Benedykt XVI

Dom na skale

Spread the love

Dom na skale

Szymon Gurbin

Jest taki czas, kiedy człowiek wierzy, że ma głęboko w sobie zwinięte skrzydła. Myśl o nich nurtuje go i każe tęsknić za oderwaniem się od ziemi. Jest taki czas, kiedy człowiek pielęgnuje swoje marzenia pełne ideałów; kiedy perspektywą jest tylko młodzieńcza ufność, że życie będzie dobre. Jednak każdy dzień jest szorstki i ściera wrażliwość, a zbyt wiele chwil pozostawia na nas tę lepką skłonność do pójścia na kompromis i w pewnym momencie trudno już rozpoznać w sobie tego młodego człowieka, którego widziało się lustrze tak niedawno. Bywa bowiem, że młodość nie zmienia się w dojrzałość, tylko w rozczarowanie. Na błoniach w Krakowie Benedykt XVI zachęcał młodzież, by nie rezygnowała ze swoich marzeń, by wierzyła w wartości: „Niech was nie zniechęca widok domów, które runęły, pragnień, które obumarły. Bóg Stwórca, dając młodemu sercu ogromną tęsknotę za szczęściem, nie opuszcza go w mozolnym budowaniu domu, któremu na imię życie.”

Stojąc naprzeciw 700 tysięcy młodych osób, papież przekonywał, że warto oprzeć swoje życie o ten fundament, z którego wyrasta miłość w wymiarze krzyża. Tylko w ten sposób można zbudować dom, „w którym miłość będzie chlebem powszednim, przebaczenie koniecznością zrozumienia, a prawda źródłem, z którego wypływa pokój serca.” Bóg nie opuści człowieka, jeśli ten stanie na skale, Bóg nie pozostawi samemu sobie tego, który zamiast rozmaitych iluzji wybiera Chrystusa.

„Budować na Chrystusie i z Chrystusem znaczy budować na fundamencie, któremu na imię miłość ukrzyżowana. To budować z Kimś, kto znając nas lepiej niż my sami siebie, mówi do nas: „Drogi jesteś drogi w moich oczach, nabrałeś wartości i ja cię miłuję” (Iz 43,4). To budować z Kimś, kto zawsze jest wierny, nawet jeśli my odmawiamy wierności, bo nie może zaprzeć się samego siebie (por. 2 Tm 2, 13). To budować z Kimś, kto stale pochyla się nad zranionym ludzkim sercem i mówi: „Ja ciebie nie potępiam. Idź i odtąd już nie grzesz” (J 8, 11). To budować z Kimś, kto z wysokości krzyża wyciąga ramiona i powtarza przez całą wieczność: „Życie moje oddaję za ciebie, bo cię kocham, człowieku”. Budować na Chrystusie to wreszcie znaczy oprzeć wszystkie swoje pragnienia, tęsknoty, marzenia, ambicje i plany na Jego woli. To powiedzieć sobie, swojej rodzinie, przyjaciołom i całemu światu, a nade wszystko samemu Chrystusowi: „Panie, nie chcę w życiu robić nic przeciw Tobie, bo Ty wiesz, co jest najlepsze dla mnie. Tylko Ty masz słowa życia wiecznego” (por. J 6, 68)” – zapewniał młodych sędziwy już teolog i papież.

