Z wielkim uczuciem rozważę, ile zdziałał dla mnie Bóg, nasz Pan, ile mi dał z tego, co ma, oraz jak ten sam Pan chce mi dać siebie samego, na ile to możliwe, odpowiednio do swojego Boskiego rozporządzenia.
Ćwiczenia Duchowe
Ignacjańska wizja rozwoju człowieka
Jacek Bolewski SJ
Ogień, ogarniający św. Ignacego, ożywiał także świętych, którzy poszli jego śladem – w Towarzystwie Jezusowym. Istotnym elementem ich rozwoju było przejście przez „Ćwiczenia duchowe”. Stanowią one prawdziwą szkołę świętości. Jednak Ignacy był realistą. Wiedział, że nie wszyscy chrześcijanie są gotowi wejść na tę drogę, do tej szkoły… Dlatego do „Ćwiczeń” w pełnym wymiarze dopuszczał tylko nielicznych – oczywiście najpierw członków swego zakonu, jezuitów. Uważał, że „wyszkoleni” w „Ćwiczeniach” – mogą pomagać innym, ostatecznie wszystkim. Od świętych – najbliższych nam rodaków – powracamy teraz do św. Ignacego. Jego duchowość odsłania się na wiele sposobów. Oto kolejna odsłona: wizja rozwoju człowieka.
Rozwój św. Ignacego
Wizja nie jest “wymyślona”, gdyż opiera się na żywym przykładzie rozwoju Loyoli. Jakie były jego najważniejsze etapy? Pod koniec życia, już jako przełożony zakonu, Ignacy opisał – na usilne nalegania współbraci – całą życiową drogę. Nie mówił w pierwszej osobie, lecz w trzeciej, jak gdyby chodziło o kogoś innego. Nazywał siebie pielgrzymem, stąd całość jest znana pod nazwą “Opowieści pielgrzyma”.
Najpierw uderza późny początek jego rozwoju. Pierwsze wydarzenie, które Ignacy uznał za godne uwagi w swoim życiu, miało miejsce wtedy, gdy liczył on już 30 lat. Został wówczas poważnie zraniony podczas obrony twierdzy w Pampelunie (1521). Przeniesiono go do rodzinnego zamku w Loyoli, poddano operacji. Jego stan wydawał się beznadziejny, ale w końcu ranny zaczął powracać do zdrowia. Ponieważ nadal myślał o tym, by podjąć dotychczasowe życie dworzanina-rycerza, zdecydował się na jeszcze jedną operację, która miała poprawić wygląd okaleczonej nogi. Dlatego rekonwalescencja bardzo się przedłużyła. Co było robić? Ignacy lubił książki, zwłaszcza romanse rycerskie. Ale na zamku nie znalazł innych lektur poza “Życiem Chrystusa” i księgą “Żywotów Świętych”. Z nudów zaczął je czytać – i stopniowo zaczęły go one wciągać.
Zauważył w sobie dwa rodzaje myśli. Z jednej strony nadal go pociągało życie dworskie; potrafił spędzać długie godziny pogrążony w marzeniach o swej przyszłej karierze. Z drugiej strony zaczęły się pojawiać myśli o naśladowaniu świętych, o których czytał. Imponowało mu ich surowe życie, zaś ambicja podsuwała myśli o jeszcze większych wyczynach. Ale jego uwagę przyciągnęło zwłaszcza inne spostrzeżenie. Zauważył różnicę stanów, w jakich oba rodzaje myśli go pozostawiały. Tak to opisał: “kiedy myślał o rzeczach światowych, doznawał w tym wielkiej przyjemności, a kiedy znużony porzucał te myśli, czuł się oschły i niezadowolony. Kiedy znów myślał o odbyciu boso pielgrzymki do Jerozolimy lub o tym, żeby odżywiać się samymi tylko jarzynami i oddawać się innym surowościom, jakie widział u świętych, nie tylko odczuwał pociechę, kiedy trwał w tych myślach, ale nawet po ich ustąpieniu pozostawał zadowolony i radosny. Nie zwracał jednak na to uwagi ani nie zatrzymywał się nad oceną tej różnicy aż do chwili, kiedy pewnego razu otworzyły mu się nieco oczy i kiedy zaczął dziwić się tej różnicy i zastanawiać się nad nią. To doświadczenie doprowadziło go do zrozumienia, że jedne myśli czyniły go smutnym, inne zaś radosnym. I tak powoli doszedł do poznania różnicy duchów, które w nim działały – jednego szatańskiego, drugiego Bożego” 1
Warto zatrzymać się przy tym doświadczeniu, gdyż jest ono istotne dla dalszego rozwoju Ignacego. Najpierw zauważmy, że jego nawrócenie dokonało się nie momentalnie, jakby za jednym zamachem, ale stopniowo. Punktem wyjścia było ciężkie przeżycie, które groziło śmiercią. Jednak w tej sytuacji wybór należał do Ignacego. Wcale nie był on “zmuszony” porzucić swoją dotychczasową drogę; nadal go ona pociągała i “kusiła”. Nie dlatego z niej zrezygnował, że wydawała się zła. Czuł raczej, że jest pociągany w inną jeszcze stronę. Jego wybór był owocem analizy obu rodzajów poruszeń i towarzyszących im odczuć. Uznał, że należy pójść za tymi planami, które dają mu trwałą radość i zadowolenie. W ten sposób zaczęło się jego doświadczenie Boga żywego, prowadzącego i poruszającego do określonego działania. Ignacy poczuł, że Bogu zależy na jego życiu i że tylko wtedy znajdzie prawdziwą radość i pokój, gdy Jemu jedynemu się odda. Wybór, odmieniający dotychczasowe życie, był zatem odpowiedzią na rozpoznane w nim Boże działanie.
