Rozważania niedzielne

Wniebowzięcie NMP

Spread the love

Pięknem wniebowzięci

Homilia z okazji Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny

Andrzej Miszk

Dzisiejsze czytania

W oczach miłującego nas Boga każda i każdy z nas jest duchowo, ale też cieleśnie piękny niepowtarzalnym pięknem, w jakim Stwórca zechciał nas od założenia świata i to piękno zostanie przywrócone, i zwielokrotnione, gdy jak Maryja zamieszkamy na wieki w domu Ojca.

Dzisiaj Kościół świętuje Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny. Wierzymy bowiem, że Maryja, matka Syna Bożego, nie umarła, ale została wzięta z duszą i ciałem do nieba, i zażywa pełni chwały zmartywstania u boku swego Syna. Prawda wiary o wniebowzięciu Maryi obecna jest w wierze Kościoła od VI wieku, a uroczyście została ustanowiona dogmatem w 1950 roku przez papieża Piusa XII. Czym dla nas, śmiertelnych przecież, jest prawda o wniebowzięciu i jak możemy ją w ogóle zrozumieć? My, którzy nie rozumiemy śmierci i lękamy się jej, my, dla których życie po śmierci jest tak trudne do wyobrażenia, stajemy dziś przed Chrystusem, który mówi do nas: “pokonałem śmierć i pierwszą uwolniłem od śmierci swoją Matkę, bo nie godzi się, by Matka Boga, nawet w swej cielesnej naturze doznała zniszczenia, chciałem, by już w pełni cieszyła się ze mną chwałą nieba.” Wniebowzięta Maryja jest zapowiedzią naszego przyszłego losu: żyjemy tu nie po to, by cierpieć i umierać, by nasze ciała uległy bezpowrotnie rozkładowi, a nasze więzi z bliskimi kończyła ostatecznie śmierć. Chrystus mocą swej śmierci i zmartwychwstania sprawia, że choć umieramy, zmartwychwstaniemy w ciele i wspólnie z Maryją będziemy wielbić dobrego Boga, ciesząc się bliskością rodziny, przyjaciół i ludzkości, która znajdzie się w niebie.

Nie jest ważne ani możliwe, byśmy prawdę o wzniebowzięciu Maryi zrozumieli w pełni. Jest to bowiem prawda wiary dana nam, by ją kontemplować, omadlać, celebrować. I ta wiara działa bardzo realnie w nas: czym głębiej wierzymy we wniebowzięcie Maryi, czym bardziej wielbimy Boga za to, że zechciał swą Matkę wziąć z duszą i ciałem do siebie, tym bardziej przemieniamy się sami. Co to znaczy: zostać przemienionym przez kontemplację wniebowzięcia Maryi? Poznajemy to po tym, że zmniejsza się nasz lęk przed śmiercią, zarówno naszą jak i naszych bliskich. Wiara we wniebowzięcie Maryi umacnia w nas przeświadczenie, że niebo, czyli stan wiecznej szczęśćliwości, stan ocalenia wszystkiego, co dobre w naszym życiu, nie jest fantasmagorią, ale czymś realnym. Wiara we wniebowzięcie naszej Matki w jej ciele pozwala nam widzieć innych ludzi – może nieraz starych, kalekich, brzydkich – zupełnie inaczej, oczyma duchowymi: pamiętajmy, że u końca czasu, w niebie każdy z napotykanych na ulicach żebraków, czy nasi schorzali umierający rodzice odzyskają całe piękno swego ciała. W oczach miłującego nas Boga każda i każdy z nas jest duchowo, ale też cieleśnie piękny niepowtarzalnym pięknem, w jakim Stwórca zechciał nas od założenia świata i to piękno zostanie przywrócone, i zwielokrotnione, gdy jak Maryja zamieszkamy na wieki w domu Ojca.

Może słuchając tych słów, zastanawiamy się, co z nimi zrobić. Po co nam prawdy tak nieżyciowe, dalekie, niebiańskie? Jak to się ma do naszych codziennych trosk? Czy Bóg i Kościół nie oczekują od nas zbyt wiele, zapraszając nas dziś do kontenmplecji wniebowzięcia Maryi? Powiem tak, a zabrzmi to może jak paradoks: nasze ziemskie życie nieraz jest tak ciężkie i pełne trosk, bo za mało myślimy o niebie, za mało pracujemy nad naszą wiarą w Boga. Zastanówmy się nad prostą rzeczą: czy gdybym wciąż pamiętał, że moim przeznaczeniem jest życie wieczne z Bogiem, a śmierć w swej istocie nie jest zagładą, ale pocałunkiem miłości, czy wówczas dokonywałbym tych samych wyborów, jakich dokonuję, z tym samym lękiem, niecierpliwością, frustracją? Ciągłym dręczącym porównywaniem z tymi, którzy są inteligentniejsi, piękniejsi, zamożniejsi, szczęśliwsi. Zapewniam Was, że nie. Czym głębsza wiara, przeżywana w duchu wdzięczności dobremu Bogu za dar życia i przyszłego nieba, tym pogodniej myślimy o śmierci, tym z większą miłością, cierpliwością, pokojem patrzymy na siebie i innych, i podejmujemy inne, lepsze życiowe decyzje.

