Miesięcznik "Wychowawca"

Nauczycielka życia

Spread the love

Nauczycielka życia

Maria Fortuna-Sudor

Jakiś czas temu poprawiałam dyktanda uczestników konkursu ortograficznego. Zdumiał mnie fakt, że w wielu tekstach znalazłam błąd w nazwisku Józefa Piłsudskiego. Czy to możliwe, żeby gimnazjaliści nie znali sławnego Polaka?

Mimo woli pomyślałam o sobie: co wiedziałam o Piłsudskim, mając 14–15 lat? Na pewno nie czytałam o nim w ówczesnych podręcznikach do historii. Ale rodzina zadbała o poszerzenie mojej wiedzy w tym zakresie, podobnie jak ksiądz katecheta opowiadał nam dzieje Polski inne od tych poznawanych w szkole. A potem, w klasie maturalnej, świetna historyczka wprowadziła nas w historię współczesną, wygłaszając wspaniałe wykłady. To dzięki nim zrozumieliśmy, jak ważna jest historia, szczególnie historia Ojczyzny.

Realia polskiej szkoły

Dziś dostęp do wiedzy historycznej ma właściwie każdy. Jednakże w zalewie informacji − ważnych, mniej istotnych i całkiem błahych − szansa na to, że młodzież trafi na te szczególnie wartościowe jest równa właściwie zeru. I może dlatego ważne jest, aby polscy uczniowie poznali polskich bohaterów narodowych w szkole, podczas lekcji historii i języka ojczystego.

Tymczasem przyglądając się realiom polskiej szkoły, możemy zauważyć, że historia Polski, nasz język ojczysty i literatura nie są najważniejsze. Na szczęście, na przekór odgórnym inicjatywom negującym sens dogłębnego poznawania historii Polski, zwłaszcza najnowszej, dwudziestowiecznej, nadal istnieją w naszym kraju środowiska, którym zależy na zachowaniu świadomości narodowej. Warto wspomnieć zeszłoroczną inicjatywę działaczy opozycji antykomunistycznej, którzy poprzez rotacyjny strajk głodowy upowszechnili problem, jaki niosła wprowadzana wówczas do szkół ponadgimnazjalnych nowa podstawa programowa nauczania historii.

Bożena Kiszniewska, historyczka z Gimnazjum nr 35 w Krakowie, wcześniej wieloletni nauczyciel w szkole ponadgimnazjalnej, mówi: − Nowa podstawa programowa nauczania historii zmieniła dotychczasowy cykl nauczania tego przedmiotu. W gimnazjum uczeń poznaje wydarzenia od prehistorii po I wojnę światową, a w szkole średniej − w klasie pierwszej − ciąg dalszy.

Właśnie ta decyzja, aby uczniowie średnich szkół, niezainteresowani przedmiotami humanistycznymi, mogli kończyć kurs historii w I klasie, doprowadziła do protestów, a w ich wyniku do konsultacji społecznych, które wymogły na MEN-ie wprowadzenie w szkołach ponadgimnazjalnych obowiązkowego wątku tematycznego „Ojczysty panteon i ojczyste spory”.

Konsekwencje błędnych decyzji

Komentując obowiązującą podstawę programową nauczania historii, wspomniana historyczka, powtarzająca niejednokrotnie swym uczniom łacińską maksymę: „Historia magistra vitae est” (Historia jest nauczycielką życia), przekonuje: − Taki podział może spowodować sytuację, w której wielu młodych ludzi wyniesie ze szkoły bardzo ograniczoną wiedzę na temat historii ojczystej oraz historii powszechnej. Młody człowiek w gimnazjum nie jest na tyle dojrzały, aby świadomie podejść do pewnych zagadnień, które w dorosłym życiu mogłyby być drogowskazem, jak żyć, jak postępować, jak odbierać otaczający świat, jak w końcu być świadomym swoich praw obywatelem.

Bożena Kiszniewska zwraca również uwagę na problem korelacji historii z wiedzą o społeczeństwie, pytając: − Jak wytłumaczyć młodemu człowiekowi system totalitarny, kiedy z lekcji historii w gimnazjum nie wynosi informacji na temat wydarzeń z XX wieku?

