Rekolekcje Wielkopostne 2006

9 kwietnia, niedziela

Spread the love

9 kwietnia 2006

Niedziela Palmowa

Śmierć i Zmartwychwstanie Jezusa w
różnych tradycjach chrześcijaniskich

Symbole wielkanocne

Dzisiejsze czytania

Gdy zabijamy Boga, myślimy, że czynimy dobrze

Andrzej Miszk

“A ci, którzy Go poprzedzali i którzy szli za Nim, wołali: „Hosanna! Błogosławiony Ten, który przychodzi w imię Pańskie.”

“Piłat ponownie ich zapytał: „Cóż więc mam uczynić z tym, którego nazywacie Królem żydowskim?” Odpowiedzieli mu krzykiem: „Ukrzyżuj Go!” Piłat odparł: „ Cóż więc złego uczynił?” Lecz oni jeszcze głośniej krzyczeli: „Ukrzyżuj Go!”

Liturgia i czytania Niedzieli Palmowej stawiają nas przed paradoksem: wpierw z radością z palmami w ręku witamy Jezusa wjeżdżającego na osiołku do Jerozolimy, by zaraz potem przeżywać wydarzenie męki i śmierci naszego Pana. Kim tak naprawdę jesteśmy: tymi, którzy z miłością i nadzieją krzyczą „Hosanna!” czy tymi, których opuściło miłosierdzie i z nienawiścią wołają: „Ukrzyżuj Go!”? Zostawmy na razie to pytanie otwarte.

W czytaniach Wielkiego Postu zdumiewa mnie ta narastająca nienawiść do Jezusa. Czym bardziej Jezus objawia się jako Mesjasz, tym ta nienawiść jest większa. Męka i śmierć Syna Bożego są kulminacją tego procesu. Dlaczego naród wybrany przygotowywany przez przeszło tysiąc lat na przyjście Mesjasza, oczekujący Go z taką niecierpliwością, ostatecznie, gdy On przychodzi, odrzuca Go, poniża, katuje i zabija? A nieliczni są ci, którzy nie przyłączają się do tego zbiorowego, zbrodniczego amoku i w chwili próby pozostają wierni: Maria, Maria Magdalena, Jan…. Jak to się dzieje, że tłum krzyczący „Hosanna!”, w kilka dni potem woła: „Ukrzyżuj Go!”? Dlaczego zabijamy Boga?

Przyjrzyjmy się wpierw ewangelicznym Żydom, by choć trochę zrozumieć tę mroczną pokusę każdego ludzkiego serca.

Spójrzmy na tę nienawiść ich oczyma. Pomińmy analizę złożonej struktury odpowiedzialności i sytuacji historycznej ówczesnego Izraela. Wystarczy powiedzieć, że głównymi sprawcami śmierci Jezusa były religijne elity żydowskie: starsi, kapłani, faryzeusze, sadyceusze. Ale ostatecznie i tłum, czyli prości Żydzi też, gdy odwróciła się fala sympatii, przyłączyli się do nagonki na Jezusa, uwierzyli w Jego zbrodnie i chcieli Jego upokorzenia i śmierci. Więc był to fenomen dość powszechny. Czy Żydzi zabijają Jezusa, bo jest dobry? Nie. Żydzi zabijają Jezusa, bo jest osobnikiem złym i groźnym. Ten Nazarejczyk budzi prawdziwą furię Sanhedrynu. Jezus jest bluźniercą. A dla Żydów nie ma większej zbrodni niż bluźnierstwo, czyli przypisywanie sobie bycia Bogiem, czy jakichś prerogatyw należnych tylko Jedynemu. Wszystkie dobre czyny Jezusa: uzdrawianie, cuda, nauki moralne, okazywana miłość i współczucie, pokora i uniżenie, skromny tryb życia, przyjazne relacje z innymi, wszystkie te dobre czyny i świętość życia Rabbiego z Nazaretu idzie w zapomnienie, a nawet staje się świadectwem Jego przewrotności i wywierania groźnego wpływu na lud.

