Miesięcznik " W drodze"

Między pewnością a nadzieją

Spread the love

Między pewnością a nadzieją

MARCIN CIELECKI

Piekło było dla Bierdiajewa problemem, którego nie mógł do końca rozwiązać. Całą swoją wrażliwością nie zgadzał się z jego istnieniem. „Nie wiem, czy istnieje piekło, wiem jednak, że istnieć nie powinno”.

Stanowisko Kościoła prawosławnego dotyczące stanów ostatecznych nieco się różni od doktryny Kościoła katolickiego. Wschód poprzestał na sformułowaniach Symbolu nicejskokonstantynopolitańskiego, który mówi o ponownym przyjściu Jezusa Chrystusa, sądzie i zmartwychwstaniu. Prawosławie nigdy nie dążyło do definitywnych rozwiązań o pośmiertnych losach człowieka. Dziedzina ta pozostawała otwarta dla dalszych dociekań teologicznych oraz nadziei. Najwięcej śmiałych poglądów dotyczy zagadnienia apokatastazy, czyli powszechnego pojednania, zbawienia wszystkich ludzi. Powszechność zbawienia jest w Kościele wschodnim kwestią otwartą, pozostawioną modlitwie i nadziei wierzących.

Większość teologów zawiesza głos, akcentując w swoich poglądach nadzieję na powszechność zbawienia. Jedynie Sergiusz Bułgakow odważył się nadać apokatastazie niemalże doktrynalną pewność. Zasadniczym rdzeniem eschatologii Bułgakowa jest antropologia. Człowiek ma ponadczasową istotę. W akcie stworzenia otrzymał dwa elementy: „obraz” – niezniszczalny i wieczny, oraz „podobieństwo” – wynik zależnej od człowieka pracy nad wpisanym weń „obrazem”. Jedność człowieka nie polega na łączności materii (ciało) i niematerialności (dusza), ale na zachowaniu obrazu i podobieństwa. Całe życie jest poświęcone realizacji „ja” osobowego. Człowiek jest synem wieczności, który zanurzył się w strumień czasu, synem wolności poddanym konieczności praw. Niemniej jednak „żyjąc w czasie, człowiek żyje dla wieczności”. Sąd Ostateczny będzie dotyczył naszego życia: w jakim stopniu, jako wyposażone w niezniszczalny obraz było ono podobne do Chrystusa. Sędzią staje się sam człowiek. W obliczu Boga otwiera swą „księgę życia”, czyli własne podobieństwo, dokonując konfrontacji swojego „ja” iluzorycznego (jakim się widzę) z rzeczywistym (jaki jestem w oczach Stworzyciela). Jest w tym zawarta nadzieja, ponieważ nikt z ludzi nie jest doskonale święty, ale również nikt nie jest całkowicie grzeszny.

Prawosławny teolog poddaje reinterpretacji termin „wieczność”. Wykazuje, że w Nowym Testamencie spotykamy się z jego dwojakim znaczeniem. W odniesieniu do Boga wieczność jest ponadczasowością, podczas gdy w odniesieniu do czegokolwiek poza Stworzycielem termin wskazuje na długie, ale jednak skończone trwanie. Piekło, jako stan poza Bogiem, jest czasowe, więc i przemijające. Akceptacja wieczności piekła, kar pośmiertnych, byłaby stawianiem go na równi z królestwem niebieskim, byłaby przyznaniem racji dualizmowi równoważnych sobie sił, które, trwając w odwiecznym sporze, nie są w stanie siebie pokonać (manicheizm). Źródła zła nie są wieczne, lecz czasowe, i zostaną zniesione przez Chrystusa Zwycięzcę (Flp 2,9–11). Bułgakow podkreśla również możliwość zbawienia szatana. Idąc za przykładem św. Grzegorza z Nyssy, rosyjski teolog uważa, że brak możliwości zbawienia upadłych aniołów oznaczałby bezsilność Boga i byłby sprzeczny z Jego wyłącznym panowaniem. Apokatastaza nie jest determinizmem zbawczym, który przekreślałby naszą wolność. Człowiek ma zawsze możliwość odwrócenia się od Boga. Z racji ludzkiej wolności musi istnieć piekło, aby człowiek mógł wybrać: albo – albo. Królestwu szatana kres położy powtórne przyjście Chrystusa, podczas którego miłością swoją Bóg przyciągnie wszelkie stworzenie ku sobie. Olbrzymie znaczenie ma modlitwa Kościoła, który wstawia się za zmarłych. Ta wstawiennicza modlitwa jest nie tylko orędownictwem przed Bogiem, ale ma również bezpośredni wpływ na dusze, w których budzi się zdolność przyjęcia Bożego przebaczenia 1]

