Miłość – rozwój i zagrożenia

Być człowiekiem to być spotkaniem. Nasz los zależy od tego z kim się spotykamy, jak się spotykamy. Samo pragnienie spotkania nie wystarczy, trzeba się uczyć, co jest dobre.  Można się kierować popędem, instynktem, emocją… lub miłością. Muszę wiedzieć jak mnie kocha Bóg, by nauczyć się siebie i innych kochać. Bóg uczy mnie sposobu wyrażania miłości. Nasza ludzka miłość widziana staje się poprzez: obecność, pracowitość i czułość. Tyle miłości, ile obecności. Nie ma miłości bez czułości. Największy wymiar czułości to cierpliwość.

 

(K.Grzywocz) Zakochanie: Sens zakochania to otwarcie nas na świat zewnętrzny, na świat drugiej osoby, który pragniemy poznać. Rodzi się w nas pragnienie, by porozmawiać, dotknąć, okazać czułość. To jest właśnie pozytywna funkcja zakochania, tj. otwarcie się na drugiego człowieka. Będąc zakochanym, człowiek staje przed wyborem: pokocham czy nie? Nauczę się kochać? Chcę wyrwać się z mojego ustabilizowanego świata, by zacząć nowy związek i uczyć się kochać na co dzień od nowa? Zakochanie pokazuje prawdę o nas: jakie mamy mocne strony, możliwości, aspiracje. Ale zakochanie pokazuje też nasze bolączki, np. czy nosimy w sobie lęk przed bliskością, przed dotykiem, przed stawianiem granic czy wyrażaniem uczuć trudnych, np. agresja czy wstyd. Zakochanie pokazuje nasze mity, np. że nie potrzebujemy znajomych, że zawsze musimy się ze sobą zgadzać, że nie możemy się zdrowo pokłócić itp. Normalne zakochanie daje wolność. Zakochanie wzmocnione dawnym głodem, np. do rodzica, wolność tę odbiera. Czasem można „pozbyć się wolności”, gdy zakochanie zapuka do człowieka, który żyje w izolacji, np. spowodowanej ciągłym dawaniem. Tymczasem, jeśli miłość nie może być wzajemna, to mamy obowiązek wstrzymania miłości charytatywnej. Miłość musi być wzajemna. Zakochanie pokazuje nam nasze tęsknoty, które trzeba sobie uświadomić i przepracować. Zakochanie nie musi być spełnione tylko poprzez związek z obiektem zakochania. Tzn. że jeśli jesteśmy w małżeństwie, a przychodzi zakochanie w kimś nowym, to nie trzeba pakować walizek. Trzeba przyjrzeć się swojej relacji i rozbudować ją. Może zaniedbaliśmy miłość własną? Nawet jeśli zakochają się w sobie osoby „wolne” nie zawsze powinny decydować się na wspólną drogę. Jeśli w ich związku jest zbyt dużo przeniesień, to związek może się im nie udać. Nie powinno się tłumić zakochania. Raczej trzeba zobaczyć jego przesłanie do rozwoju. Nie ma miłości, w której tajemnice bolesne nie byłyby obecne. Tylko dobrze przeżyte zakochanie uszlachetnia. Uczę się okazywać uwagę, czułość, delikatność, troskę itp. Zakochanie pokazuje nam wyraźnie nasz głód miłości, intymności, ciepła. Miłość jest odwagą brania i dawania. Chrześcijaństwo to miłość wzajemna. Warto zadać sobie pytanie przed decyzją o kierunku relacji: czy ten związek będzie miłością czy egoizmem we dwoje? Czy będzie twórczy dla obu stron? Czasem warto odejść, jeśli prognozy nie są sprzyjające.

 

Człowiek zakochuje się cały. Zakochuje się również swoim ciałem. Nie tylko psychika, uczucia, ale zakochuje się też świat duchowy. Cały człowiek jest zakochany – jego ciało, psychika i duch. W zakochaniu dochodzi do głosu pytanie o miłość do Pana Boga. Poprzez zakochanie może wyjść nasz głód miłości związany z Osobą Boga. Realny głód Boga, który jest największym głodem w człowieku. Wtedy jesteśmy pytani, jak św. Piotr przez Pana Jezusa – miłujesz Mnie? Czasami więc Bóg się lituje i poprzez zakochanie pyta nas o miłość do Siebie.

