Benedykt XVI

Słuchaj Izraelu

Spread the love

Trwajcie mocni w wierze cz.3

„Słuchaj, Izraelu…”

Szymon Gurbin

Abram był już sędziwym człowiekiem i zapewne miał świadomość niewielkiej ilości czasu, który mu pozostał. Być może coraz częściej oglądał się wstecz na swoje życie z perspektywy człowieka przegranego, który umrze bezpotomnie. Być może z tego powodu towarzyszyło mu uczucie coraz większej pustki. Nie był biedny – miał swoje stada, miał niewolników, ale czym okazuje się majątek w obliczu nieuchronnego końca? I właśnie w tym momencie w życiu tego człowieka pojawia się słowo, wypowiedziane przez Boga. Ten, Który Jest zwraca się po imieniu do starca i składa mu obietnicę, że będzie początkiem narodu licznego, jak gwiazdy na niebie. Taki jest początek historii zbawienia – tego niezwykłego dialogu, w którym Bóg objawia się człowiekowi. Dlaczego Jedyny, wybrał tego konkretnego człowieka, ten konkretny naród? Dlaczego Bóg objawił nam ostatecznie pełnię swojej Miłości w Osobie Żyda przybitego grzechami każdego z nas do krzyża? Wierzymy, że miłość w wymiarze krzyża zrównała nas wszystkich w byciu dziećmi Boga.

Żyjemy jednak w świecie, w którym narodowe fobie, religijny fundamentalizm i ślepa wiara w wielkość człowieka funkcjonującego w oderwaniu od Stwórcy, zbierają straszne żniwo. Przyjeżdżając do Auschwitz-Birkenau, Benedykt XVI stanął w miejscu, gdzie człowiek zanegował podstawę dialogu, jakiego uczy nas Bóg – zanegował miłość. Idąc zaledwie kilkadziesiąt metrów wzdłuż ruin budynku komory gazowej i krematorium III, gdzie swoje życie straciło kilkaset tysięcy ludzkich istnień, nie można nie być porażonym myślą, gdzie w tamtych chwilach było skierowane Oblicze Boga Abrahama, Izaaka i Jakuba, który, zdawać by się mogło, nie widział nie tylko niewyobrażalnej rzezi narodu, który miał być liczny jak gwiazdy, ale również cierpień dziesiątek innych? „Ileż pytań nasuwa się w tym miejscu!” – mówił z Benedykt XVI, papież wywodzący się z narodu, w którym powstała idea nadludzi. „Ciągle powraca jedno: Gdzie był Bóg w tamtych czasach? Dlaczego milczał? Jak mógł pozwolić na takie wielkie zniszczenie, na ten tryumf zła? Przychodzą na myśl słowa Psalmu 44, zawierające skargę cierpiącego Izraela: „…starłeś nas na proch w miejscu szakali i okryłeś nas mrokiem. Lecz to z Twego powodu ciągle nas mordują, mają nas za owce na rzeź przeznaczone. Ocknij się! Dlaczego śpisz, Panie? Przebudź się! Nie odrzucaj na zawsze! Dlaczego ukrywasz Twoje oblicze, zapominasz o nędzy i ucisku naszym? Albowiem dusza nasza pogrążyła się w prochu, a ciało przywarło do ziemi. Powstań, przyjdź nam na pomoc i wyzwól nas przez swą łaskawość!” (Ps 44,20.23-27). Ten krzyk trwogi cierpiącego Izraela , który wzywa Boga w godzinie ogromnej udręki, jest równocześnie wołaniem o pomoc wszystkich ludzi, którzy w historii – wczoraj, dziś i jutro – płacą cierpieniem za umiłowanie Boga, prawdy i dobra; a jest ich wielu, również dziś.

Nie potrafimy przeniknąć tajemnicy Boga – widzimy tylko jej fragmenty i błądzimy, gdy chcemy stać się sędziami Boga i historii. Nie obronimy w ten sposób człowieka, przeciwnie, przyczynimy się do jego zniszczenia. Nie – ostatecznie powinniśmy wytrwale, pokornie, ale i natarczywie wołać do Boga: Przebudź się! Nie zapominaj o człowieku, którego stworzyłeś! To nasze wołanie do Boga winno jednocześnie przenikać i przemieniać nasze serca, aby obudzić ukrytą w nas obecność Boga – by Jego moc, którą złożył w naszych sercach, nie została stłumiona i zagrzebana w nas przez muł egoizmu, strachu przed ludźmi, obojętności i oportunizmu.”

Na obecność Benedykta XVI w Auschwitz-Birkenau nie można patrzeć tylko jak na kolejny, wykonany po Janie Pawle II, gest pojednania Kościoła rzymskokatolickiego z Żydami. Szczególnie teraz, kiedy papieżem jest Niemiec – to, co wydarzyło się 28 maja 2006 roku w Auschwitz-Birkenau postrzegane jest przez wielu ludzi tylko w kategoriach politycznych, przy nieustannym porównywaniu obecnego pontyfikatu do poprzedniego. Benedykt XVI nie powtarza swojego poprzednika, lecz idzie dalej. To nie był polityczny spektakl, na którym w świetle kamer załatwiane były kwestie chrześcijańsko-żydowskie. Tutaj BRACIA modlili się do Jedynego, do tego samego Boga, do Boga dialogu. Dialogu, który zaczął się na kartach Starego Testamentu.

