Rekolekcje Adwentowe 2007

16 grudnia, niedziela

Spread the love

16 grudnia, 2007

III Niedziela Adwentu

Czym jest Adwent?

Dzisiejsze czytania

Zobaczyć proroka

Andrzej Miszk

“Gdy oni odchodzili, Jezus zaczął mówić do tłumów o Janie: Coście wyszli oglądać na pustyni? Trzcinę kołyszącą się na wietrze? Ale coście wyszli zobaczyć? Człowieka w miękkie szaty ubranego? Oto w domach królewskich są ci, którzy miękkie szaty noszą. Po coście więc wyszli? Proroka zobaczyć? Tak, powiadam wam, nawet więcej niż proroka. ”
(Mt 11, 7-9)

Ciekawość gna nas w różne strony. Z uwagą słuchamy ostatnich plotek, informacji o nowych marketach i atrakcyjnych rabatach. Potrafimy godzinami oglądać telewizję, jedni z nas wolą reality show i seriale, inni polityczne skandale. Jesteśmy ciekawi: Kto? Kiedy? Z kim? Za ile? I Jezus w dzisiejszej Ewangeli wychodząc od tej przyziemnej i codziennej ciekawości rozpoczyna dialog o Proroku. Jezus pyta nas: „Coście wyszli zobaczyć”? Powtarza to pytanie trzykrotnie. Żeby dotarło do nas. Jezus pyta tak uporczywie, byśmy sami zaczeli się pytać siebie: Co wyszedłem zobaczyć? Czego tak naprawdę szukam? Jezus chce, żebyśmy dotarli do naszych najgłębszych pragnień. Odrzuca niezadowalające odpowiedzi: Trzcina na wietrze? Ludzie w miękkie szaty ubrani? To nie to.

Dlaczego w tym zamęcie życia szukamy Proroków? Bo nie zaspokaja nas kierat niewolniczego zarabiania i gorączkowego konsumowania. Nie wystarcza życie między spazmem miłości a lękiem rozstania. Nie zaspokaja nas podglądanie ekscytujących iluzji na ekranie i nuda codziennych relacji. Nie zaspokaja nas kłamliwe zaprzeczanie naszym upadkom i gra pozorów z samymi sobą. Nie zaspokaja nas syta radość życia w nieustannym zagrożeniu chorobą, starością i śmiercią.

Potrafimy opuścić naszą codzienność i pójść na pustynię szukać Proroka. Dlaczego? Bo przychodzi moment, że tego wszystkiego, co dotąd nas syciło, doświadczamy jako jakiejś pustki, niespełnienia, zamknięcia. Wieść o Proroku budzi w nas gorącą tęsknotę spotkania naszych wielkich pragnień zasypanych bylejakością codziennych zaspokojeń. Ludzie mówią nam, że po spotkaniu z Prorokiem, wszystko może być inaczej. Nie wiadomo, co to „inaczej” dokładnie znaczy, ale ci, którzy o tym mówią wydają się być wolni i szczęśliwi. Spotkanie z Prorokiem budzi w nas marzenia za innym życiem i innym światem. Ostatecznie idziemy na spotkanie z Prorokiem, bo chcemy spotkać Nieskończonego. Zagubieni, zaplątani, źle widzący i źle słyszący, uwikłani w grzech, banalność i iluzję pragniemy, by coś się w nas zmieniło. Żebyśmy odzyskali jakąś wewnętrzną czystość i świeżość spojrzenia. Prorok właśnie odnawia w nas świeżość doświadczania życia: odtąd wszystko staje się inne, lepsze, piękniejsze, prawdziwsze.

Żeby spotkać Proroka trzeba jednak wyjść na pustynię, czyli zakwestionować dyktat naszych żądz, odwrócić się od naszych bożków: marketów, nowych aut, lipnych zabezpieczeń, licytowanej zawiści, skorupy potępienia, rechotu ambicji, życia serialami i skandalami, gorączki brania i używania, ucieczek w niewierność, hipokryzji własnej przyzwoitości. Pustynia to moment powiedzenia sobie: Dość! Nie chcę dawać się ogłupiać reklamie, tłumowi, własnym lękom i żądzom! Robić wciąż to, co każdy przecież robi. Pustynia to chwila obrzydzenia sobie wielu przyzwyczajeń, które zamykają nasze serca i ogłupiają rozum. Pustynia to zwycięstwo naszego głębokiego Ja, które wciąż w nas krzyczy: Nie zagłuszaj mnie tak! To Ja jestem twoim prawdziwym Życiem, Miłością, Nadzieją. To Ja jestem twoim skrytym Szeptem otwierającym wszystkie Drzwi cichą, wierną i cierpiącą Miłością.

Pustynia i Prorok zmagają się w nas i  o nas, zwłaszcza w czasie Adwentu, tu i teraz, również przed monitorem naszego komputera. Możemy zagłuszać to zmaganie, nie chcieć usłyszeć Proroków i samego Boga, bo przecież mamy tyle ważnych spraw do zrobienia przed świętami. Tak, możemy. Ale wówczas ominie nas doświadczenie kruchego piękna Miłości, która czyni wszystko nowe. Prorok budzi naszą tęsknotę spotkania z Ukochanym. Prorok grzmi, byśmy się przebudzili, zaczęli na nowo słyszeć, na nowo widzieć; i to musi boleć, razić, uwierać. Ale już po przebudzeniu wszystko zaczyna być Inaczej. Twarda mowa zamienia się w czuły szept, pustynia staje się tęczowym ogrodem, nienasycona żądza pieszczotą miłości, przebaczenie rozluźnia skorupę serca, nadzieja otula nasz bezsenny lęk, do gniazda nienawiści przylatują gołębie, Barbie staje się kobietą, a banalny facet poetą.

Ukochany mówi: „Ale coście wyszli zobaczyć? Proroka? Tak, mówię wam, nawet więcej niż proroka. (…) Między narodzonymi z niewiast nie ma większego od Jana. Lecz najmniejszy w królestwie Bożym większy jest niż on.” Ci „najmniejsi” to o nas. Wsłuchajmy się w Głos. Wyglądajmy Królestwa naszych najgłębszych pragnień. Tu o nic więcej nie chodzi. Nawrócenie to w gruncie rzeczy nic innego jak odnalezienie siebie takim, jakim się jest naprawdę w oczach Ukochanego. Zobaczyć Proroka to pozwolić Bogu spojrzeć na siebie samych Jego oczami.

Jeśli pragniesz poświęcić chwilę czasu na modlitwę nad Słowem Bożym i proponowaną refleksją

Kliknij tutaj

Chcesz dowiedzieć się czegoś o autorze powyższego tekstu

Kliknij tutaj

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code