Zakochanie przypomina swoim przebiegiem emocjonalne zauroczenie rodzicami dziecka w dzieciństwie. Wiąże się jednak nie tylko z potrzebami emocjonalnymi i bezpieczeństwa, ale także
z fascynacją drugą osobą, pragnieniem jej poznania. Ta intensywna więź emocjonalna daje dużo entuzjazmu i energii. Faza uniesień i zauroczeń z czasem słabnie i uświadamiamy sobie, że druga osoba nie jest bóstwem, ale normalną osobą z zaletami i wadami. Ten kryzys prowadzi albo do pogłębienia miłości lub jej osłabienia.

Na miłość składa się intymność, namiętność i zaangażowanie. Namiętność z czasem opada, więc warto inwestować w intymność, angażując się w związek sercem. Intymność: słowa i czyny, dla wytworzenia przywiązania i bliskości, dzięki czemu odczuwamy szczęście ze wspólnej obecności. Dla rozwoju intymności potrzebne są dobre umiejętności komunikowania się. Partnerzy uczą się rozpoznawania potrzeb z czasem. Potrzeba więc dużo cierpliwości i otwartości na różnice. Przykład – kobiety wolą porozmawiać o kłopotach. Mężczyźni wolą więcej działania. Z czasem wytwarzane są pozytywne scenariusze, które łatwo wcielić w życie. Jednak warto je od czasu do czasu zmieniać, uatrakcyjniać, gdyż rutyna jest zabójcza dla uczuć. Poza tym, wartość każdej nagrody nieuchronnie spada wskutek wzrostu częstotliwości jej otrzymywania. Chcąc osiągnąć pełnię swojego rozwoju człowiek potrzebuje przynajmniej 1 osoby, przed którą może się otworzyć i poczuć bezpiecznie. Mówienia o sobie, tak jak i słuchania uczymy się, jest to proces. Każdy może dotknąć klawisze pianina, grać potrafi osoba, który ćwiczy. Początkiem dobrego porozumienia jest pragnienie porozumienia…Każdy człowiek nosi w sobie potrzebę poznawania i bycia poznawanym. Czujemy się wtedy spełnieni, gdy możemy w zaufaniu podzielić się myślami, marzeniami, uczuciami, obawami i nadziejami. Ludzie zniechęcają się do komunikowania się, gdy napotykają na problemy. Tymczasem każda porażka czegoś nas uczy o nas, o życiu. Małżeństwo układa się tym, którzy nad nim pracują.

Zaangażowanie w związek jest tym większe, im bardziej atrakcyjny jest on dla małżonków, od wcześniejszych wysiłków włożonych w ów związek oraz od przekonania o jego ważności w życiu.