Zdaniem Paula Evdokimova powszechne zbawienie jest przede wszystkim ożywiającą nadzieją. Ponieważ doktryna kapadockiego ojca dotycząca apokatastazy nigdy nie została potępiona, kwestia pozostaje wciąż otwarta. Evdokimov nie traktuje powszechnego pojednania jako pewności, jak czynił to Bułgakow. Apokatastaza jest nie tyle doktryną, ile modlitwą o zbawienie. Jest to żarliwa prośba, aby wszyscy radowali się ostatecznym spotkaniem „twarzą w twarz” (1 Kor 13,12). Piekło jest realnością grożącą mi; to ja jestem tym, „dla którego jednego ono istnieje”. Piekłem nie są inni, jak mawiał Jean Paul Sartre, ale ja, grzesznik. Znając siebie, nie mogę o kimś drugim powiedzieć, że „zasługuje” na potępienie. Na piekło „zasługuję” ja, który znam swój grzech. Stan potępienia jest odwzorowaniem prawdy o sobie. Według sprawiedliwości wszyscy powinniśmy pójść do piekła, ale w każdym człowieku są zarówno zalążki piekła, jak i raju. Kategorie czasu czy wieczności nie są adekwatne, dlatego mówiąc o piekle, należy odwołać się do „wewnętrznej subiektywności – bezdennej i widmowej”. Mogę mówić o piekle o tyle, o ile poznałem prawdę o sobie. Potępienie jest doświadczeniem egzystencjalnym, to „nieurzeczywistniona miłość, tragiczne niedopasowanie między obrazem i podobieństwem”. Modlitewna solidarność staje się podstawą nadziei: jednostka modli się za społeczność, ktoś z tej społeczności modli się za tamtego człowieka. W ten sposób wszyscy są ze sobą powiązani wstawienniczą modlitwą. Każdy objęty jest pamięcią i żarliwą prośbą. Również szatan dostąpi zbawienia, ponieważ w paruzji zostanie on pozbawiony swojego królestwa – świata. Jego bunt wyczerpie się i on również powróci do swego Stworzyciela. Pokonanie zła nie dokona się poprzez unicestwienie osoby szatana, ale przez pozbawienie go destrukcyjnej siły działania 2]

Katechizm Kościoła Prawosławnego nie ma statusu oficjalnego nauczania tego Kościoła, jednak od chwili wydania cieszy się on dużym szacunkiem zarówno wśród biskupów, jak i wiernych. Czytamy w nim słowa św. Jana Chryzostoma, że „Bóg nigdy nie przyciąga nikogo siłą, nie używa przemocy. Pragnie On zbawienia wszystkich, ale nikogo nie przymusza”. Katechizm zawiera artykuł Aleksandra Turincewa, kończący się konkluzją, że wszyscy powinniśmy prosić o powszechne zbawienie. Jeśliby ktoś jednak miał być potępiony, to powinniśmy wybrać potępienie razem z nim. Jest to charakterystyczne stanowisko „albo – albo” (wszyscy w niebie albo wszyscy w piekle), które jest podstawą myśli eschatycznej Mikołaja Bierdiajewa 3]

Nie ma zbawienia bez innych

Według Bierdiajewa zagadnienia eschatyczne nie istnieją w oderwaniu od rzeczywistości. Całe życie tego rosyjskiego myśliciela było naznaczone poprzez znaki zwiastujące zapowiadany koniec. Jego życiorys zawiera w sobie skrypt okrucieństwa dwudziestowiecznej Europy: rewolucja bolszewicka, dwie wojny światowe, osamotnienie emigracji. Nigdy nie tworzył eschatologii naukowej, interesowały go jedynie wydarzenia ostateczne (gr. eschata).

