslem. Bog, to twoj Wrog. Obcy, ktory zagraza tobie i twoim przekonaniom, wolnosci etc. Taka sama wyobraznia przemienia innych ludzi we Wroga. Proces rozpoczyna sie od stworzenia stereotypowego obrazu innego czlowieka-postrzegania go jakby bezwartosciowego,ale zarazem jednak wszechpoteznego Obcego, ktory zagraza w jakis sposob. W obliczu publicznie rozpetanego strachu oraz zblizajacego sie zagrozenia ze strony Wroga, rozsadni ludzie zaczynaja postepowac irracjonalnie, osoby niezalezne dzialaja w sposob bezmyslnie konformistyczny, a pacyfisci postepuja jak wojownicy. To nie tylko historia Rwandy,obozow Zaglady, rezimow, ludobojstwa w Darfurze etc. To dziesiatki milionow ludzi zabitych tylko w XX w. na mocy dekretow rzadowych wcielanych w zycie bez nuty sprzeciwu przez innych ludzi-"dawnych ich" dobrych sasiadow..Ten podobny mechanizm biernosci innych wobec zla obserwowany jest od dawna . Dlatego nie sztuka jest go tylko zauwazac, ale umiec  przeciwstawic  sie przemocy, a takze w codziennym zyciu unikac biernosci i nijakosci. Placowki oswiatowo-wychowawcze w zwiazku z tym, od dawna wprowadzja bardzo konkretne programy. Tutaj ciekawa propozycja ze strony prof. Zimbardo dla tych wszystkich ( psychologow, pedagogow oraz tzw.zwyklych zjadaczy chleba), ktorzy byc moze nie slyszeli o tym projekcie..

    http://www.youtube.com/watch?v=NXDNsfMv9V4

    pozdrawiam Wszystkich uczestnikow dyskusji

     

     
    Odpowiedz
  15. jantadeusz

    Halina, no i trochę się … przestraszyłem.

    Otworzyłem laptopa i był Twój komentarz "Genetyka zachowania" , ale tylko do słów:  "… z drugiego – kanalie".

    No i nieco się przestraszyłem (zresztą, nigdy jakoś nie umiałem sobie dostatecznie poradzić z determinizmem i do dzisiaj nie za bardzo potrafię).

    Na moje szczęście, dodałaś resztę, poczynając od słów: " I co w związku z tym może uczynić człowiek?" – no i dzięki za to.

    To o czym mówi profesor pod podanym przez Ciebie adresem jest niesamowicie ciekawe. Przynajmniej tak to postrzegam. Będę szukał informacji i szczegółów na ten temat.

    A w ogóle cieszę sie ze wszystkich wypowiedzi z jakimi spotykam się tu na blogach. Ze wszystkich. Czasami widzę je tak, jakby układały się one w jakiś skomponowany obraz.

    I za to również wszystkim dziękuję i wszystkich pozdrawiam.

     

     

     

     

     
    Odpowiedz
  16. Halina

    Strach ma wielkie oczy ?

    I znowu ta wyobraznia:) .Cytujac Kepinskiego-" Czlowiek wiecej boi sie tworow wlasnego umyslu niz konkretnej rzeczywistosci ". Czasami potrafie przewidziec, a nawet zrozumiec, niektore reakcje -nie tylko wlasne, ale i innych .. Oczywiscie, pewna doza leku jest niezbedna, moze nawet uratowac zycie, jesli pojawia sie we wlasciwym czasie. Z jednej strony dostrzeganie w pore wrogo nastawionych ludzi( np. z niebezpiecznych rejonow miasta) i unikanie ich, jest zachowaniem rozsadnym. Z drugiej strony nieustanne doswiadczanie zagrozenia lub leku o wlasne bezpieczenstwo-podsycane stalymi doniesieniami o aktach przemocy-moga czlowieka przygniesc napieciem-zniszczyc cialo i umysl.

    Kanalia, to takie straszne slowo dla Ciebie okreslajace wyczyny mordercow w obozach koncentracyjnych?. Mozna jeszcze uzyc slowa potwory w ludzkiej skorze, ktore porzucily swoje czlowieczenstwo…Porzucic- oznacza -miec mozliwosc odnalezienia..Co prawda sama nie przezylam takiego ogromu cierpienia, ale znam to z opowiadania osob mi bliskich. Wiec, zeby sobie cos uzmyslowic czy wyobrazic-ten ogrom zla i cierpienia;  nie musze zamykac sie wraz z ludzmi w laboratorium.. Chociaz pewne eksperymenty mozna zrobic i na sobie. Kiedy chcesz zrozumiec, co musiala czuc mloda dziewczyna-ofiara kanalii, ktory kierowany niepohamowana zemsta  i nienawiscia z powodu odrzucenia, zamknal ja w bagazniku  samochodu, by skazac  na powolna smierc; mozesz to  zrozumiec, powtarzajac taki eksperyment ( w obecnosci innych osob). Wtedy staje sie jasne, ze tylko zachowanie tzw. zimnej krwi, albo jak wolisz opieki Boga, moglo sprawic, ze ocalila zycie znajdujac przycisk i otworzyla pokrywe od zewnatrz.

    Co mozesz uczynic dla wszystkich mlodych ludzi? Programy-programami-chwala im za to. Trzeba jednak o sprawach bezpieczenstwa zwyczajnie rozmawiac z innymi ludzmi. Nasze dzieci nie moga pozwolic sobie na czekanie, az my dorosli, roztrzygniemy wielkie ideologiczne spory o system ochrony zdrowia, edukacji, bezpieczenstwa wewnetrznego, sprawiedliwosci etc. Rozmawiac z sasiadami, ludzmi, ktorych widujemy w kosciolach i innych instytucjach. Przede wszystkim tam, gdzie mieszkamy i zyjemy. Wszystkie dzieci-zasluguja na godnych zaufania, odwaznych doroslych, ktorzy uczynia ich swiat bezpieczniejszym, doroslych, ktorzy potrafia wzniesc sie ponad  czubek wlasnego nosa-przekazac im trwale wartosci i otworza nowe mozliwosci. To jest osobiste zobowiazanie i wybor kazdego czlowieka. Mlodych ludzi nie da sie dlugo oszukiwac-nie sa glupi.Szukaja w Kosciele, w szkole i poza nia takich przywodcow, ktorzy okazuja troske o innych ludzi. Ilu doroslych pelni role mentorow bezpieczenstwa bezbronnych dzieci i nastolatkow poza ograniczonym kregiem wlasnej rodziny i przyjaciol? Niewielu… " Szukajcie az znajdziecie". Liczy sie kazdy wysilek. Najwieksza ludzka potrzeba, poza potrzeba milosci-jest poczucie wewnetrznego bezpieczenstwa, a tego nie zapewni zadna ksiazka ani program..

    Psycholog Erik Erikson slusznie powiedzial;" Jestem tym, co po mnie pozostanie. Wszyscy stoimy w obliczu powszechnego kryzysu. Brakuje… ludzi, ktorzy zaszczepiliby pozytywne wartosci w zyciu nastepnego pokolenia"

    " Troska o ludzi- bardziej i mniej uzdolnionych, sluzacych sobie wzajemnie-jest skala, na ktorej zbudowane jest dobre spoleczenstwo" R.K. Greenleaf, wykladowca w Harvard Business School

    dziekuje rowniez i pozdrawiam

     

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code