Wyróżniamy 5 form wyrażania miłości: Słowa afirmacji i komplementy, wspólny czas (poświęcony pielęgnacji związku), dotyk (np. trzymania się za ręce, itp.), prezenty (nawet drobiazgi jak chociażby kartka okolicznościowa), pomoc w pracach domowych. Przysięga małżeńska dotyczy miłości, wierności i uczciwości małżeńskiej. Miłość podlega zmianom. Sama miłość nie wystarczy do założenia szczęśliwej rodziny. Potrzebna jest jeszcze dojrzała osobowość, by móc podjąć się zadań. Ślubując sobie miłość mężczyzna i kobieta  zobowiązują się, że będę siebie i dzieci kochać, szanować i troszczyć się przez całe życie. Gdy mijam najbliższe osoby przez okazywania im co chwila nowych znaków troski i miłości, to zaczyna się przemoc. Zdarzają się kradzieże świętej więzi małżeńskiej. Na kradzieży nie można zbudować szczęścia.  Ma to miejsce wtedy, gdy ktoś podstępem lub wzbudzaniem litości doprowadza drugą osobę do złożenia małżeńskiej przysięgi. Prawdziwa miłość jest widzialna: jest pracowita, delikatna i czuła. Prawdziwą miłość siebie rozpoczyna przyjęcie swego życia takim, jakim ono jest, z całym jego bagażem. Trzeba modlić się o głęboką miłość. Akceptacja siebie możliwa jest tylko wtedy, gdy widzimy wyraźnie granice naszych ludzkich możliwości, granice odporności psychicznej, emocjonalnej. Każdy człowieka inną odporność. Wierność wyklucza zdradę, fizyczną, jak i psychiczną. Wierność oznacza przecięcie "pępowiny" z rodziną pochodzenia. Trzeba opuścić ojca i matkę, by budować własną rodzinę. Wierność zobowiązuje do nie wynoszenia problemów poza małżeństwo. Małżeństwo powinno raczej same budować swoje sposoby wychodzenia z kryzysu. Warto jednak pomyśleć, gdzie zwrócimy się po pomoc w przypadku większego problemu. Gdy chorujemy, idziemy do lekarza. Warto pomyśleć o dobrym psychologu czy terapeucie. Wierność to odmiana cierpliwości.  Wierność to także uznawanie praw naturalnych wpisanych w naszą cielesność. Trzeba je poznawać i szanować. Ale też trzeba pogłębiać wiedzę o psychologicznych różnicach między odbiorem świata przez kobiety i mężczyzn.

Uczciwość wyklucza traktowanie osoby współmałżonka jako środka, którym można się posłużyć dla uzyskania własnej przyjemności. Człowiek, który traktowany jest przedmiotowo, czuje się czasem dopiero po wielu latach, upokorzonym takim działaniem, jeśli nie doświadczył uczucia i duchowego oddania się drugiemu. Dojrzałe traktowanie tej sfery wymaga rzeczywistego powierzenia się drugiemu, aby być znakiem ufnego otwarcia się nawzajem na siebie i na nowe życie. Płciowość, poprzez którą mężczyzna i kobieta tworzą komunię, nie jest zjawiskiem czysto biologicznym, lecz dotyczy samej wewnętrznej istoty osoby ludzkiej jako takiej. Całkowity dar z ciała byłby zakłamaniem, jeśliby nie był znakiem i owocem pełnego oddania osobowego. Czystość to świadomość, że osoba jest nieskończenie ważniejsza od przyjemności. Czystość = termometr miłości. Tylko w małżeństwie, gdzie jest zasada „z tobą i na zawsze” może być współżycie. Choć i tylko wtedy, gdy mąż okazuje żonie miłość w ciągu dnia. Gdy cały dzień jest egoistą, a wieczorem „domaga się swoich praw”, odwracamy się na bok, włączamy muzykę np. „we are the champion” i… potwierdzamy, że tego dnia nie było miłości, a współżycie jest przecież znakiem potwierdzenia miłości…..


KOMUNIKACJA. Każdy z nas wyraża siebie poprzez płeć. Nasza płciowość wpływa na emocjonalność, na sposób myślenia i przeżywania. Kształtuje nasz odbiór siebie, i innych ludzi oraz kontakt z Bogiem. Komunikując się ze sobą musimy pamiętać o podstawowej prawdzie, tj. że jesteśmy dla siebie darem. Nikt wcześniej ani później nie będzie taki sam, jak my. Jesteśmy z woli Bożej jedyni i niepowtarzalni. Kobietom może troszkę łatwiej przychodzi słuchanie, mężczyzna skupia się często na rozwiązaniu problemu. Na tyle możemy się wobec siebie wzajemnie otworzyć, na ile sami przed sobą potrafimy stanąć w prawdzie. Na to potrzeba czasu i ciszy oraz chęci, by siebie poznać. Samopoznanie daje nam wgląd w role, jakie może gramy, np. tancerza czy biduli. Może są to role jeszcze z dzieciństwa, z podstawówki.