Głoszona przez Bierdiajewa godność umierania i życia jako przygotowywanie się do śmierci jest zbliżona do średniowiecznej ars moriendi, sztuki umierania. W życie człowieka wpisana jest śmierć – uciekanie przed nią stawia istotę ludzką w groteskowej sytuacji. Wobec umierania nie należy przyjmować postawy „zwierzęcego lęku”, bo zawsze umniejsza on godność człowieka. Realizacja osoby zakłada również doświadczenie umierania, dlatego wszelkie wymazywanie śmierci ze swego życia jest równoznaczne z negacją pełnego obrazu siebie. Wobec śmierci należy pozbyć się lęku, zaakceptować ją – paradoksalnie – jako część własnego życia.

Dla Bierdiajewa charakterystyczne jest uporczywe podkreślanie, iż doświadczenia eschatyczne nie rozgrywają się indywidualnie. Człowiek powinien pamiętać nie tylko o własnej śmierci, ale również o śmierci innych. Współodpowiedzialność („każdy za każdego”) dotyczy życia społecznego czy wspólnoty kościelnej tu i teraz oraz życia wiecznego. Na poparcie swych poglądów Bierdiajew cytuje Księgę Koheleta: „Los bowiem synów ludzkich jest ten sam, co i los zwierząt; los ich jest jeden: jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego, i oddech życia ten sam” (Koh 3,19). W zdaniu tym wyrażona jest wspólna dla ludzi i zwierząt przemijalność, ten sam koniec: śmierć. Bierdiajew interpretuje to zdanie, idąc znacznie dalej. Widzi w nim jedność losów eschatycznych wszystkich ludzi. Rodzaj ludzki jest ze sobą powiązany; Stwórca nie dokonuje drastycznej atomizacji. Bóg, który woła każdego po imieniu (indywidualnie), nie pozbawia radości przebywania ze sobą całego stworzenia. Bóg zbawia wspólnotowo. Bierdiajew nie głosił z całą pewnością powszechności zbawienia (jak czynił to Bułgakow), wyrażał jednak żarliwą nadzieję, że tak się stanie (podobnie Evdokimov i Turincew).

Aleksiej Chomiakow napisał kiedyś, że „do piekła każdy idzie osobno, ale do nieba idzie się razem ze wszystkim”. Takie zdanie dla Bierdiajewa było nie do przyjęcia. Autor Rosyjskiej idei głosił bowiem radykalny wybór: albo „całe dobro” (powszechność zbawienia), albo „całe zło” (powszechność potępienia).

Świętemu Augustynowi przypisuje się powiedzenie: „Bóg stworzył cię bez twojej pomocy, ale nie zbawi ciebie bez ciebie”. Poglądy Bierdiajewa można sparafrazować w zdaniu: „Bóg stworzył cię bez twojej pomocy, ale nie zbawi cię bez innych”. Rosjanin krytykował postawę, która troskę o własne zbawienie stawiałaby ponad życie wieczne innych. Swoista „religia osobistego zbawienia” nie ma według niego prawdziwego wymiaru eschatycznego. Chrześcijaństwo zawsze było religią zbawienia uniwersalnego, nigdy zaś ekskluzywnego. Dbanie o wieczność dla siebie jest egoizmem, podczas gdy nauka Chrystusa jest bezinteresowną miłością, powszechną obietnicą królestwa Bożego. Człowiek nie jest monadą, lecz jest powiązany z innymi ludźmi, z całym dziełem stworzenia. „Nie mogę zbawić się sam, w pojedynkę, mogę zbawić się jedynie wraz z moimi braćmi, z całym Bożym stworzeniem, nie mogę myśleć wyłącznie o własnym zbawieniu, powinienem myśleć o zbawieniu innych, o zbawieniu całego świata” 4] Bierdiajew nie przedstawia teologicznych dowodów nadziei zbawienia dla wszystkich. Myśl o apokatastazie jest dlań konsekwencją współodpowiedzialności „każdy za każdego”. To jest jedyny dowód. Ostateczne spełnienie się pojedynczego człowieka nie jest możliwe bez drugiego, bez innych.

