Wiadomości KAI

Prezydentem Ruchu Focolari jest zawsze kobieta

Spread the love

Prezydentem Ruchu Focolari jest zawsze kobieta

Rozmowa z księdzem Roberto Saltinim, który przez ponad 20 lat kierował męską gałęzią Ruchu Focolari w Polsce

ROZMOWA KAI

Rozmawiał Kamil Wielecki

Czym jest Fokolare i kim są fokolarini?

– Fokolare to wspólnota życia konsekrowanego. Nazwa ta oznacza „ognisko domowe”. Fokolarini (mężczyźni) i fokolariny (kobiety) są ludźmi świeckimi, ale całkowicie poświęconymi Bogu. Żyją we wspólnotach – osobno męskich, osobno żeńskich. Składają śluby czystości, ubóstwa i posłuszeństwa. Te wspólnoty życia konsekrowanego są sercem całego Ruchu Focolari.

Fokolarini mogą zostać też kapłanami?

– Tak. Jeśli jest to potrzebne dla Ruchu, po wielu latach życia w środowisku świeckim i pracy w zawodzie, fokolarini mogą zostać kapłanami. Jeśli chodzi o mnie, święcenia przyjąłem dopiero po 30 latach życia zawodowego. Była to dla mnie wielka niespodzianka, kiedy Chiara mnie o to poprosiła, ale bardzo się cieszę, że mogę teraz służyć Ruchowi i Kościołowi również jako kapłan.

Był Ksiądz jednym z pierwszych fokolarinów, świeckich konsekrowanych żyjących duchowością Ruchu, którzy przyjechali jako lekarze za Żelazną Kurtynę. Jakie było doświadczenie życia w NRD?

– Jako lekarze zostaliśmy w NRD przyjęci, ale jako Ruch Focolari byliśmy nielegalni. Wiedzieliśmy, że każdego dnia możemy zostać aresztowani. Zadawaliśmy sobie pytanie, jak mamy postępować? Czy lęk – to, że będziemy się kryć, nie spowoduje, że przestaniemy wypełniać naszą misję głoszenia Ewangelii? Wtedy pomyśleliśmy, że nie powinniśmy się tym martwić, lecz tylko starać się miłować Chrystusa w każdym bliźnim, nie zadając sobie pytania, czy to jest katolik, funkcjonariusz Stasi, komunista czy ewangelik.

Zresztą, mawiałem wtedy, że do komunistycznego więzienia mnie nie wtrącili, ale moim więzieniem jest szpital. Wraz z dr. Giuseppe Santanche’, innym fokolarinem z Włoch, założyliśmy w Lipsku nowoczesny oddział anestezjologiczny, który działa tam do dziś. Będąc tylko we dwóch musieliśmy zapewnić całodobowy dyżur na oddziale. Oznaczało to oprócz codziennej pracy 15 dyżurów nocnych w miesiącu.

Jako Ruch rozwijaliśmy swoją działalność coraz bardziej i nigdy nie mieliśmy żadnego przesłuchania. Myśleliśmy, że służby bezpieczeństwa chyba nic nie wiedzą. Doszło do tego, że w 1977 r. w katedrze w Magdeburgu prowadziliśmy nasze rekolekcje Mariapoli dla tysiąca osób. Przez 4 dni uczestnicy spotkania mieszkali w różnych punktach miasta, stołowali się w różnych restauracjach, przychodzili na program – nie da się nie zauważyć tysiąca ludzi! I nic, żadnego wezwania.

Później dwaj agenci przyjechali do jednego z naszych kapłanów, który był proboszczem w Berlinie. Było to normalne. Zawsze, co jakiś czas odwiedzali księży, żeby zdobywać informacje. W tej parafii na poddaszu mieściło się żeńskie fokolare, a w sali na dole robiliśmy nasze ogólnokrajowe spotkania. Czasem przyjeżdżały na nie nawet osoby z Polski i Czechosłowacji. Fokolariny prosiły nas, żeby nie parkować samochodów przed domem parafialnym, bo te wszystkie różne rejestracje po prostu zwracają na siebie uwagę. Dlatego parkowaliśmy dwie, trzy ulice dalej i przychodziliśmy na piechotę. Tymczasem ci agenci powiedzieli: „Niech ci ludzie parkują samochody tutaj. Gdy robią inaczej, to utrudniają nam życie, bo musimy to wszystko sprawdzać. Niech parkują tu, a wszystkim będzie łatwiej!”.