Zasady związane ze słuchaniem: cierpliwie i uważnie słucham, by poznać wewnętrzną logikę drugiej osoby, nie osądzam, dopytuję, czy dobrze rozumiem, co ktoś chce mi powiedzieć. Słucham cię, więc jesteś dla mnie ważny/ważna. Gdy mówię, a widzę, że ty nie słuchasz – to mnie irytuje. Przysłowie mówi, że milczenie jest złotem, ale w małżeństwie – raczej dynamitem, bo niszczy związek zamiast go cementować. Dialog, to jakby krwiobieg w organizmie, bez komunikacji małżeństwo zamiera. Tylko małe dziecko jest zwolnione z obowiązku wypowiadania swoich potrzeb. Słuchanie to szept miłości. „Kocham ciebie, więc chcę cię wysłuchać”. Jak ktoś słucha, tak kocha. Chcemy być słuchani, ale nie – przesłuchiwani. Słuchanie jest sztuką! Jest to pewien proces, którego się uczymy. Dobrze jest zrobić sobie medytację na temat „Bóg mnie słucha”. Wtedy, gdy poczuję się wysłuchana przez Boga, nauczę się ciebie słuchać. Można też powracać do dobrych chwil, gdy ktoś z bliskich nas wysłuchał. Osoba wysłuchana, potrafi wysłuchać, a przez to jakby przyjąć drugą osobę. Człowiek ma strukturę dialogiczną, tzn. nie zobaczę swojej wartości w swoich oczach, potrzebuję twoich oczu, a ty potrzebujesz moich. Słucham ciebie, bo widzę w tobie wartość. Mężczyzna słuchając szuka rozwiązania, kobieta – chce być po prostu wysłuchana. Potrzebujemy znaleźć czas, by dzielić się uczuciami i myślami. Mężczyzna od kobiety nauczy się dbać o szczegóły, kobieta od mężczyzny nauczy się całościowego spojrzenia na sprawę. Punkty widzenia są tak indywidualne, jak odciski palców. Kształtuje je cała nasza przeszłość.

 

Wzajemne wspieranie się. Każda osoba nosi w sobie jakieś dawne rany, każda osoba ma swoje czułe punkty. Potrzebujemy, by ktoś bliski nas zaakceptował.  Czasem nosimy w sobie wewnętrzne maski i dopiero czuła obecność kogoś bliskiego pozwala nam na konfrontację z obrazem siebie. Małżonkowie potrzebują „dotrzeć się wzajemnie”. Chodzi o urealnienie norm i schematów reakcji wpisanych w nas w ciągu życia, a które nie zawsze nam są pomocne. Chodzi o to, by jedno nie oznaczało nie jedno z małżonków, a drugie by się poddało rezygnując z własnych opinii i ocen. Potrzeba, by wypracować wspólny satysfakcjonujący system i zakres ról. Do tego trzeba jasno wyrazić nasze oczekiwania i je stopniowo do siebie dopasowywać. Nosimy w sobie oczekiwania naszych rodziców, rówieśników, pracodawców.

– Dobrze jest wypisać na kartce obraz idealnego mężczyzny/męża oraz żony. Wspólnie zastanowić się, które elementy są kreatywne a które destruktywne.

– Warto przejrzeć relacje w domu pochodzenia: czy dzieci były tam wychowywane z miłością czy „klonowane” na obraz mamy i taty…Czy wolno im było być dziećmi? Popełniać błędy? Czy mogły być asertywne w stosunku do dorosłych? Nie można oskarżać dawne postacie o brak miłości, to tylko jątrzy rany. Lepiej przyjąć, że dali co mogli.

– Dobrze jest przypominać sobie wzajemnie dobre chwile sukcesów, to daje wkład do Banku Miłości

– Mówcie sobie od czasu do czasu, że gdybyście znów mieli wybierać ponownie dokonalibyście tego samego wyboru. To dowartościowuje i podbudowuje nasz obraz siebie

Bycie obecnym i dostępnym emocjonalnie jest znakiem miłości. Jeśli otwieram się przed tobą i widzę twoja znudzoną lub nieobecną twarz, zamykam się w sobie, bo mnie nie przyjmujesz. Otwierając się liczę na łagodne i życzliwe przyjęcie. Jeśli mnie zaakceptujesz tu i teraz, dasz mi siłę, do rozwoju i do wzrostu. Gdy mnie słuchasz, to wiem, że ci na mnie zależy.

