Benedykt XVI

Jestem Benedykt, wasz brat

Spread the love

Jestem Benedykt, wasz brat

Wiesław Dawidowski OSA

Zbigniew Nosowski

Przed kilkoma miesiącami, uczestnicząc w Jerozolimie w katolicko-polsko-żydowsko–izraelskiej konferencji teologicznej, słyszeliśmy z ust żydowskich partnerów określenie „nasz papież” w odniesieniu do Jana Pawła II.
Czy Benedykt XVI po swojej wizycie w Ziemi Świętej również zyska w ich oczach tak życzliwe miano?

O papieskiej pielgrzymce do Ziemi Świętej mówiło się od jakiegoś czasu. Jednak 12 lutego 2009 r. Benedykt XVI zaskoczył delegatów konferencji przewodniczących amerykańskich organizacji żydowskich, mówiąc w Watykanie: „Przygotowuję się do odwiedzenia Izraela – ziemi, która jest święta zarówno dla chrześcijan, jak i dla Żydów, ponieważ to tam znajdują się korzenie naszej wiary”. Kilka dni później premier Izraela Ehud Olmert poinformował oficjalnie, że w maju odbędzie się wizyta Benedykta XVI. Natychmiast pojawiły się medialne interpretacje, że Papież chce jak najszybciej zatrzeć niedobre wrażenie po aferze z bp. Williamsonem. Czy to naprawdę główny motyw wizyty?

Pomijając już czysto chrześcijański aspekt duchowy pielgrzymki papieża do Ziemi Jezusa, nie można zgodzić się z przypuszczeniami, że życzliwość Benedykta XVI wobec Żydów i Izraela podczas najbliższej podróży będzie tylko wyrazem politycznej poprawności, do której został zmuszony po kilku swoich decyzjach i wypowiedziach, uznanych za politycznie niepoprawne.
Z pewnością będzie to jedna z trudniejszych podróży apostolskich obecnego pontyfikatu. Papież stoi przed wielkimi wyzwaniami, ale też wielkimi szansami – tym bardziej że świadomość braterstwa żydowsko-chrześcijańskiego nie jest dla niego niczym narzuconym siłą, lecz (zgodnie z nauką Kościoła) wyrazem katolickiej tożsamości.

Benedykt kontra Jan Paweł?

Nie bądźmy skłonni do zbyt łatwego przeciwstawiania obecnego Papieża wielkiemu poprzednikowi. Pielgrzymka Jana Pawła II do Ziemi Świętej w roku jubileuszowym 2000 wcale nie była sielanką. Rabin Ron Kronish, przewodniczący Międzyreligijnej Rady Konsultacyjnej w Izraelu, pokazywał nam obszerny zbiór artykułów prasowych, które zgromadził przed przyjazdem Papieża-Polaka do Izraela. „Niemal wszystkie rysowały obraz w bardzo czarnych barwach” – wspomina Kronish. – „Gdy jednak Jan Paweł II przyjechał, nastąpiła radykalna zmiana tonu. Nawet nasi politycy w tym czasie byli inni: przez cały tydzień nie popełniali błędów”.

Benedyktowi z pewnością będzie trudniej. Przylgnęła już bowiem do niego łatka papieża, który pragnie cofnąć Kościół do czasów sprzed II Soboru Watykańskiego, nawracać Żydów na chrześcijaństwo – i toleruje negowanie Holokaustu. Są to opinie nieprawdziwe i niesprawiedliwe. Rzecz jasna istnieją znaczące osobowościowe i teologiczne różnice między papieżem Wojtyłą a papieżem Ratzingerem. Nie dotyczą jednak stosunku do judaizmu, który dla obydwu jest korzeniem wiary chrześcijańskiej. Nie dotyczą też stosunku do Żydów współczesnych, których obaj papieże uważają za „umiłowanych braci”. Kościół katolicki pod wodzą Jana Pawła II chciał być przyjacielem Żydów – i tak samo jest za pontyfikatu Benedykta XVI.

