Polska

Misja bez emisji

Spread the love

Misja bez emisji

TOMASZ PONIKŁO

Odnawialne źródła energii, edukacja ekologiczna, ekologiczne gospodarstwa rolne, budownictwo pasywne. Kościół w Polsce – przez ekonomię – dochodzi do ekologii.

Namówił mnie parafianin –przyznaje ks. Bogusław Kowalski, proboszcz parafii pw. św. Wincentego à Paulo w Otwocku. Ogrzewanie podłogowe zainstalowane w ubiegłym roku przy wymianie posadzki jest zasilane przez tzw. pompy ciepła, czyli coraz popularniejsze w kraju urządzenia, które działają wbrew naturalnemu kierunkowi ciepła, wymuszając jego przepływ z miejsca zimniejszego do cieplejszego. W system rur wprowadzonych od kilkunastu do kilkudziesięciu metrów w głąb, wpuszcza się glikol, który przyjmuje naturalne ciepło ziemi, żeby oddać je na powierzchni, podgrzewając wodę.

– Przy dużych mrozach w kościele było nawet 16-18 0C – opowiada proboszcz. Poza temperaturą dostrzega takie zalety jak sucha posadzka czy powietrze bez wilgoci. I koszty: – Dawniej za olej opałowy parafia płaciła miesięcznie ok. 6 tys. zł – wylicza. – Przy pompach, i ich ciągłej pracy, jak tej zimy, koszt to ok. 1,5-2 tys. zł.

Z wyliczeń branżowych magazynów wynika, że koszt takiej instalacji jest wyższy niż np. kotła gazowego, nawet o 120-200 procent. Koszty eksploatacji z kolei bywają nawet czterokrotnie niższe, jak w Otwocku. Dlatego przy dużych budynkach inwestycja zwraca się w przeciągu kilku lat.

Ks. Kowalski o przedsięwzięciu informował z ambony. Poza wyjaśnianiem walorów ekonomicznych i ekologicznych, prostował też nieporozumienia (mylenie z geotermią). Tłumaczył obrazowo: – Wreszcie koniec z czarnym dymem z naszego komina.

Ale przyznaje, że nie od razu dał się namówić. Najpierw zadzwonił do Jasionnej, jak wielu innych. Bo pomysł zazwyczaj bierze się z pozytywnego doświadczenia innych parafii, czasem z wizyty na Międzynarodowej Wystawie Budownictwa i Wyposażenia Kościołów, Sztuki Sakralnej i Dewocjonaliów SacroExpo (w tym roku 14-16 czerwca) – w większości nieformalny przepływ informacji sprawia, że na razie brak szczegółowych danych, ile parafii korzysta z odnawialnych źródeł energii.

W połowie lat 90. to właśnie Jasionna z jej drewnianym kościółkiem była pierwszym miejscem w kraju, gdzie w życie parafii wkroczyła ekologia. Wspomina ks. Zdzisław Wołos, proboszcz: – To był zbieg okoliczności i pośrednictwo. Znajomi i eksperci przygotowali projekt, a ja się zdecydowałem. Dzięki odwiertom głębokim na 55 metrów pompy podgrzewają wodę do ok. 10 0C, resztę wykonuje specjalny sterownik, który odpowiada za doprowadzenie temperatury do żądanej i reguluje ogrzewanie elektryczne.

Ks. Sławomir Matyga, administrator parafii, przyznaje, że w Jasionnej oszczędności nie są wielkie: – Ale najważniejsze jest zdrowie wiernych, którzy w kościele nie marzną – uważa.

Pierwszy kościół w Europie

W Nowym Targu przy ul. Szaflarskiej powstaje – bo w przypadku budynków już istniejących, zwłaszcza zabytkowych, możliwości zmian są ograniczone – pierwszy w Polsce kościół pasywny.

Zużycie energii może być w nim nawet siedmiokrotnie niższe niż w przypadku standardowej budowli. Stoją już ściany, robotnicy kończą więźbę. Na strzelistym dachu ma być zamontowanych 26 kolektorów słonecznych.