Czy Kościół jest rzeczywistością w jakikolwiek sposób atrakcyjną dla ludzi, którzy pełni energii, chcą chwytać życie pełnymi garściami? Czy przekonywanie dwudziestolatków do zapatrzenia się w Krzyż Zbawiciela ma jakikolwiek sens? Spotkania takie jak to na Błoniach, maja swoją specyfikę. Jest prawdą, że tłum, trafiając na osobę charyzmatyczną, jest skłonny do niezwykłych zachowań, spontanicznych reakcji. Niestety czasem te wzruszenia i uniesienia okazują się tanie, bo ulotne. Jan Paweł II niewątpliwie miał charyzmat, dzięki któremu nawiązywał szybko kontakt z rzeszami ludzi, którzy przychodzili na spotkania z nim. Benedykt XVI za całą pewnością jest człowiekiem zupełnie inaczej skonstruowanym, o innej powierzchowności i wrażliwości. Nie trudno zauważyć, że obecny papież rozmawia inaczej, niż jego poprzednik, a mimo to słuchany jest tak samo. Tłum żywo reaguje na jego słowa. Na Błoniach na pewno papieża podniosły na duchu okrzyki: „Benedykcie, Bóg Ciebie wybrał!” Jednak czy rzeczywiście można tu mówić o tłumie i o jego reakcji na spotkanie z Benedyktem XVI? A może raczej było to 700 tysięcy młodych OSÓB, które szukając w swoim życiu godnego zaufania autorytetu, zwróciły się w stronę kolejnego już Piotra? I nie ma znaczenia, czy jest to poeta z Polski, czy teolog a Niemiec. Piotr jest przede wszystkim tym, który daje świadectwo o Jezusie. Młodzi ludzie chcieli tego świadectwa wysłuchać i je otrzymali. Kościół uczy się patrzeć w stronę młodych, którzy są jego przyszłością. Młodzi patrzą na Kościół, jak na drogę, którą chcą iść w swoją przyszłość. Jeżeli w Krakowie na błoniach rzeczywiście nie było 700-tysięcznej, zbitej masy, jeżeli zamiast tłumu były tam setki tysięcy pojedynczych osób, to kto wie ile domów na skale będzie owocem tego jednego spotkania…

Z właściwą sobie zasadniczością, Benedykt XVI ostrzegał, że opowiedzenie się w swoim życiu za Chrystusem budowanie na skale nie jest gwarantem słodkiego i sielankowego życia. Bynajmniej. „Chrystus nie obiecuje, że na budowany dom nie spadnie ulewny deszcz, nie obiecuje, że wzburzona fala ominie to, co nam najdroższe, nie obiecuje, że gwałtowne wichry oszczędzą to, co budowaliśmy nieraz kosztem wielkich wyrzeczeń. Chrystus rozumie nie tylko tęsknotę człowieka za trwałym domem, ale jest w pełni świadomy wszystkiego, co może zburzyć trwałe szczęście człowieka. Nie dziwcie się więc przeciwnościom, jakiekolwiek są! Nie zrażajcie się nimi! Budowa na skale to nie ucieczka przed żywiołami, które są wpisane w tajemnicę człowieka. Budować na skale znaczy liczyć na świadomość, że w trudnych chwilach można zaufać pewnej mocy” – zapewniał papież – ten, na którym w sposób szczególny ciąży obowiązek dawania świadectwa, na jakiej skale warto budować.

Głosząc Ewangelię młodym ludziom żyjącym w realiach współczesności można łatwo narazić się na śmieszność. Jaką wartość posiada Krzyż w świecie porażonym hedonizmem? Jak uczyć miłości nieprzyjaciół, kiedy na samym starcie młody człowiek uczy się egoistycznej rywalizacji, która ma mu pomóc na drodze zawodowej kariery, która ma wyważać kolejne drzwi awansu i społecznej nobilitacji? Prawdę mówiąc w ciągu 10 minut tego, co jest już zwyczajnym życiem, można zanegować cały dekalog i spotka się to z aprobatą otoczenia. To raczej uporczywe wpatrywanie się w krzyż staje się postawą niepożądaną.

