Rekolekcje Wielkopostne 2008

22 marca, sobota

Spread the love

22 marca 2008

Wielka Sobota

Dzisiejsze czytania

Uczniowie nie wiedzieli

Krzysztof Nowicki

Święte Triduum dokonuje się teraz. Przeżyliśmy wspomnienie Ostatniej Wieczerzy i ustanowienia Eucharystii. Drżeliśmy nad biczowanym, opluwanym i zabijanym Jezusem w Wielki Piątek. Wraz z symbolicznym odprowadzeniem Jego ciała do grobu zaczęła się dla nas Wielka Sobota – czas wielkiej ciszy, pustki. Skończyła się wszelka akcja. Ten, który rozbudził nadzieje tak wielu – odszedł.

Bardzo trudno nam, współczesnym chrześcijanom, wczuć się w klimat Wielkiej Soboty. Trudno, bo wiemy jaki będzie finał. Wiemy, że to tylko oczekiwanie przed tym, co wydarzy się w nocy.

Uczniowie Jezusa nie wiedzieli. Prawda, On mówił im to wiele razy, ale wtedy, dzień po strasznej kaźni, nie rozumieli tamtych obietnic. Nie pojmowali ich, jako czegoś rzeczywistego, jako czegoś, co właśnie się wypełnia. Dla nich czas się zatrzymał. Nagle wszystko, w czym pokładali nadzieje ostatnich lat, legło w gruzach. Wszystko się skończyło, przerwało. Jest jeszcze zbyt wcześnie, żeby się otrząsnąć, żeby brać się w garść, żeby snuć nowe plany na życie. Pozostaje trwać w niemym odrętwieniu.

Taka jest Wielka Sobota.

Trudno nawet się modlić. Bo o co mieliby modlić się Apostołowie. Ich wiara potrzebuje jeszcze cudu zmartwychwstania. Kiedy on nastąpi, wystrzeli wysoko, rozkwitnie, nabierze mocy i pewności.

Życie ludzi wierzących w Chrystusa można porównać do Wielkiego Tygodnia. Jest w nim miejsce na radość Niedzieli Palmowej. Na wiwatowanie, na uniesienia. Widzimy wtedy w Jezusie króla. Ale to radość przedwczesna. Właściwie jest efektem niezrozumienia, pomyłki. Tłum, a my za nim, chce widzieć w Jezusie króla, który zjednoczy Izraelitów, który wygoni okupanta i zapewni poddanym dobrobyt i bezpieczeństwo.

To gorzka pomyłka. Jest jednak zapowiedzią, jakby przeczuciem prawdy, że Chrystus jest królem, może stać się królem dla każdego z nas i w każdym z nas zwyciężać okupanta, zaprowadzać ład i porządek, zapewniać dobrobyt i bezpieczeństwo.

Wcześniej jednak nasze pojmowanie królowania musi przejść drogę oczyszczenia i przemiany. Od Niedzieli Palmowej do Niedzieli Zmartwychwstanie jest długa i ciemna droga. Droga trwogi, męki, osamotnienia i zwątpienia. Droga ostatecznego oddania się i zawierzenia. Droga hańby i krzyku. Droga niespełnionych nadziei. Droga wielkiej ciszy, pustki po tym, co się stało i przed tym, co się dopiero wydarzy. Na tych etapach, porównywalnych do dramatu Wielkiego Piątku i do pustki Wielkiej Soboty, najbardziej dojrzewa nasza wiara. Dajmy jej na to czas. Nie panikujmy, kiedy nie jest tak jak dawniej, kiedy modlitwa przychodzi z trudem, kiedy Biblia nie wciąga, kiedy nabożeństwa denerwują. Dajmy jej czas na dojrzewanie w ciszy.

Każdy z tłumu wiwatującego na cześć Chrystusa Króla, wymachującego palmami może przyjąć Chrystusa Króla – ale tego z Niedzieli Wielkanocnej. Żeby to jednak zrobić, trzeba mieć odwagę przejść z Nim tę drogę. Przeprowadzić swoje oczekiwania wobec Chrystusa przez drogę męki, zwątpienia i hańby. Jeśli pozwolimy sobie wejść w tajemnicę męki mamy szansę na poznanie tajemnicy Zmartwychwstania. W przeciwnym razie ciągle będziemy wołali za tłumem: Jezus na króla!

Jeśli pragniesz poświęcić chwilę czasu na modlitwę nad Słowem Bożym i proponowaną refleksją

Kliknij tutaj

Chcesz dowiedzieć się czegoś o autorze powyższego tekstu

Kliknij tutaj

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code