„Kościół czerpie pożywienie z korzenia tamtego dobrego drzewa oliwnego, z ludu Izraela, na którym zostały zaszczepione gałązki dzikich oliwek pogan (Rz 11, 17-24). Od najwcześniejszych dni chrześcijaństwa, nasza tożsamość i każdy aspekt naszego życia i wyznania są ściśle związane ze starożytną religią naszych ojców w wierze” – powiedział Benedykt XVI w cytowanym już przemówieniu 12 lutego br. Wprost mówił wówczas o wspólnej wierze w Boga, „którą my, chrześcijanie, dzielimy z wami, naszymi braćmi i siostrami”.

Rabin David Rosen, przewodniczący Międzynarodowego Komitetu Żydowskiego ds. Konsultacji Międzyreligijnych (zob. rozmowa obok), jednoznacznie nazywa obecnego Papieża człowiekiem dialogu. Przypomina, że Benedykt XVI jako pierwszy papież zaprosił oficjalnie żydowskich przywódców na inaugurację pontyfikatu. Od samego początku miał wiele spotkań z Żydami. Pierwszym niechrześcijańskim miejscem kultu, które odwiedził, była synagoga w Kolonii. Rosen ze szczególnym wzruszeniem wspomina słowa wypowiedziane do naczelnego rabina Rzymu 16 stycznia 2006 r.: „Kościół katolicki jest waszym bliskim przyjacielem. Tak, kochamy was i nie możemy inaczej, ze względu na Ojców: poprzez nich jesteście naszymi drogimi i umiłowanymi braćmi”.

Nowatorstwo Benedykta

Za pontyfikatu Benedykta XVI miało miejsce wiele pozytywnych, wręcz przełomowych wydarzeń w relacjach z Żydami i judaizmem. Dokonują się one jednak na, właściwym dla obecnego pontyfikatu, poziomie teologicznym i jako takie są mniej nośne medialnie, nie są dostrzegane, a czasem wręcz przemilczane. Zarówno mediom świeckim (żywiącym się konfliktami i napięciami), jak i konserwatywnym środowiskom katolickim (niechętnie odnoszącym się do wszelkiego dialogu) jest bowiem na rękę przedstawianie obecnego Papieża jako człowieka zrywającego z soborowym otwarciem Kościoła na inne religie i świat współczesny.

Wymieńmy tylko wydarzenia najwyższej rangi, które świadczą o rzeczywistej postawie Benedykta XVI. W październiku 2008 r. zaprosił naczelnego rabina Hajfy Szeara Jaszuwa Kohena do zabrania głosu na Synodzie Biskupów. Był to krok absolutnie bezprecedensowy. Synod jest, można by powiedzieć, czysto wewnętrzną sprawą Kościoła katolickiego. Papież uznał jednak, że katolicka refleksja nad słowem Bożym nie jest możliwa bez spotkania z interpretacją żydowską.

Inny rabin i wybitny myśliciel żydowski, Jacob Neusner, autor książki „Rabin patrzy na Jezusa”, jest czołowym bohaterem książki Benedykta XVI „Jezus z Nazaretu”. Papież obszernie przytacza argumentację Neusnera i wchodzi z nią w poważny dialog. Ten dialog oznacza także spór – i nic w tym dziwnego, bo chodzi wszak o najważniejszą sprawę w historii świata, co do której Żydzi i chrześcijanie mają zdania skrajnie odmienne: czy obiecany Mesjasz już przyszedł.

Kolejny istotny wątek to przytoczenie przez Benedykta XVI w Paryżu (12 września 2008 r.) cytatu z Talmudu. Talmud, w przeciwieństwie do Tory, nie jest wspólnym dziedzictwem Żydów i chrześcijan. Niekiedy w kręgach katolickich pojawiają się interpretacje, że owszem, możemy dialogować z judaizmem Starego Testamentu, lecz już nie z judaizmem rabinicznym. Znaczyłoby to, że późniejsze święte pisma żydowskie są wykluczane z perspektywy dialogu.