Tak zaczął się prawdziwy rozwój w życiu Ignacego. Wspomniany już pierwszy wybór był wyraźniejszy od strony negatywnej – porzucenia wcześniejszego życia. Od strony pozytywnej wydawało się Ignacemu, że powinien odbyć najpierw pielgrzymkę do Ziemi Świętej, a co do dalszej drogi decyzje miały zapaść później. Etapy, które nastąpiły, były zaiste nieoczekiwane. Zewnętrznie droga doprowadziła do tego, że pielgrzym “osiadł” w końcu na długie lata w Rzymie jako założyciel i pierwszy przełożony generalny nowego zakonu. To wszystko było “tylko” konsekwencją głębszego rozwoju, który dokonał się we wnętrzu Ignacego. W jaki sposób?
Początkowe doświadczenie było niepozorne, wiązało się z odczuciami, które najwyżej pośrednio wskazywały swoje Boże pochodzenie. Większe znaczenie miał sam wybór, odmieniający wcześniejsze życie. Liczył się radykalizm, gotowość do pójścia na całego. Później Ignacy przyznawał, że przyjął postawę skrajną, zbyt jednostronnie skupioną na zewnętrznych umartwieniach. Wspominając owe czasy nazywał siebie “duszą ślepą jeszcze, chociaż ożywioną wielkimi pragnieniami służenia Bogu na wszelki sposób wedle tego, co już znała i uważała za dobre” (OP 14). Szedł zatem na całego, ale jego całościowa wizja była jeszcze… ciasna. Wydawało mu się, że zadowoli Boga surowością i pokutą większą niż u znanych świętych, których próbował pod tym względem przewyższyć. Istotne było jednak nastawienie na całość. Dzięki niemu i dzięki Bogu, który w tym wyborze się krył, wizja mogła się otwierać na więcej. I faktycznie tak się stało.
Po latach, kiedy Ignacy uznawał przejawy swego radykalizmu za dziecinne, zauważył jednocześnie: “W tym czasie Bóg obchodził się z nim podobnie jak nauczyciel w szkole z dzieckiem” (OP 27). Temu bezpośredniemu prowadzeniu przez Boga przypisał największą łaskę swego życia – iluminację w Manrezie nad rzeką Cardoner, o której wspominał, że gdy tam “siedział, zaczęły się otwierać oczy jego umysłu. Nie znaczy to, że oglądał jakąś wizję, ale że zrozumiał i poznał wiele rzeczy tak duchowych, jak i odnoszących się do wiary i wiedzy. … Stało się to w ten sposób, że w umyśle jego pozostała taka jasność, iż mu się zdawało, że stał się innym człowiekiem, i że posiada inny umysł niż ten, który miał przedtem” (OP 30).
To doświadczenie – autentyczne oświecenie – miało miejsce na początku drogi Ignacego, około roku po dokonaniu pierwszego wyboru. Otrzymane światło pozwoliło mu pojąć, że Bóg nie oczekuje od niego zewnętrznego radykalizmu, jakby postawy hippisa. Nie był potrzebny nowy wybór, ale jakby oczyszczenie dotychczasowego. Odchodząc od skrajności swej wcześniejszej postawy Ignacy zaczyna znowu obcinać paznokcie, strzyc włosy, jeść mięso… Później tak to komentuje: “Zanim człowiek nie odda się całkowicie Bogu, lubi cierpieć i wytrzymywać dolegliwości ciała. Kiedy jednak oddał się już Bogu, traktuje swoje ciało lepiej – już nie jako rzecz, która do niego należy, ale jako własność Boga”, 2
W jednym doświadczeniu oświecenia zawierało się już wszystko, światło na cały dalszy rozwój. A jednak droga dopiero się otwierała, nie była dana czy jasna w całości. Rozmaite jej szczegóły wymagały nowych poszukiwań i nowych decyzji. Samo doświadczenie miało bowiem charakter “bezprzedmiotowy”, nie było wizją określonych “rzeczy”, lecz oznaczało pozaprzedmiotowe spojrzenie na całość. Trudno się dziwić, że Święty nie próbuje nawet sformułować treści tego doświadczenia. Jak bowiem wyrazić całość rzeczywistości jako “przedmiot” poznającego człowieka? Ale w świetle tego całościowego spojrzenia stały się dla niego jasne również poszczególne prawdy wiary, do tego stopnia, że mógł powiedzieć o sobie: “Choćby nie było Pisma Świętego, które nas poucza o tych rzeczach wiary, on byłby zdecydowany umrzeć za nie tylko dlatego, że je widział” (OP 29).