Zrozumieliśmy, że wiedzą wszystko. Nie pojmowaliśmy jednak, dlaczego w takim razie nic nam nie robią. Odpowiedź poznaliśmy dopiero po upadku komunizmu, kiedy mogliśmy obejrzeć akta Stasi na nasz temat. Znaleźliśmy np. dokumenty z 1965 r. Odbywaliśmy wtedy pierwsze podróże do Pragi. W aktach znaleźliśmy korespondencję czechosłowackich służb bezpieczeństwa, które ostrzegały Stasi, że jesteśmy fokolarinami i że przyjechaliśmy wspierać Kościół katolicki. W rok później Stasi odpowiedziało tym służbom: „Sprawdziliśmy ich”. I rzeczywiście sprawdzili. Donosił na nas człowiek z jednej parafii, gdzie proboszczem był ksiądz fokolarino. Ten człowiek brał udział w naszych spotkaniach i nawet nocował w naszym fokolare. Opisał, ile mamy sztućców, ile bielizny pościelowej, itd. – żeby udowodnić, że nasze mieszkanie nie służy tylko do celów prywatnych, ale stanowi małe centrum Ruchu. A jednak Stasi odpisało do Czechosłowaków: „Sprawdziliśmy ich. Są fokolarinami i działają na rzecz Kościoła katolickiego. Ale wykonują bardzo cenną pracę w szpitalu, a tam gdzie się znajdują, rozszerzają atmosferę życzliwości i miłosierdzia. Dlatego nie widzimy powodów, żeby ich wydalić z kraju”. Nasz styl życia był dla nich do przyjęcia. Zrozumieliśmy, że największą ostrożnością nie jest krycie się, ale miłowanie. Bo ludzie, którzy czują się kochani, nie boją się.

A miał Ksiądz wgląd do swoich dokumentów w Polsce?

– Tak, byłem w Instytucie Pamięci Narodowej. Większość dokumentów na mój temat są to podania o wizy powrotne, które każdorazowo musiałem składać, kiedy jechałem do NRD albo do Włoch. Oprócz tego jest wymiana listów między szefem biura paszportowego w Wrocławiu i jego centralnym szefem w Warszawie. Ten z Wrocławia, kiedy dowiedział się, że staram się o kartę stałego pobytu, powiedział, że „kaktus mu na ręce wyrośnie, jeżeli ją mi wyda”. Groziło mu potem, że rzeczywiście mu ten kaktus wyrośnie, bo ten szef z Warszawy się zgodził. Widzę w tym szczególne wstawiennictwo Matki Boskiej Częstochowskiej, do której bardzo się w tamtym czasie modliliśmy.

Wróćmy do początków Ruchu. Kiedy Focolari powstało i w jakich okolicznościach?

– Ruch narodził się w 1943 r. w Trydencie na północy Włoch. Miasto przechodziło wtedy ciężkie bombardowania. W tym miejscu pełnym zniszczenia i bólu Chiara wraz z pierwszymi towarzyszkami zaczęła radykalnie żyć Ewangelią. W opisie Sądu Ostatecznego (Mt 25, 40) odkryła, że Jezus identyfikuje się z każdym człowiekiem i zrozumiała, że miłować Boga to przede wszystkim miłować brata. Chiara i jej pierwsze towarzyszki zaangażowały się na rzecz najbardziej potrzebujących. Uruchomiły wśród znajomych i przyjaciół szeroką komunię dóbr materialnych. Ubogim i cierpiącym przynosiły jedzenie, ubrania i lekarstwa. W krótkim czasie powstała wspólnota ok. 500 osób, w której – jak u pierwszych chrześcijan – nikt nie cierpiał niedostatku.

Charyzmat Focolari zwie się też charyzmatem jedności. Dlaczego?

– Każdy człowiek zostawia jako testament to, co leży mu szczególnie na sercu. Również Jezus tak zrobił. Jego testamentem jest modlitwa skierowana do Ojca przed Swoją męką: „Ojcze, spraw, aby stanowili jedno, tak jak My jedno stanowimy” (J 17,22). Chrystus prosi w niej, aby ludzie budowali relacje między sobą na wzór jedności między Osobami Boskimi. Drogą do budowania tej jedności jest przykazanie miłości Boga i bliźniego. Natomiast Kościół nadał Ruchowi nazwę „Dzieło Maryi”, gdyż celem Focolari jest przynoszenie Jezusa światu.