– Po pierwsze: kościół wykorzysta ciepło płynące od słońca – tłumaczy Marcin Stelmach, architekt i współautor projektu. – Po drugie: wykorzystane zostanie także to ciepło, które wytwarzają palące się żarówki czy świece, bo izolacja jest tak dobra, że nawet minimalne ilości ciepła nie uciekają.
Budynek nawiązuje do stylu regionu, co również będzie miało wpływ na zużycie energii. Niski, z mocno opadającym dachem, który ochroni przed wychładzającym wiatrem. Strona południowa, najjaśniejsza, będzie szeroka i przeszklona. Promienie słoneczne przedostaną się do środka i ogrzeją pomieszczenie. Zimą wnętrze nie będzie się wyziębiać, dzięki specjalnym trzyszynowym oknom o podwyższonej izolacyjności termicznej.

Naczelna zasada budownictwa pasywnego brzmi: niczego nie marnować. – Wentylacja będzie mieć ok. 90-procentowy poziom odzyskiwania ciepła – opisuje Stelmach. – Nie wyrzucamy ciepłego powietrza na zewnątrz. Pozostaje ono cały czas w obiegu, ogrzewając świeże powietrze, pobierane przez wentylację z zewnątrz.

Według katalogu cenowego, z którego korzystają kosztorysanci i architekci „Sekocenbud”, koszt wybudowania tzw. zwykłego kościoła (nie pasywnego) wynosi średnio 4893 zł netto za metr kwadratowy (są to dane z pierwszego kwartału 2010 r.). Kościół w Nowym Targu będzie mieć powierzchnię 1740 m2. Gdyby więc powstawał „normalnie”, koszt inwestycji sięgałby 8,5 mln złotych. Jako budynek pasywny będzie ok. 15 proc. droższy.

Wyższe koszty inwestycji projektanci tłumaczą w prosty sposób. Architektura pasywna opłaca się, ale co najmniej w 15-letniej perspektywie. W Polsce powstaje w tej technice kilka hal sportowych, w Katowicach wieżowiec, ale zainteresowanie jest małe. – Na Zachodzie koszty inwestycji rozpatruje się w perspektywie kilkunastoletniej, dlatego to się opłaca – opisuje Stelmach. I deklaruje: – To pierwsza taka świątynia w Europie. Ale do takich rozwiązań nie potrzeba żadnych wyjątkowych rozwiązań technologicznych. Po prostu wykorzystujemy bardzo dobre materiały termoizolacyjne o niskim współczynniku przewodzenia ciepła – wyjaśnia architekt.

Budowa ruszyła w 2008 r., zakończy się w połowie 2011. – Znajdą się krytykanci, że można było taniej, ale inni zaczną naśladować. Na to liczymy – mówi Stelmach. Parafianie nie tylko ofiarują datki, ale sami pracują przy kościele. Codziennie do pomocy – wykonywania prostych zadań na budowie – wyznaczonych jest pięć osób z okolicy.

Przeciw dewastacji dzieła stworzenia

– Nasz klasztor – mówi o. Zygfryd Wiecha od misjonarzy oblatów w Świętym Krzyżu – jest otoczony przez Puszczę Jodłową. Rektor i ekonom klasztoru przyznaje, że zakonnicy popierają pracę edukacyjną Świętokrzyskiego Parku Narodowego, a z ambony przypominają: niszczenie przyrody to dewastacja dzieła stworzenia. Sami stosują ekologiczne systemy grzewcze i ściekowe. Także w sanktuarium Męki Pańskiej w Kalwarii Pacławskiej, leżącym w rezerwacie leśno-kulturowym, franciszkanie prowadzą we współpracy z Leśnym Kompleksem Promocyjnym edukację ekologiczną wśród pielgrzymów.

Wyższe Seminarium Duchowne w Tarnowie ma w oddalonym od miasta o 10 km Błoniu gospodarstwo rolne. Na ponad stu hektarach uprawiane są – zgodnie z zasadami rolnictwa ekologicznego, jak przy niektórych klasztorach – zboża, warzywa, kukurydza, hodowana jest też trzoda chlewna. Na miejscu funkcjonuje przetwórnia, ubojnia i masarnia. Ks. Andrzej Surowiec, dyrektor ekonomiczny, żartuje, że seminarium z tego żyje. Dzięki gospodarstwu zaspokaja większą część potrzeb żywieniowych. Wyższe Seminarium Duchowne w Radomiu przed dwoma laty zainstalowało 22 kolektory słoneczne za 100 tys. zł., z których energia w okresie letnim ma 80-procentowy udział w podgrzewaniu wody, w zimowym 30, a koszt inwestycji zwróci się do pięciu lat.