Doświadczenie Manrezy stanowiło dopełnienie wcześniejszej drogi, zarazem otwarcie dalszego rozwoju. Jego źródłem jest działanie Boga, którego można doświadczyć. To działanie przybiera różne postacie, początkowo niepozorne albo zgoła krzyżujące działanie człowieka (jak rany odniesione w Pampelunie). Jednak ucząc się rozpoznawać je i odpowiadać na nie w sposób zdecydowany, na całego, człowiek rozwija się, otwierając na coraz większe i głębsze doświadczenie Bożego działania. Dokonuje się ono nie tylko w rozwijającym się człowieku, ale i przez niego. Wtedy ludzkie działanie staje się obrazem Bożego. Nie wystarcza tu naśladowanie innych, choćby najszczytniejszych wzorów. Istotne jest raczej otwieranie się na osobiste działanie Boga, najgłębiej indywidualne w ludzkiej osobie, by przez swój rozwój mogła się ona stać niepowtarzalnym, jedynym obrazem żywego Boga w świecie. W ten sposób człowiek wypełnia swoje powołanie, dane wraz ze stworzeniem – na obraz Boga.
Wizja rozwoju w “Ćwiczeniach”
Ignacy niechętnie mówił o swoim osobistym rozwoju. Doświadczenie, które w końcu zgodził się opisać, przekazał już wcześniej w innej formie. Napisane przez niego “Ćwiczenia duchowe” 3 są świadectwem osobistego doświadczenia, na które pragnie on otworzyć innych ludzi. Zanim Ignacy udostępnił tekst “Ćwiczeń”, udzielał ich najpierw osobiście wybranym osobom, które były gotowe poddać się jego duchowemu kierownictwu. Na pierwszym miejscu stoi zatem nie tekst “Ćwiczeń”, ale konkretne praktykowanie ich pod kierunkiem doświadczonego mistrza, który wcześniej przez nie przeszedł i dlatego wie, jak prowadzić na tej drodze innych. W tym sensie sam tekst jest przeznaczony bardziej dla prowadzącego aniżeli dla odprawiającego ćwiczenia, gdyż staje się on zrozumiały dopiero dla kogoś, kto już uprzednio doświadczył ich w praktyce. Inaczej tekst rozczarowuje czy odpycha. Można go porównać do zapisu utworu muzycznego, którego piękno staje się uchwytne jedynie w umiejętnym wykonaniu.
Wizja człowieka i jego rozwoju odsłania się w “Ćwiczeniach” stopniowo. Sama ich nazwa jest wymowna. Pojęcie “ćwiczeń” zakłada, że chodzi o powtarzanie pewnych czynności, które mają pomóc człowiekowi w przyswojeniu określonej postawy czy umiejętności. Przysłowie mówi: „Ćwiczenie czyni mistrzem”. 4
Wiedzą o tym dobrze sportowcy i artyści. Mówienie o ćwiczeniach “duchowych” wiąże się z przekonaniem, że również w sferze ducha potrzebne jest “wprawianie się”, stopniowe przyswajanie różnych umiejętności. Skupienie się na wymiarze “duchowym” nie oznacza, jak jeszcze zobaczymy, wyłączenia wymiaru cielesnego, lecz wskazuje hierarchię obu wymiarów. Właśnie duch wyróżnia człowieka pośród innych stworzeń, jest znakiem jego szczególnej bliskości wobec Stwórcy. Dlatego duch (można go nazwać także duszą) wymaga szczególnej uwagi i troski. W tym sensie Ignacy uzasadnia potrzebę ćwiczeń duchowych, określając je jako “przygotowanie i usposobienie duszy po to, żeby się pozbyć nieuporządkowanych przywiązań, a gdy się ich już pozbędziemy, żeby szukać woli Bożej i odnajdywać ją w ułożeniu własnego życia tak, by zbawić duszę” (CD 1).
Te określenia zawierają ocenę wyjściowej sytuacji człowieka, jednocześnie zaś ukazują drogę wyjścia z niej i dalszego rozwoju. Ignacy zgodnie z chrześcijańską tradycją, ale też pouczony własnym doświadczeniem wie, że ludzka wolność – największy dar Stwórcy – od początku ulega pokusie poddania się innym mocom, oddalającym od Boga. W tym miejscu Ignacy nie mówi jeszcze o grzechu, ale pośrednio wskazuje na niego jako zniewolenie, w które człowiek sam się wdaje, “przywiązując się” do stworzeń. Ignacy wspomina zatem o “nieuporządkowanych przywiązaniach”, od których należy się uwolnić. Nie chodzi o absolutną wolność, pozbawioną wszelkich więzów, ale istotne jest uporządkowanie ich, “uładzenie” w wolności, która będzie potrafiła należycie z nich korzystać. Na tym fundamencie, porządkującym aktualną sytuację człowieka, może się dopełnić reszta: odzyskana wolność otwiera się na wolę Bożą, odnajdując ją “w ułożeniu”, w dalszym rozwoju własnego życia.
“Ćwiczenia” pokazują dokładniej przebieg opisanego tu skrótowo procesu. Są one podzielone na 4 tygodnie, z których każdy skupia się na określonym etapie drogi. Jednak Ignacy zaczyna od przedstawienia całościowej wizji, zwanej “Pryncypium 5 i fundamentem”. Ukazuje ona w największym skrócie powołanie człowieka: “Człowiek został stworzony, aby Boga, naszego Pana, wielbił, okazywał Mu cześć i służył Mu – i dzięki temu zbawił duszę swoją. Inne rzeczy na powierzchni ziemi stworzone zostały dla człowieka i po to, by mu służyć pomocą w zmierzaniu do celu, dla którego został stworzony. Wynika z tego, że człowiek powinien ich w takim stopniu używać, w jakim go wspomagają (w zmierzaniu) do jego celu, a w takim stopniu powinien się ich pozbywać, w jakim mu (w dążeniu) do celu przeszkadzają” (CD 23).
