,

13 grudnia 1981 – dyktatura zbrodni przeciw solidarności nadziei

Stan_wojenny_-_atak_262513g.jpg

Stan wojenny był jednym z tragicznych wydarzeń historii Polski współczesnej. Upadająca dyktatura komunistyczna pod wodzą gen. Jaruzelskiego chciała zniszczyć sierpniową Solidarność – największy od czasów AK wolnościowy ruch w zależnej od Sowietów Polsce – aby utrzymać swoją władzę satelity dbającego o interesy Imperium. Nadzieje Polaków na więcej wolności, sprawiedliwości, prawdy i niepodległości zdławiono więzieniami, czołgami, pałkami, propagandowym kłamstwem i politycznymi mordami. Najlepszy odłam społeczeństwa (kilkanaście tysięcy osób) osadzono w obozach dla internowanych, aresztach i więzieniach, kilkadziesiąt osób zabito, tysiące raniono i pobito, bohaterów wolności opluwano w kontrolowanych przez dyktaturę mediach, setki tysięcy zmuszono do emigracji. Realny socjalizm PRL-u po raz kolejny objawił swoje nagie oblicze: nieludzkiej dyktatury opartej na terrorze, kłamstwie i oportunizmie, kraju pozbawionego niepodległości, rządzonego przez posłuszne marionetki i agenturę Związku Radzieckiego.

Stan wojenny o dekadę przedłużył agonię PRL-u, a więc egalitarnej nędzy, braku wolności i perspektyw. Doprowadził do ogólnonarodowej depresji, utraty nadziei i niemal całkowitego zniszczenia gospodarki. Był zbrodnią wobec narodu polskiego. Zbrodnią wobec człowieka. Zmarnowano olbrzymi kapitał entuzjazmu, twórczości i nadziei milionów ludzi, rozbudzony przez ruch Solidarności. Dla pokolenia młodych Polaków urodzonych około roku 1960 stan wojenny okazał się najbardziej traumatycznym, a niekiedy destrukcyjnym doświadczeniem życiowym: wielu z nas już nigdy nie odzyskało wiary w sens społecznych zmagań i nadziei, stając się w wolnej Polsce egoistycznymi oportunistami, a nawet cynikami. Właśnie stan wojenny wyostrzył społeczne i polityczne podziały w Polsce, jeszcze mocniej podzielił naród, wzbudził wzajemną nienawiść i nieufność między Polakami trwające do dziś.

Główny argument twórcy stanu wojennego gen. Jaruzelskiego, że chciał uchronić Polskę przed interwencją sowiecką, w świetle badań historycznych okazał się kłamstwem. Przeciwnie: to gen. Jaruzelski prosił, by armie Układu Warszawskiego, a zwłaszcza wojska radzieckie, udzieliły mu wsparcia w razie kłopotów z pacyfikacją Solidarności. Podobnym kłamstwem dyktatury była chęć uchronienia Polaków przed wojną domową: ówczesna Solidarność w ogóle nie była przygotowana do przejęcia władzy i działań zbrojnych, choćby w charakterze samoobrony. Przeciwnie: Solidarność w pierwszych dniach stanu wojennego okazała się nieomal całkowicie bezbronna i zupełnie nieprzygotowana na zbrojny atak.

Stan wojenny przygotowywano od roku: wszelkie działania „dialogowe” ze strony komunistów były jedynie zasłoną dymną wobec jednoznacznego zamiaru zdławienia pragnień wolnościowych Polaków siłą. Pojednanie nie było możliwe, bo komuniści polscy nie wyobrażali sobie dzielenia się swą satelicką władzą z ówczesną opozycją. Nie wiemy, jaki byłby scenariusz historii bez stanu wojennego: nie możemy wykluczyć, że przedłużający się impas i brak interwencji sowieckiej mógłby doprowadzić do rzeczywistych i pokojowych rozmów między władzami i opozycją: jakiejś formy „okrągłego stołu” już na początku lat 80-tych. Polska o dekadę wcześniej znalazłaby się na drodze do wolności, demokracji i dobrobytu, przyspieszając być może upadek bloku sowieckiego.

