Publicystyka

Zaufać wolności

Spread the love

Zaufać wolności

Joanna Petry – Mroczkowska

W polskim Kościele (tak, całym) obserwuje się brak zaufania godzący w wolność nas wszystkich. Duchowni często nieskłonni są ufać świeckim. Świeccy nie ufają swojej wolności.

Trudno byłoby mi wskazać inne miejsce, gdzie dystans między Kościołem instytucjonalnym i świeckimi byłby tak silny jak u nas. Kiedy w Polsce mówi się „Kościół”, myśli się „duchowieństwo”. Może nawet określa się tak tylko hierarchię. Tymczasem konieczne jest odejście od mentalności klerykalnej, tzn. takiej, która zakłada, że wszelkie istotne sprawy związane z religią przynależą ludziom szczególnie do tego powołanym i desygnowanym. Będzie trzeba czasu, aby doszło do wewnętrznego zintegrowania w katolickiej społeczności i do lepszego zrozumienia, że powołani są wszyscy. Na Zachodzie, i będę posługiwała się porównaniem do Kościoła katolickiego w Stanach Zjednoczonych, już dość dawno doszło do krytyki modelu, który w przypadku wiernych świeckich ma polegać wyłącznie na „odgórnej” zasadzie „pray, pay and obey”, czyli „módl się, płać i słuchaj”.

Jako instytucja Kościół polski długie lata trwał w bardzo trudnej sytuacji obrony swojego istnienia. Zapisał się trwale w historii, wypełniał gorliwie swoją misję, podtrzymywał ducha w narodzie. Wyszedł z tego dziejowego doświadczenia zwycięsko, ale nie bez swoistych skrzywień. Przez ten długi okres nie czuł konieczności rozwijania dialogu ze swoimi świeckimi “podopiecznymi”. Ale czasy się zmieniły. Sobór Watykański II przemyślał drogę odnowy Kościoła. Upadły systemy polityczne. Polska zdobyła wolność państwową, wolność religijną i przeróżne inne swobody. I okazało się, że w ponowoczesnej rzeczywistości nie brak momentów, kiedy nie potrafimy sobie z tym wszystkim poradzić.

Czy Kościół w Polsce nie popada aby w samozadowolenie ze statystyk utrzymujących nas w tryumfalistycznym przekonaniu, że jesteśmy światową katolicką potęgą Czy umie rozpoznawać znaki czasu? Czy nie daje się tutaj przyzwolenia na zbyt dużą ”fikcyjność”? Czy przywiązuje się wagę odpowiednią, to znaczy pierwszorzędną, do sprawy dbałości o pogłębioną formację kapłanów i wiernych oraz właściwą współpracę między jednymi i drugimi?

Wydaje się, że zasadnym będzie rozważenie tematu wolności w formie analogii do sytuacji rodzinnej. Nie brak chyba przykładów, że w Kościele polskim wierni traktowani są jak osoby małoletnie, które się poucza i kontroluje. Wymaga się od nich głównie posłuchu wobec autorytetu. Decyzje podejmuje się za nich, powołując się na ich dobro. Ale czasy patriarchalizmu, paternalizmu, ojcowskiej władzy autorytarnej przechodzą już do przeszłości. Już nie można posługiwać się powiedzeniem, że „dzieci i ryby nie mają głosu”.

Matki i ojcowie rodzin wiedzą, że przyszło nam żyć w zamęcie często toksycznej kultury masowej. Nie da się na nią przymknąć oczu i “robić (tradycyjne) swoje”. Z tą rzeczywistością nieprzychylną tradycyjnym zabiegom pedagogicznym trzeba się jednak zmierzyć. Trzeba znaleźć drogę do młodych niesfornych, zagubionych, trudnych, zbuntowanych. Teraz nikomu nie wystarczy powiedzieć, że ma postąpić tak czy inaczej, “bo tak zawsze było”, „bo tak każą przepisy”. Teraz trzeba nie tylko „świecić przykładem”, ale próbować we wszystkich kwestiach wyjaśniać, dlaczego. Młodzież przymusu nie przyjmie, wyczulona jest też na dwulicowość. Trzeba z nią utrzymywać dialog. A dialog właśnie wymaga uszanowania wolności drugiej osoby.

W przypadku wychowania rodzinnego następuje moment, kiedy dziecku trzeba zaufać i rozszerzać mu zakres wolności. W którymś momencie zła jest nadopiekuńczość, złe przeciążenie nakazami i zakazami. Rodzicom nie może wystarczyć, że młody człowiek potulnie spełnia polecenia. Natomiast cieszy, kiedy samodzielnie, w sposób dojrzały używa swojej wolności poprzez podejmowanie słusznych decyzji.

Wydaje się, że w Polsce, w Kościele, zbyt kurczowo trzymamy się modelu pasterzy i owieczek. Może wraz z tym porównaniem podświadomie utrwala się przekonanie, że pasterz i owieczki to dwa różne gatunki…. Może warto zacytować słowa św. Augustyna, który tak pisał do wiernych: „ W odniesieniu do was jesteśmy pasterzami, lecz wobec najwyższego Pasterza jesteśmy owcami jak i wy. (…) Dla was jestem biskupem, ale z wami jestem chrześcijaninem”. Po tylu wiekach w Polsce nie ma w pełni takiej świadomości. Ciągle pokutuje przekonanie, że owcom wolność jest niepotrzebna, one potrzebują tylko kierownictwa, troski. Pasterz nie będzie przecież dyskutował z owcami, ma im zapewnić pożywienie, chronić przed wilkami, zbłądzeniem.

Niech za przykład pedagogiki kościelnej posłuży długoletnia “dyskrecja” w kwestii faktu, że tzw. drugi dzień świąt nie jest świętem obowiązkowym. Czy nie wynikała ona z obawy, że wierni poinformowani o tej sytuacji przestaną masowo przychodzić na mszę świętą? Trudno uchronić się od przekonania, że mieliśmy do czynienia z wymuszaniem dobrych działań. Człowiek, któremu przyznaje się wolność, miałby klarowny wybór: nie jesteś zobowiązany, ale pięknie byłoby, gdybyś z własnej woli przyszedł Boga pochwalić na mszy świętej. Nieco podobna wydaje się sytuacja przymusowej nauki religii w szkole. A dyskusje co do Komunii św. na rękę? Czyż w “dobrej wierze” nie zdarzały się głosy, które starały się ograniczyć wolność sumienia?

W konkluzji powiedziałabym, że w polskim Kościele (tak, całym) obserwuje się brak zaufania godzący w wolność nas wszystkich. Duchowni często nieskłonni są ufać świeckim. Świeccy nie ufają swojej wolności. Przełożeni powinni nieustannie modlić się o pokorę, nie wystarczy przez wszystkie przypadki odmieniać słowo posługa, trzeba się jej nauczyć i nie przestać stosować. Świeccy powinni się modlić o więcej śmiałości w realizowaniu wolności sumienia, bo przecież Bóg nas wszystkich, bez wyjątku, nią obdarował.

Joanna Petry-Mroczkowska, dr filologii romańskiej, tłumaczka, eseistka, krytyk literacki. W związku z pobytem w USA zajmuje się w ostatnich latach głównie tematyką dotyczącą kultury amerykańskiej. Publikuje także w Znaku, Więzi, Ethosie i Tygodniku Powszechnym, Życiu Duchowym, W drodze, Pastores. Wydała m. in. “Amerykańską wojnę kultur”, “Siedem grzechów głównych dzisiaj”, “Nowy feminizm”.

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code