Związki partnerskie

Szczerze mówiąc męczy mnie ta cała histeria. Jednak jakość argumentów, jakie w tej sprawie czytam, przyprawia mnie o szczękościsk, toteż nie mogę nie napisać tej notki.

Właściwie jedyną mądrą wypowiedź w całej tej sprawie przeczytałem jest tutaj: Liberte w dodatku… nie zgadzam się z nią. Ale, po kolei.

Nie rozumiem, dlaczego nigdzie nie zostało to wprost wytłumaczone. Albo wszyscy posługują się jakimś gigantycznym skrótem myślowym, albo nikt tak naprawdę nie wie, o co chodzi. Otóż związki partnerskie w żaden sposób nie zagrażają przecież już istniejącym małżeństwom. Ani, tak naprawdę, tym wierzącym ludziom, dla których ślub kościelny jest najważniejszy (z takich, czy innych powodów). One grożą może faktycznie tym, że w przyszłości więcej młodych ludzi będzie wolało zaangażować się połowicznie i na próbę. Już teraz niektóre młode pary tak robią, mieszkając ze sobą przed, lub w ogóle bez ślubu. Owszem, gdyby takie rozwiązanie dla nich wprowadzić, część może poszłaby te pół kroku do przodu zamiast zrobić cały. Trudno powiedzieć, ile statystycznie by to wypadło. Ale takie zagrożenie rzeczywiście istnieje, bez względu na to, jak naukowo i prawniczo będziemy analizować naszą konstytucję.

Nie jest to wprawdzie jedyny powód, dla którego osobiście jestem przeciwny związkom partnerskim dla par heteroseksualnych, ale ten argument do mnie trafia. Poza tym, uważam, że instytucja związków partnerskich jest zwyczajnie redundancyjna wobec małżenstwa. Zupełnie inaczej sprawa wygląda wobec związków partnerskich dla par homoseksualnych i tutaj właśnie ilość wypowiadanych bzdur doprowadza mnie do rozpaczy.

Przede wszystkim, homoseksualizm nie jest zaraźliwy. Nie istnieje coś takiego, jak "propaganda homoseksualna" bo nikt nie jest w stanie zmienić swojej orientacji seksualnej. Zresztą ani w jedną, ani w drugą stronę. Nie jest to również żadna "moda" bo homoseksualizm jest równie stary jak ludzkość, a być może nawet starszy, jeśli uświadomić sobie, że najpierw Pan Bóg stworzył zwierzęta. Wśród populacji ludzkiej, jak kiedyś pisałem, jest to odsetek ok. 5-7% i jak nie zmieniło się to przez ostatnie 2 miliony lat, tak nie ma powodu nagle zmieniać się teraz.

Ktoś wypowiedział się, że "homoseksualizm nie może być genetyczny, ponieważ dwoje heteroseksualnych ludzi nie mogłoby spłodzić homoseksualisty." Ten ktoś nie ma pojęcia o czym mówi. Gdyby tak było, to nie istniałby na ten przykład zespół Downa, czy choćby hemofilia. Genetyczny nie równa się dziedziczny – to zupełnie różne pojęcia. Zresztą nie znamy tak naprawdę genezy homoseksualizmu. Wiemy, że ludzie rodzą się z określonymi skłonnościami i tyle. Wprawdzie czytałem kiedyś, że naukowcy odkryli gen odpowiedzialny za zachowania homoseksualne u myszy, ale od tego droga do poznania dokładnego źródła tego zjawiska jest jeszcze daleka.

"Jeśli dopuścimy małżeństwa homoseksualne, to kobiety nie będą mieć partnerów i przestaną rodzić dzieci." Nie będę się bawił w semantykę analizując różnice pomiędzy związkiem a małżeństwem. Ale… litości! Po pierwsze, homoseksualizm występuje zarówno u kobiet jak i u mężczyzn, zatem przypuszczenie, że nagle ktoś zostanie "bez pary" jest śmieszne. Po drugie, żadna regulacja prawna ani też jej brak nie sprawi, że ktoś o skłonnościach homoseksualnych nagle założy rodzinę i spłodzi potomstwo. Owszem, tak się zdarza jeszcze i dzisiaj pod presją otoczenia, ale tę presję właśnie należałoby przemyśleć bo nie są to szczęśliwe, ani zdrowe rodziny.

