"Tygodnik Powszechny"

Kaznodzieja i kamera

Spread the love

Kaznodzieja i kamera

Ks. Andrzej Dobrzyński

Czy za pomocą mediów kapłan jest w stanie promować idee Ewangelii,
nie ocierając się o profanację?

Artykuł ks. Roberta Nęcka „Między gwiazdorstwem a służbą” („TP” nr 35/09) zachęca księży do poznania języka środków przekazu i korzystania z nich w duszpasterstwie – ale nie dociera do sedna problemu. To prawda, że „oddziaływanie mediów jest wielkie” i trzeba umieć wykorzystać je dla celów duszpasterskich, a także że wielu księży powstrzymuje się od udzielania wywiadów, obawiając się odpowiedzialności za swoje słowa.

To oczywiste, że ksiądz nie powinien być medialną gwiazdą, ale można mieć wątpliwości, czy jego służba Kościołowi przyniesie owoce, kiedy przez swą „otwartość, uczciwość i kompetencję (…) w krainie mediów zostanie zauważony”. Czy na skutek posługiwania się medialnym językiem kapłan automatycznie stanie się „uznanym drogowskazem” do Chrystusa?

Nowa ewangelizacja wymaga nowej formy przekazu, nawiązującej do „obrazowości charakteryzującej przepowiadanie Jezusa”. Ale dlaczego to współczesne środki przekazu mają być jej wzorem? Czy wywyższenie języka obrazu nie stawia w cieniu prawdy Słowa? Przecież obrazowy i zwięzły język mediów bywa powierzchowny i wulgarny.

Dlatego Autor otarł się o demagogię, formułując wniosek, że język mediów ksiądz „ma obowiązek poznać i nim się posługiwać”. Dziwi kategoryczny ton stwierdzenia, że tylko przy użyciu tego języka staje się możliwa „ewangelizacja nowej kultury medialnej”. Wypada tu zaufać bardziej Duchowi Świętemu i zbyt pochopnie nie brać wzoru z tego świata (Rz 12, 2), by nie zaprzepaścić różnych dróg dochodzenia do prawdy Bożej.

Autor zauważa, że „obraz to nie wszystko”, że trzeba być „pewnym tej wiedzy, którą się przekazuje”. Kapłan ma mieć przede wszystkim pewność wiary, a nie tylko wiedzy. Ta zaś łączy się ze świadectwem danym Chrystusowi i z autorytetem Kościoła. Wielu księży woli angażować się w media o charakterze pastoralnym, jak katolickie portale czy prasa, niż wypowiadać się przed kamerami. Źródłem takiej postawy jest nie tylko posłuszeństwo biskupom zalecającym powściągliwość, lecz także odpowiedzialność za kapłaństwo i autorytet Kościoła.

Fragment rozważań ks. Nęcka o kometach i gwiazdach jest przykładem zastosowania języka obrazowego. Kapłan ma być gwiazdą, która innych „zapala do życia”. Domyślam się, że do życia nadprzyrodzonego. Niezrozumiałe jest jednak stwierdzenie, że „żadna to gwiazda, która wie, że jest gwiazdą”. Autorowi chodzi przypuszczalnie o postawę kapłana, który przed kamerami pozostaje wierny misji głoszenia Ewangelii. Porównanie księdza do gwiazdy nie jest właściwe w dzisiejszym świecie. Autor pisze, że jedne gwiazdy wzbudzają podziw, a inne zawiść, a przecież następnie stwierdza, że „chodzi o to, aby kapłańskie działanie kształtowało, a nie rozpraszało”. Bardziej trafnym jest więc zakorzeniony w chrześcijańskiej tradycji obraz Chrystusa jako Słońca, które przekazuje światło Kościołowi porównywanemu do Księżyca. A kapłan? Może dzisiejszy świat chciałby, żeby był energooszczędną świetlówką, a on podobny jest raczej do świecy spalającej się na ołtarzu. Świeca spełnia swoje zadanie także wtedy, gdy błyskają flesze.

Niewątpliwie środki przekazu są „integralną częścią kwestii antropologicznej”, jak powiedział Benedykt XVI. Ale należy głośno stawiać pytanie o to, jaka antropologia leży u podstaw mediów, i domagać się odpowiedzi. Media nie tylko są szansą na sukces, także duszpasterski, ale stanowią narzędzie wpływu i „trybunał” wydający niejednokrotnie pochopne wyroki.

„Reklama jest doskonałym środkiem promowania dobra”– pisze ks. Nęcek i ponownie mówi o „obowiązku”, tym razem wejścia w świat reklamy i „wykupywania czasu antenowego”, powołując się przy tym na watykańskiego kardynała. Nie wiadomo, w jakiej mierze względy finansowe pozwoliłyby wypełnić ten obowiązek. Poza tym, jak na tym globalnym jarmarku informacji promować idee Ewangelii, nie ocierając się o profanację? Czy wykupywać czas antenowy dla promocji wartości, czy raczej je realizować?

Słusznie ks. Nęcek wskazuje, że wybór informacji związany jest z moralnym kręgosłupem dziennikarza. Tego typu zagadnienia nie można sprowadzić tylko do tzw. etyki mediów, którą często zamienia się w prawną kazuistykę. Istotne pytanie dotyczy tego, jak połączyć obiektywne normy moralne, sumienie człowieka i rzetelność pracy, by umocnić etos dziennikarza. Tu również otwiera się droga do dialogu między ludźmi mediów a duszpasterzami.

Media zmieniają świat, ale Kościół czyni to również, i to od dwóch tysięcy lat. Kapłan z powołania jest mediatorem – pośredniczy, łączy, przekazuje prawdy wiary. Jeśli korzystając z mediów ksiądz ma być wierny swej misji, potrzebna mu jest umiejętność krytycznej oceny ich działania. Wtedy łatwiej dostrzeże możliwości, jakie stwarzają one dla przybliżenia ludziom Boga. Kapłan, jeśli chce zachować swoją tożsamość, musi być nade wszystko sługą Słowa.

Ks. Andrzej Dobrzyński pracuje w Ośrodku Dokumentacji i Studium Pontyfikatu Jana Pawła II w Rzymie.

Tekst pochodzi z „Tygodnika Powszechnego”

Najnowszy numer 40 “Tygodnika” już w kioskach, a w nim:

Komentarz ks. Adama Bonieckiego i prof. Andrzeja Zolla do wyroku na “Gościa Niedzielnego”

Pielgrzymka Benedykta XVI do Czech – korespondencja Macieja Müllera

800 lat franciszkanów – rozmowa z ks. Grzegorzem Rysiem

Zamach na Papieża: Jak SB chciała wykorzystać zamach do kompromitacji Solidarności?”

Zaprenumeruj e-tygodnik!

Dodaj komentarz

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code