Twórców stanu wojennego, takich jak generałowie Jaruzelski i Kiszczak, i inni trzeba sprawiedliwie osądzić. (Fakt, że nie zrobiono tego w ciągu 20 lat niepodległej Polski uważam za skandal.) Nazwać zło złem, a zbrodnie zbrodnią. Znaczna, choć na szczęście malejąca, część polskiego społeczeństwa wciąż uważa, że wprowadzenie stanu wojennego było słuszne. Prawdą jest, że uznanie wprowadzania stanu wojennego za zbrodnię wobec narodu polskiego, czy choćby poważne przestępstwo, postawiłoby w kłopotliwej sytuacji moralnej zwolenników stanu wojennego, bo okazałoby się, że nie tylko w świetle historii, ale też prawa wspierają oni moralne zło i chronią przestępców. Ale to nowe światło prawdy, choć trudne i bolesne, pomogłoby im odzyskać najcenniejsze dobro człowieka: sumienie, choćby ułomne i przybrudzone.

W dzisiejszym dniu modlę się za ofiary stanu wojennego: zabitych, torturowanych, bitych, ranionych, internowanych, więzionych, wyrzucanych z pracy, uczelni i szkół, opluwanych i szykanowanych. Modlę się też o miłosierdzie Boże dla tych, którzy wprowadzali stan wojenny i udzielili mu poparcia w jakiejkolwiek formie, zwłaszcza poprzez terror, przemoc, donos, propagandę, ale też poprzez obojętność na zło i zwykły oportunizm.

Nadzieja, którą rozbudziła w sercach Polaków i ludzi całego świata sierpniowa Solidarność jest wciąż żywa, choć dziś trudniejsza i bardziej realistyczna niż przed 30 laty. Pamięć o ofiarach i zbrodniach stanu wojennego, walce tysięcy znanych i anonimowych bohaterów o wolność, prawdę i demokrację stanowi część naszych zmagań o ocalenie tej wielkiej nadziei Polaków i ludzi na całym świecie. W każdym zrywie wolności i nadziei jest obecny Bóg. 

Moje blogi na YouTube
 

 

6 Comments

  1. ahasver

    Było siermiężnie.

    Nie pamiętam stanu wojennego – urodziłem się w lutym 1982r. Pamiętam jednak chłodne, niebieskoszare przebłyski depresywności, które wpłynęły poniękąd na moje dzieciństwo. Pochodzę ze Śląska Cieszyńskiego, gdzie za komuny było lepiej – państwo nie mogło pozwolić na stwarzanie zbyt dużego kontrastu pomiędzy lepiej sytuowanymi Czechami i nadgranicznym miastem Cieszynem. W sklepach ponoć stał nie tylko ocet. Górale dobrze sobie radzili, dzielili się żywnością ze wszystkimi. Niektórzy hodowali w piwnicach kury, mój wujek – w bloku, w wannie… Rodzice mówili mi kiedyś, że mimo to atmosfera była wyjątkowa podła. Urzędy traktowały ludzi jak zawracające głowę bydło. W powietrzu rozpięta była kurtyna strachu i zniewolenia. Strach było wracać wieczorem do domu, ponieważ od razu trafiało sie za kratki pod pretekstem konspiracji. Policja czatowała wszędzie, patrzyła ludziom na ręce. Naloty na domy, kontrole były na porządku dziennym, nauczyciele podlegali ideologicznej indoktrynacji, cenzura wtrącała się nawet w prywatne zapiski. Ludzie byli przygnębieni – pokolenie 1981 / 1982 to często ludzie o skłonnościach do melancholii i depresji; mój dziadek, wówczas 60 latek z kruczo czarnymi włosami osiwiał w ciągu dwóch miesięcy. Nie było wolności. Nie można było słuchać zagranicznego rocka, na zachodzie mieszkał przecież faszysta i kapitalistyczny manipulant, kultura zachodu była oznaką nihilizmu i destrukcji. To, co zdarzyło się 13 XII 1981r. było jednak czymś tak ponurym i siermiężnym względem obywateli własnego kraju, że po upadku reżimu Polacy musieli odreagować i idee solidarnościowe rzeczywiście nabrały groteskowego wymiaru. Czy wyciągnęliśmy wnioski? Czy potrafimy dziś cieszyć się wolnością i z niej korzystać, czy też stała się kolejną siermiężną rutyną, obciążającą każdy kolejny dzień smutkiem? Czy jesteśmy solidarnym narodem, dążącym do prawdziwej wolności obywateli, wolności światopoglądowej przy jednoczesnym common sense w sprawach praktycznych? Czy budujemy, czy tylko wspominamy? Czy czarna dziura przeszłości nie wchłania teraźniejszości? Czy warto aż tak rozpamiętywać? Warto na pewno pamiętać, ale bez patosu. Po to tylko, aby wyciągnąć wnioski i z nich korzystać. Czy – skoro nasi rodzice, młodzi, zwyciężyli, walcząc w solidarności o wolność dla nas, to czy my pozwalamy swoim równieśnikom być sobą, wyznawać taki światopogląd jaki chcą, nie zmuszać ich – jak komuniści – do jedynego poprawnego światopoglądu? Czy prawdziwy patriotyzm uważamy dziś za brak odstępstw od jedynego słusznego fasci czy za wolność, w której nawet najbardziej samotne, wędrujące poza społeczeństwem indywiduum ma odruch serca, kiedy pomyśli o ziemi swojego języka?