Sercem Ruchu są świeckie wspólnoty życia konsekrowanego Fokolare. Kościół znał do tej pory powołanie do rodziny, do kapłaństwa lub zakonu, ewentualnie do dziewictwa w świecie. Jakie jest powołanie świeckiego, konsekrowanego w Ruchu Focolari?

– Powołanie fokolarina jest nowością. Wzoruje się ono na Jezusie, który przez pierwsze 30 lat żył jako człowiek świecki, w środku świata. Jego działanie kapłańskie – np. odpuszczenie grzechów – zaczęło się później, kiedy zaczął prowadzić życie publiczne. Eucharystię ustanowił dopiero dzień przed swoją śmiercią. Fokolarino może być urzędnikiem, lekarzem, artystą, itd., ale podstawową jego cechą jest życie według Ewangelii. Żyje dla Boga jako człowiek świecki, pracując zawodowo pośród świata. Pozwala mu to docierać do środowisk, do których ksiądz nie ma łatwego dostępu. Jest to powołanie nowe i rewolucyjne, które – jak myślę – z czasem nabierze dużego znaczenia w Kościele, również w Polsce.

Inną nowością Ruchu Focolari jest rola, jaką nadaje on kobiecie. Na czym ona polega?

– Kobieta zawsze miała swoją rolę w Kościele, ale do dziś jest to rola służebna. Owszem, można powiedzieć, że z mężczyznami jest podobnie. Występuje tu jednak jedna ważna różnica: mężczyźni są tam, gdzie podejmuje się decyzje, a kobiety nie.

W Dziele Maryi jest inaczej. Dzieje się tak dlatego, że jedność, którą Ruch stara się budować, czerpie swój nieosiągalny wzór w jedności Osób Trójcy Świętej, Osób równych, odrębnych i zjednoczonych w miłości wzajemnej. W Ruchu równość między kobietą i mężczyzną pielęgnuje się również w aspekcie autorytetu. Kobiety są też tam, gdzie podejmuje się decyzje. Mało tego, aby podkreślić maryjną istotę Ruchu, jego prezydentem jest statutowo zawsze kobieta. Po śmierci Chiary Dziełem kieruje Maria Voce „Emaus”.

Dla Focolari szczególnie ważne są pola ewangelizacji. Na jakich płaszczyznach działają członkowie Dzieła Maryi?

– Są to przede wszystkim pola wszystkich dialogów, które Dzieło prowadzi na drodze budowania świata zjednoczonego.

Pierwszy toczy się wewnątrz Kościoła katolickiego, np. z innymi ruchami. To m.in. z inspiracji Chiary zorganizowano dwa wspaniałe spotkania „Razem dla Europy” w Stuttgarcie w 2004 i 2007 r. Za każdym razem zgromadziły one ponad 10 tys. osób z 170 ruchów. Również w Polsce Ruch jest zaangażowany w Ogólnopolskiej Radzie Ruchów Katolickich.

Na polu ekumenicznym Focolari prowadzi od dziesięcioleci głęboki dialog z chrześcijanami innych wyznań. Chiara Lubich pośredniczyła w dialogu między Pawłem VI i patriarchą ekumenicznym Konstantynopola Atenagorasem I. Wielokrotnie odwiedzała ona tego patriarchę. Jej pierwsza wizyta w czerwcu 1967 r. służyła przygotowaniu historycznej, jak się później okazało, pielgrzymki Pawła VI do Turcji w dniach 25-26 lipca tego roku. Podczas niej Ojciec Święty odwiedził Atenagorasa I w jego siedzibie w Fanarze w Stambule. Chiara pośredniczyła również w rozwijaniu dialogu z następnymi patriarchami: Demetriosem I i obecnie sprawującym urząd Bartłomiejem I.

Jako wynik dialogu z luteranami, w Ottmaring k. Augsburga w Niemczech powstało Miasteczko Ekumeniczne, w którym – przy odrębności liturgii i bez interkomunii – fokolarini i ewangelicy żyją razem na podstawie tak samo rozumianego Słowa Bożego. Miasteczko to przyczyniło się do rozwoju dialogu, który doprowadził m.in. do wspólnej deklaracji Kościołów katolickiego i luterańskiego o doktrynie usprawiedliwienia.

Dzieło rozwija również konstruktywny dialog z innymi religiami – żydami, muzułmanami, buddystami i hinduistami. Buduje go na podstawie Złotej Reguły, zapisanej z różnym brzmieniem w każdej religii: „Wszystko więc, co byście chcieli, żeby wam ludzie czynili, i wy im czyńcie” (Mt 7,12). Na tej samej podstawie toczy się też dialog z ludźmi dobrej woli, lecz nie mającymi wiary w Boga. Oni także akceptują Złotą Regułę.