Więzień wolności

Piekło było dla Bierdiajewa problemem, którego nie mógł do końca rozwiązać. Całą swoją wrażliwością nie zgadzał się z jego istnieniem. „Nie wiem, czy istnieje piekło, wiem jednak, że istnieć nie powinno” 5] Wieczne potępienie było niezwykle głęboko przeżywanym przez rosyjskiego myśliciela dramatem związanym z Bogiem pojmowanym jako Miłość. Myśliciel nie mógł się pogodzić z tezą, że człowiek mógłby tę Miłość odrzucić. Z drugiej jednak strony Bierdiajew nie mógł zanegować tego, co sam niestrudzenie głosił: ludzkiej wolności. Z powodu tego rozdarcia nazywano go „więźniem wolności”. Piekło powinno więc istnieć, o ile Bóg traktuje człowieka poważnie, jakkolwiek nic nie stoi na przeszkodzie, aby ufać, że okaże się ono puste. Spór o wieczność potępienia przybrał w poglądach Bierdiajewa wymiar czasowości. „Piekło jest pośmiertnym odpadnięciem od wieczności i zanurzeniem się w śmiercionośnym czasie, ale to zanurzenie jest chwilowe, a nie wieczne. (…) Wierzę głęboko w ostateczne zwycięstwo Boga nad siłami piekła, wierzę w boską tajemnicę, w Boga jako tajemnicę, która góruje nad wszystkimi kategoriami wywodzącymi się z tego świata” 6] Stan potępienia byłby więc czasowy, jego charakter wychowawczy. Pojmowane przez Bierdiajewa piekło w istocie staje się w czyśćcem.

Głoszenie istnienia wiecznego potępienia jest odbieraniem nadziei. Stanowcze opowiadanie się za piekłem pociąga za sobą wzajemne ocenianie się. Ocenianie może szybko zamienić się w wyrokowanie o innych, co doprowadzi do wirtualnego „zapełniania” piekła. Godząc się z myślą o istnieniu wiecznego potępienia, człowiek bierze odpowiedzialność za to, że ono jest, za znajdujących się tam ludzi. Piekło staje się w myśli Bierdiajewa wręcz oskarżeniem skierowanym do każdego człowieka: czy dołożyłem wszelkich starań, aby ono nie istniało? W swojej autobiografii filozof pisał: „Dla mnie bardzo ważne jest to, że nikogo nie chcę posłać do piekła” 7] Samo mówienie o piekle staje się już zapełnianiem go, ponieważ dla kogoś ono przecież musi istnieć. Problem nie przebiega wzdłuż podziału „mówić” – „nie mówić” o wiecznym odejściu od Boga, ile raczej dotyczy autorytatywnego głoszenia możliwości potępienia, które osądza innych, lecz nie dotyka własnej osoby. Jeśli istnieje stan wiecznej negacji Boga, to nie mogę uważać, że on mnie nie dotyczy. Właśnie przez to, że istnieje taka przerażająca możliwość, dotyczy mnie ona jeszcze bardziej.

Piekło jest przede wszystkim stanem odrzucenia, cierpienia. Wobec tego bólu nie sposób przejść obojętnie. Odpowiedzialność „każdego za każdego” nie mija wraz ze śmiercią. Trwa ona nieustannie zarówno podczas życia doczesnego, jak i wiecznego. Żyjący są zobowiązani do pamięci o tych, którzy przeszli przez śmierć. Zobowiązanie to dotyczy zwłaszcza tych, którzy odrzucili Boga. „Codziennie modlę się za tych, którzy cierpią męki piekielne, zakładając, że męki te nie są wieczne” 8] Mimo iż Bierdiajew pisze w pierwszej osobie, niewątpliwie chciałby, aby wszyscy tak czynili. Znamy modlitwę, którą odmawiał rosyjski filozof. Nieodzowne będzie zacytowanie jej w naszych rozważaniach, jak również przypomnienie jej historii. Tuż po II wojnie światowej w archiwum jednego z niemieckich obozów znaleziono modlitwę oczekującego na śmierć Żyda. Do dziś nie udało się ustalić jego tożsamości. Tekst bezimiennej i pozbawionej tytułu modlitwy przekazał Bierdiajewowi jeden z byłych więźniów w Dachau lub Oświęcimiu. Twierdził on, że jej autor zginął w jednym z tych obozów. Bierdiajew traktował ten tekst z wielkim pietyzmem. Modlitwa brzmi następująco:

Pokój wszystkim ludziom złej woli! Niech będzie położony kres wszelkiej zemście, wszelkim wezwaniom do karania i odwetu. Przestępstwa przekroczyły wszelkie miary i granice ludzkiego pojmowania. Zbyt wielu jest męczenników.
Dlatego, o Panie, nie kładź naszych cierpień na wadze Twej sprawiedliwości i nie obciążaj nimi katów, aby nie zostali pociągnięci do strasznej odpowiedzialności. Odpłać im inaczej. Nie! Policz na korzyść katów, donosicieli, zdrajców i wszystkich złych ludzi całe męstwo i duchową siłę innych, ich pokorę, ich podniosłą godność, ich nieustanne wewnętrzne cierpienia, ich niezłomną nadzieję, ich uśmiech osuszający łzy, całą ich miłość, wszystkie ich udręczone serca, które pozostały silne i pełne ufności w obliczu śmierci, a nawet w samej śmierci. Tak, nawet w chwilach największej słabości!
Wszystko to, o Panie, niech będzie policzone przed Tobą dla odpuszczenia grzechów – jako okup, dla zwycięstwa prawdy. Niech będzie policzone przed Tobą wszystko, co dobre, a nie co złe! A w pamięci naszych wrogów pozostańmy nie jako ofiary, nie jako koszmar, nie jako przerażenie w obliczu upiorów, lecz jako pomocnicy w ich dążeniu do wyzwolenia się z opętania spowodowanego zbrodniczymi namiętnościami, którzy tylko tego od nich oczekują.
Kiedy zaś wszystko się skończy, niech będzie nam dane żyć jak ludziom wśród ludzi. I niech na naszej biednej ziemi zapanuje znów pokój – dla ludzi dobrej woli i dla wszystkich innych 9]

Zbawienie nie jest dziełem odosobnionym, ponieważ człowiek nie jest monadą. Człowiek w myśli Bierdiajewa jest sobą, gdy nawiązuje twórcze relacje z innymi ludźmi, z istniejącym światem. Zbawienie indywidualne byłoby gwałtownym przerwaniem relacji, dzięki którym człowiek urzeczywistnia się. Nie może być innego zbawienia, jak tylko wspólne, co według rosyjskiego filozofa rozciąga się również na zwierzęta i rośliny 10]. Współczucie dla każdego człowieka, odpowiedzialność za dany świat i społeczeństwo wzbudza nadzieję. Nadzieja jest pragnieniem, na które jedynie Bóg może być odpowiedzią. Człowiek powinien żyć ze świadomością, że u Boga wszystko jest możliwe (Łk 1,37), dlatego możemy mieć nadzieję, że „każda istota może być zbawiona, może odkupić grzech, może powrócić do Boga i że nie do nas należy sąd ostateczny, lecz tylko do samego Boga” 11]. Odtrącanie człowieka, owo „posyłanie” do piekła, Bierdiajew zawsze odczuwał egzystencjalnie jako dokonywane przez niego samego. Wyrażanie swego zdania o ostateczności losów ludzkich było przez niego traktowane jako realne. Jeśli ktoś mówił o wieczności piekła, to przez Bierdiajewa było to interpretowane jako tworzenie stanu potępienia, jako „posłanie” tam kogoś. Odtrącenie dokonane przez kogokolwiek było, zdaniem Bierdiajewa, niezwykle wiążące: to ja odtrącam, a nie mnie odtrącają. Piekło mogę tworzyć dla siebie samego, ponieważ znam prawdę o sobie. Niedopuszczalne jest tworzenie piekła dla innych, nawet dla jednej istoty. W tym celu należy wyzbyć się instynktów mściwości, których zasięg dochodzi wieczności. Być może, jak rozważał filozof, nasze rozróżnienie „dobra” i „zła”, gdy będziemy przebywać już z Bogiem, okaże się nieporozumieniem. Jeśli tak, to w takim wypadku „dobrzy” będą musieli odpowiedzieć za dopuszczenie do istnienia piekła, a więc za to, że nie dołożyli wszelkich starań, aby „złym” dać nadzieję, oraz za to, że swoimi sądami popchnęli ich na drogę zagłady 12].

Wydarzenia eschatyczne nie są sprawą prywatną. Dotyczą całego społeczeństwa i świata. Nie można zbawić się w pojedynkę, niejako osobno, ekskluzywnie. Nawet wydarzenie najbardziej dramatyczne, najbardziej osobiste, jakim jest przejście przez śmierć, dotyka nie tylko „ja”, ale pozostawia swój ślad również na „ty” i „on”.