Tak już jest, że najtrudniej pojąć to, co najprostsze. Dlatego prosta wizja Ignacego może budzić opory. Spróbujmy pojąć jej sens od dwóch stron. Ukazuje ona wielkość, niezwykłą godność człowieka – z jednej strony w relacji do Boga, z drugiej strony na tle całego stworzenia. Człowiek jest jedynym stworzeniem, które ma bezpośrednią relację do Boga, do tego stopnia, że kiedy staje przed Nim jakby twarzą w twarz, wtedy reszta może być określona jako “inne rzeczy”. Nie oznacza to deprecjonowania stworzeń, bo przecież one mają pomagać człowiekowi w drodze do Boga. Jednak ostatecznie najważniejsza jest osoba ludzka, obdarowana przez Boga Jego własnym życiem i powołana do bezpośredniej jedności z Bogiem. Odsłania się to w doświadczeniu mistycznym, które trudno jest wysłowić. Mistycy mówią o “najwyższym” punkcie czy o “najgłębszym” dnie w człowieku, do którego nie ma dostępu żadne stworzenie poza samym Stwórcą. Wobec tego osobowego rdzenia w człowieku “inne rzeczy” to nie tylko elementy świata zewnętrznego – inne przedmioty czy inni ludzie, ale również wszystko, co w samym człowieku i jego wnętrzu różni się od osobowego centrum, do którego bezpośredni dostęp ma jeden tylko Bóg.
Prosta wizja człowieka wobec Stwórcy oraz innych stworzeń zakłada zatem u Ignacego wymiar mistyczny, związany z bezpośredniością Bosko-ludzkiej relacji. Samo doświadczenie może przybierać różne formy, jak Święty przekonał się o tym w swoim życiu. Jednak istotne było uznanie przezeń, że Bóg osobiście go prowadzi. To samo przekonanie wyraża Ignacy w “Ćwiczeniach” wobec tych, którzy przez nie próbują znaleźć swoją osobistą drogę życia. Święty przestrzega rekolekcjonistów, udzielających „Ćwiczeń”, by nie próbowali ingerować w proces, który dokonuje się w rekolektancie. Choć bowiem w innych sytuacjach mogą być celowe zachęty do określonego wyboru drogi życia, jednak podczas odprawiania „Ćwiczeń” trzeba pamiętać, że “bardziej odpowiada i jest dużo lepsze poszukiwanie woli Bożej, którą sam Stwórca i Pan przekazuje swojej pobożnej duszy, ogarniając ją swoją miłością i chwałą i usposabiając ją do wybrania drogi, na której będzie Mu mogła lepiej służyć w przyszłości”. Dlatego dający rekolekcje “niech dozwoli, by Stwórca bezpośrednio działał ze stworzeniem, a stworzenie ze swoim Stwórcą i Panem” (CD 15).
Wizja z początku “Ćwiczeń” znajduje dopełnienie na ich końcu w wizji Boga, obecnego i działającego w swoim stworzeniu. Jednak pojmie to jedynie człowiek, który wcześniej przeszedł drogę 4 tygodni. Jest to droga “porządkowania” czy “ładzenia” życia. W pierwszym tygodniu człowiek zostaje skonfrontowany ze swoją grzesznością, zniewoleniem przez “nieuporządkowane przywiązania”. Choć przeważają tu rozważania o grzechu i różnych przejawach złego, trzeba pamiętać, że już wcześniej zostało ukazane dobre, pozytywne tło fundamentalnego powołania człowieka. Jedynie w tej perspektywie zasadniczego, istotnego ukierunkowania na dobro – w Stwórcy i stworzeniu – można przyjąć zło, w sobie i w innych, bez ulegania skrajnościom: czy to manichejskiego demonizowania złego, czy naiwnego bagatelizowania go. Zatem pośród rozważań o grzechu w I tygodniu powraca odniesienie do Stwórcy i do stworzenia, prowadzące do okrzyku “pełnego zdumienia i wstrząsu, że wszystkie stworzenia pozwoliły mi żyć i podtrzymywały mnie przy życiu” (CD 59n). Wcześniej istotne było spotkanie grzesznika z Ukrzyżowanym, z którym należało “rozmawiać o tym, że chociaż był Stwórcą, stał się człowiekiem” (CD 53). Owocem wszystkich ćwiczeń I tygodnia ma być uwolnienie się od grzechu przynajmniej na tyle, by odtąd można było żyć “w porządku”, czyli z wyraźną świadomością, że najważniejszy jest Bóg a wszystko inne winno być Mu podporządkowane i do Niego prowadzić.
Teraz dopiero może się zacząć dalsza droga. Kolejny, drugi tydzień jest dla Ignacego czasem “wyboru”, decyzji, dzięki której człowiek odprawiający „Ćwiczenia” ma uporządkować swoje życie zgodnie z wolą Bożą. Wybór ma być wolny, nie tylko od zewnętrznych uwarunkowań, ale przede wszystkim wewnętrznie. Dlatego wcześniej należało się uwolnić od przywiązań, które utrudniały decyzję przez swój “nieporządek”. Ogólna zasada wyboru jest prosta i wynika ze wspomnianego Fundamentu: “Na uwadze mieć powinniśmy tylko cel, dla którego jesteśmy stworzeni, to znaczy chwałę Boga, naszego Pana i zbawienie własnej duszy. Tak więc cokolwiek wybiorę, musi mi to pomagać do (osiągnięcia) celu, dla którego zostałem stworzony, nie podporządkowując celu środkom, lecz środki celowi” (CD 169). Jednak ta prosta zasada nie wystarcza. Jest bowiem wiele dóbr, dobrych możliwości, które teoretycznie można by wybrać. A praktycznie? Trzeba wybierać pomiędzy różnymi dobrami, zatem ważne jest pytanie, które z nich – dla innych może odpowiednie – nie są jednak dla mnie, bo moja droga do Boga nie ma być kopią innych, ale daje się odkryć i zrealizować jedynie w osobistym, indywidualnym poszukiwaniu.
