Rozważania niedzielne

XXV Niedziela Zwykła, rok A

Spread the love

XXV Niedziela Zwykła

Postawić na szali własne zbawienie…?

Tomasz Ponikło

…dręczy mnie podwójne pragnienie…

Bardzo mocne świadectwo: dla mnie żyć to Chrystus, umrzeć to zysk. Paweł siedzi w więzieniu, liczy się z możliwością wyroku śmierci. Zazdrościć mu, czy się o niego lękać?

Paweł chętnie dałby się wziąć za rękę i poprowadzić poza ten świat. Bo wierzy. Możemy zgadywać, że wierzy uczciwie, skoro nie boi się śmierci. I skoro – to może nawet ważniejsze – nie szuka śmierci. Cóż, że jego słowa brzmią patetycznie – są pełne emocji, bo wyrwane z samego wnętrza Pawłowego serca: dręczy mnie podwójne pragnienie… Poza tym musiały paść z jego ust choćby ze względu na nas. Ostatecznie to dla nas też odkłada własne zbawienie…

A ta decyzja jest bardzo ciężka. Paweł wie, jaka jest ludzka natura. Jak łatwo nam czynić to, czego czynić nie chcemy. Wybierając dalej życie doczesne ze względu na dobro innych ludzi, ryzykuje swoim własnym zbawieniem. Bo choć jest pewien swej wiary, czy może poręczyć za siebie w sposób absolutny? Nie, nie może. Jak nikt z nas. Ale wybór kontynuowania ziemskiej drogi jest świadectwem.
Świadectwem miłości, która – oczyszczona – potrafi wyjść poza siebie, która widzi… widzi, że nie jest sama dla siebie! Bo miłość kochliwa bywa też w sobie samej, a niestety owoce kazirodztwa są zdeformowane. Miłość staje się własną karykaturą.

Widzimy więc tego Pawła, który zdawałoby się wypowiada heroiczne słowa, a w gruncie rzeczy odsłania się przed nami w swojej bezsilności. Dręczy go podwójne pragnienie. Śmierć byłaby komfortową ucieczką, kiedy życie jawi się jako ciężka walka. Heroizmem stały się dopiero czyny. Ciągle jeszcze nie sam wybór, ale jego realizacja.

Paweł znajduje się w sytuacji próby. Śmierć pojawia się jak pokusa. Ale apostoł choć tę pokusę czuje, to jednak pamięta, że nie sobie żyjemy, nie sobie umieramy. Że miłość wzywa go, żeby zadbać nie tylko o własne zbawienie, ale o zbawienie drugiego człowieka. To jest jego chrześcijańska powinność. Przy czym naraża się tym samym na utratę zbawienia własnego, bo przecież nikt mu nie zagwarantuje, że dalej pójdzie przez życie bez skazy. Ale jeśli tym sposobem miałby innym otworzyć drogę do zbawienia, być może opłaca się podjąć ryzyko – skoro ostatecznie wierzymy w świętych obcowanie, to tworzymy sobie w ten sposób większe lobby w niebie… 😉

To był ważny moment – moment, w którym miłość Pawła oczyszczała się. Śmierć – zysk, czyli spokój i własne zbawienie. Życie – Chrystus, czyli bycie z ludźmi w ich codzienności i krzyż. Chrystus, czyli miłość, która pokonała śmierć.

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code