 

KONFLIKTY. Różnice zapowiadające kłopoty w małżeństwie:

1) poziomy aktywności (domator spotyka się z „duszą towarzystwa”),

2) indywidualne zwyczaje, np. punktualność, odpowiedzialność, czystość, porządek

3) wydawanie pieniędzy: na co i ile;

4)  rozmowność (potrzeba rozmowy): fakty, uczucia, myśli, marzenia,

5) – finansowa zależność od rodziców,

6) brak wewnętrznego odseparowania się od rodziców (np. narzeczony pociesza mamę, choć z   narzeczoną są na spotkaniu, matka – ma męża i drugiego syna…)

 

Tam, gdzie są dwie osoby prędzej czy później musi dojść do konfliktu, bo mamy różne doświadczenie życiowe, różne potrzeby i cele. Konflikt to coś naturalnego, ale nierozwiązany prowadzi do kryzysu. Kryzys to okazja lub zagrożenie.

(*)Jak radzimy sobie w kryzysie, zależy od tego, czy ktoś poda nam pomocną dłoń, a także od tego jaką postawę wobec konfliktu przyjmiemy. (*)Niektóre osoby uznają, że konflikt świadczy o złej relacji. Ludzie różnią się wrażliwością na kryzys, jak i sposobami radzenia sobie z nim. Kochać to dbać o rozwój męża/żony, by stawali się coraz piękniejszą wersją siebie. Żeby pomagać, najpierw musimy się wzajemnie dobrze poznać. Unikniemy wtedy np. pułapki dobrotliwości, rygoryzmu, braku czasu itp.

(*)Potrzebne jest ustalenie wspólnej drogi, a nie kopiowanie tego, co wyniesione zostało z domu rodzinnego. Warto uświadomić sobie wzory zachowań naszych rodziców, czy pochodzimy z rodziny partnerskiej czy raczej dominującej jednego z małżonków.  Sama miłość nie wystarczy do założenia szczęśliwej rodziny.

Potrzebna jest jeszcze (*)dojrzała osobowość, by móc podjąć się zadań. Mężczyzna musi liczyć się z tym, że (*)kobieta jest "innym światem" niż on, nie tylko w sensie fizjologicznym, ale także psychologicznym. Mężczyźni i kobiety mają różny poziom wrażliwości, różną strukturę potrzeb. Kobieta np. potrzebuje dużo znaków czułości, przytulania. Kobieta szuka w konflikcie pocieszenia, mężczyzna – argumentów. Świat kobiety przypomina wielkie okno. Jeśli uderzysz – rozlatuje się cała szyba. Tymczasem świat mężczyzny przypomina witraż. Jeśli uderzysz, wyleci mała szybka, a całość pozostaje nienaruszona. Jak kobieta cała jest dla dziecka, opiekując się dzieckiem; tak mężczyzna powinien opiekować się kobietą. U mężczyzn seks prowadzi do intymności. U kobiet – intymność prowadzi do seksu. Mężczyźni chcą różnorodności, kobiety pragną stałości, bezpieczeństwa. Na ogół mężczyzna chce być odbierany w kategoriach sprawności i zdolności. Kobieta – w kategorii piękna i dobra. (*) Dobrze jest pamiętać, że wyrażam moją prawdę, a nie jedyną prawdę. Nikt nie ma monopolu naprawdę.

(*) Szkodliwe jest przyklejanie sobie etykietek typu: „ty zawsze”, „ty nigdy”. Np. Ty zawsze taka jesteś! Trzeba od razu poddać to w wątpliwość: czy na pewno zawsze, taka czyli jaka? Czy na pewno dla wszystkich? Ty zawsze się spóźniasz z wykonaniem zadania! Pytam: co to znaczy zawsze? Jakiego zadania? Inny przykład: muszę zawsze… Pytanie – czy muszę? Czy zawsze? Dlaczego muszę? Etykietowanie zniekształca komunikację.

