Rozważania niedzielne

Zesłanie Ducha Św., rok A

Spread the love

Dzisiejsze czytania

Wkroczyć w toń Ducha Świętego

Krzysztof Nowicki

Zesłanie Ducha Świętego. Jedno z ważniejszych świąt w chrześcijaństwie, a tak bardzo niedocenione. Uwielbiamy świętować sympatyczne, rodzinne Boże Narodzenie, dajemy się przekonać, że Wielkanoc jest ważna, że warto chodzić na całe Triduum, a Zesłanie Ducha Świętego? Co to takiego – powie wielu. Po co nam to, co się z tym robi?

Nie znamy Ducha. Ojciec to Ojciec, Syn – wiadomo, a Duch? Tak nie za bardzo, nie do końca wiemy jaką rolę pełni. A jeśli coś jest nieznane, to wolimy trzymać się od tego z daleka.

Tymczasem Duch Święty tworzy Kościół. To On sprawia, że garstka złamanych mężczyzn, byłych uczniów Jezusa, który umarł, który co prawda zmartwychwstał, ale poszedł do nieba i zostawił ich samych, że ta garstka nabiera mocy i wychodzi z Dobrą Nowiną do całego świata.

Być może to rozważanie powinien napisać ktoś, kto jest entuzjastą Ducha Świętego, kto usłyszał szum wiatru, poczuł języki ognia – jakiś zielonoświątkowiec, albo przynajmniej duchacz. A tu trafiło na kogoś, kto jest podobny tej garstce mężczyzn. Już wie, że Jezus żyje, że zmartwychwstał, że obiecał dać Ducha, ale jeszcze patrzy z trwogą przez zamknięte drzwi na otaczający świat.

Rozmyślając o dzisiejszych czytaniach, o Duchu przychodzą mi na myśl dwa obrazy: chrzest czyli zanurzenie w Duchu i w ogniu oraz Duch jako Paraklet.

W starożytnych czasach chrzest nie odbywał się przez polanie głowy dziecka lub dorosłego, ale przez zanurzenie całego osobnika pod wodą. To ogromna różnica. Człowiek zanurzony czuje wodę wszędzie, z każdej strony. Woda otacza go zewsząd, przenika jego ubranie, jest wszędzie. Chrzest w Duchu jest jak zanurzenie w wodzie. Od tej pory żyję w innej rzeczywistości, w innych środowisku. Duch Święty otacza mnie zewsząd, jest w każdym zakątku, mogę pływać w Duchu.

Przyjęło się tłumaczyć greckie słowo Paraklet jako Pocieszyciel. Tymczasem wnikliwi interpretatorzy podkreślają, że nie oddaje to sensu słowa. Parakletos to słowo, którym starożytne sądownictwo określało osobę cieszącą się dużym uznaniem i autorytetem. Mogła ona przyjść w miejsce prowadzenia procesu sądowego i bez słów stanąć obok sądzonego. To było równoznaczne z wydaniem wyroku uniewinniającego. Oskarżycielom wypadał oręż z ręki, ponieważ paraklet stanął obok tego, którego chciał bronić.

Duch Święty jest przez ewangelistę nazywany Parakletem. Duch staje przy mnie, aby mnie bronić, aby wytrącić oręż z rąk moich oskarżycieli. Duch – Paraklet objawia Boga jako sędziego, który wydaje przede wszystkim wyrok uniewinniający.

Jest jednak jeszcze chrzest w ogniu. Jezus będzie nas chrzcił ogniem, zanurzy nas w ogniu. Ogień w jest w Piśmie Świętym znakiem sądu. Sądu, którego boją się grzesznicy, bo ogień trawi wszystko, co niedoskonałe, a jego płomienie są bolesne. Po to jednak został nam dany Duch Święty – Paraklet, żebyśmy nie musieli bać się sądu. Żeby stanął przy nas w dniu sądu i tym samym wydał na nas wyrok uniewinniający.

Ci, którzy żyją Duchem Świętym, korzystają z Jego darów, wiedzą, że daje moc, entuzjazm, chęć i energię do mówienia innym o Jezusie. Dary Ducha Świętego ożywiają Kościół, ożywiają wspólnoty, dodają im skrzydeł. Wszystko po to aby wzajemnie sobie służyć, jak to określi ewangelista: ku zbudowaniu wspólnoty.

Piszę ten tekst trzy dni przed świętem Zesłania Ducha Świętego. Wspólnota, do której należę, będzie wspólnie wsłuchiwać się w podstawowe prawdy Ewangelii i modlić o otwarcie na Ducha. Pragnę Ducha, czekam na Parakleta, tęsknię do życia, które będzie pływaniem człowieka zanurzonego w Duchu. Tego samego życzę wszystkim Czytelnikom Tezeusza.

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code