Maryja nie jest odległą boginią, Maryja z dzisiejszej Ewangelii jest młodą, prostą, izraelską dziewczyną, która uwierzyła swemu Bogu, że ma zostać matką Jego Syna. Zaniepokojona nieco tym niezwykłym powołaniem idzie do swej krewnej Elżbiety, która też na przekór naturze – była już w podeszłym wieku – została obdarowana dzieckiem przez Boga. Możemy powiedzieć: jedna tajemnica szuka drugiej, by wspólnie kontemplować cud. Niewiele jest rzeczy w ludzkim, kobiecym życiu jednocześnie tak prostych i zupełnie niezwykłych jak ciąża. Bo przecież o czym jest dzisiejsza Ewangelia? O spotkaniu dwóch kobiet w ciąży. Tyle, że te kobiety nie koncentrują się na biologicznym i psychicznym przeżywaniu tego wydarzenia. Dla Elżbiety i Maryi ciąża jest zbawczym wydarzeniem wiary. Maryja w swym ekstatycznym Magnifikat wielbi Boga i raduje się w Nim, bo wierzy, że przez Jej ciążę, przez Jej Syna Bóg przyniesie zbawienie wszystkim ludziom. Zwróćmy uwagę, że wiara, choć jest aktem duchowym, dokonuje się w nas również przez ciało: ciąża, śmierć, cierpienie, zmartwychwstanie ciał to są wydarzenia również cielesne. Nasze ciało jest zaangażowane w akty wiary. Dlaczego? Bo sam Bóg w swej pokorze wcielił się w ludzkie ciało, by nas zbawić. Nie można więc patrzeć na ciało głównie przez pryzmat biologii, czy choćby psychiki. Ciąża, zanim jest wydarzeniem biologicznym, jest aktem miłości i wiary. Kobieta kocha mężczyznę, chce mieć z nim dziecko i wierzy, że jest to miłość ich życia. Dla obojga małżonków ciąża jest jednocześnie aktem wiary w Boga, który obdarzył ich miłością i nowym życiem. Nawet jeśli w praktyce wychodzi to inaczej, taki właśnie jest najgłębszy sens ciąży, czyli nowego życia.

Dzięki wcieleniu Chrystusa możemy powiedzieć, że każda ciąża, każde niemowlę uczestniczy w tajemnicy wcielenia samego Syna Bożego, każda brzemienna kobieta naśladuje Maryję w jej akcie zawierzenia Bogu, a mężczyzna jest drugim Józefem, który ufając Bogu, obiecuje Mu opiekę nad dzieckiem. Jeśli tak będziemy myśleć o ciąży, Maryja i sam Bóg staną się nam dużo bliżsi. A jednocześnie możemy powiedzieć, że Maryja została dlatego wzięta do nieba, nie tylko z duszą, ale też ciałem, bo przedtem była złączona cieleśnie pępowiną z Jezusem. Czy byłoby możliwe, by zmartwychwstały w ciele Chrystus zgodził się, by ta, która nosiła Go w swym łonie uległa rozkładowi ciała? Na pewno nie. Wniebowzięcie Maryi z duszą i ciałem do nieba jest uczestnictwem w zmartwystaniu Chrystusa i niejako powrotem Maryi do tej łączności, jaką miała ze swym Synem, gdy Go nosiła w swym błogosławionym łonie. Wniebowzięcie Maryi jest chwalebną pępowiną duszy i ciała, łączącą Matkę Boga z Synem.

Każda z siedzących tu matek może oczekiwać spotkania ze swymi synami czy córkami w ciele po śmierci i ostatecznym zmartwychwstaniu. Każdy z nas tutaj obecnych spotka swych bliskich, tych, których Bóg w swym miłosierdziu przyjmie do swej wiecznej miłości w niebie. Świętujemy dziś wniebowzięcie Maryi, by cieszyć się wiarą, iż przyjdzie czas, że spotkamy się z Bogiem i naszymi bliskimi, i ludzkością już na wieki. Maryja, obecna teraz wśród nas, oręduje za nami u swego Syna, wypraszając miłosierdzie dla nas grzesznych i śmiertelnych, byśmy dzięki wierze już uczestniczyli w Królestwie Bożym.

Razem z Maryją uwielbiajmy dobrego Boga za dar życia i zbawienia dla nas. Radujmy się niebem, czyli ostatecznym ocaleniem każdej okruszyny dobra i większą niż śmierć bliskością ze wszystkimi, których kochamy.

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code