Przesłania Krzyża nie daje się zgrabnie wkomponować w tygiel popkultury, w medialny przekaz przynoszący krociowe zyski, w przyjemność która nie brata się z odpowiedzialnością za drugiego człowieka. Krzyż jest znakiem sprzeciwu niechcianym od samego początku przez świat. Tymczasem Benedykt XVI mówi do młodych: „Drodzy Przyjaciele, co to znaczy budować na skale? Budować na skale, to znaczy również budować na Kimś, kto jest odrzucony. Św. Piotr mówi do swoich wiernych o Jezusie jako „żywym kamieniu, odrzuconym przez ludzi, ale u Boga drogocennym i wybranym” (1P 2, 4). Niezaprzeczalny fakt, że Bóg wybrał Jezusa, nie ukrywa tajemnicy zła, które sprawia, że człowiek jest w stanie odrzucić Tego, który go do końca umiłował. To odrzucenie Jezusa przez ludzi, o którym mówi św. Piotr, powtarza się w historii ludzkości i sięga również naszych czasów. Nie trzeba wielkiej bystrości umysłu, by dostrzec wielorakie objawy odrzucania Jezusa, również tam, gdzie Bóg dał nam wzrastać. Jezus niejednokrotnie jest ignorowany, jest wyśmiewany, jest ogłaszany królem przeszłości, ale nie teraźniejszości, a tym bardziej nie jutra, jest spychany do lamusa spraw i osób, o których nie powinno się mówić na głos i w obecności innych. Jeśli w budowaniu domu waszego życia napotykacie na tych, którzy pogardzają fundamentem, na którym budujecie, nie zniechęcajcie się! Wiara mocna musi przejść przez próby. Wiara żywa musi ciągle wzrastać. Nasza wiara w Jezusa musi często się konfrontować z niewiarą innych, by pozostać naszą wiarą na zawsze.”

Kierując wzrok młodych ludzi w stronę Jezusa, Tego, który jest dla człowieka jedynym wiarygodnym odniesieniem, tego który jest przypieczętowaniem przymierza Stwórcy z człowiekiem, Benedykt XVI podkreślił, że drogą do rzeczywistości zbawienia pozostaje Kościół. Kościół prowadzony przez Piotra. To podkreślenie wydaje się istotne właśnie teraz, kiedy pojawia się tyle „ofert” lekkich, łatwych i przyjemnych i kiedy coraz to kolejne prawdy są bądź kwestionowane, bądź relatywizowane. Kościół jest szafarzem Ewangelii. „Bądźcie dumni z miłości do Piotra i do Kościoła, który został mu powierzony! Nie dajcie się zwieść tym, którzy chcą przeciwstawić Chrystusa Kościołowi. Jedna jest skała, na której warto budować dom Nie dajcie się zwieść tym, którzy chcą przeciwstawić Chrystusa Kościołowi! Jedna jest skała, na której warto oprzeć wszystko. Tą skałą jest ten, do którego Chrystus rzekł: „Ty jesteś Piotr czyli Skała, i na tej Skale zbuduję Kościół mój” (Mt 16, 18). Wy młodzi poznaliście dobrze Piotra naszych czasów. Dlatego nie zapomnijcie, że ani ten Piotr, który przygląda się naszemu spotkaniu z okna Boga Ojca, ani ten, który teraz stoi przed wami, ani żaden następny nigdy nie wystąpi przeciwko wam ani przeciw budowaniu trwałego domu na skale. Co więcej, sercem i obiema rękami będzie wam pomagał budować życie na Chrystusie i z Chrystusem.”

Młodość jest czasem rozwijania skrzydeł. Bóg otwiera przed człowiekiem niekończąca się perspektywę Miłości. W tym krajobrazie jest jednak wyraźnie zarysowany znak Krzyża i dla wielu jest to powód, by próbować lecieć w zupełnie przeciwnym kierunku. Czy warto wierzyć w ten paradoks, że to właśnie Krzyż Chrystusa uskrzydla? Że to o niego jedynie można się w życiu oprzeć, że tylko on trzyma w pionie nasz duchowy kręgosłup? Że tylko taka miłość – za darmo i do końca – jest Prawdą? Warto – przekonuje Benedykt XVI. Co więcej, nie ma niczego innego…

Autor pracuje obecnie w londyńskiej “Gazecie Niedzielnej”

Rozmowa o pielgrzymce na forum. Dodaj swój komentarz

____________

Zobacz także:

Przemówienie Ojca Św. do młodzieży na Błoniach

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code