Odwołując się do tego konkretnego miejsca na ziemi, gdzie nadczłowiek zabił wielkość człowieka, papież podkreślił, że „czas miniony nie jest tylko przeszłością. W jakiś sposób dotyczy nas wszystkich i wskazuje drogi, którymi nie należy iść, jak też drogi, którymi pójść można.” Zbrodnia sprzed lat jest niewyobrażalnym grzechem, który ludzie dokonali w chrześcijańskiej Europie. Ale grzechy chrześcijańskiej Europy wcale nie są historią, i nie chodzi tu tylko o kwestię mniej lub bardziej tlącego się antysemityzmu, który dojrzewał przez stulecia, wybuchł podsycony ideologią faszyzmu, a teraz nadal daje o sobie znać. Grzech Europy jest głębszy, niż rasistowskie, czy narodowe fobie. „W istocie – powiedział papież – bezwzględni zbrodniarze, unicestwiając ten naród, zamierzali zabić Boga, który powołał Abrahama, a przemawiając na górze Synaj, ustanowił zasadnicze kryteria postępowania ludzkości, obowiązujące na wieki. Skoro ten naród, przez sam fakt swojego istnienia, stanowi świadectwo Boga, który przemówił do człowieka i wziął go pod swoja opiekę, to trzeba było, aby Bóg umarł, a cała władza spoczęła w rękach ludzi – w rękach ludzi, którzy uważali się za mocnych i chcieli zawładnąć światem. Wyniszczając Izrael, chcieli w rzeczywistości wyrwać korzenie wiary i zastąpić ją przez siebie stworzoną wiarą w panowanie człowieka – człowieka mocnego.”

Być bogiem – to chyba dla człowieka pokusa największa. Patrząc na otaczający nas świat, nieustannie oglądamy spektakle nienawiści, wszędzie możemy zbierać pokłosie ludzkiego zadufania, które zawsze owocuje cierpieniem innych ludzi. Chcąc być bogiem, człowiek neguje Tego, który Jest, neguje swojego Stwórcę i Prawodawcę, neguje Tego, który dialogując z człowiekiem dał się zabić na drzewie Krzyża.

Negowanie Abrahama ostatecznie prowadzi człowieka nad skraj przepaści. Benedykt XVI widzi cywilizacyjne niebezpieczeństwo upartego brnięcia nad krawędź, za którą jest tylko bezdenna otchłań. Auschwitz-Birkenau to jeden z najstraszliwszych przykładów tego, jak daleko człowiek może odejść od Boga.
Korzystamy z daru wolności. Patrząc na zgliszcza krematorium można się zastanawiać, po co człowiek ten dar otrzymał? Czy naprawdę wolność dopełnia nasze człowieczeństwo? Czytając o rzeziach dokonujących się w naszych czasach w sercu Afryki, znów pytamy Boga, czy to widzi… Bo nam bycie bogiem wychodzi nienajlepiej. „(…) jestem tu dziś, aby prosić o łaskę pojednania – aby prosić przede wszystkim Boga, bo tylko On może otworzyć i oczyścić ludzkie serca; ale również ludzi, którzy tu cierpieli. Modlę się o dar pojednania wszystkich, którzy w tej godzinie naszych dziejów wciąż cierpią pod panowaniem nienawiści i przemocy zrodzonej przez nienawiść” – mówił Benedykt XVI stojąc przed pomnikiem ofiar zamordowanych na terenie obozu Auschwitz-Birkenau.

Istotą tego spotkania ludzi różnych narodów i różnych religii była modlitwa do tego samego Boga. Modlili się m.in. Michael Schudrich – Naczelny Rabin Polski, kantor Szymcha Keller – Przewodniczący Zarządu Gminy Wyznaniowej Żydowskiej w Łodzi, Piotr Kadlcik – Przewodniczący Zarządu Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich w RP, ks. abp Stanisław Gądecki – Metropolita Poznański, Przewodniczący Komisji ds. Dialogu z Judaizmem przy Konferencji Episkopatu Polski, ks. abp Szymon – Prawosławny Arcybiskup Łódzki i Poznański, Romani Rose – Przewodniczący Centralnej Rady Niemieckich Sinti i Romów. Tłem tego niezwykłego wydarzenia była pogoda. Padał deszcz, kiedy papież szedł wzdłuż szeregu tablic upamiętniających zmordowanych tu ludzi, wyszło słońce, kiedy Benedykt XVI odczytywał treść swojego przemówienia, nad ruiną krematorium pojawiła się tęcza w czasie modlitwy… Jednak dzień przed spotkaniem w Auschwitz – Birkenau, Naczelny Rabin Polski został uderzony w centrum Warszawy przez młodego mężczyznę wykrzykującego: „Polska dla Polaków”. Z kolei, zaledwie kilka tygodni później, jednym z wiceprezesów Telewizji Polskiej został desygnowany przez Ligę Polskich Rodzin, kierowanej przez wicepremiera i ministra oświaty Romana Giertycha 28-letni Piotr Farfał, który przez dwa lata był wydawcą rasistowskiej gazety “Front”, deklarując: “Nie tolerujemy tchórzów, konfidentów i Żydów”, z kolei w swoim życiorysie złożonym przed rozpoczęciem pracy w Telewizji Polskiej przedstawił się jako autor „publikacji na łamach prasy narodowo-katolickiej”.

