W cieniu Dobra i Zła

Zabijanie godności

Spread the love

Człowiek w lodówce, czyli

Zabijanie godności

Szymon Gurbin

Co miał na myśli Louis Armstrong, kiedy swoim cudownym, czarnym głosem wyśpiewał „What a wonderful world”? Czy miał przed oczami przepiękną naturę, czy też może wierzył w piękno człowieka i jego kultury? Kiedy słucha się tej starej piosenki dzisiaj, na początku XXI wieku, nie można nie oprzeć się wrażeniu, że zarówno natura, jak i kultura są naznaczone przez człowieka piętnem śmierci. I bywa, że słowa Armstronga nie brzmią już wiarygodnie, bo człowiek wypełnia świat absurdem, a na piękno zaczyna brakować już miejsca…

Definicja człowieka

Przed kilkoma profesor katedry Genetyki Fundamentalnej na Wydziale Medycyny w Paryżu Jérôme Lejeune, człowiek który m.in. odkrył przyczynę choroby zwanej mongolizmem, miał zająć stanowisko przed Sądem w Maryville, stan Tennessee, USA, w sprawie o szczególnym znaczeniu dla etyki. Otóż jako powołany przez wymiar sprawiedliwości ekspert naukowy miał rozstrzygnąć, czy siedem ludzkich embrionów, znajdujących się w stanie zamrożenia, powinno zostać uznanych przez prawo za wspólny majątek małżonków, którym można swobodnie dysponować, czy też za istoty ludzkie…

Jak we współczesnym świecie ludzkie embriony mogą znaleźć się w szpitalnej, albo klinicznej lodówce? Niekoniecznie za sprawą prowadzonych eksperymentów genetycznych. Wystarczy, że dwoje kochających się ludzi bardzo chce mieć dziecko, ale nie mogą zostać rodzicami albo na skutek dysfunkcji któregoś małżonków, albo dlatego, że „małżonkami” są dwie kobiety, lub też dwóch ojców. W tym ostatnim wypadku potrzebna jest jeszcze kobieta, której rola zostanie ograniczona do noszenia w swoim łonie dziecka przez okres ciąży. Zapłodnienie w każdym z tych przypadków następuje in vitro, jednak przy większości, jeżeli nie przy wszystkich próbach sztucznego zapłodnienia, lekarze doprowadzają do powstania kilku ludzkich embrionów, z których następnie dokonuje się selekcji. „Najlepszy embrion” trafia do macicy, „gorsze” do lodówki. Nie zawsze do kanalizacji, lub śmietnika, bowiem ten „materiał biologiczny” może się jeszcze przydać, jeśli pierwsza próba się nie powiedzie.

Tym sposobem w wielu specjalnych chłodziarkach na całym świecie trzymane są ludzkie embriony. Profesor Jérôme Lejeune miał swoim wprawnym naukowym okiem ocenić, czy siedem właśnie takich embrionów, to istoty ludzkie, czy też coś innego, czym można dysponować jak rzeczą. Jakiej udzielił odpowiedzi? „To, co definiuje istotę ludzką, to jej przynależność do naszego gatunku. A więc fakt, czy jest ona starsza czy młodsza nie przyczynia się do zmiany gatunku. Ani żaden młodzieniec, ani żaden staruszek nie przeniósł się z jednego gatunku do innego. Należą do rodzaju ludzkiego. I to jest właśnie definicja”. No tak, ale to jednak embrion, albo zygota. Czy można embrion stawiać na równi z dorosłym człowiekiem? – pyta wielu ludzi, jeżeli w ogóle sumienie nakazuje im jeszcze pytać, bo wygodniej jest jednak nie bawić się w takie dociekania. Jednak sąd zobligowany jest do dociekania prawdy, więc prof. Jérôme Lejeune stwierdził: „Na to pytanie nie odpowiadam, ponieważ wychodzę z punktu widzenia wiedzy. Tłumaczę jedynie, czym jest istota ludzka, a sędzia jest tym, który ma rozstrzygnąć, czy ta istota ludzka ma takie same prawa jak cała reszta. Jeżeli wprowadzi się zróżnicowanie między istotami ludzkimi, należy podać powody, dla których to zróżnicowanie się wprowadza. Ale jeżeli pyta się mnie Pan jako genetyka, czy ta istota jest istotą ludzką, odpowiedziałbym tak: wobec tego, że jest istotą i jest ludzką, a więc jest istotą ludzką”.

Naukowy holocaust

Eksperymenty niemieckich lekarzy, przeprowadzane na niewolnikach w obozach koncentracyjnych w czasie II wojny światowej, nie były robione wyłącznie dla zaspokojenia sadystycznych potrzeb nazistowskich potworów. Wiele z wyników tych straszliwych „badań” znalazło swoje zastosowanie w medycynie albo farmaceutyce. Do dziś cieszą się renomą koncerny, które w czasach nazizmu korzystały z osiągnięć hitlerowskich naukowców. Nikt o zdrowych zmysłach jednak nie powie, że te eksperymenty przeprowadzane na ludziach były czymś dobrym. Oczywiście były zbrodnią. Oczywiście…?
Działająca w Wielkiej Brytanii specjalna komisja Human Fertilisation and Embryology Authority (HFEA) wydała zezwolenie pracownikom Uniwersytetu w Newcastle na przeprowadzanie eksperymentów genetycznych dotyczących ludzi. Cel jest szczytny. Chodzi o zapobieżenie chorobie dziedziczonej przez niektóre dzieci po swoich matkach. Jak podało BBC, „naukowcy chcą uzyskać ludzki zarodek in vitro, wyłuskać z niego jądro zawierające 99 proc. informacji genetycznej o przyszłym dziecku i włożyć go do komórki jajowej innej zdrowej kobiety, z której usunięto jej własne jądro. Zakładają, że dzięki temu dziecko, które miałoby przyjść na świat, byłoby w 100 proc. wolne od chorób mitochondrialnych. Byłoby, bo na razie nikt nie zamierza doprowadzać eksperymentu do końca, tj. do urodzenia dzieci. Próba ma się zakończyć się na przełożeniu jądra i uzyskaniu nowego zdrowego zarodka, który będzie mieszkanką genów dwóch kobiet i jednego mężczyzny.”

