Tragedia smoleńska

Spory o Wawel – wstyd i brak wielkoduszności

Spread the love

Spory o Wawel – wstyd i brak wielkoduszności

Andrzej Miszk

Przyznam, że nie chce mi się wierzyć, gdy dowiaduję się, że tak wielu z nas przeżywa te tragiczne chwile w sposób polityczny. Protesty w czasie żałoby na Facebooku czy ulicach miast w sprawie nazwania stadionu w Warszawie im. Lecha Kaczyńskiego, czy pochówku śp. Prezydenta na Wawelu, choć zrozumiałe jako manifestacja polityczna, zawstydzają mnie jako człowieka i Polaka. To nieporozumienie i głęboko nietrafne duchowo przeżywanie czasu żałoby po poległych w katastrofie pod Smoleńskiem.

Osobiście nie głosowałem na prezydenta Lecha Kaczyńskiego i jego formację polityczną. Ale zawsze miałem dla Niego głęboki szacunek i uważałem za autentycznego Prezydenta Polski, również mojego Prezydenta. W sferze symbolicznej uczynił dla Polski bardzo wiele, a jego tragiczna śmierć w drodze do Katynia ma wielkie znaczenie duchowe, kulturowe i polityczne dla Polski i świata. Mój krytycyzm wobec niektórych elementów jego polityki nigdy nie był naznaczony niechęcia czy pogardą wobec Prezydenta jako Osoby, przeciwnie lubiłem Go i wielokrotnie mu współczułem, gdy był ostro i złośliwie atakowany. Dlatego na wieść o Jego śmierci i pozostałych tragicznie poległych zapłakałem i przeżywam tę tragedię z głębokim osobistym bólem. Nigdy nawet nie przyszłoby mi do głowy urządzać protestacyjno-polityczne hece na Facebooku czy ulicach podczas narodowej żałoby. Ludzie, którzy to czynią, żyją na zupełnie innej duchowej planecie niż ja.

Ponadto – i to jest kluczowa racja -jestem głęboko przekonany, że wobec tragicznie poległych należy być szczególnie wielkodusznym. Jeśli tragicznie zmarłym podczas służby Ojczyźnie jest Prezydent to należy uczcić go w sposób właściwy. Pochówek na Wawelu jest jedną z możliwych i adekwatnych opcji. Niektórzy z nas mogliby pomyśleć: być może Stadion Narodowy to za dużo, być może Wawel zbyt wzniosły dla śp. Prezydenta? I co z tego? Format człowieka poznaje się m.in. po wielkoduszności wobec przeciwników, po pewnym nadmiarze sprawiedliwości wobec kogoś. Wielkoduszność, czyli wielkość duszy człowieka wypływa z miłości i tylko osoby zdolne do autentycznej miłości bliźniego, choćby był moim politycznym przeciwnikiem, a ja jego krytykiem, są zdolne również do sprawiedliwości ponad miarę. Protestując przeciw nazwie stadionu im. Lecha Kaczyńskiego czy pochówku Prezydenta na Wawelu dajemy świadectwo braku wielkoduszności, niezdolności do autentycznej ludzkiej i chrześcijańskiej miłości bliźniego, miłości, która przekracza podziały i która dostrzega głębszy sens wydarzeń i osób.

I podobnie: jeśli ktoś z powodów politycznych nadużywa czasu żałoby, żeby tworzyć symbole w służbie własnej wizji Polski czy formacji politycznej, też popełnia wielki błąd. Jedyną adekwatną racją moralną dla uczczenia śp. Prezydenta może być miłość, czyli wielkoduszność wobec Osoby i Urzędu oraz cześć dla Ojczyzny, jej historii i symboli. Myślę, że w obecnej sytuacji zdecydowanie lepsza moralnie i duchowo jest wielkoduszność – choćby nadużyta – niż jej brak, czyli małostkowość, nierzadko podszyta pogardą i polityczną kalkulacją.

Osoby, które czas narodowej żałoby roztrwaniają na polityczne spory pod pozorem troski o dobro wspólne marnują najcenniejszą łaskę tego czasu, łaskę osobistą i narodową, która wkrótce minie bezpowrotnie. Po ludzku jest mi wstyd za takie postawy, zwłaszcza jeśli są tak liczne. Przeżywam głębokie duchowe zasmucenie i ból, gdy dowiaduję się o takim marnotrawstwie. Narodowa żałoba to czas rekolekcji, wielkiej łaski nawrócenia dla nas jako osób i wspólnoty, jako Polaków. To my mamy się nawracać: ja i Ty, a nie śp. Lech Kaczyński czy PiS, itp. Tak wielka ofiara nie powinna być marnowana. Modlę się o większą wielkoduszność dla nas.

Andrzej Miszk

Podyskutuj na blogu

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code