Publicystyka

List wyprzedzający epokę

Spread the love

List wyprzedzający epokę

Szymon Gurbin

Kiedy polscy biskupi napisali w swoim słynnym liście do biskupów niemieckich: wybaczamy i prosimy o wybaczenie, wielu ludzi, nawet związanych z Kościołem, nie potrafiło zrozumieć tego gestu. 20 lat po II wojnie światowej pokaleczone nią umysły i serca z trudem przyjmowały logikę ewangelicznej miłości. Ale tylko taka logika mogła być skutecznym lekiem na absurdalną rzeczywistość, w której czuło się atmosferę kipiącej nienawiści.

Kościół uczy ludzi mówić językiem gestów. Kiedy dobiegał końca Sobór Watykański II, uczestniczący w nim polscy biskupi zdobyli się właśnie na niezwykły gest, który wpisywał się w posoborową nadzieję na to, że dialog Kościoła ze światem nie tylko jest możliwy, ale że może ten świat zmienić.
Dla Polaków okazja do wypowiedzenia słów o pojednaniu była podwójna. Bardziej bowiem od zbliżającego się zakończenia soborowych obrad, istotny był w tym wypadku tysięczny jubileusz chrztu Polski. Czy w radosne świętowanie tego wydarzenia chrześcijanie mogą wejść nie pojednani z braćmi? Jednak niewyobrażalna groza śmierci i oceany zła rozlane po całej Europie sprawiły, że ludzie już nie patrzyli na siebie oczyma braci. Byli kaci i były ofiary. Były wilki i owce. Zwierzęca agresja mająca unicestwiać i zwierzęcy strach o to, żeby przetrwać. Ludzie stali się podobni do zwierząt, a ich reakcje zostały zredukowane do zachowań instynktownych. Gdzie więc było tu miejsce na miłość nieprzyjaciół?

W swoim liście polscy biskupi nie poprzestali jednak na miłości nieprzyjaciół. Nie powiedzieli tylko: wybaczamy. Poszli krok dalej, kierując się logiką niepojętą dla komunistycznych ideologów PRL-u, ale też zaskakującą cały świat. Oto biskupi z kraju ofiar mówią do biskupów z kraju katów: prosimy o wybaczenie. „W tym jak najbardziej chrześcijańskim, ale i bardzo ludzkim duchu, wyciągamy do Was, siedzących tu, na ławach kończącego się Soboru, nasze ręce oraz udzielamy wybaczenia i prosimy o nie. A jeśli Wy, niemieccy biskupi i Ojcowie Soboru, po bratersku wyciągnięte ręce ujmiecie, to wtedy dopiero będziemy mogli ze spokojnym sumieniem obchodzić nasze Millenium w sposób jak najbardziej chrześcijański.”

Kto wówczas zastanawiał się nad losem tysięcy Niemców wyrzucanych z domów, wsi, miasteczek i miast, w których mieszkali od pokoleń? Kto współczuł temu narodowi, który już nie był narodem Goethego, tylko narodem Hitlera? Kto miał odwagę powiedzieć, że owca nie może nigdy stać się wilkiem, że Polacy też mają na sumieniu grzechy wobec bliźnich?

List polskich biskupów był trudną lekcją dla polskich katolików i egzaminem z ich chrześcijańskiej dojrzałości. Niestety wielu katolików tego egzaminu nie zdało i bliższa im była postawa rozsierdzonego dokumentem Wiesława Gomułki, niż pasterzy z episkopatu. Mimo to, pamiętne słowa zostały napisane i poszły świat, a słowa znaczą i mają siłę zmieniania rzeczywitości, nawet tej najbardziej absurdalnej.

Jeżeli szukać dla współczesnej Europy standardów języka dialogu, to list polskich biskupów sprzed 40 już lat jest chyba jednym z najlepszych wzorów, z którego można czerpać garściami. Ale ten język można przyjąć jedynie rozumiejąc przesłanie Ewangelii. Ewangelii, do której Europa zdaje się tak często przywiązywać coraz mniejszą wagę…

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code