Rozważania niedzielne

XIII Niedziela Zwykła

Spread the love

Czytania na dziś

Święta codzienność

Bernadetta Galas

“Do innego rzekł: Pójdź za Mną! Ten zaś odpowiedział: Panie, pozwól mi najpierw pójść i pogrzebać mojego ojca! Odparł mu: Zostaw umarłym grzebanie ich umarłych, a ty idź i głoś królestwo Boże!”
/Łk 9, 59-60/

Jesteśmy mocno zakorzenieni w codzienności. Każdy dzień wypełniony jest różnymi obowiązkami, zadaniami, co rusz pojawia się nowe wyzwanie, które trzeba podjąć. Troskamy się o wiele ważnych spraw: o rodzinę, o pracę, o przyszłość dla dzieci, o dom, o dobro przyjaciół. Planujemy, gromadzimy, zapobiegamy, oszczędzamy i wydajemy, pracujemy ciężko. Nieraz lękamy się bardzo, cierpimy, znosimy własną słabość, czujemy się samotni, niezrozumiani, smakujemy gorzką porażkę… Ale przecież nie tylko. Bo i odpoczywamy, cieszymy się pięknem świata i obecnością bliskich, zawieramy przyjaźnie, kochamy, tęsknimy, pragniemy, rozwijamy talenty, odnosimy sukcesy, spełniamy marzenia…

Jezus w dzisiejszej ewangelii wydaje się bardzo surowy. „Zostaw umarłym grzebanie ich umarłych” – to mocne słowa. Jakby chowanie zmarłego było czymś złym. Przecież nie jest. Płaczemy na pogrzebach i świętujemy narodzimy, obchodzimy imieniny, bawimy się na weselach… Takie są koleje życia. Nie ma w tym nic złego. Nasze zaangażowanie w codzienność jest czymś dobrym i ważnym. Jezus jednak zdaje się zwracać uwagę na to, jakiego horyzontu sięgamy w naszych codziennych zmaganiach, ku jakiemu celowi zdążamy.

Naszym ostatecznym celem nie jest wychowanie dzieci i zapewnienie im przyszłości, nie jest nim wybudowanie domu ani zrobienie doktoratu, nie jest nim ani awans ani własna firma. Nie jest nim także poważanie w świecie ani spełnione marzenia, ani nawet rodzinne szczęście i harmonia. Naszym ostatecznym celem, ku któremu ma nas zaprowadzić życie na ziemi, jest Królestwo Boże.

Nie oznacza to jednak, że mamy oderwać się od codziennych zaangażowań i poświęcić się wielogodzinnym medytacjom. Przeciwnie, powinniśmy z większym staraniem wykonywać codzienne obowiązki, rzetelniej, jakby piękniej. Mamy jednakże spoglądać zawsze jakby „ponad” te nasze zwyczajne sprawy codzienności, które nie mogą stać się celem same w sobie, lecz środkiem do celu, jakim jest życie wieczne. Wieczne szczęście, wieczna rozkosz zjednoczenia z Bogiem.

Pustelnik może nie być bliżej Boga niż ojciec podejmujący dodatkową pracę, by zarobić na utrzymanie rodziny. Mniszka w klasztorze kontemplacyjnym może nie być bliżej Boga niż matka przewijająca niemowlę. O ile czyni to z miłości. Cokolwiek czynimy, mamy czynić z miłości i powierzać Bogu. To jest właśnie owo spoglądanie „ponad” nasze zwyczajne smutki i radości, nasze prace i odpoczynki, nasze porażki i sukcesy. Najbardziej banalne czynności powszedniego dnia powierzajmy Bogu z miłością. On wszystko, co najbardziej codzienne uświęcił stając się w Jezusie jednym z nas.

Dziś Pan do każdego z nas wypowiada słowa: „Pójdź za Mną”. Owo zaproszenie wypełnić ma się w codzienności. To oczywiste, że inna będzie codzienność naukowca, inna robotnika, kapłana, matki, studenta, prawnika, przedsiębiorcy, itd. Każdy z nas może tę codzienność „zmarnować”, stracić, przegrać. Przegrana codzienność to taka, w której nie usłyszymy Bożego wezwania, lub zignorujemy je. Przegrana codzienność to taka, w której izolujemy Boga do czterdziestu minut niedzielnego przedpołudnia…

„Panie, chcę pójść za Tobą, ale…” – to z dzisiejszej ewangelii. Jakże często Jezus słyszy z naszych ust owo „ale”. Wydaje nam się, że Bóg jest luksusem, na który w codziennym zabieganiu nie możemy sobie pozwolić. Przecież tyle jest spraw, które musimy załatwić, zorganizować. Nie mamy czasu dla Boga, nie mamy czasu na Boga! Rzeczywiście stajemy się wówczas jak umarli.

„Zostaw umarłym grzebanie umarłych, a Ty idź i głoś Królestwo Boże” – przekonuje Jezus. Usłyszmy dziś na nowo to wezwanie. Uczyńmy naszą codzienność świętą, czyli taką, która prowadzi nas do coraz głębszego zjednoczenia z Bogiem. Wypełnijmy ją miłością, oddawajmy każdą chwilę Panu. Naszym horyzontem, ku któremu z nadzieją spoglądamy, niech będzie Jezus Chrystus.

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code