"Homoseksualizm jest grzechem przeciwko prawu naturalnemu." Też nie będę się bawił w teologa i analizował Pisma Św. pod kątem homoseksualizmu bo takich opracowań i to naukowych można znaleźć wiele. Chciałbym tylko przypomnieć, że jeszcze w latach 60-tych ubiegłego wieku m. in. Kościół Katolicki używał tego argumentu przeciwko małżeństwom międzyrasowym.

Nie rozumiem też, dlaczego w to wszystko zaplątany został transseksualizm, który jest zupełnie odmiennym zjawiskiem. Chyba przez skandaliczne wypowiedzi pewnej pani poseł… Cóż, to jeszcze jedna wielka bzdura. Transseksualiści są zapewne w takim samym stopniu zainteresowani związkami partnerskimi, jak cała reszta społeczeństwa. Może poza tym, że bywają na ogół bardziej wrażliwi na ludzkie losy. Ale wybór ślub czy związek podejmować będą tak samo jak inni i wśród nich też bywają osobniki homoseksualne, pewnie w podobnym odsetku, co gdzie indziej. Ale o tym może innym razem.

Reasumując: nie widzę powodu, dla którego potrzebne byłyby związki "na pół kociej łapy" dla par heteroseksualnych, natomiast w przypadku homoseksualistów, nikomu ani niczemu takie rozwiązanie nie zagraża, może natomiast dać wiele radości wielu ludziom.

Czytałem jakiś czas temu wywiad z panem Cejrowskim, który na pytanie dziennikarza odpowiedział, że inny i wyobcowany to on się czuje w Polsce i w ogóle w Europie. Tzw "prymitywni tubylcy" na inność reagują przyjaznym zainteresowaniem i akceptacją, tzw "cywilizowani ludzie" na ogół strachem i obrzydzeniem.

Na koniec dodam tylko oczywistą uwagę: jeśli Cię, mój miły czytelniku, brzydzi homoseksualizm, to go nie uprawiaj. Nie ma takiego wymogu. I to by było na tyle.

 

13 Comments

  1. Jadzia

    bardzo dobry tekst

    Bardzo dobry tekst trafiający w sedno sprawy.I zupełnie nie rozumiem o co ta cała obecna awantura. Chyba naprawdę chodzi by był temat zastępczy – skończyła się sprawa Madzi – trzeba społeczeństwo czyms zajać wiec niech będzie sprawa p. Grodzkiej – już zreszta wyciągnieto gorsze sprawy jej współpracę wcześniejsza z komuna ( a raczej "jego")  – wiec niech bedzie nawet sprawa z kim sypia p. Pawłowicz i co wykłada. I kto z kim sypia gdzie i w jaki sposób. Byle tylko odciągnac pospólstwo od np nagród dla NFZ, Sejmu czy Senatu, walących się stadionów czy niedokończonych dróg.A społeczeństwo jest na tyle głupie, ze daje się w to wciągnąć. 