Może naukowcy z Newcastle patrzą na to inaczej, ale w świetle słów prof. Jérôme`a Lejeune`a, w końcu też nie byle kogo, tylko autorytetu z dziedziny genetyki, oto przy blasku dziennikarskich kamer, które odnotowały kolejny postęp człowieka w świecie medycyny, zyskaliśmy niewątpliwie kolejne istoty ludzkie, które zamknięte zostaną w lodówce, tym razem uniwersyteckiej.

Evangelium Vitae

„Nauka jest jedynie wówczas prawdziwie wolna, gdy czynnikiem decydującym w niej jest prawda. Dlatego działalność naukowca nie powinna być uzależniona od doraźnych celów, wymagań społecznych, czy korzyści gospodarczych” – powiedział we Fryburgu w 1984 roku Jan Paweł II. Natomiast w encyklice „Evangelium vitae”, może jednaj z najważniejszych dla poprzedniego pontyfikatu, papież pisze, że współczesna atmosfera kulturowa „nie dostrzega żadnego znaczenia czy wartości cierpienia, a przeciwnie, uważa je za zło samo w sobie, które należy za wszelką cenę wyeliminować; dzieje się tak zwłaszcza wówczas, gdy brakuje motywacji religijnej, która pomogłaby człowiekowi odczytać pozytywnie tajemnicę cierpienia.
Jednakże na płaszczyźnie kulturowej zaznacza się także wpływ swoistego prometeizmu człowieka, który łudzi się, że w ten sposób może zapanować nad życiem i śmiercią, ponieważ sam o nich decyduje, podczas gdy w rzeczywistości zostaje pokonany i zmiażdżony przez śmierć nieodwracalnie zamkniętą na wszelką perspektywę sensu i na wszelką nadzieję.” W tej samej encyklice czytamy: „Także różne techniki sztucznej reprodukcji, które wydają się służyć życiu i często są stosowane z tą intencją, w rzeczywistości stwarzają możliwość nowych zamachów na życie. Są one nie do przyjęcia z punktu widzenia moralnego, ponieważ oddzielają prokreację od prawdziwie ludzkiego kontekstu aktu małżeńskiego, a ponadto stosujący te techniki do dziś notują wysoki procent niepowodzeń: dotyczy to nie tyle samego momentu zapłodnienia, ile następnej fazy rozwoju embrionu wystawionego na ryzyko rychłej śmierci. Ponadto w wielu przypadkach wytwarza się większą liczbę embrionów, niż to jest konieczne dla przeniesienia któregoś z nich do łona matki, a następnie te tak zwane „embriony nadliczbowe” są zabijane lub wykorzystywane w badaniach naukowych, które mają rzekomo służyć postępowi nauki i medycyny, a w rzeczywistości redukują życie ludzkie jedynie do roli „materiału biologicznego”, którym można swobodnie dysponować.”

Lęki Orwella

Louis Armstrong nie mylił się. Świat w swojej naturze jest piękny, co więcej chrześcijanie w sposób szczególny są powołani do świadczenia o tym pięknie. Z drugiej jednak strony kultura człowieka – owoc danej mu od Boga wolności, jest naznaczona tym, co teologowie nazywają grzechem pierworodnym. Mamy w sobie skłonność do zła. Mamy w sobie apetyt Adama i gniew Kaina. Mamy też rozum oraz potrafimy czuć, i te dwie przypisane człowiekowi funkcje wystarczają, żeby dokonywać wyborów. Stosowanym kryterium powinna być prawda, bo chrześcijanie wierzą, w przeciwieństwie do Piłata, że prawda istnieje. Nie można relatywizować wszystkiego. Nie zawsze można zawierać kompromisy. Na pewno nie ma dla nich miejsca tam, gdzie idzie o godność człowieka i jego fundamentalne prawo do życia. Coraz częściej trzeba się sprzeciwiać zalewającej nas zewsząd kulturze śmierci. Kulturze, która jak w orwellowskiej rzeczywistości, odbiera słowom ich pierwotne znaczenie i zastępuje je ich przeciwieństwem. Zabijanie jest więc przejawem humanitaryzmu, deptanie fundamentalnych praw ludzkiej istoty sposobem na walkę z chorobą… Zabija się po to, żeby żyć… Taka kultura, to regres do mentalności pitekantropów, a nie cywilizacyjny postęp i rozwój myśli humanizmu. Człowiek robi naprawdę dużo, żeby piosenka Armstronga odnosiła się do rzeczywistości, która bezpowrotnie minęła. Pogarda dla życia jest tą demoniczną substancją, dzięki której wyrosły: niejedna rewolucja, komunizm, nazizm, rasizm i rozmaite nacjonalizmy… Nieustannie żyjemy w epoce holocaustu. Ale świat jest piękny, jego piękno, harmonia i naturalny porządek, dane nam przez Stwórcę w depozyt, są wartościami, o które trzeba się upominać z całą stanowczością.

Dodaj komentarz

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code