    http://www.youtube.com/watch?v=_exZCp40x9w

    http://www.youtube.com/watch?v=OtJ7MeCL9CI

     
    Odpowiedz
  2. Andrzej

    Ważne pytanie o wolność, pamięc i patos

     Bartoszu, 

    cieszę się, że pomimo braku osobistych doświadczeń ze stanu wojennego masz taki głęboki wgląd i zrozumienie tego wydarzenia. Zgadzam się również z wymową Twoich pytań: o kształt naszej dzisiejszej wolności i nadziei. Oczywiście, że pamięć powinna być służebnicą ludzkiego dziś i jutro.

    W jednej sprawie mam nieco inny pogląd: kwestia patosu. Myślę, że jest to wynik różnicy pokoleniowej: ja wydarzenia stanu wojennego mam wciąż przed oczami, wpisane w ciało, sny, serce. Ja wciąż widzę tych zabijanych, bitych, więzionych, kopanych, opluwanych, widzę czołgi, sikawki, ZOMO-wców z wielkimi pałami, tłukących w tarcze, itd.. Dla mnie, jako 17-latka, z charakterystycznym dla tego wieku brakiem dystansu, stan wojenny to była apokalipsa: świat i wszystkie jego nadzieje uległy nieomal zagładzie. Większość moich przyjaciół w latach 80-tych znalazła się w więzieniu, niektórzy nie wytrzymali grozy czasów i popełniali samobójstwa lub lądowali w szpitalach psychiatrycznych. Owszem, przed grozą broniliśmy się też humorem, ale jednak mocniej zapisał się ból bezsilnych. Stąd pewnie zawsze, gdy będę mówił i pisał o stanie wojennym i latach 80-tych znajdzie się tam nutka patosu, jako wyrazu hołdu wobec cierpień ludzi, których byłem świadkiem.

    Natomiast od ludzi Twojego pokolenia nie oczekuję podobnych odczuć: macie prawo do własnych interpretacji i wrażliwości. Wystarczy, jeśli będzie Was brzydziła przemoc "siermiężnej dyktatury" i będziecie chcieli i umieli skorzystać z wolności lepiej niż my. 

    Pozdrawiam Cię serdecznie

    Andrzej

     
    Odpowiedz
  3. ahasver

    Przyznaję Tobie rację.

    Zmieniam zdanie w kwestii patosu: Masz rację, Andrzeju. To musiała być jakaś ponura, chora masakra…

     

    Pozdrawiam również!

     

    -Ahasver.

     
    Odpowiedz
  4. zibik

    Złowrogie usposobienie !

    Panie Andrzeju !

    Dziękuję za cały tekst i wielce wymowne foto, a w szczególności :

    – próbę ukazania i zdefiniowania, czym naprawdę był stan wojenny?…..

    – jakie spowodował skutki i następstwa?….

    – kim byli i nadal są gen. W. Jaruzelski i Kiszczak, oraz ich współtowarzysze, a nawet sympatycy i polecznicy

    – ocenę moralno-etyczną faktu nie osądzenia największych złoczyńców (przywódców, sprawców) stanu wojennego, przez minionych 20 lat 

    – chrześcijańską postawę, wobec uporczywie blądzących i zdezorientowanych ludzi, którzy nadal uważają zbrodniarzy za swoich idoli

    – zasygnalizowanie wątku współodpowiedzialności byłych i aktualnych funkcjonariuszy państwowych RP, stanowiących struktury decyzyjne  i sprawujących najwyższą władzę w państwie demokratycznym.