Wybór, o który chodzi w “Ćwiczeniach”, dotyczy istotnych spraw, decydujących o przyszłości człowieka. Może się wiązać z wyborem zawodu, stylu życia (w małżeństwie czy np. w zakonie). Należy uwzględnić oczywiście różne racje za i przeciw, kierując się rozsądkiem. Ale w sprawach najistotniejszych może to nie wystarczać. Ignacy zakłada, że najbardziej osobiste decyzje wymagają równie osobistej relacji do Boga. Dlatego uczy zważania na wewnętrzne poruszenia, odczucia, i rozróżniania w nich tego, co jest działaniem Bożym, co zaś pochodzi od złego… Mówi o tym wiele w swoich słynnych “Regułach o rozeznaniu duchów”, dołączonych do tekstu “Ćwiczeń”. Rozróżnia tu między bezpośrednim działaniem Boga a pochodzącymi od Niego poruszeniami, które dokonują się za pośrednictwem stworzenia. To bezpośrednie działanie ma charakter dość wyjątkowy, oznacza taką jasność wewnętrzną, że wybór jest dany jakby z góry a ludzka wolność odpowiada po prostu woli Boga (CD 175.330). Jednak także w innych sytuacjach, gdy dokonuje się to w sposób mniej jednoznaczny, wymagający czasu i oceny różnych poruszeń, istotne jest otwieranie się na samego Boga, bezpośrednio na Niego, wtedy bowiem można właściwie ocenić inne działania we własnym wnętrzu.
W tym miejscu dochodzimy do punktu, w którym opisana przez Ignacego droga odsłania swój wymiar chrześcijański, czyli związany z tajemnicą Chrystusa. Dotąd wizja miała charakter ogólny, jakby uniwersalnie religijny, mówiąc o bezpośredniości między Bogiem a człowiekiem w sposób otwarty na wspólne doświadczenie wszelkiej mistyki, także niechrześcijańskiej. Ale może się nasunąć pytanie, skąd w ogóle pochodzi możliwość opisanej bezpośredniości, a także, jak się ona realizuje bez “zmieszania” Boga z człowiekiem. Odpowiedzi udziela chrześcijańska prawda o Jezusie Chrystusie, w którym bóstwo i człowieczeństwo osiągnęły taką bezpośredniość i jedność, że nie wolno ich ani rozdzielać, ani mieszać. 6
Zatem już w owej pierwotnej, fundamentalnej wizji, według której człowiek u “szczytu duszy” staje w bezpośredniej relacji do Boga, kryje się Chrystus jako “szczyt” tej relacji. Jednak Ignacy poświęca Mu więcej uwagi dopiero w II tygodniu, w związku z wyborem. Tutaj bowiem trzeba uzasadnić dwojaką naturę wyboru, który decyduje o realizacji osobistego powołania człowieka. Z jednej strony jest to wybór samego Boga jako najwyższego dobra, z drugiej zaś strony wybór dotyczy konkretnego, poszczególnego dobra. Najpełniejszym obrazem i wcieleniem tej dwojakiej natury jest Jezus, Bóg-Człowiek, nieskończone Dobro wcielone w ograniczonej, ludzkiej postaci. Dlatego drogą, na której może się dokonać konkretny, indywidualny wybór, jest fundamentalny wybór osoby Jezusa jako Drogi, otwierającej człowieka na Boga.
Tak oto dalsza droga “Ćwiczeń” skupia się na osobie Jezusa, by – w ciągłym otwieraniu się na tajemnicę Boga-Człowieka – pojedynczy człowiek mógł odkryć swoją indywidualną drogę do Boga i stać się Jego niepowtarzalnym obrazem, jedynym w swoim rodzaju. Wybór ma się dokonać w II tygodniu, natomiast następne tygodnie mają go pogłębić i utrwalić. Przez cały czas osoba Chrystusa stanowi tło rozważań i stały punkt odniesienia. W ćwiczeniach II tygodnia Ignacy proponuje najpierw całościowe spojrzenie na tajemnicę Jezusa – jako Króla, przeciwstawionego królom ziemskim i panowaniu złych mocy, dalej jako wcielonego Syna Bożego. Resztę tygodnia wypełniają rozważania o ziemskim życiu Chrystusa na podstawie wybranych scen ewangelicznych aż do wydarzeń Niedzieli Palmowej (CD 161). Z kolei trzeci tydzień skupia się na wydarzeniach związanych z męką i śmiercią Jezusa na krzyżu, czwarty zaś – na tajemnicy Zmartwychwstania i tym wszystkim, co wiąże się z aktualnością tej prawdy i trwałą obecnością Chrystusa w posłanym od Ojca Duchu Świętym.