(*)Nie każda rozmowa jest spotkaniem. Czasem – jest to tylko wymiana informacji. To nie buduje bliskości. By zbudować głęboką relację potrzebna jest dobra komunikacja. Dobra komunikacja nie unika wyrażania uczuć trudnych, jak gniew. Mówiąc o faktach budujemy wspólny układ, dzieląc się swoimi uczuciami, budujemy związek serc.

(*)Nie unikaj konfliktów posługując się milczeniem. Nie kamufluj złych uczuć. Nie sięgaj dalej niż 3 miesiące wstecz. Krytykując – proponuj rozwiązanie. Dobre pytania pomagają się otworzyć. Za dużo pytań – blokuje naszą chęć do wypowiedzenia się.

Czasem odczuwając gniew, dla „świętego spokoju” ukrywamy go, nawet przed sobą. Gniew ma na celu zmotywować nas do przemiany sytuacji, aby zło zamienić w dobro. Aby konstruktywnie radzić sobie z gniewem, musimy przejrzeć nasze długoletnie emocjonalne i myślowe schematy i zobaczyć, czy nam służą. Narastający gniew przeobraża się w uraz, który rujnuje zdrową relację. W bliskich relacjach tworzy się czasami wzorzec bierno-agresywny: nie mówi się o swoim gniewie, wypierając się go, ale za to – odmawia się prośby w innej sprawie. Tłumienie gniewu prowadzi do fizjologicznego i psychicznego stresu (bóle głowy, choroby serca, zawziętość jako skutek nagromadzenia złości itp.).

l Konflikty mogą prowadzić do wzrostu samowiedzy i autonomii człowieka, powodować wzrost więzi, tworzyć nowe zasady bycia razem, dają też wzrost odporności na burze. Mogą jednak dezintegrować, gdy się je źle rozwiąże.

lDobrze rozwiązane konflikty pozostawiają nas w rosnącym poczuciu bliskości, zrozumienia i zaufania. Trzeba wypracować sobie zdolność do empatii, tj. do wczucia się w to, co czuje druga osoba. Nie wystarczy tylko zdać sobie sprawę z uczuć, ale trzeba umieć przyjść z pomocą. Odpowiedzialność, to wewnętrzna gotowość, by nieść pomoc.

Granice: Stawianie granic to nie cofanie miłości, ale dbanie o miłość. Często boimy się mówić „nie”, bojąc się odtrącenia i pogorszenia relacji. Akceptacja swoich granic stwarza zdrowe relacje. Odmowa to propozycja nawiązania kontaktu w nowy sposób. To automatyczne mówienie tak niszczy zdrowe relacje. Pary żyjące w nadmiernej bliskości narażone są na nastroje gniewu i złości. Kłócą się, by być bliżej, a tymczasem troszkę więcej dystansu – bardziej sprzyja odzyskaniu harmonii.

Możemy granice zaakceptować i kreatywnie się obchodzić z nimi, uznając swoją zależność od Boga. Możemy wyprzeć granice, co nie jest dobrym wyborem. Jeśli przekraczamy swoje granice dajemy innym ludziom władzę nad sobą, tracimy swoją wyjątkowość, tracimy kontakt z własnymi uczuciami. To tak, jakbyśmy nie zwracali uwagi na wysoką temperaturę wskazywaną przez termometr i idziemy na basen z zapaleniem płuc. Można…ale jakie konsekwencje…

 

Przyglądając się sobie widzimy, że Bóg wyznaczył nam granice, których nie potrafimy przeskoczyć: granice naszych zdolności, granicę naszego ciała i ducha, granicę sił i tego, co możemy osiągnąć.

 

W małżeństwie zauważamy, iż nosimy w sobie skutki wychowania – dobre, ale i słabe strony, których nie tak łatwo jest się pozbyć. Małżonkowie, gdy to zobaczą i pogodzą się z tym będą mogli powoli zmieniać to.