Ruch prowadzi dialog również ze światem kultury. Dzieje się to dzięki tzw. inondazioni – „wylaniom” charyzmatu jedności w różnych dziedzinach życia ludzkiego – w polityce, ekonomii, sztuce, sporcie, naukach ścisłych i humanistycznych. Przejawem tego dialogu jest np. Ruch „Polityków dla Jedności”, który skupia polityków chcących działać razem w duchu braterstwa. Ponad podziałami partyjnymi, zarówno na szczeblu parlamentarnym jak i samorządowym, bronią oni wartości chrześcijańskich. Wielkim wydarzeniem w historii tego Ruchu było spotkanie, do którego doszło w 2001 r. W Innsbrucku zebrało się wtedy ponad 500 burmistrzów i innych przedstawicieli władz z całej Europy.

Na polu ekonomii natomiast narodził się projekt „Ekonomi komunii”, w który zaangażowało się już 750 firm i przedsiębiorstw na całym świecie. Część zysków przekazują one do światowej komunii dóbr. Środki te przeznaczane są dla ubogich i na rzecz formacji ludzi do kultury dawania. Takie przedsiębiorstwa istnieją też w Polsce.

Mówił ksiądz o tej nowości, jaką Ruch Focolari wniósł w życie Kościoła katolickiego. Czy nowość była powodem tego, że Ruch został ostatecznie zaakceptowany przez Kościół dopiero w 1964 r.?

– Charyzmat jedności, jak inne charyzmaty w ciągu historii, miał w latach 40. znaczenie rewolucyjne.

Po pierwsze: w tych czasach, kiedy jakaś dziewczyna czuła powołanie od Boga, to szła do klasztoru. Chiara pozostała natomiast w środku świata. Wokół niej gromadziły się nie tylko dziewczęta, ale też małżonkowie, zakonnicy, kapłani. Było to zjawisko nietypowe. Budziło to podejrzenie sentymentalizmu.

Po drugie: Ewangelia. Mało kto wśród świeckich czytał wtedy Ewangelię. Na Mszy św. we Włoszech, inaczej niż to było w Polsce, słyszało się czytania po łacinie. Niewielu było w stanie ją rozumieć. Tymczasem Ewangelia była jedyną rzeczą, którą Chiara z towarzyszkami brała do schronu podczas bombardowań. Same ją czytały i rozważały oraz starały się nią żyć. Rodziło to w środowisku trydenckim podejrzenie o protestantyzm.

Po trzecie wreszcie: w Kościele znana była duchowość indywidualna, ci zaś dążyli do Boga razem, w jedności. Jedynymi, którzy mówili wtedy o jedności między ludźmi, byli komuniści! A akurat brat Chiary był redaktorem w komunistycznym czasopiśmie „L’Unita”, czyli właśnie „Jedność”! Czyli sentymentalizm, protestantyzm i komunizm – tworzyło to cały splot niejasności wokół Chiary i rodzącego się Ruchu.

Co więc zadecydowało o akceptacji Ruchu?

– Posłuszeństwo Chiary. Tutaj tkwi właściwa jej świętość i wielkość. Wyszła ona na jaw w trakcie badania autentyczności charyzmatu przez Kościół. Asystenci sprawdzający, czy charyzmat pochodzi od Boga, chcieli Chiarę odsunąć od Ruchu i wysłać do klasztoru klauzurowego. Chiara była gotowa to uczynić. Przez pewien czas nawet nie kierowała Dziełem. Do zamknięcia jej w klasztorze w końcu jednak nie doszło.

Znaczenie miał też rozwój Ruchu w Europie Wschodniej. Focolari był pierwszym z ruchów powstałych na Zachodzie, który dotarł za żelazną kurtynę – najpierw do NRD, a potem do Czechosłowacji, Polski, na Litwę i Węgry. Biskupi z tamtych terenów bardzo świadczyli na korzyść Dzieła i ich głos znacząco wpłynął na opinię Watykanu.

Kim była Chiara Lubich i jakie jest jej znaczenie dla Kościoła katolickiego?