     
    Odpowiedz
  2. wykeljol

    rózne mądrości

    Tekst rzeczywiscie świetny, zwarty, rzeczowy, trafia w sedno. Ale też nie jest do końca tak, Jadziu,że problem ma TYLKO wymiar ploty czy sensacji angazującej pospólstwo. POniewaz jednak ten wymiar dominuje, nigdy się nie angazowałam w tędyskusję. Tu jednak, gdy rozmawiamy  BARDZO SPOKOJNIE, mozna zastanowic się nad kierunkiem zmian kulturowych, jakie mogą wynikać z tak istotnego działania, jak zmiana PRAWNEGO obrazu struktury rodziny-z całym szacunkiem dla partnerstwa, miłości, odmienności orientacji seksualnej itd. A za prawnymi ustaleniami  ida głębokie przeobrażenia w sferze etycznej, i zaraz potem w świadomości społeczne,j w praktyce itp. Fundamentalna zmiana obrazu rodziny. Wszystko ewoluuje w kierunku uznania związku dwóch osób jednej płci(zostawiam na razie temat główny, czyli partnerstwo, który wydaje mi się mniej znaczący dla kulturowych zmian, czy nawet pęknieć) za rodzinę, a co za tem idzie,za potencjalnych rodziców.(Czy to przez adopcje, czy przez sztuczne zapłodnienie, w wypadku związku kobiet; znam taką rodzinę w Szwecji, dwie panie wychowuja dwóch chłopczyków 3 l. i 1 r. każda urodziła jednego zapłodniona sztucznie niasieniem tego samego(anonimowego) dawcy). Mam bardzo mieszane uczucia wobec tej(i podobnych) rodzin; niby dzieci mają idealne warunki i są bardzo kochane i znakomicie zaopiekowane, ale zachwiana zostaje biologiczna tożsamość taty i mamy-nie mówiac już o tym , że tu trafiło im sie akurat dwóch chłopców( 🙂 ). Taka rodzina jeśli istnieje poza prawem, bierze wyłącznie na siebie odpowiedzialnosc za złamanie nie tylko kulturowego ale i biologicznego wzorca i na niej ciażą konsekwencje morane i społeczne jakie będzie to miało dla dzieci(uwaga: dzieci z takiego związku oczywiscie nie powinny byc w żadnym razie   prawnie, ani jakkolwiek formalnie napiętnowane, przeciwnie, wymagają one ogromnej pomocy i troski ze strony innych ludzi; niemniej to, co jest dramatem rozegra się w ich świadomosci, w ich uczuciach, w ich wnetrzu w zderzeniu z całością kultury) Natomiast, jeśli prawo to usankcjonuje- to i ja musze to zaakceptować, jako  normę, a w zadnym razie nie uwazam, żeby to była norma. Życzę wszystkiego najlepszego gejom i lesbijkom w ich trwałych(oby) związkach, a przede wszystkim życzę, żeby dzieci w tych związkach wychowane nie ucierpiały zanadto wchodzac w zycie społeczne. NIemniej uważam, że sankcja prawna tej sytuacji tak dalece koroduje dotyczasowe normy społeczno-kulturowe, obecne od początku istnienia kultury ludzkiej(daleko wczesniej, niż pojawiło się chrzescijaństwo, a nawet judaizm) że zagraża  integralnosci taj kultury (szeroko rozumienaj) na głebokim , istotowym i konstruktywnym poziomie. Przy czym-uprzedzając krytykę- sądzę, że walka o prawa kobiet czy o równouprawnienie rasowe, czy o prawa dziecka – to jakosciowo inna walka, niż ta o  równouprawnienie jednopłciowych związków ze związkami dwupłciwymi, dajace im prawo do bycia rodziną i "udawania" rodziców(bo rodzice to zawsze mężczyzna i kobieta) . Jeśli ktoś ma jednoznacznie homoseksualną orientację, to w nia wpisana jest… niestety, bezpłodnośc, czy raczej bez-rodzicielstwo. Z natury. Może to smutne i niezawinione i uwierające -nie przeczę; jednakże wiele jest odmian ludzkich cech, które niosą ze soba w świat niezawiniony smutek, dramat, nieprzystawalnośc. Możan przekuwać to w dobro, a mozna chcieć nagiąć świat społeczny i naturę do swoich potrzeb i pragnień za każda cenę.  Prawne usankcjonowanie naginania natury w tym wzgledzie może wywołac bardzo dramatyczne konsekwencje.

     
    Odpowiedz
  3. modraszek

    czy związki partnerskie zagrażają rodzinie

    Dysksusję należy chyba zacząć od oceny aktualnej sytuacji małżeństw – które jak wiemy już obecnie przeżywają kryzys. Liczba rozwodów jest wysoka, liczba nieślubnych dzieci tak samo a przecież gejowskich związków w Polsce nie mamy. Więc ci co krzyczą o tym, że związki homoseksualne są zamachem na  małżeństwo i rodzinę niech się poważnie zastanowią z czego wynika obecny kryzys rodziny, bo na pewno nie wynika z związków homoseksualnych, których obecnie nie ma.