 

– Małżonkowie muszą ustalić granice wewnętrzne i zewnętrzne. Zewnętrzne – to te oddzielające od krewnych. Granice wewnętrzne chronią przed symbiotycznym zlaniem się małżonków. Zbyt wiele bliskości przeszkadza w byciu sobą. Budowanie jedności nie może się odbywać kosztem niszczenia tożsamości. W zakochaniu jest dużo symbiozy, która pozwala zbudować związek, ale w małżeństwie symbioza przeszkadza (to jak pępowina).

 

Mężczyzna i kobieta różnią się bardzo w kwestii przekraczania granic. Mężczyzna, który czuje się zraniony wycofuje się i zamyka się w sobie aż rana się zagoi. Ucieka w pracę lub milczenie. Kobieta potrzebuje wyjaśnić sytuację przez rozmowę.

 

Relacja między małżonkami będzie udana, jeśli zachowa się właściwe proporcje bliskości i dystansu; ustawianie granic i przekraczanie ich. Zbyt duży dystans powoduje wyschnięcie relacji, zbyt mały prowadzi do przyklejenia się do siebie, co paraliżuje żywą relację. Prawidłowe traktowanie własnych i cudzych granic jest warunkiem przetrwania relacji partnerskich. Prawidłowe traktowanie jest sztuką, której się uczymy przez całe życie.

 


Źródła:

Józef Augustyn SJ, Adamie, gdzie jesteś? Rozważanie rekolekcyjne oparte na pierwszym tygodniu ćwiczeń duchownych św.Ignacego Loyoli, Wydawnictwo M, Kraków 2005

Anselm Grun, Linda jarosch, Królowa i dzika kobieta. Żyj pełnią kobiecości! Św.Paweł, 2006

Anselm Grun, Walczyć i kochać, mężczyźnie w poszukiwaniu własnej tożsamości, Św. Paweł 2004

Jan Paweł II, List do kobiet, 29 czerwca 1995

Ks. Marek Dziewiecki, Zakochanie jako faza rozwoju

Ks. Marek Dziewiecki, Dorastanie do świętości, POMOC Wydawnictwo Misjonarzy Krwi Chrystusa, Częstochowa 2006

Ks. Franciszek Głód, Mądrość Bożej koncepcji małżeństwa i rodziny, studium pastoralne, Wrocław 2005

Zbigniew Nęcki, Komunikacja międzyludzka, Kraków 1996

Bogdann Wojciszke, Psychologia miłości: Intymność, Namiętność, Zaangażowanie, GWP, Gdańsk 1998

http://www.isnr.uksw.edu.pl/slownik/miL_malzenska.htm

http://www.vatican.va/holy_father/john_paul_ii/apost_exhortations/documents/hf_jp-ii_exh_19811122_familiaris-consortio_pl.html#m2

http://www.opoka.org.pl/biblioteka/Z/ZR/zakochanie_fazar.html

Pierre Descouvement, Przewodnik po trudach życia małżeńskiego, Wyd. M

J.Augustyn, Ojcostwo, s. 33, 83 i 85

A.Grun, R. Robben, Ustalać granice-szanować granice. Aby nasze wzajemne relacje były udane, s.92

o.J.Augustyn, Ojcostwo…,s.33, 83 i 85

A.Grun, R.Robben, Ustalać granice-szanować granice. Aby nasze wzajemne relacje były udane, s.92

Dennis i Barbara Rainer, Wybrałem ciebie!, Pojednanie, Lublin 1992

Pierre Descouvemont, Przewodnik po trudościach życia małżeńskiego, Wyd.M

http://www.5lovelanguages.com/learn-the-languages/the-five-love-languages/

Gary Chapman, Druga strona miłości, Vacatio, Warszawa 2007

CD z sesji pani Wiesławy Stefan u OO.Salwatorianów w Krakowie: Jak radzić sobie z kryzysem w małżeństwie i rodzinie

 

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code