Ostatnim elementem drogi „Ćwiczeń” jest znowu całościowa wizja, która – jak wspomnieliśmy – dopełnia wyjściową wizję z Fundamentu. Końcowa wizja wchodzi w skład „Kontemplacji dla zyskania miłości” (CD 230nn). Należy tutaj kontemplować, patrzeć, “jak Bóg przebywa w stworzeniach” (235), a dalej, jak się “dla mnie trudzi i działa we wszystkich rzeczach stworzonych na powierzchni ziemi, czyli że się zachowuje tak, jakby pracował” (236). Wprawdzie w całej tej wizji nie pojawia się Chrystus, jednak można ją scharakteryzować jako spojrzenie na stworzenie w jedności z Jezusem Chrystusem, i to w dwojakim sensie. Po pierwsze, jest to spojrzenie samego Jezusa na stworzenie. Uderzające słowa “Kontemplacji”, według których Bóg “postępuje tak, jak ktoś pracujący”, są bowiem echem słów Jezusa z Ewangelii: “Ojciec mój pracuje aż do tej chwili”. 7 Po drugie, takie spojrzenie staje się możliwe także dla wszystkich, którzy wzrastają w jedności z Chrystusem. Do tego prowadzi przemiana, dokonująca się w człowieku dzięki „Ćwiczeniom”. Nie chodzi o zewnętrzne naśladowanie Jezusa w Jego stylu życia. Istotna jest wewnętrzna wolność, analogiczna jak u Niego, oparta na bezpośredniej relacji do Ojca, wolna wobec stworzenia, gdyż całkowicie poddana samemu Stwórcy.
Owocem rozwoju, zapoczątkowanego przez „Ćwiczenia”, jest zatem człowiek wolny. Wolność w relacji do stworzenia przejawia się nie w odrzucaniu go, lecz w miłowaniu. Jednak miłość wymaga oczyszczenia, otwarcia się na miłość pochodzącą od Boga. Dopiero wtedy człowiek uczy się miłości, która go nie zniewala, nie uzależnia od stworzenia, lecz uczy znajdować w nim dar Stwórcy, miłować wszystko w Bogu, Jego miłością.
Praktyka ćwiczeń
Końcowa wizja jest niewątpliwie piękna. Czy jednak daje się ona wcielić? Ignacy pokazuje w „Ćwiczeniach” drogę, która do tego prowadzi. Spośród jego wskazówek wspomnijmy te najważniejsze, zauważając, że ignacjańskie ćwiczenia to nie tylko pojedyncze praktyki, ale pewna całość. Chodzi o całościowy proces, w którym poszczególne ćwiczenia mają różną funkcję, nawzajem się dopełniając. Dlatego Ignacemu zależało na tym, aby odprawiać „Ćwiczenia” w specjalnym, wyodrębnionym czasie, który pozwala głębiej w nie wejść. On sam udzielał ich przez okres 40 dni, dzieląc je na 4 tygodnie o zmiennej liczbie dni, w zależności od indywidualnego przebiegu procesu przemiany. Obecnie przyjęła się wśród jezuitów praktyka poświęcania na całość 30 dni. W tej formie każdy jezuita odprawia je dwa razy w życiu, na początku drogi zakonnej, a następnie po kilkunastu latach, przed ostatecznym wcieleniem do zakonu. Co roku natomiast każdy poświęca na nie 8 dni, kiedy jakby w skrócie przechodzi się przez całość, by odnowić w sobie i pogłębić owoce przemiany.
Osoby, które już wielokrotnie “przećwiczyły” ten proces, mogą wprowadzać do niego innych. Udzielanie „Ćwiczeń” jest istotną formą jezuickiego świadectwa i pomocy dla tych, którzy szukają całościowej przemiany. Obecnie również w Polsce istnieje kilka domów rekolekcyjnych (Czechowice-Dziedzice, Częstochowa, Gdynia, Kalisz, Stara Wieś, Zakopane), gdzie można się włączyć w „Ćwiczenia”. Zajęcia odbywają się w większych grupach, jednak w istocie mają one charakter indywidualny. Każdy uczestnik przeżywa ćwiczenia w kontekście swego osobistego życia, spotykając się indywidualnie z jedną z osób prowadzących całość. Rola duchowego kierownika jest bardzo dyskretna – jako towarzyszenie w drodze, po której prowadzi człowieka sam Bóg. Dzięki swemu doświadczeniu kierownik, a właściwie towarzysz–asystent, może ostrzegać odprawiającego „Ćwiczenia” przed złudzeniami czy zachęcać do wytrwania w trudnościach. Ale nie powinien on ingerować w sam proces oczyszczenia i dojrzewania do wyboru, gdyż u każdego przebiega to inaczej. Ćwiczenia trwają na ogół 8 dni. Zaczyna się upowszechniać praktyka, by każdy z 4 tygodni „Ćwiczeń” odprawiać w oddzielnym czasie, np. co roku po 8 dni. Dzięki temu proces przemiany może się dokonać spokojniej, głębiej przenikając do codziennego życia.
