Rekolekcje Wielkopostne 2008

13 marca, czwartek

Spread the love

13 marca 2008

Czwartek V tygodnia Wielkiego Postu

Dzisiejsze czytania

Wiara potrzebuje wzrostu

Krzysztof Nowicki

Na pierwszy rzut oka wydaje się, że Jezus niepotrzebnie tak bardzo daje się wciągnąć w dyskusję z dyskusję z uczonymi w Piśmie. On mówi im o sobie, oni nie chcą uwierzyć. Zbijają argumenty, Jezus wyciąga nowe… takie są całe siódmy i ósmy rozdziały Ewangelii Jana. Po co to wszystko. Czy Temu, który jest Synem Bożym i Zbawicielem Świata godzi się wchodzić w słowne utarczki? Czy tego potrzebuje?

On nie, ale potrzebują tego ci, z którymi rozmawia. Prawda o Jezusie domaga się zajęcia stanowiska – uwierzę albo nie. Wpierw jednak ta prawda musi zostać przekazana. Dlatego Jezus nie daje za wygraną i tak długo drąży skałę serc uczonych.

Narastający dialog z Żydami zmierza do samookreślenie się Jezusa i objawienia Jego rozmówcom kim naprawdę jest. „JA JESTEM”. Te słowa mówią wszystko. Oto Jezus twierdzi, że jest tym Bogiem, odwiecznie istniejącym, w którego wierzyli Żydzi. Do wielu z nich nie dociera ta prawda. Słyszą tylko bluźnierstwo w ustach człowieka. Dlatego ich odpowiedzią był zamiar ukamienowania Jezusa.

Te słowa nie są skierowane tylko do Żydów. Jezus przemawia także do nas, do mnie i do Ciebie. Przekonuje, udowadnia, zaprasza do dialogu. Spotkanie z Nim, tak jak wtedy, domaga się wyraźnego opowiedzenia się – wierzę w Niego, wierzę w to, co mówi, czy nie wierzę.

Zaproszenie przez Jezusa do rozmowy jest łaską. Łaską daną nam dla obudzenia i zbudowania wiary. Jest jednak tylko zaproszeniem. Żeby coś się wydarzyło, żeby doszło do spotkania potrzeba jeszcze odpowiedzi zaproszonego i podjęcia konkretnego działania. Żeby w pełni skorzystać z zaproszenia urodzinowego nie wystarczy tylko na nie odpowiedzieć. Trzeba się przygotować. Kupić prezent, ubrać się odpowiednio i pójść na przyjęcie. Podobnie jest z zaproszeniem Jezusa. Nie wystarczy tylko odpowiedzieć – wierzę. Trzeba sporo się napracować aby ta wiara była żywą, obecną w każdym moim dniu.

Tylko jak to zrobić?

Sam niezmiennie zadaję sobie to pytanie i codziennie szukam odpowiedzi. Dzisiejsze czytanie z Ewangelii Jana rzuca pewne światło. Już we wstępie Jezus mówi: „Jeśli kto zachowa moją naukę, nie zazna śmierci na wieki”. No tak słyszeliśmy o tym od dzieciństwa. Nic nowego. Zachowasz naukę – będziesz żyć. Kluczem do tego prostego stwierdzenia jest pytanie: Jak ja zachowuję naukę Pana? Co robię, żeby ją zachowywać? Czy wraz z postępem w latach, staram się ją zgłębiać, poznawać jej znaczenie?

Niestety nie wystarczy przez cale życie odnosić się do dawno temu usłyszanych przykazań. Powinniśmy pozwolić na wzrost również naszej wierze. A do wzrostu potrzeba budulca, odpowiednich składników. Nie wolno pozwolić sobie na duchową infantylność. Wiele razy słyszy się narzekania spowiedników, którzy utyskują na dorosłych, którzy w konfesjonale wyznają: do kościółka chodziłem, paciorek mówiłem, grzeczny byłem. Czy nie mają racji?

Żeby zachowywać naukę Jezusa trzeba ją poznawać. A jak poznawać jeśli nie przez Pismo Święte. To podstawowe źródło wiedzy o tym jak zachowywać naukę Jezusa. Więcej. To nie tylko źródło wiedzy, ale Księga, w której mieszka żywe Słowo. Dlatego czytany wobec wielu osób fragment Pisma, dla każdego może mieć inne znaczenie. Bo dotyka wnętrza człowieka.

Może warto wykorzystać ten pozostały czas Wielkiego Postu na codzienne czytanie fragmentu Słowa Bożego i rozważenie tego, jak ono odnosi się do mojego życia. Budulcem dla naszej wiary będzie też wiedza zawarta w dobrze dobranych książkach o treści religijnej, czasopismach czy audycjach. Ogromnie budujące jest też świadectwo ludzi żyjących wiarą. Ja mam możliwość spotkania z nimi w mojej wspólnocie. Spotkania, dzielenia się i słuchania. Nie jest łatwo, ale warto.

Często chrześcijanie narzekają na płytkość swojej wiary. Spróbuj na chwilę przestać narzekać i zrób sobie rachunek sumienia. Co robię dla wzrostu mojej wiary? Jak dbam o tę delikatną, ale jakże ważną sferę mojego życia? Co mogę zrobić, żeby lepiej poznawać naukę Jezusa? Jak już przemyślisz sprawę – zrób to.

Jeszcze jedno. Ktoś może zapytać po co tak bardzo zabiegać o wzrost wiary? Może wystarczy po prostu, że wierzę w Niego i wyznaję moją wiarę? Może i wystarczy, a może nie. Wiem jedno. Nasz Pan przychodzi do nas każdego dnia. Nie tylko w czasie nabożeństw, w liturgii, ale w biegu dnia, pośród wydarzeń. Przychodzi i w konkretnym wydarzeniu stawia nam pytanie: „Wierzysz we mnie? Zachowują moją naukę”. I domaga się odpowiedzi. Nie słowem, choć to też ważne, ale odpowiedzi życie, moją postawą, moją reakcją na konkretną sytuację. Wtedy, w ogniu walki, przydaje się wiara, która już choć trochę urosła, ugruntowała się. Dzięki niej dobre decyzje przychodzą łatwiej.

Jeśli pragniesz poświęcić chwilę czasu na modlitwę nad Słowem Bożym i proponowaną refleksją

Kliknij tutaj

Chcesz dowiedzieć się czegoś o autorze powyższego tekstu

Kliknij tutaj

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code