Benedykt XVI przytoczył w Paryżu fragment Talmudu Babilońskiego (Yoma 85b), który mówi: „Szabat jest dla was, ale wy nie jesteście dla szabatu”. Chrześcijanom werset ten przypomina słowa Jezusa z Ewangelii o tym, że nie człowiek jest dla szabatu, ale szabat dla człowieka. Papież z pewnością specjalnie tak dobrał słowa Talmudu, żeby stanowiły wyzwanie dla typowego chrześcijańskiego przekonania, iż judaizm to religia bezmyślnego prawa, a my z tego prawa zostaliśmy wyzwoleni.

Ów cytat miał jednak dodatkowe jeszcze znaczenie. Papież przemawiał do Żydów w stolicy kraju, w którym najbardziej gorliwie spełniano w XIII w. polecenie papieża Grzegorza IX, by Żydom konfiskować Talmud. W Paryżu kilkakrotnie spalono wtedy wiele egzemplarzy Talmudu. Z tych powodów paryskie przemówienie Benedykta XVI do wspólnoty żydowskiej miało wielkie znaczenie teologiczne. Media podchwyciły wówczas przede wszystkim inne zdanie, równie wielkiej wagi. Papież za swoje uznał wtedy słowa wielkiego francuskiego teologa, jezuity Henri de Lubaca: „być antysemitą to być antychrześcijaninem”.

W styczniu 2009 r., kiedy trwały już kontrowersje wokół zdjęcia ekskomuniki z lefebrystów, mówiąc o Żydach, Benedykt XVI użył określenia „lud Pierwszego Przymierza”. Wiadomo doskonale, że wielu Żydów razi, gdy słyszą o „Starym Przymierzu” czy „Starym Testamencie”. Można to bowiem rozumieć, że „stary” znaczy „nieważny”, „odwołany”. Mówiąc o „Pierwszym Przymierzu”, Benedykt XVI znów podkreślił żydowskie korzenie chrześcijaństwa. A trzeba też pamiętać, że niektórzy katolicy uznają tego rodzaju język za zbyt daleko idące ustępstwo wobec Żydów.
Nie sposób wreszcie nie zwrócić uwagi na fragmenty listu Papieża do biskupów z 12 marca br., wyjaśniającego motywy postępowania w sprawie lefebrystów. Benedykt XVI wprost pisze tam o bólu z powodu oskarżeń, jakoby miał zaprzeczać pojednaniu z Żydami, które przecież – jak podkreśla – sam osobiście propagował jako teolog. Dziękuje też „przyjaciołom Żydom, którzy szybko dopomogli w wyjaśnieniu nieporozumienia oraz przywróceniu atmosfery przyjaźni i zaufania, która – jak w czasach Jana Pawła II – istniała także w okresie mojego pontyfikatu i dzięki Bogu istnieje nadal”.

Dialog jako konieczność

Wbrew tym pozytywnym wydarzeniom, autorytet Benedykta XVI jest z chęcią wykorzystywany przez polityków i publicystów przywiązanych do czarno-białej wizji świata. Łupem takich interpretacji padło zwłaszcza zdanie wyrażone w specjalnym liście Papieża do byłego przewodniczącego Senatu Włoch Marcella Pery (skądinąd niewierzącego), opublikowanym w jego książce „Dlaczego musimy nazywać się chrześcijanami”. Papież skomentował w tym liście książkę filozofa-polityka: „Wyjaśnia pan z wielką jasnością, że dialog międzyreligijny w ścisłym znaczeniu tego słowa jest niemożliwy, gdy jednocześnie coraz pilniejszy jest dialog między kulturami, który pogłębia kulturowe następstwa zasadniczego wyboru religii”.