Tyle co do całości. Natomiast co do poszczególnych ćwiczeń: w większości wiążą się one z modlitwą. Ignacy proponuje wielką różnorodność form, by każdy mógł znaleźć tę, która najbardziej odpowiada jego potrzebom na aktualnym etapie rozwoju. Najbardziej znaną formą, często uważaną za “typowo” ignacjańską, jest rozważanie. Sam Ignacy mówi o “medytacji”, której nie ogranicza jednak do roztrząsania określonych treści czy myśli. Łączy ją raczej z kontemplacją, czyli wpatrywaniem się – najczęściej w osobę Jezusa według obrazów i słów przekazanych w Ewangelii. Przede wszystkim zależy Ignacemu na tym, by modlitwa była otwarciem się całego człowieka na Bożą rzeczywistość. Dlatego zwraca uwagę na postawę ciała, które także należy włączyć do modlitwy, by nie przeszkadzało, ale pomagało duchowi w jego ćwiczeniach. Dokładniej wylicza inne elementy duchowo-zmysłowej natury ludzkiej, które mają swoje miejsce w modlitwie: pamięć, rozum, wolę i wszystkie zmysły – wzroku w połączeniu z wyobraźnią, słuchu, węchu, smaku i dotyku. Sens tego wyliczenia sprowadza się do wskazania, że medytacja ma być procesem obejmującym całego człowieka. Uderza to, że wśród rodzajów modlitwy, które Ignacy zaleca ćwiczyć, są także formy bardzo proste – jak modlitwa skupiona na jednym słowie czy na oddechu. Dzisiaj formy te kojarzą się z praktykami religii Wschodu, tymczasem „Ćwiczenia” ignacjańskie świadczą o tym, że należą one do bardzo dawnej, czasami zapomnianej tradycji chrześcijańskiej.
Nie przypadkiem „Ćwiczenia” kończą się “Kontemplacją dla zyskania miłości”. Ta końcowa modlitwa jest zarazem uwieńczeniem, ukazaniem celu, do którego wszystkie modlitewne ćwiczenia winny prowadzić. Chodzi o drogę modlitwy obejmującej całego człowieka, we wszystkich wymiarach ducha-duszy i ciała. Właśnie ta całościowa postawa jest istotna, gdyż ona charakteryzuje miłość. Ukazuje to również Jezus w Ewangelii, gdy w odpowiedzi na pytanie o “pierwsze ze wszystkich przykazań” przypomina za Starym Testamentem: “Pierwsze jest: ‘Słuchaj, Izraelu, Pan Bóg nasz jest jeden. Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą’”. Bo tylko człowiek, który w całości odpowie, otworzy się w obliczu Bożej miłości, będzie zdolny do spełnienia drugiego wskazania: “Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego”. Dlatego Jezus dodaje: “Nie ma innego przykazania większego od tych” (Mk 12,29-31).
Tak, miłość jest najważniejsza. Wszyscy o tym mówią, a jednak – a może dlatego – ludziom brakuje miłości. W swoich „Ćwiczeniach” Ignacy nie mówi wiele o miłości, ale pokazuje drogę, która do niej prowadzi. Jest to droga oczyszczenia miłości od tego, co człowieka zniewala, by pełniej, w końcu całym sobą, mógł się otworzyć na miłość pochodzącą od Boga. Ignacy pokazuje ponadto, że droga prowadzi przez ćwiczenie się w modlitwie – prostej, całościowej, takiej, jaką dzisiaj określa się mianem medytacji. Jednak również wokół medytacji istnieje wiele nieporozumień. Warto przytoczyć znamienne świadectwo pewnego mistrza hinduizmu – Gopi Kriszny. Podczas spotkania z młodymi Niemcami tak odpowiedział na jedno z pytań dotyczących medytacji: “Im bardziej słucham Europejczyków mówiących o medytacji, tym bardziej czuję, że właściwie powinienem im odradzać jej uprawianie. Oni przecież nie rozumieją zupełnie, o co chodzi. Proszę poczytać w swoich świętych pismach, a znajdziecie to samo, co w naszych: Winieneś miłować twego bliźniego; winieneś miłować Boga; winieneś miłować twego bliźniego w Bogu. Wszystko inne jest zbyteczne. Nigdzie nie jest napisane: Winieneś medytować. Jeśli jednak chcesz miłować Boga i twego bliźniego, i odkryjesz wielką prawdę, że medytacja może tobie w tym pomóc, może się stać na tej drodze decydującą pomocą, wtedy winieneś medytować; jeśli zaś tego nie odkryjesz, winieneś ją zostawić w spokoju”, 8 Ćwiczenia, które proponuje Ignacy Loyola, pomagają nie tylko w zrozumieniu, ale i zrealizowaniu tej prawdy. Wskazują drogę modlitwy, która otwiera na prawdziwą miłość. Nie jest ona łatwa, bo w naszym konkretnym świecie, obciążonym złem i grzechem, miłość łączy się z ofiarą. Dlatego rozwój człowieka nie jest wyłącznie harmonijnym, przyjemnym procesem, wolnym od cierpienia. Jest raczej rodzeniem się, które w naszej rzeczywistości wiąże się z bólem, ze śmiertelnym zagrożeniem. Wiele musi w nas obumrzeć, oczyścić się, aby dobra, Boża rzeczywistość objawiła się w nas jeszcze pełniej. To wszystko może zniechęcić, skłonić do zwrócenia się w stronę łatwiejszych rozwiązań, które łudzą samymi przyjemnościami. Jednak owe pozorne ułatwienia nie rozwiązują trudności, tylko je zasłaniają, czyli w ukryciu – powiększają. Dlatego główną radą, jaką Ignacy daje w swoich „Ćwiczeniach”, jest wskazanie na Jezusa, na Boga-Człowieka. On objawił miłość, która nie cofa się nawet w obliczu zła, lecz wszystko znosi. Jednocząc się z Nim na drodze modlitwy, zdołamy także wszystko znieść – trudności, zniechęcenie, wszystkie przejawy zła, które ciągle usiłują nas odwodzić od miłości.
