Rozważania niedzielne

X Niedziela Zwykła, rok C

Spread the love

Czytania na dziś

Niepojęty Bóg

Elżbieta Krzewińska

Jezus udał się do pewnego miasta, zwanego Nain; a szli z Nim Jego uczniowie i tłum wielki. Gdy zbliżył się do bramy miejskiej, właśnie wynoszono umarłego, jedynego syna matki, a ta była wdową. Towarzyszył jej spory tłum z miasta. Na jej widok Pan użalił się nad nią i rzekł do niej: „Nie płacz”. Potem przystąpił, dotknął się mar, a ci, którzy je nieśli, stanęli, i rzekł: „Młodzieńcze, tobie mówię, wstań”. Zmarły usiadł i zaczął mówić; i oddał go jego matce.
Łk 7, 11-15

Dzisiejsza Ewangelia zachwyca. Zachwyca obrazem Boga, który jest blisko człowieka, który dostrzega ludzką rozpacz, żałobę, ból – i pochyla się nad nimi. Boga, który nie stoi z daleka, nie przygląda się tylko swojemu stworzeniu, ale aktywnie włącza się, jest obok, pociesza. Działa, czasem w sposób niepojęty… Ewangelia przekazuje, że wskrzesił zmarłego młodzieńca – największy cud, jakiego może doświadczyć człowiek. Coś, obok czego nie można przejść obojętnie.

Ale Pismo święte pokazuje dzisiaj, że Bóg działa również wtedy, gdy człowiek Go prosi. Dzięki błagalnym modlitwom Eliasza Bóg wskrzesił syna wdowy z Sarepty Sydońskiej.

Jakież to musi być błaganie! Bez słów płaczącej wdowy z Nain, pełne żaru wołanie Eliasza. A czasem nienazwane, nieuświadamiane sobie nawet przez człowieka wołanie jego ducha – jak w przypadku św. Pawła. Sam Paweł nazywa to wołanie „gorliwym, żarliwym, zapalonym”, mimo iż w tym zapale to, co czynił, sprzeciwiało się Bożym planom.

Mój zmarły tata nie ożył, ale też nie prosiłam o to Boga. Prosiliśmy, by wyzdrowiał, ale nie zostaliśmy wysłuchani. Czy nie umieliśmy wołać, nie mieliśmy w sobie tyle żaru i wiary, że nie wydarzył się w naszym życiu taki cud? Być może. Prawdą jest jednak, że często podczas modlitw i błagania zapominamy, że to On wybiera czas i sposób. Cuda dzieją się wtedy, kiedy to Jemu się spodoba.

Czyż można mówić więc o kaprysie Boga? Nie, ponieważ On wie lepiej, co jest dla człowieka dobre. To On jest Bogiem. On wie, co powinno się wydarzyć, by ludzie jeszcze bardziej przybliżyli się do zbawienia. On nie kieruje się kaprysami, ale celem – chce, by całe Jego stworzenie było w Nim, zjednoczyło się z Nim i do tego dąży, wskrzeszając umarłych czy nawracając zatwardziałych grzeszników, aż stają się apostołami. Bóg czyni cuda nie po to, żeby wzbudzić sensację, ale żeby obudzić wiarę w człowieku.

Co ma w tej sytuacji zrobić człowiek, którego dotyka nieszczęście i tragedia? Ma z fatalizmem popatrzyć na siebie i na swoje życie? Przecież i tak jest zależny od woli Boga. Może się modlić, może prosić, ale czy zostanie wysłuchany? A przecież człowiek chciałby „wiedzieć”, czy jego wołanie i modlitwa ma sens, czy zostanie wysłuchany. Chciałby „znać” Boże plany i zamysły. Czyta horoskopy, wróżby, przypisuje swoim snom czy zdarzeniom rozmaite interpretacje – by nie zostać zaskoczonym przez to, co może się wydarzyć. Zwłaszcza gdy mogłaby to być choroba, niepowodzenie, śmierć. Człowiek łudzi się, że znając przyszłość, umiałby wielu rzeczom zapobiec.

Nie jest to możliwe, gdyż jak mówi dzisiaj psalmista, jedynie Bóg może człowieka wybawić i uzdrowić. Tylko On może wyprowadzić ludzką duszę z krainy śmierci, z grzechu, i przez to ocalić przed zejściem do grobu smutku, depresji, nienawiści, zwątpienia.

Jedyne co człowiek może robić w każdej chwili swego życia, to wychwalać Boga. Wychwalać mimo wszystko. Czasem wbrew samemu sobie. Przecież jest Jego umiłowanym dzieckiem, przecież oprócz smutku w jego życiu są i radości, choćby drobne. Trzeba się wysilić i je dojrzeć – dostrzec tłum, który idzie obok, starając się, choć nieudolnie, okazać współczucie. Pamiętać o Bożym cudzie rozmnożenia oliwy i mąki podczas głodu w Sarepcie Sydońskiej. Nie dopuścić do siebie zwątpienia, czy słyszana Ewangelia nie jest aby wymysłem ludzkim.

Ona nie została otrzymana ani nie nauczono się jej od jakiegoś człowieka, lecz objawił ją Jezus Chrystus, ten, który do życia przywrócił młodzieńca z Nain. Ten, który sam zmartwychwstał i litując się nad człowiekiem, zostawił mu siebie samego jako Pokarm w Eucharystii.

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code