Zdaje się, że apokatastaza jest częściowo zależna od człowieka – od jego starań, poświęcenia dla drugiego, nadziei pokładanej w Bogu, wreszcie od życia każdej pojedynczej osoby. Nadzieja na zbawienie dla wszystkich nie jest zatem zachętą do bezczynności, ale wezwaniem do aktywnej przemiany własnego życia. „Postępuj tak, żeby dla ciebie odsłoniło się życie wieczne i żeby od ciebie promieniowała energia wiecznego życia na całe stworzenie” 13].

Gdzie jest Kain, mój brat?

Bierdiajew uważał, że świadomość moralna rozpoczęła się od pytania Boga do człowieka: „Kainie, gdzie jest twój brat, Abel?”. Zakończy się ona jednak pytaniem odwrotnym: „Ablu, gdzie jest twój brat, Kain?”. Wrażliwość moralna sugeruje, że nie ma zbawienia w izolacji. Człowiek nie dostępuje wieczności o własnych siłach, lecz zawsze w powiązaniu z innymi. Dlatego raj był dla filozofa niemożliwy, „jeżeli w piekle będą moi bliscy, krewni czy nawet po prostu ludzie, z którymi przychodziło mi być razem w życiu” 14]. W antropologię Bierdiajewa wpisany jest element gwałtowności, nieustannej aktywności. Człowiek nie powinien być bierny wobec paruzji, lecz wręcz ją prowokować, przybliżać. Nie można jedynie oczekiwać nadchodzącego Chrystusa, lecz należy aktywnie wyjść ku Niemu. Człowiek jest sprawcą aktów eschatologicznych, poprzez które unicestwia ten świat, wykracza poza jego granice i uobecnia inną rzeczywistość – królestwo Boże. Do aktów eschatologicznych rosyjski myśliciel zaliczał twórczość, a także konkretyzację przykazania miłości bliźniego: nakarmić głodnego, przyodziać ubogiego. W takich czynach przybliża się przyjście Pana. Człowiek nie powinien biernie oczekiwać paruzji, ale aktywnie iść w jej stronę. Bycie dla „ty” dokonuje się zawsze w perspektywie wieczności.

Stan życia wiecznego jest dla Bierdiajewa nie do przyjęcia, jeśli nie znajdą się w nim wszyscy. Każdy jest współwinny i współodpowiedzialny za każdego, ale również inni są potrzebni mnie. Wspólnota staje się niezbędnym składnikiem przeżywania wieczności. „Jeśli wyobrazimy sobie wieczne, boskie życie, lecz ciebie i innych ludzi tam nie będzie, to takie doskonałe życie pozbawione jest sensu” 15]. Bierdiajew posuwa się jeszcze dalej – podobnie jak Iwan Karamazow, zwraca Bogu „bilet”. Nie można przyjąć nieba, które będzie „klubem dżentelmenów”. Wszyscy ludzie są ze sobą organicznie powiązani, wszyscy odpowiedzialni za wszystkich, dlatego zbawienie nie może być indywidualne, lecz wspólnotowe. Bierdiajew do tego stopnia podkreśla solidarność z rodzajem ludzkim, że głosi zasadę „albo całe zło, albo całe dobro”. Oznacza to, że organiczna więź między ludźmi, ich wzajemne powiązanie nie dopuszcza atomizacji. Wybór „całego zła” to decyzja pójścia do piekła, zwrócenie Bogu niebiańskiego „biletu”, w imię owej „całości”. Jeśli ktoś zasłużył na potępienie, to jest to moją osobistą winą: nie dołożyłem wszelkich starań, aby zawrócić go z drogi zatracenia. Eschatyczne losy innych określają również moją wieczność: jeśli chociażby jedna istota znajdzie się w piekle, to wraz z nią znajdzie się tam cała ludzkość. Eschaton ma dla Bierdiajewa dwa oblicza: powszechne zbawienie lub powszechne potępienie. Moja wieczność jest ściśle powiązana z wiecznością wszystkich czy wręcz uzależniona od niej. Życie pojedynczego człowieka nie jest jego prywatną sprawą, skoro jest on sprawcą czynów eschatologicznych. Nadzieja wyrażona w apokatastazie nie zwalnia z obowiązków.