    – modlitwy wstawiennicze za wszystkie ofiary stanu wojennego

    Pana wyjątkowy i prawdziwy opis, także rzetelnie ukazany obraz  stanu wojennego, oraz dodatkowo zamieszczony dokument fotograficzny. Wg. mnie osobno i razem wiernie, oraz sugestywnie oddają nastrój, klimat tamtych koszmarnych zdarzeń i wydarzeń. Ponadto ukazane i przypomniane obrazy są wielce wymowne i poruszające szczególnie mnie, tzn. tych, co jeszcze żyją w RP, a mieli wówczas znacznie więcej, niż 17- lat.

    Natomiast z przykrością stwierdzam, że mam zupełnie odmienne przeświadczenie i zdanie w kwestii – kto przede wszystkim rozbudził ducha wiary i nadzieji w sercach i umysłach bardzo wielu Polaków?…..

    Sierpniowa "Solidarność" większości obywateli w Polsce, a potem w innych krajach świata to wg. mnie przede wszystkim zasługa Ducha Świętego, także współudział ludzi wybitnych, wielkich, prawdziwych mężów stanu, także wielu innych madrych i prawych ludzi, czyli coś znacznie więcej, niż ruch społeczny, czy związek zawodowy.

    A stan wojenny to apogeum zła, okres przesilenia, jednocześnie konfrontacji ludzi conajmniej prawych, solidarnych i dobrej woli z pozostałymi, trudno szczegółowo ich nawet wymienić, bo ich winy, udział i personalia nadal są w wielu przypadkach skrzętnie ukrywane.

    Świetnie ukazano na zamieszczonej fotografi fragment w/w konfrontacji.  Trudno nie dostrzec na foto ludzkiej bezradności, bezsilności, wręcz uleglości, wobec starannie ukrytych (zamaskowanych) przedstawicieli zbrojnego ramienia totalitarnej władzy.

    Mnie osobiście wówczas i teraz nurtuje, intryguje to, kim w sercu i duszy są wszyscy tamci i współcześni przywódcy, nie tylko ci młodzi mężczyźni w mundurach, uzbrojeni (wyposażeni) i zadziwiająco złowrogo usposobieni, do własnej Ojczyzny – matki i bliźnich – chyba swoich rodaków?….

    Panie Bożewieczne odpoczywanie racz dać im – śp. wszystkim ofiarom stanu wojennego.

    Szczęść Boże !

    Z poważaniem Z.R.Kamiński

     
    Odpowiedz
  5. fizyta29

    Generałowie

     Generałowie Tuczapski, Siwicki i Jaruzelski nigdy nie wyjawili szczególów planowanych operacji państw Układu Warszawskiego (jest to jeden z wniosków prac prowadzonych przez prof. Paczkowskiego)

    http://www.gwu.edu/~nsarchiv/news/20020920/

    Jest to o tyle istotne że powstanie Solidarności i wpływ tego ruchu społecznego mógł w dalszej perspektywie odbić się na gotowości mobilizacyjnej wojska polskiego w razie agresji państw Układu Warszawskiego na zachodnią Europę. 

    Sojusz militarny wymuszał także opracowanie planów kontrofensywy. Warto przypomnieć, że liczono się z tym, że wiele celów w Polsce zostanie zaatakowanych bronią nuklearną.  Jeśli gen. Jaruzelski rzeczywiście przeczuwał, że polski sierpień 80′ będzie sygnałem do przyśpieszenia ofensywy ze strony państw NATO, to jego reakcja – wprowadzenie stanu wojennego – mogła być rodzajem paranoicznej obrony potencjału uderzeniowego całego Układu Warszawskiego. 

    Paronaja była tym silniejsza, że NATO znało plany Układu Warszawskiego dzięki informacjom przekazanym przez pułkownika Kuklińskiego. 

    Stan wojenny i jego wprowadzenie uświadomiło wielu ludziom, że Układ Warszawski popchnął Polskę za daleko w stronę wojennej paranoi. 