W Olczy od ponad dekady parafialna elektrownia wodna wytwarza prąd wykorzystywany przez kościół pw. Matki Bożej Cudownego Medalika, dom rekolekcyjno-wycieczkowy i plebanię. Nadwyżkę księża misjonarze sprzedają zakładowi energetycznemu, a zyski przeznaczają na prace duszpasterskie.
Inicjatywy przychodzą też od młodych: 14-letni Marcin Kordas, uczeń Gimnazjum Katolickiego Towarzystwa Kulturalnego w Bielsku-Białej, i jego starszy o dwa lata brat Łukasz, absolwent szkoły, realizują wspólnie autorski projekt ekologiczny „Szkoła ZEROemisyjna”. W ubiegłym roku posadzili z kolegami 500 drzew w podbeskidzkich lasach. Teraz na dachu gimnazjum montują panele słoneczne. Energia, którą te wytworzą, ma docelowo pokryć 20 proc. energii elektrycznej potrzebnej szkole.

O. Stanisław Jaromi OFMConv, przewodniczący Ruchu Ekologicznego św. Franciszka z Asyżu (REFA), zwraca uwagę, że w Polsce możliwe są dofinansowania do podobnych projektów ekologicznych. Fundusze pozyskać można z grantów, choć nie jest to łatwe. We wnioskach łatwo o błąd formalny lub nieumiejętnie, tj. niezgodnie z biurokratyczną nomenklaturą, sformułowane zdania. Większość wymaga też własnego wkładu finansowego. Poza tym konieczne jest zdobycie szeregu koniecznych zezwoleń, np. od konserwatorów, na odwierty – te zaś trzeba otrzymać na odpowiednią głębokość, itd.
O. Jaromi zna przypadek księdza, który przeinwestował: projekt okazał się nieopłacalny, a kapłan musiał wyjechać do pracy za granicę, żeby spłacić długi.

Sukcesu ekonomicznego nie odniosła również słynna elektrownia wiatrowa na Przysłopiu koło Zawoi, zainstalowana w 1996 r. przez o. Romualda Wilka, ówczesnego przeora tamtejszego klasztoru karmelitów bosych. – To nieaktualne, wiatrak jest nieczynny od pięciu lat. Nie opłacało się – słyszymy w klasztorze. Warto jednak zauważyć, że wiatrak był kołem zamachowym, które w lokalnej społeczności uruchomiło zainteresowanie ochroną środowiska. Szczególnie dotyczyło to pobliskiej szkoły, która w tej chwili jest jedną z najlepiej działających ośrodków edukacji ekologicznej w okolicach Babiej Góry. A karmelici bosi nie rezygnują z poszukiwań proekologicznych rozwiązań. W sanktuarium Matki Boskiej Szkaplerznej i św. Rafała Kalinowskiego w Czernej zainstalowali w ubiegłym roku pompy ciepła. O. Kazimierz Franczak, przeor klasztoru, tłumaczy: – Koks i węgiel były nieekologiczne, mieliśmy już gotowe projekty na gaz, ale w ostatniej chwili pojawił się pomysł z pompami.

Mamy za sobą pierwszą zimę i efekty są bardzo obiecujące: jest i taniej, i cieplej. W przyszłości myślimy też o kolektorach słonecznych. W Czernej nie udało się otrzymać spodziewanych dotacji, więc zakonnicy piszą projekty o refinansowanie, o pomoc proszą też pielgrzymów. Wieloelementowy system zainstalowali w swoim opactwie benedyktyni z Tyńca: pompy cieplne, panele słoneczne, kotły olejowy i gazowy.

Księża filipini opiekujący się bazyliką w Studziannie też korzystają z ciepła z ziemi. Koszt ogrzewania przez dwa miesiące, przyznaje proboszcz ks. Jerzy Cedrowski, jest równowartością kosztu, jaki musieli przy dmuchawach elektrycznych ponosić w ciągu dwóch tygodni.

Z odnawialnych źródeł energii będzie również korzystać powstające właśnie łagiewnickie Centrum Jana Pawła II „Nie lękajcie się!”, które już na etapie prac koncepcyjnych – jako budynek mający oddać myśl Jana Pawła II o człowieku i stworzeniu – zostało zaplanowane jako harmonijnie wpisujące się w otoczenie i środowisko. – Od początku było więc jasne, że Centrum musi działać dzięki tzw. czystej energii – deklaruje biskup pomocniczy archidiecezji krakowskiej Józef Guzdek.