To są znaki, jak bardzo modlitwa w Auschwitz-Birkenau jest potrzebna nam wszystkim, by nie rzucać przed oblicze Najwyższego naszej ludzkiej małości.
Rabin Michael Schudrich atak na swoją osobę określił jako prowokację i nie chciał przykładać do tego większej wagi, właśnie w imię chęci kontynuowania dialogu. Po wizycie Benedykta XVI powiedział, że najważniejsza była sama obecność papieża w Auschwitz-Birkenau. Rabin wyraził nadzieję, że to duży krok w dialogu chrześcijańsko-żydowskim. “Najważniejsza będzie kontynuacja drogi papieża Jana Pawła II .(…) Jestem pełen nadziei, że tak będzie, szczególnie po tym, co usłyszałem” – powiedział dziennikarzom Michael Schudrich. Dodał też, że dla papieża na pewno nie było to łatwe przeżycie: „On wie, jak było wcześniej, wie, skąd jest i jakie jest jego doświadczenie, kiedy był młody. Trzeba go szanować, że miał tę siłę duchową być tutaj”.

Jeszcze raz jednak warto podkreślić, choć Joseph Ratzinger jest Niemcem, który żył w czasach Zagłady, to w Auschwitz-Birkenau był obecny przede wszystkim jako świadek Boga, który kocha aż po krzyż. Był obecny jako ten, który w miejscu, gdzie człowiek odwrócił się od Boga, właśnie na oblicze Stwórcy skierować całą swoją uwagę. „W obozie Auschwitz-Birkenau ludzkość przeszła przez „ciemną dolinę”. Dlatego na zakończenie pragnę właśnie w tym miejscu modlić się w ufności słowami Psalmu, modlitwy Izraela, która jest jednocześnie modlitwą chrześcijan: „Pan jest moim pasterzem, nie brak mi niczego. Pozwala mi leżeć na zielonych pastwiskach. Prowadzi mnie nad wody, gdzie mogę odpocząć: orzeźwia moją dusze. Wiedzie mnie po właściwych ścieżkach przez wzgląd na swoje imię. Chociażbym przechodził przez ciemną dolinę zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną. Twój kij i twoja laska są tym, co mnie pociesza… Zamieszkam w domu Pańskim po najdłuższe czasy.” (Ps 23, 1-4. 6).

Bóg jest Miłością i w wierze w tę Miłość warto trwać. Nic innego tak naprawdę się nie liczy. Nic innego nie jest wartością. Nic innego nie jest w stanie uleczyć tego chorego świata.

Jeżeli jednak przytrafi się nam to samo, co Abramowi, jeżeli Bóg wypowie nasze imię – wejdźmy w dialog. „Słuchaj” – to kluczowe słowo, które daje nam Księga Powtórzonego Prawa: „Słuchaj, Izraelu, Pan jest naszym Bogiem – Panem jedynym. Będziesz miłował Pana, Boga twojego, z całego swego serca, z całej duszy swojej, ze wszystkich swych sił. Niech pozostaną w twym sercu te słowa, które ja ci dziś nakazuję. Wpoisz je twoim synom, będziesz o nich mówił przebywając w domu, w czasie podróży, kładąc się spać i wstając ze snu. Przywiążesz je do twojej ręki jako znak. Niech one ci będą ozdobą przed oczami. Wypisz je na odrzwiach swojego domu i na twoich bramach.”

Usłyszeć i odpowiedzieć: amen – to metanoia, to diametralne zmienienie kursu swojego życia. To zmiana zrezygnowanego Abrama w Abrahama wyruszającego z nadzieją w drogę. To uwolnienie się od Szawłowego przywiązania do litery Prawa i Pawłowe przyjęcie Boga do serca.

W miejscu, o którym wydawać by się mogło, że Bóg zapomniał, Benedykt XVI zachęca nas, byśmy słuchali… Pan przemówi.

Autor pracuje obecnie w londyńskiej “Gazecie Niedzielnej”

Rozmowa o pielgrzymce na forum. Dodaj swój komentarz

____________

Zobacz także:

Przemówienie Benedykta XVI podczas wizyty w Auschwitz-Birkenau

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code