Rozważania niedzielne

XIX Niedziela Zwykła, rok C

Spread the love

Czytania na dziś

Bądźcie gotowi

Elżbieta Krzewińska

Właśnie zaczynam urlop – całe 3 tygodnie bez obowiązku porannego wstawania, wieczornego myślenia, co przygotować dzieciom na obiad na następny dzień, jak zorganizować im czas. Błogi czas odpoczywania. A Słowo Boże przypomina mi, że od jednej rzeczy nie mogę odpocząć – od oczekiwania na przyjście Pana, od czujności i bycia gotowym na spotkanie z Nim.

Oczekiwania. Każdy z nas ma różne. Oczekiwania mówią o tym, czym człowiek żyje na co dzień, do czego dąży i na czym mu zależy. Czy ja chciałabym na przykład dzisiaj spotkać Jezusa?

Jak ma wyglądać moje czuwanie? Pismo podpowiada – tak, jak czuwają słudzy na przyjście ich pana. Z pewnością zajmują się swoimi obowiązkami, rozmawiają z innymi ludźmi, ale całą swoją uwagę kierują ku temu, od kogo zależy ich los i dobrobyt. Wiedzą, że przyjście pana może objawić się stukaniem do drzwi, dzwonkiem, a może odgłosem kroków. Nie wiedzą, kiedy i jaki dostaną sygnał, że pan jest już niedaleko, ale wiedzą, że z pewnością rozpoznają ten znak. Przecież znają swojego pana dobrze, przebywają w jego obecności dzień po dniu. Wiedzą, jakie ma nawyki, jak najczęściej daje znać, że jest niedaleko. A przede wszystkim ufają temu, co wydarzyło się już wcześniej, kiedy poprzedni słudzy nadsłuchiwali i oczekiwali – i zostawili im wiadomość, w jaki sposób pan objawia swoje nadejście.

Jezus mówi do nas w przypowieściach. Zastanawiając się nad tym, co chciał nam w ten obrazowy sposób pokazać, lepiej można zrozumieć, jakie są wobec nas Jego wymagania. Jesteśmy Jego własnością, wiemy, że On jest naszym Panem, co więcej, chcemy, by Nim był. I na to czuwanie, do którego nas zachęca, możemy popatrzeć analogicznie, jak na opisane wyżej.

Bóg przychodził do ludzi wielokrotnie. W Piśmie świętym czytamy o tych spotkaniach i dzięki temu możemy poznać, w jaki sposób Bóg może przyjść i do nas. Może jak od Abrahama zażądać, byśmy porzucili dotychczasowe życie i sposób patrzenia na bliźnich i wyszli nie wiedząc, dokąd idziemy, dokąd nas ta zmiana w życiu zaprowadzi. Może nas też zaskoczyć sposób, w jaki się pojawia i to nie dlatego, że nie czuwamy, ale dlatego, że Bóg ma nieskończenie wiele pomysłów, jak zaistnieć w życiu człowieka. Jednak czujne nasłuchiwanie wyczuli zmysły i serce człowieka i wtedy przyjście Pana go nie zaskoczy. Zadziwi, rozraduje, ale nie zaskoczy.

Jeśli uznamy Boga za godnego wiary, wówczas w naszym życiu zaczynają się spełniać wielkie obietnice, które Pan daje człowiekowi: nasze życie zostaje ocalone od śmierci [niekoniecznie cielesnej], otrzymujemy Pokarm, dzięki któremu żyjemy naprawdę. Bóg staje się naszą obroną i tarczą w chwilach trudnych i po ludzku nie do udźwignięcia. Giną nasi wrogowie – nieprzyjaciele stają się przyjaciółmi, z ludźmi skłóconymi zawieramy pokój, nawracają się ci, którzy nas skrzywdzili, my potrafimy wybaczyć winowajcom i nagle okazuje się, że dostrzegamy sens i piękno niewidzialnej rzeczywistości życia duchowego.

Kiedy pan wraca do domu i zastaje swoje sługi na czuwaniu, nie widzi w tym nic nienormalnego. To przecież oczywiste, że ci, którzy są od niego zależni, są na każde jego zawołanie, że gorliwie wypełniają obowiązki, powierzone im na czas nieobecności pana.

Kiedy Bóg przychodzi do człowieka i widzi, że ten na Niego czeka, wtedy Bóg usługuje człowiekowi. Niepojęte? Ano niepojęte. Ale czyż nie potwierdzające kolejny raz, że Bóg kocha człowieka? On wie, że czuwanie jest trudne i męczące. Nuży i nudzi. Dlatego spotkanie z człowiekiem, który czeka, raduje Boga tak bardzo, że staje się jego Sługą. Syn Człowieczy przecież nie przyszedł, aby Mu służono, lecz aby służyć i dać swoje życie na okup za wielu.

Czy ja jednak czekam na spotkanie z Bogiem, który chce mi służyć? Boża służba człowiekowi jest czymś tak niepojętym, tak ogromnym, a przecież komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie…

Czego może ode mnie zażądać taki niepojęty Bóg?

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code