Rozważania niedzielne

XXII Niedziela Zwykła, rok A

Spread the love

Czytania na dziś

Zejdź mi z oczu, szatanie!

Krzysztof Nowicki

Jezus widzi jasno i wyraźnie co jest wolą Ojca, a co pochodzi od szatana. Nie waha się powiedzieć do Piotra: „Zejdź mi z oczu, szatanie!” Daje nam też antidotum – wskazówkę jak być Jego uczniem.

Nie ma co udawać. Ten fragment Ewangelii św. Mateusza szokuje. Jak to? Tego, którego Jezus kilka zdań wcześniej nazwał Skałą. Na którym ma zamiar zbudować kościół. Tego nazywa szatanem. Nie do wiary.

A jednak tak stoi napisane w Biblii. Ten fragment pokazuje wyraźnie, że mimo wiary Apostołów, mimo wiary tego, który ma później im przewodzić, daleko im jeszcze do zrozumienia jaką drogę Jezus musi przejść i jaka droga czeka większość z nich. Zresztą to dopiero początek uświadamiania Apostołów o drodze prowadzącej przez mękę i śmierć.

Pokazuje też bardzo ludzkie, emocjonalne zachowanie Piotra. Wie, że jest wybrany spośród Dwunastu. Bierze na bok swojego Nauczyciela i robi mu wyrzuty. „Panie, niech Cię Bóg broni! Nie przyjdzie to nigdy na Ciebie.” Dla Piotra, który porzucił wszystko, bo znalazł prawdziwego Mistrza, który zawierzył mu całkowicie i dla Niego zmienił swoje życie mówienie o dobrowolnym pójściu na śmierć jest jak powiedzenie – oszukałem Cię. Najpierw Cię wezwałem do zostawienia swoich łodzi, swojej pracy i domu. Wybrałem Cię na swojego ucznia, a teraz mówię, że pozwolę na to, aby mnie zabili. Na tym etapie uczniowskiej drogi Piotra śmierć Jezusa wydaję się być absolutna porażką, przekreślenie całej wspólnej drogi.

Pewnie dlatego Piotr wzdraga się przed tym, zaprzecza, ruga Jezusa. I pewnie mocno się zdziwił słysząc tak ostrą reakcję Jezusa: „Zejdź mi z oczu, szatanie!”. Wykazuje jasno Piotrowi, że jego sposób myślenia jest jeszcze na wskroś ludzki, nie uwzględniający woli Ojca.

Jezus nie pozostawia skołowanego Piotra i uczniów, którzy pewnie widzieli całą sytuację, samym sobie. Daje im odpowiedź na pytanie: jak myśleć na sposób Boży? Podpowiada co zrobić, żeby zostać Jego uczniem. Te słowa nie są dla nas specjalnie wygodne. Pokazują, że całkowite pójście za Jezusem, prędzej czy później, doprowadzi nas do cierpienia.
Jakie są warunki bycia uczniem Jezusa?

Zaprzeć się samego siebie – to zrezygnować ze swojego wyobrażenia o sobie, na rzecz tego jak nas widzi Bóg. To zrezygnowanie z dobrego zdania o sobie wobec Boga, o sobie we wspólnocie. To zrezygnowanie ze swoich planów, z przywiązania do nich i otwartość na plany Boże. To również uważne wsłuchiwanie się w to, co mówi do nas Bóg. To mozolne uczenie się rozpoznawania Jego woli.

Wzięcie swojego krzyża – każdy, kto pójdzie drogą Jezusa, kto bezkompromisowo zacznie wypełniać i głosić Jego naukę, spotka na swojej drodze krzyż. Krzyż niezrozumienia, krzyż odrzucenia, wyszydzania, a także krzyż prześladowania. I chcąc prawdziwie być uczniem, nie będzie mógł przed tym krzyżem uciec. Dobitnie pokazuje to męczeński koniec życia prawie wszystkich Apostołów.

Naśladowanie Jezusa – tak proste sformułowanie, a tak trudne w zrozumieniu i w realizacji. Jezus wzywa do pójścia Jego drogą, a więc przede wszystkim do realizacji woli Boga. Do czynienia miłości, do współodpowiedzialności za świat, do modlitwy, do nauczania, do wypędzania złych duchów, do uzdrawiania chorych… Jezus nie mówi o naśladowaniu tylko do pewnego momentu. „Niech mnie naśladuje”. To znaczy niech idzie tą samą drogą, którą ja przeszedłem. Drogą wypełniania woli Ojca, drogą cierpienia i drogą śmierci. Ale na końcu tej drogi stoi Chrystus Zmartwychwstały, który daje nam nowe życie.

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code