„Tylko bardzo prymitywna i niedojrzała świadomość religijna – dowodzi Wacław Hryniewicz – zdolna jest wykorzystać myśl o powszechnym zbawieniu po to, aby »pożyć sobie według swojej głupiej woli« (F. Dostojewski)” 16]. Nadzieja wyrażona w apokatastazie nie zwalnia z obowiązków, a wręcz przeciwnie: właśnie nadzieja wyrażona w powszechności zbawienia jest dodatkowym wyznacznikiem przeobrażania własnego życia. Od starań pojedynczego człowieka może zależeć życie wieczne jego samego oraz innych.

* * *

Mikołaj Bierdiajew nigdy nie usystematyzował swoich eschatycznych przekonań tak, aby stały się w pełni naukową eschatologią. Podsumowując jego poglądy, możemy stwierdzić, iż uważał, że piekło istnieje bardziej z powodu wolności człowieka niż zrządzenia Boga. Stan potępienia jest czasowy i należy mieć nadzieję, że wszelkie stworzenie (ludzie, rośliny, zwierzęta) dostąpi wieczności. Jeśli piekło istnieje, to istnieje ono przede wszystkim dla „ja”, które zna prawdę o sobie. Współodpowiedzialność każdego za każdego doprowadza do wniosku, że zbawienie nie będzie indywidualne, prywatne, ale wspólnotowe. Bierdiajew wieczność mierzy w kategoriach „albo całe dobro, albo całe zło”.

  • MARCIN CIELECKI ur. 1979, ukończył historię i teologię, autor zbioru wierszy Czas przycinania winnic, nauczyciel historii w Olsztynku, mieszka w Olsztynie.

    1] Sergiusz Bułgakow, Prawosławie, s. 197–202; Zbigniew Kijas, Szkic eschatologii o. Sergiusza Bułgakowa, w: Puste piekło? Spór wokół ks. Wacława Hryniewicza nadziei zbawienia dla wszystkich, pod red. J. Majewskiego, Warszawa 2000, s. 87–101; Katarzyna Stark, Problem eschatologii w twórczości Sergiusza Bułgakowa, Mikołaja Bierdiajewa i Paula Evdokimova, „Kwartalnik Filozoficzny”, 2000, nr 1, s. 103. 
    2] Paul Evdokimov, Prawosławie, s. 424–425; tenże, Kościół w świecie i rzeczy ostateczne, „W drodze”, 1989, nr 11–12, s. 20–22; Katarzyna Stark, Problem eschatologii w twórczości, s. 126. 
    3] Bóg żywy. Katechizm Kościoła Prawosławnego, opracowany przez zespół wiernych prawosławnych, Kraków 2001, s. 451–452, 455–460. 
    4] Mikołaj Bierdiajew, Zbawienie i twórczość, w: Głoszę wolność. Wybór pism, wybór, wstęp i przekład H. Paprocki, Warszawa 1999, s. 75. 
    5] Tenże, Okruchy twórczości, wybrał i przełożył Z. Podgórzec, Białystok 1993, s. 42. Tenże, Świat poznania filozoficznego, przeł. J. Pawlak, Toruń 1994. s. 54–55. 
    7] Tamże, s. 76. 
    8] Tamże, s. 58. 
    9] Wacław Hryniewicz, Dramat nadziei zbawienia. Medytacje eschatologiczne Warszawa 1996, s. 133–134. 
    10] Mikołaj Bierdiajew, Filozofia wolności, przeł. E. Matuszczyk, Białystok 1995, s. 134. 
    11] Tamże, s. 149. 
    12] Tenże, Świat poznania filozoficznego, s. 12; W. Hryniewicz, Nadzieja powszechnego zbawienia. Rozważania nad tradycją wschodnią, w: Puste piekło?, s. 27.  
    13] Marek Styczyński, Umiłowanie przyszłości albo filozofia spraw ostatecznych. Studia nad filozofią Mikołaja Bierdiajewa, Łódź 2001, s. 150. Znamienne w tym kontekście są słowa Bierdiajewa: „Aby zasłużyć na nieśmiertelność, trzeba żyć, a nie umierać”, w: Filozofia wolności, s. 110. 
    14] Wacław Hryniewicz, Nadzieja powszechnego zbawienia, s. 27–28. 
    15] Mikołaj Bierdiajew, Świat poznania filozoficznego, s. 46. 
    16] Wacław Hryniewicz, Nadzieja powszechnego zbawienia, s. 29.

    Nr 11 (411) 2007

     
  • Skomentuj

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

    *

    code