    Czy związki partnerskie zagrażają rodzinie?

    Myślę że generalnie nie, ale mogą zagrażać przyszłym małżeństwom – a dokładnie rzecz ujmując ich trwałości. Małżeństwo jest sprawą bardzo poważną i dlatego wymusza na małżonkach trwałość ich związku. Nie bez znaczenia jest tu też aspekt religijny. Związki partnerskie mogą ludziom dawać więcej luzu i mogą się łatwiej rozpadać. Tu widze to niebezpieczeństwo. Z perpektywy państwa, opłaca się trzymać ludzi krótko i pilnować, żeby się nie rozwodzili.

    Uważam też, że trzeba docenić to, że osoby homoseksualne dążą do usankcjonowania prawnego swoich związków. To jest dobra droga, która zwiększa stabilność ich związków, dojrzałość, odpowiedzialność. Pamiętajmy że bycie w związku partnerskim to także szereg obowiązków.

    Chciałbym także odnieść się do sprawy posiadania dzieci przez gejów. Są badania socjologiczne, które wskazują, że większość gejów w Polsce nie czuje potrzeby posiadania dzieci. Szkoda, że o tym fakcie wcale się nie wspomina.

     

     

     
    Odpowiedz
  4. Jadzia

    Jolu

    Wszystko pieknie ładnie, zgadzamy sie, ale…skąd Ci sie tam wzięła adopcja i sprawa dzieci? O ile mi wiadomo w projektach NIC na ten temat nie powiedziano,- link przesłałam chyba we wpisie pod blogiem Wojtka. Chodzilo jedynie o sprawy prawne, spadkowe, informacji szpitalnej itd.O adopcji nie było mowy a twierdzenie, że te akty prawne doprowadza do adopcji dzieci przez gejów czy lesbijki jest tylko i wyącznie NADINTERPRETACJĄ. Zreszta przecież lesbijka może sobie zajśc w ciąże i urodzic i obecnie nikomu  nic do tego.

    Ja jestem całkowicie przeciwna adopcji dzieci przez takie związki, jednak, gdy sie zastanowimy nad sytuacją dzieci z domow dziecka i zobaczymy warunki w jakich się wychowują, to nie wiem czy lepszym rozwiazaniem DLA TAKIEGO DZIECKA nie jest adopcja przez homoseksualna pare.Znana jest obecnie sprawa z Rosji – listu niewidomej, kalekiej dziewczynki do Putina w sprawie zakazu zagranicznych adopcji dzieci z sierocińców.

    wiadomosci.wp.pl/kat,1356,title,Dramatyczny-list-niewidomej-dziewczyny-do-Putina,wid,15251009,wiadomosc.html

    Uważam, ze dla dziecka lepiej jest się wychowywać nawet w domu osób homoseksualnych – niż w ŻADNYM domu, lub na ulicy. Ale jak napisałam wcześniej – o tym w projektach NIE BYLO MOWY.

     
    Odpowiedz
  5. modraszek

    Przyznaję rację, że w

    Przyznaję rację, że w projektach nie było mowy o adopcji. Ale odniosłem się do niej, ponieważ temat został poruszony w komentarzach i pojawia się w publicznej dyskusji. Tylko tyle 😉

    ps. a tak w ogólę to myślałem, że to mnie zapytałaś Jadziu a pytanie było do Joli/

     
    Odpowiedz
  6. liam

    Jeszcze o adopcji

    Dziękuję za komentarze i to prawda, że temat adopcji pominąłem. Rzeczywiście, żaden z projektów nie przewiduje prawa do adopcji dla związków partnerskich, ale ten wątek faktycznie pojawia się w dyskusji. Nie będę już przeredagowywał notki, odpowiem tutaj.

    Otóż według stanu prawnego na dziś, pary homoseksualne mogą jak najbardziej adoptować dzieci. Podając się za osoby samotne (jakimi według prawa są), pod warunkiem, że ich status materialny, sytuacja lokalowa, wiek i zdrowie są zadowalające, mają pełną możliwość adopcji. To, że tylko jedno z nich prawnie staje się rodzicem, nie ma znaczenia wobec realiów wspólnego mieszkania. Zatem, paradoksalnie, zalegalizowanie w jakiś sposób związków homoseksualnych mogłoby sprawę adopcji uregulować.

