Rekolekcje Wielkopostne 2008

15 marca, sobota

Spread the love

15 marca 2008

Sobota V tygodnia Wielkiego Postu

Dzisiejsze czytania

Bezczelność Pana Boga i sporty ekstremalne

Tomasz Ponikło

Każdy z nas na własny użytek stworzył sobie katalog sytuacji, w których nigdy w życiu nie chciałby się znaleźć. Pewnie zaskakujące – ale z drugiej strony uzasadnione – jest to, że chrześcijanie mogą tu obficie czerpać z Ewangelii. Choćby dzisiejszy opis sytuacji, w jakiej został postawiony Józef, narzeczony nastoletniej Maryi, z pewnością trafia do wyobraźni wielu mężczyzn.

Możemy powiedzieć wprost: to, co najpierw przydarzyło się Maryi, a teraz siłą rzeczy staje się udziałem Józefa – wszystko to jest nieludzkie. Bo jest Boskie. Więc nas przekraczające, wymagające, wymagające przede wszystkim wiary. Cóż, Pan Bóg jest bezczelny. Wkracza tam, gdzie chce i wtedy, kiedy chce. Wcale nie pyta, czy przypadkiem nie jestem zajęty; pyta, czy jestem z Nim. Tylko, co dalej? Wszystkim warto życzyć wyborów ekstremalnych, takich, jakie podjęli tysiące lat temu młodzi narzeczeni.

Warto zaufać Panu Bogu. Mimo, że czasem bywa aż tak skrajnie „bezczelny”. Jakby się zupełnie z nami nie liczył. Jakby tylko chciał osiągnąć „swoje”. A my mielibyśmy mu się bezrozumnie podporządkować.

Jednak w tej bezczelności nie ma tego, co zazwyczaj człowiek z nią kojarzy. Nie ma ignorancji. Nie ma tego znamiennego komunikatu: ty się dla mnie nie liczysz, oczekuję efektu. Wręcz przeciwnie: to TY się dla mnie liczysz, poznałem Cię, widzę że masz „uszy otwarte do słuchania, a oczy otwarte do oglądania”, Tobie powierzam coś, co normalnie jest ponad ludzkie siły. Coś, co jest – jak Ty sam myślisz – ponad Twoje siły.

Bezczelność Pana Boga polega na tym, że ignoruje nie nas samych, tylko nasze ograniczenia, wszystko to, co nas krępuje i zniewala. To nic – zdaje się mówić Bóg – że wedle zwyczaju, oczekiwań twoich i cudzych, grzechów, małości, śmieszności, że zgodnie z tym wszystkim Twoje życie miało wyglądać inaczej. Jeśli zechcesz – nie będzie takie. Ze Mną możesz mieć ostrą jazdę…

Józef został wybrany. Pan Bóg zupełnie bezczelnie wkroczył w jego życie. I młody narzeczony zdecydował się na opcję ekstremalną. Porzucił to, co mogło mu zapewnić spokojne życie. Poszedł na całość. Na pewno nie stracił.

A najciekawsze jest to, że kiedy narzekamy na nudę codziennego życia, na brak wielkich emocji, na zagubienie spontaniczności – nie próbujemy tego odnaleźć w naszej wierze. Szkoda. Bo dla mnie wiara jest jak sport ekstremalny. I to taki, który uprawia się całe życie. Wiesz, że warto, ale za każdym razem na początku musi być najtrudniejszy moment przełamania się. Tylko, że uczucie mrowienia wewnątrz ciała pewnie nie ustąpi nigdy. A im moje oczy będą szerzej otwarte, im uszy będą bardziej wyczulone – tym będzie się robić goręcej.

Jeśli pragniesz poświęcić chwilę czasu na modlitwę nad Słowem Bożym i proponowaną refleksją

Kliknij tutaj

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code