Wypowiedź ta – nie posiadająca żadnej kwalifikacji teologicznej – stała się dla wielu komentatorów ważniejsza od słów zawartych w oficjalnych dokumentach Magisterium Kościoła i nauczaniu Papieża. Nie dostrzegano, że wręcz w tym samym tekście przedmowy do książki Pery Benedykt XVI napisał: „Dialog oraz wzajemna korekta i ubogacenie się są możliwe i konieczne”. Również w niedawnym liście do biskupów dotyczącym sprawy lefebrystów Papież przedstawił dialog międzyreligijny jako obowiązek katolika: „konieczność, aby wszyscy wierzący w Boga wspólnie szukali pokoju, próbowali się do siebie zbliżyć, aby wspólnie dążyć, pomimo różnych obrazów Boga, ku źródłu światła”.

Dziś obie strony dialogu – katolicka i żydowska – stają przed wielkim wyzwaniem pogłębiania wzajemnych relacji. Nikt z decydentów nie jest zainteresowany trwaniem w kryzysie czy napięciu. Wymaga to także wyraźnego odcięcia się od opinii sekciarskich grup funkcjonujących w ramach swojej religii. Proces ten już się rozpoczął: z jednej strony było to stanowcze i jednoznaczne uciszenie bp. Williamsona przez Watykan, a z drugiej ­– natychmiastowa reakcja rządu izraelskiego na wynurzenia rabina Shmuela Rabinovitcha, który stwierdził, że nie wypada, aby Benedykt XVI nosił na piersiach krzyż podczas modlitwy przy Murze Zachodnim (Ścianie Płaczu).

Dla Polaków istotne były też stanowcze reakcje poważnych środowisk żydowskich na wypowiedzi ultraortodoksyjnych izraelskich rabinów w obraźliwy sposób imputujące Polakom wrodzony antysemityzm i zniechęcające Żydów do odwiedzania Polski (ciekawe zresztą, że – o ile się nie mylimy – w polskich mediach przysłowiowy pies z kulawą nogą nie zauważył owej krytyki pod adresem ostatniej wypowiedzi rabina Zalmana Melameda).

W tej atmosferze można więc przypuszczać, że izraelskim i żydowskim elitom nie wystarczy cytowanie przez Benedykta XVI słów i gestów Jana Pawła II. Papież będzie musiał w Izraelu przemówić własnym głosem – także jako Niemiec. Nie będzie to proste, zwłaszcza że słowa muszą być tu odpowiednio wyważone, ze względu na liczne, obiektywnie istniejące napięcia: konflikt izraelsko-palestyński, trudną sytuację chrześcijan po obu stronach konfliktu, różnice między Izraelem a Watykanem co do konferencji Durban II, spory wokół możliwej beatyfikacji Piusa XII, nie dla wszystkich zrozumiałe kontrowersje wokół modlitwy wielkopiątkowej za Żydów.

Dyplomaci watykańscy muszą zatem wspiąć się na szczyty swoich możliwości, aby dobrać słowa odpowiednie do intencji Benedykta XVI. Kuria rzymska nie miała ostatnio dobrej passy, dlatego niepokoje są zrozumiałe. Miejmy jednak nadzieję, że limit błędów został już wyczerpany. Naszym zdaniem – choć nie wszyscy są co do tego przekonani ­– nie trzeba mieć wątpliwości co do papieskich intencji. Benedykt XVI bez wahania może, mówiąc do Żydów, powtórzyć biblijne słowa: „Jestem Józef, wasz brat” – tak jak czynił to bł. Jan XXIII.

Oczy świata będą na początku maja zwrócone na Jerozolimę. W ostatnich dniach przed tą pielgrzymką otoczmy Papieża naszą modlitwą. Prośmy Boga o błogosławieństwo dla pielgrzyma pokoju… 

O. Wiesław Dawidowski jest augustianinem, teologiem i publicystą, od kwietnia 2009 r. współprzewodniczącym Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów. Stale współpracuje z „Tygodnikiem Powszechnym”.

Zbigniew Nosowski jest redaktorem naczelnym miesięcznika „Więź” i dyrektorem programowym Laboratorium Więzi. W latach 2007–2009 był współprzewodniczącym Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów, obecnie – wiceprzewodniczący.

Tekst pochodzi z „Tygodnika Powszechnego”

Zaprenumeruj e-tygodnik!

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code