– Chiara Lubich była człowiekiem prostym, odważnym i konsekwentnym. Szła za wezwaniem Pana Boga i stała się Jego nadzwyczajnym narzędziem. Sama powiedziała: „Pióro nie wie, co będzie pisać. Pędzel nie wie, co ma namalować. Wie to artysta”. A Bóg jest takim artystą, że kiedy buduje dzieła, to także udoskonala swoje narzędzia. Jak Kościół i świat cenią założycielkę Focolari stało się widoczne w dniu jej pogrzebu. Chiara zmarła 14 marca ub.r. Na jej pogrzebie w Rzymie zgromadziło się ok. 40 tys. osób. We Mszy św. w bazylice św. Pawła za Murami uczestniczyło 15 kardynałów, w tym watykański sekretarz stanu Tarcisio Bertone – który przewodniczył Eucharystii – metropolita krakowski Stanisław Dziwisz i przewodniczący Papieskiej Rady ds. Świeckich Stanisław Ryłko. Ojciec Święty Benedykt XVI napisał natomiast szczególnie ciepły list.

Czy Chiara zostanie świętą?

– Stwierdzanie czyjejś świętości jest zadaniem Kościoła. Osobiście nie miałbym żadnych wątpliwości. Poznałem ją jako osobę świętą i mógłbym przytoczyć wiele przykładów o tym świadczących.

Ruch wychował już osoby, wobec których toczą się procesy beatyfikacyjne. Czy mógłby ksiądz przybliżyć postaci niektórych z nich?

– Jest ich sporo. Na pierwszym miejscu należałoby wymienić Igino Giordaniego. Był to włoski polityk, znawca Kościoła, pisarz i dziennikarz. Kiedy się zetknął z Chiarą, miał 54 lata i ponad 100 opublikowanych książek na koncie. Był wtedy posłem do parlamentu, wcześniej zaś piastował urząd dyrektora Biblioteki Watykańskiej. Pomógł on Chiarze zrozumieć, że dar, który otrzymała od Boga, był darem nadzwyczajnym i przeznaczonym nie tylko dla szczególnej grupy osób, lecz dla Kościoła i dla całej ludzkości. Giordani zwrócił jej uwagę na nowość jej przesłania, które jest jednocześnie ściśle katolickie i głęboko ugruntowanie w tradycji. Chiara uważała go za współzałożyciela Ruchu.

Ale są też ludzie młodzi. Prawdopodobnie już wkrótce zostanie beatyfikowana Chiara „Luce” Badano, zmarła w wieku 19 lat. Należała do młodego pokolenia w Ruchu i miała niezwykłą wprost miłość do Boga. Obecnie jest wzorem dla wielu młodych.

Czy mamy jakieś polskie przykłady przyszłych świętych?

– Tak, jest np. Sługa Boży Jerzy Ciesielski, który był przyjacielem ks. Karola Wojtyły. Spotkał się on z Ruchem i znalazł w nim wielką inspirację dla swojego dalszego życia. Dopóki nie zginął w 1970 r. w katastrofie statku, świadczył o Ewangelii jako świecki, małżonek i profesor Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie.

Są też inni bardzo wartościowi ludzie, wobec których nie toczy się jeszcze postępowanie beatyfikacyjne. Mam tu na myśli np. prof. Włodzimierza Fijałkowskiego, który wykonał wielką pracę dla Kościoła rozwijając kulturę obrony życia. Z Ruchem był związany przez ostatnie 30 lat życia. Nie zdziwiłbym, gdyby z czasem również dla niego zostałby otwarty proces beatyfikacyjny.

Rozmawiał Kamil Wielecki

Ks. Roberto Saltini urodził się we Florencji w 1937 r. Jest lekarzem anestezjologiem. Do wspólnoty życia konsekrowanego wstąpił w 1959 r. W 1964 przeniósł się do NRD, a w latach 1979-2001 był odpowiedzialny za gałąź męską Ruchu Focolari w Polsce. Święcenia kapłańskie przyjął w 2004 r. Obecnie jest współodpowiedzialny za Centrum Formacyjne Ruchu w Trzciance k. Warszawy.

Do Ruchu Focolari należy ok. 140 tys. ludzi w 182 krajach, a liczbę sympatyków wspólnoty szacuje się na 2 mln osób. Należą też do niej członkowie 350 Kościołów chrześcijańskich i reprezentanci innych religii. W naszym kraju Dzieło Maryi liczy ok. 2 tys. członków, a liczba jego sympatyków wynosi ok. 10 tys.

Tekst pochodzi z Wiadomości KAI nr.29

Zaprenumeruj ekai-tygodnik!

Dodaj komentarz

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code