Problem ten pojawia się również na lekcjach języka polskiego w gimnazjum. Mówi o tym Barbara Nędza, polonistka z krakowskiego Gimnazjum nr 35: − Znajomość przeszłości, postaci i wydarzeń historycznych wzbogaca nasze rozumienie tekstów literackich, a bez tej wiedzy czasami jest to wręcz niemożliwe. Dotyczy to szczególnie literatury polskiej, która zawsze była powiązana z życiem narodu i jego historią. Bez odpowiedniego zakresu wiadomości historycznych uczniowie zawsze będą mieli duże trudności ze zrozumieniem lektur szkolnych.

Polonistka podkreśla, że wiedza historyczna pozwala lepiej zinterpretować takie dzieła poznawane w gimnazjum, jak „Reduta Ordona”, „Krzyżacy”, Quo vadis”, „Sachem” oraz utwory związane z II wojną światową czy literaturą współczesną, komentując: − Zmiany dokonane w podstawie programowej nauczania historii przenoszą te zadania na barki polonistów.

Szerszy kontekst

Czy można zrozumieć literaturę polską bez znajomości historii naszego narodu i państwa? Zapytałam o to emerytowaną nauczycielkę filologii polskiej na UJ, dr Barbarę Niemiec. która odpowiedziała: − W badaniach literackich od lat modny jest trend analizy tekstu literackiego w oderwaniu od kontekstu historycznego, a także od biografii autora.

To interesujące, a nawet fascynujące zajęcie dla literaturoznawców nie prowadzi jednak do odkrycia głębokiego sensu utworu, do jego zrozumienia. Kontekst historyczny to przecież równocześnie kontekst kulturowy, to rozmowa autora z czytelnikiem o wartościach, zdarzeniach, ludzkich postawach widzianych w konkretnych okolicznościach, w kontekście historycznym, czyli na tle ważnych wydarzeń, działalności znaczących dla danej epoki ludzi, sytemu i hierarchii wartości obowiązujących w danym okresie, prądów myślowych czy artystycznych.

Dr Barbara Niemiec przekonuje, że bez tego kontekstu spotkanie z literaturą nie pomaga w nawiązaniu więzi z pokoleniami, których dorobku jesteśmy dziedzicami. − Nie rozumiemy nie tylko utworów literackich, ale w ogóle kultury – wyjaśnia. − Próbujemy interpretować przeszłość anachronicznie poprzez pryzmat współczesności. Myślę. że tu tkwi m.in. przyczyna właśnie zerwania tych więzi.

Te prymitywne postawy demonstrowania wyższości wobec pokolenia rodziców czy dziadków, przejawiające się w pogardliwym nazywaniu ich „moherami”, odmawianiu umiejętności dokonywania dobrych wyborów („zabierz babci dowód”), przekonanie, że dobre jest tylko to, co nowe, a dawne jest niewątpliwie gorsze.

Moja rozmówczyni dodaje, że błędem jest utożsamianie mądrości ze sprawnością w posługiwaniu się nowinkami technicznymi i niedostrzeganie, że ich pojawienie się było możliwe dzięki dorobkowi wcześniejszych pokoleń. I puentuje: − Zatem wchodzi tu w grę nie tylko rozumienie literatury, ale także rozumienie rzeczywistości, uświadomienie sobie ciągłości kultury i prawidłowa identyfikacja.

Tej postulowanej przez dr Barbarę Niemiec właściwej identyfikacji nie uda się zapewnić kolejnym pokoleniom Polaków, również w sytuacji, gdy zamiast lekcji historii zaproponujemy im „szybki kurs” polegający na oglądaniu kolejnych, powstających filmów o najnowszych dziejach Polski. Wiele z nich, zamiast przybliżać prawdę, skutecznie ją zamazuje i rozmywa… Ale to już temat na inny artykuł.

Maria Fortuna-Sudor – dziennikarka „Niedzieli”, nauczycielka języka polskiego i wychowania do życia w rodzinie w Gimnazjum nr 35 w Krakowie

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code