Ignacy zakładał, że można Boga doświadczyć, i to w „Ćwiczeniach”, ale jednocześnie uczył rozeznania różnych poruszeń, by nie mieszać tego, co pochodzi od Niego, z innymi, podejrzanymi wpływami. To rozeznanie jest potrzebne również na drodze modlitwy – medytacji w najgłębszym, całościowym sensie. Owszem, prowadzi ona do głębszego doświadczenia Boga. Jednak znakiem Jego bliskości nie muszą być wcale przyjemne przeżycia, zwłaszcza wtedy, gdy się ich szuka, przywiązując do nich taką wagę, jak gdyby one były najważniejsze. Samo to przywiązanie świadczy o “nieuporządkowaniu”, w którym powtarza się ciągle to samo: miłość do stworzonej rzeczywistości zaczyna przesłaniać miłość samego Stwórcy. Nawet w procesie wyboru liczą się nie tyle przeżycia, które mogą go potwierdzić, ile raczej trwanie w podstawowym wyborze Jezusa Chrystusa. Dlatego jedyną bezpieczną drogą, by otworzyć się na autentyczne doświadczenie Boga dzięki modlitwie, nie jest szukanie przeżyć, ale skupienie się na jednym – na Jezusie, w którym bezpośredniość między Bogiem a człowiekiem objawiła się najpełniej.
Oto całość ignacjańskiej wizji rozwoju człowieka. Jej fundamentem jest Jezus i wcielona w Nim miłość Boga. Rozwój oznacza oczyszczanie się miłości. Trzeba się w tym ćwiczyć, przede wszystkim przez modlitwę. Także modlitwa się rozwija. Może przybierać różne formy, jednak ostatecznie winna zmierzać do coraz większej prostoty, całościowego otwierania się w kierunku Jednego, który jest miłością. Ponieważ najpełniej objawiło się to w Jezusie, Bogu-Człowieku, zatem On staje się drogą – dla wszystkich. Dla wielu Jego krzyż jest ciągle znakiem sprzeciwu. Trudno to zmienić, bo w istocie – Jego śmierć na krzyżu świadczy o ludzkim sprzeciwie, zaślepieniu, potępiającym Niewinnego. Jednak oczami wiary można dojrzeć więcej – nie tylko krzyż, ale Ukrzyżowanego, który aż do końca miłował, nikogo nie potępiając, włącznie z krzyżującymi Go ludźmi. W Nim objawia się nowe oblicze miłości. Łatwo jest miłować dobre stworzenie i przyjąć w nim miłość Stwórcy. Trudniej dostrzec Jego miłość tam, gdzie szerzy się grzech i zło. Jezus pokazał, że taka miłość jest realnie możliwa. Ona wszystko znosi, i dlatego pozwala człowiekowi się rozwijać – w modlitwie, a dzięki niej w całym życiu.
1 Św. Ignacy Loyola, Opowieść pielgrzyma, nr 8, w: tenże, Pisma Wybrane. Komentarze, opr. M. Bednarz SJ, WAM Kraków 1968, t. I, s. 172-265 (= PW I,172-265). Dalej cytaty z „Opowieści” oznaczamy skrótem: OP z dodaniem numeru fragmentu.
2 Por. H. Rahner, Ignatius…, s. 228n
3 Przyłączam się do wzrastającej tendencji, by mówić raczej o ćwiczeniach „duchowych” aniżeli „duchownych”. Odchodzę pod tym (nie tylko!) względem od ostatnich przekładów polskich, z których „wybiórczo” korzystam: Św. Ignacy Loyola, Ćwiczenia duchowne, przeł. J. Ożóg SJ, WAM Kraków 1996; tenże, Pisma Wybrane. Komentarze, przeł. i opr. M. Bednarz SJ, WAM Kraków 1968, tom II, s. 97-181 (= PW II,97-181). Cytaty zaznaczam skrótem: CD z dodaniem numeru fragmentu.
4 W języku niemieckim, gdzie przysłowie jest zakorzenione, brzmi to: Übung macht den Meister.
5 W tym spolszczeniu, które preferuję, zawierają się – podobnie jak w oryginalnym, łacińskim principium – dwa znaczenia: początku i zasady. Polskie tłumaczenia, wspomniane wyżej, „wybierają” drugie znaczenie.
6 Więcej w rozdziale: Ignacjańska wizja stworzenia.
7 J 5,17. Tłumaczę dosłownie, w odróżnieniu od przekładu BT, gdzie zamiast „pracuje” jest ogólne: „działa”. Więcej o tym w rozdziale: Ignacjańska wizja stworzenia.
8 Cyt. za: C.F. von Weizsäcker, Der Garten des Menschlichen. Beiträge zur geschichtlichen Anthropologie , München 1977, s. 549; por. moją książeczkę: Prosta praktyka medytacji , Wyd. „m” Kraków 1992, s. 11n.
Tekst ten jest fragmentem książki Jacka Bolewskiego SJ “Zająć się ogniem. Odkrywanie duchowości ignacjańskiej”, opublikowanej w wydawnictwie WAM w 2001 roku.