    Słowa E. Gierka i Jana Pawła II, jakie padły w 1979 r. na Zamku Królewskim w Warszawie, zapowiadały to przesilenie:

     http://www.youtube.com/watch?v=VZyYKzH3x04

     

     
    Odpowiedz
  6. cogito

    z mlodszej perspektywy

    Stan wojenny zastal mnie w wieku ponadszczeniecym, tj w wieku 12 lat. Odgorny knebel czulam, ale podwojnie, bo w przeciwienstwie do starszych kuzynow nie wolno mi bylo chodzic na zadymy. Pala zarobilam raz i wiem ze ciesze sie ze tylko raz. chodzilam z opornikiem, nosilam ulotki, czytalam prase podziemna – slowem bylam w glownym nurcie knucia, choc moze z zabiej perspektywy. prawdopodobnie gdybym byla o te 5 lat starsza moja optyka wowczas bylaby inna. Ale wtedy nie mialam jeszcze burzy hormonow, po prostu dorastalam – ot zamiast Fasolek sluchalam Kaczmarskiego i stalam w kolejkach.

    Piszesz dosc ostro, uzywajac niedokladnych slow.
    Piszesz o terrorze i nieludzkiej dyktaturze. Przepraszam – gdzie? Po domach chodzili i bili ale wybiorczo tych co sie podkladali, jak Kuron. Palowali na ulicach, ale nie przecietnych przechodniow, tylko tych, ktorzy brali udzial w Zadymach, czyli z gory nastawionych na palowanie manifestacjach. Przemyk byl wyjatkiem. smutnym, okrutnym, ale notowanym wyjatkiem. tych okrutnych wyjatkow jednak bylo ponizej 100, prawda? w kilkudziesiecio milionowym panstwie to jednak nie terror… nie ta definicja.
    Owszem nie bylo tego i owego, wolnosci slowa, asortymentu w sklepach, ale Stan Wojenny niewiele sie roznil od calego konca lat 70tych. od mojej zapadlej podstawowki, czyli jakis 78/79 rok po wszystko trzeba bylo stac, a i tak niczego nie bylo.

    piszesz wsrod represji stanu wojennego o tysiacach ludzi zmuszonych do emigracji. Tu sie nie zgodze. setki tysiecy wyemigrowaly, ale raczej w radosnych plasach. Otarlam sie o emigracje w najblizszych kregach – wszyscy z radosna piesnia na ustach jechali na pielgrzymki do Rzymu, skad nie wracali. nie mieli do czego – wszystko zostawiali znajomym/rodzinie sprzedajac (oczywiscie na lewo) co sie dalo. Dodam ze sposrod tych znanych mi przypadkow do Polski wrocila jedna osoba i to z powodow finansowych. Kanada oferuje imigrantom (nie wiem czy chodzi tylko o Polakow)  ogromna emeryture, pod warunkiem ze sie na starosc i umieranie z niej wyjedzie (z Kanady).

    piszesz: "Właśnie stan wojenny wyostrzył społeczne i polityczne podziały w Polsce, jeszcze mocniej podzielił naród, wzbudził wzajemną nienawiść i nieufność między Polakami trwające do dziś."
    Tu sie stanowczo nie zgodze. podzial mamy we krwi od zarania naszej panstwowosci. zawsze byl podzial na tych i onych, tylko roznie nazywanych. Byl Jan Kazimierz, to znalazl sie Radziwil, Byla Konstytucja 3 maja, to znalazla sie i Targowica. Byla Endecja, to byli Pilsucczycy itd itp. Podzial mamy we krwi i fladze – zawsze jest albo bialy albo czerwony. nie szanujemy sie wzajemnie, swoich racji, tylko dyskwalifikujemy tych ktorzy inaczej mysla.

    Piszesz ze przez knebel stanu wojennego Polska o dekade pozniej weszla na droge demokracji.
    Tu tez polemizowalabym – na droge dobrobytu, moze tak, nie doprowadzono by nas przez te 10 lat do skrajnego wykonczenia gospodarki, uratowano by cale pokolenie przed zmora tumiwisizmu i sienalezyzmu, ale z ta demokracja??? troche przesada – w sumie to dodatkowe 10 lat knucia nie pomoglo w niczym w przyszlosci. nie wymyslono zadnych scenariuszy na wypadek gdyby los sie odwrocil, nie opracowano zadnych programow naprawczych, wiec jak przyszla kryska i rok 1988 nie do konca wiadomo bylo czego żądać, jak pracowac, co i jak naprawiac.

    z drugiej strony sierpien nie dal nam tego co dal nam stan wojenny – cieniutkiej aluzji, humoru ponad palami,

     

    zeby bylo jasne – nie usprawiedliwiam stanu wojennego, wrecz przeciwnie, ale chcialabym zachowac umiar i wymiar w jego opisywaniu 🙂

     

     

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code