Aktywny dom

Tomasz Schmidt z katolickiej Fundacji „Wiatrak” z Bydgoszczy opowiada o projekcie, który korzysta z narzędzi ekologicznych, ale sam ma stanowić przykład myślenia o człowieku jako części świata stworzonego:
– W jubileuszowym roku 2000 pojechaliśmy do Rzymu na XV Dni Młodzieży z Janem Pawłem II. Po powrocie na terenie parafii Matki Bożej Królowej Męczenników zwróciliśmy uwagę na starą, zdewastowaną kaplicę – wspomina. Z przyjaciółmi postanawiają zbudować w tym miejscu żywy pomnik dla Papieża: Dom Jubileuszowy. W 2002 r. „Wiatrak” otrzymuje pozwolenie na budowę.

Czterokondygnacyjny budynek ma oddawać wymiary Wojtyłowskiego personalizmu, podkreślając całościowe podejście do człowieka. Piwnica z siłownią, salami sportowymi, częścią rehabilitacyjną suchą i mokrą – to wymiar fizyczny. Psychiczny – parter z Poradnią Wsparcia, kawiarnią, duszpasterstwem akademickim i salą widowiskową (specjalnie wygłuszoną). Wymiar intelektualny, piętro pierwsze, to pomieszczenia na zajęcia pozalekcyjne, świetlica dla dzieci, pracownia komputerowa i administracja. Wreszcie duchowy, na ostatniej kondygnacji mieści kaplicę, ogród zimowy, pomieszczenia do zajęć wymagających skupienia i pokoje dla gości.

Tomasz Schmidt wyraża nadzieję, że następnego lata Dom będzie funkcjonować. Budynek o powierzchni prawie 3500 m2 już stoi, ocieplony, częściowo z instalacjami. Tej zimy „Wiatrak” zrobił próbę ekologicznego ogrzewania. W ruch poszły pompy ciepła, 48 odwiertów na głębokość ok. 130 m, o łącznej długości rur ponad 6 km. Budynek będzie też wyposażony w system wentylacji odzyskujący ciepło. Całością ma sterować komputer, który w razie potrzeby uruchomi kocioł gazowy, ale będzie też sterować np. oświetleniem i wentylacją tak, by w pustych pomieszczeniach nie tracić energii. – Inteligentny budynek – mówi żartobliwie Schmidt. – I takim go chcieliśmy: żeby oddawał nie tylko potrzebę całościowego traktowania człowieka, ale też pokazywał, że człowiek ma żyć w harmonii z otoczeniem.

Etyka i energia

Międzynarodowa Współpraca dla Rozwoju i Solidarności (CIDSE), Caritas Internationalis czy Europejska Chrześcijańska Sieć na rzecz Środowiska (ECEN) to najważniejsze międzynarodowe instytucje promujące m.in. chrześcijańską ekologię.

Do Polski zawitali właśnie goście ze Szwecji, doświadczeni, choć słabo znani. 17 maja w Myczkowicach na Podkarpaciu – które Szwedzi wybrali jako okręg dla pilotażu polskiej odsłony projektu – został zawiązany komitet założycielski „Etyka i Energia”, w skład którego wchodzą Caritas diecezji rzeszowskiej, jezuici ze Starej Wsi i REFA. Skandynawowie – powołując się na przykłady m.in. diecezji Karlstad, która jako pierwsza przyjęła ich propozycję – przeprowadzają trzyetapowy program racjonalnego i etycznego gospodarowania energią w ośrodkach kościelnych, bez zakłócania normalnej działalności.

Najpierw jest rozpoznanie potrzeb i analiza zużywanej energii, potem opracowanie propozycji lepszego jej wykorzystania oraz sposób osiągnięcia celu, wreszcie zakończenie wdrażania projektu. Przykład Karlstad – zapewniają Szwedzi – świadczy, że można prosto ograniczyć zużycie energii o 30 proc., koszty energii o 40 proc., a emisję gazów cieplarnianych o 50 proc. Teraz E&E chce, żeby w Polsce projekt rozwijał się samodzielnie.
To dopiero przygrywka. Kościół w Polsce, tradycyjnie ostrożny wobec ekologii, dochodzi do niej przez ekonomię. W polskich parafiach, które coraz skrzętniej liczą każdą wydawaną złotówkę, zwycięża opcja, że ochrona środowiska po prostu się opłaca.

TOMASZ PONIKŁO

WSPÓŁPRACA:

MADLENA SZELIGA, JAKUB SOKOŁOWSKI

Tekst pochodzi z „Tygodnika Powszechnego”

Zaprenumeruj e-tygodnik!

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code