Rekolekcje Adwentowe 2007

12 grudnia, środa

Spread the love

12 grudnia, 2007

środa II tygodnia Adwentu

Czym jest Adwent?

Dzisiejsze czytania

Cierpienie zaproszeniem do miłości

Bernadetta Galas

„Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie.”
/Mt 11, 28-30/

W Adwencie szczególnie często i żarliwie powtarzamy „Przyjdź Panie Jezu”. Dziś to Jezus mówi „Przyjdźcie do Mnie”. Woła każdego z nas po imieniu. Zresztą nietrudno poczuć się adresatem dzisiejszej Ewangelii, bo któż z nas nie czuje się nieraz utrudzony i obciążony. Cierpienie w różnorodnej postaci dosięga każdego i nieraz wydaje się być ono ponad siły. Choroba, samotność, brak środków do życia, duchowa pustka, utrata bliskiej osoby, przykłady można by mnożyć. Ale nie trzeba tak drastycznych sytuacji, by poczuć się utrudzonym i obciążonym. Tak często codzienne obowiązki zdają się być ponad nasze siły, wielość trosk i zmartwień przygniata, nieraz wszystko układa się nie po naszej myśli i czujemy, że nie podołamy, że to za dużo. Różnie człowiek może reagować na cierpienie. Nieraz agresją i buntem, często pragnie za wszelką cenę zagłuszyć ból uciekając w alkohol, seks, hazard i inne uzależnienia, nierzadko popada w apatię i przygnębienie niezdolny do normalnego życia, czasem ból wydaje się tak duży, że tylko śmierć zdaje się być ukojeniem…

Jezus zna dokładnie twój ból, wie, gdy cierpisz, widzi każde drżenie serca i słyszy lękliwe obawy, czy starczy sił. Z miłością zaprasza: „Przyjdźcie do Mnie, a Ja was pokrzepię”. Jezusowa obietnica brzmi tak kojąco. Nie oznacza ona jednak, że w momencie zwrócenia się ku Niemu, On zdejmie z nas ciężar cierpienia i już nigdy nie odczujemy bólu. Przeciwnie, Jezus mówi: „Weźcie moje jarzmo na siebie”. On wie doskonale, czym jest ludzkie cierpienie. Stawszy się człowiekiem odczuwał ból fizyczny, został zdradzony i odrzucony, odczuwał samotność spowodowaną odejściem przyjaciół i poczucie opuszczenia przez Boga. Pomimo tego zachęca: „Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie bo jestem cichy i pokorny sercem”. Nieczęsto Jezus aż tak wyraźnie mówi, by spojrzeć na Niego jak na Nauczyciela i od Niego się uczyć.

Nasza postawa wobec cierpienia wydaje się być więc szczególnie istotna. Jezus delikatnie zachęca, niemal prosi: weźcie, przyjmijcie. Łatwiej jest buntować się i miotać we własnej złości i bezsilności wobec cierpienia, łatwiej rozpamiętywać swój ból jakby na nim kończył się świat. O ileż trudniej w cichości serca z pokorą i prostotą powiedzieć: „Przyjmuję, zgadzam się.” Do tego dziś właśnie zachęca nas Jezus. Doskonale zjednoczony z wolą Ojca przyjął krzyż i pragnie, byśmy Go naśladowali, bo chce i nas zjednoczyć z Ojcem. W pokornej zgodzie na cierpienie i miłosnym zawierzeniu możemy naśladować naszego Pana. Cierpienie przestaje być wówczas powodem frustracji a staje się doświadczeniem identyfikacji z Jezusem, który cierpi, który woła: „Boże mój, czemuś Mnie opuścił”, a który w tym cierpieniu pozostaje do końca posłuszny.

Ileż to razy wydaje się nam, że zwróceni jesteśmy ku Bogu, a najmniejsze niepowodzenie, porażka, nie mówiąc już o większym ciężarze, wzbudza w nas zniecierpliwienie, frustrację, bunt. Chcemy kochać Jezusa i czuć się doskonale, jakby miłość do Niego miała być naszą „zapłatą” za powodzenie w życiu. Tymczasem Jezus uczy dziś, że jedyną drogą do Boga, który jest prawdziwym ukojeniem duszy, jest droga poprzez cierpienie. Dopiero krzyż uczy miłości. Cierpienie niezbędne jest dla przemiany, oczyszczenia i upodobnienia się do Boga. W bólu, utrudzeniu i obciążeniu człowiek może pełniej jednoczyć się z cierpiącym Chrystusem.

Kiedy cierpisz, dzielisz się tym cierpieniem tylko z najbliższymi twemu sercu, bo to tak intymne. Gdy cierpi ktoś tobie najdroższy, pragnąłbyś wziąć na siebie choć część jego cierpienia. Jezus kocha cię tak bardzo, że pozwala byś z Nim współcierpiał. Po Eucharystii, to chyba najpiękniejsza droga zjednoczenia z Panem. Niezwykła to tajemnica. Ból, ciężar i utrudzenie przeżywane jako współcierpienie z Ukochanym rzeczywiście może stać się słodkim jarzmem i lekkim brzemieniem. Każda krzywda i zło jakie nas spotyka jest niejako zaproszeniem Jezusa, byśmy zgodziwszy się na nie w naszej osobistej wolności przemieniali je w pokorne cierpienie jednoczące z Chrystusem Ukrzyżowanym. Cierpienie jest więc zaproszeniem do głębszej miłości.

Tak pojmowane cierpienie może przynieść człowiekowi upragniony pokój serca i ukojenie duszy. A dobry Jezus wzmacnia i dodaje sił, jeśli tylko człowiek odda się Jemu w pokornym zawierzeniu. Jakże prawdziwe wydają się w tej perspektywie Izajaszowe słowa: „Ci, co zaufali Panu, odzyskują siły, otrzymują skrzydła jak orły: biegną bez zmęczenia, bez znużenia idą.” /Iz 40, 31/.

Jeśli pragniesz poświęcić chwilę czasu na modlitwę nad Słowem Bożym i proponowaną refleksją

Kliknij tutaj

Chcesz dowiedzieć się czegoś o autorze powyższego tekstu

Kliknij tutaj

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code