Francuska mistyczka i myślicielka żydowskiego pochodzenia, Simone Weil uważa, że z politycznego punktu widzenia skazanie Jezusa na śmierć przez Żydów było całkowicie uzasadnione, ponieważ budził on mesjańskie i niepodległościowe nadzieje Izraela, ale odmawiał wzięcia politycznej odpowiedzialności za skutki tego przebudzenia, czyli sprostania gniewowi imperium rzymskiego. Ta kalkulacja związana była z silnym politycznym ładunkiem nadziei i wyobrażeń mesjańskich Izraela: najbliżsi uczniowie Jezusa ulegają tym powszechnym wyobrażeniom, stąd też łatwość z jaką większość z nich ulega tchórzostwu w momencie próby. Ale na głębszym poziomie stoi za tym pewna wizja Boga, której Żydzi nie odnaleźli w Jezusie. Czyli Żydzi zabijają Jezusa jako Boga, bo nie mogą go rozpoznać, ponieważ noszą w swych sercach fałszywy obraz Boga. Jednocześnie są oni przekonani, że czynią coś koniecznego i dobrego: ocalają prawdę swej religii, ład społeczny i istnienie Izraela, którego wpływowe mrzonki Nazarejczyka wystawiają na ryzyko krwawego i przegranego konfliktu z Rzymem.

Ostatecznie Żydzi zabili Jezusa, a wcześniej poniżali, szydzili, bili, torturowali, właśnie dlatego, że był prawdziwym Bogiem. I na tym polega najgłębsza groza. Inne wskazane przeze mnie motywy i konteksty to w istocie sprawy drugorzędne, i gdyby doprowadziły do zbrodni, nie byłaby ona taka straszna: znamy dobrze historię naszych porażek. Ale zabić Boga, dlatego właśnie, bo jest Bogiem? Odwrócenie się od Boga, pycha, pragnienie bycia „jak On”, pociąga za sobą nienawiść Boga i chęć, by Go nie było. Żydzi zabili Boga, bo w religijnej masce pychy żywili się nienawiścią Boga prawdziwego. Gdy przyszła „Jego godzina” uczynili to, czym żyło ich serce. Byli tak ślepi pychą i nienawiścią, że nie wiedzieli, że zabijają Boga.

Możemy zapytać: Jak ta pomylona i ohydna historia ma się do naszego życia? Przecież w tym się w ogóle nie można odnaleźć. To na pewno nie my: nigdy byśmy nie dali się tak zaskoczyć, pomylić. Na pewno rozpoznalibyśmy w Jezusie prawdziwego Syna Bożego. Cała szala naszych grzechów, choć strasznie obraża Boga, nigdy nie sprawiłaby, że przyłączylibyśmy się do jerozolimskiej tłuszczy krzyczącej: „Ukrzyżuj Go!”. Przeciwnie, bronilibyśmy Jezusa, a na pewno płakalibyśmy razem z Maryją pod Jego krzyżem.

Co ja myślę? Nie wiem, czy różnimy się od Żydów współczesnych Jezusowi. Nie wiem, czy nie zachowalibyśmy się podobnie w tamtej sytuacji: każdy na własną miarę. Jakże często żyjemy w całkowitej nieznajomości samych siebie! W iluzji własnej dobroci, pobożności, religijności. Zdezorientowani co jest dobrem, co złem, co jest prawdą, co kłamstwem. Dajemy sobą łatwo manipulować, przekonani jednocześnie o naszej samodzielności. Ulegamy często niewolniczo zachowaniom tłumu, modom i prądom kulturowym,  bez żadnej krytycznej świadomości wobec tego, co nas niesie. Wstyd przychodzi potem. Nasze grzechy zawsze nas zaskakują, bo przecież chcieliśmy dobrze. Ileż razy szydzimy z dobra i mamy dla niego żarliwą niechęć! Czy będzie to czyjś dobry ludzki gest, czy przerastające nas wydarzenie, czy jakaś trudna myśl, czy to dobro, jakim jest Kościół, czy sam Bóg, który pozwala nam cierpieć, za często. Bo nie rozumiemy, bo nam się nie podoba, bo jest za trudne.

Przykład Żydów pokazuje nam wiele, zapamiętajmy jedno: gdy zabijamy Boga myślimy, że czynimy dobrze.

A Jezus przez cały ten czas widzi to wszystko, jest z nami, kocha, cierpi i umiera.

Wchodzimy z Nim w Wielki Tydzień. Zamilknijmy trochę, ocknijmy się, by nie zacząć głupio krzyczeć.

Jeśli pragniesz poświęcić chwilę czasu na modlitwę nad Słowem Bożym i proponowaną refleksją

Kliknij tutaj

Chcesz dowiedzieć się czegoś o autorze powyższego tekstu

Kliknij tutaj

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code