    Nie mam pojęcia ile statystycznie par homoseksualnych pragnie posiadania dzieci – aż tak rozległych znajomości to ja nie mam. Zapewne nie wszystkie, a że homoseksualizm w ogóle nie występuje nagminnie, to byłyby to zapewne rzadkie przypadki.

     

     
    Odpowiedz
  7. modem1990

    Oszołom Wojciech

    Ciemnogrodzki oszołom Wojciech też musi wtrącić swoje trzy grosze.

    "…grożą może faktycznie tym, że w przyszłości więcej młodych ludzi będzie wolało zaangażować się połowicznie i na próbę. Już teraz niektóre młode pary tak robią, mieszkając ze sobą przed, lub w ogóle bez ślubu…"

    Właśnie to miałem na myśli pisząc mój tekst "Związek we dwoje na umowę". Pomijając prawo, homoseksualistów(zgadzam się w zupełności z puentą) wprowadzenie związków partnreskich to zgoda na to by uczyć młodych ludzi nieodpowiedzialności, życia na próbę, połowicznego.

    Jak to ostatnio ujął Sąd Najwyższy "kto nie zawiera małżeństwa niech nie wymaga praw małżeństwa".

    Pani Jadziu ależ oczywiście to jest temat zastępczy! Już w swoim komentarzu pod swoim tekstem pisałem, że właśnie Poczta Polska planuje zwolnić 5 tysiecy ludzi! Jednak w mediach o tym cisza. I Cisza będzie bo takie ważne tematy jak bezrobocie nie są nośne medialnie a związki partnerskie tak! Niestety daliśmy się wciągnąć w ten teatrzyk…

    Co do tej sprawy to polecam przeczytać orzeczenie Sądu Najwyższego. Wiele wyjaśnia. Polecam chociażby ten felieton http://www.deon.pl/wiadomosci/komentarze-opinie/art,545,sad-najwyzszy-zwiazki-partnerskie-i-szturmowcy-imperium.html

    Pozdrawiam

    W

     
    Odpowiedz
  8. wykeljol

    związki partnrskie

    Wszystko powiedzieli dyskutanci, nie ma potrzeby nic dopowiadać. O adopcji dzieci wspomniałam nie dlatego, że jest taki projekt w ustawie (zresztą, jak trafne zauwazył autor artykułu praktycznie nie ma przeszkód w wychowywaniu dzieci przez osoby homoseksualne  zgodnie z prawem , tylko trzeba pójśc troszkę inną drogą)- lecz dlatego,że znam taką parę kobiet które wychowują urodzonych przez siebie chłopców- (nie w Polsce, ale to kwestia czasu, żeby i w Polsce) i mam mieszane uczucia, patrzac ne te "rodzinę" oraz dręczy mnie pytanie, co będzie, gdy chłopcy, którzy na razie "mamują" obu paniom -podrosną i rozejrzą się wokół siebie. Może zreszta w Polsce też jest podobnie, ale po cichu. Zasatnawia mnie kierunek zmian kulturowo obyczajowych i na ile jeszcze z tą ewentualną przyszłą kulturą możemy(mogę )się zidentyfikowac, choć póki zjawisko ma rzeczywiście niewielkie rozmiary. Co z kolei zapewne bardziej utrudnia adaptacje dzieciom par homoseksualnych. Daleka jestem od zażartej i niemerytorycznej kłótni rozpętaniej w sejmie, ustawa niech by była, to rzeczywiscie wazne z róznych powodów i dla hom- i dla heteroseksualnych. Mało uważam, że zaprzyjaxnieni ze soba, może i mieszkający razem,co nie znaczy zaraz wsoółżyjący ze sobą ludzie, powinni miec prawo do informacji szpitalnej , czy spadku. W moim zakładzie pracy zmarła nieoczeliwanie młoda jeszcze kobieta(40lat) Była samotna, nie miała żadnej rodziny, ale moja przyjaciółka i ja byłyśmy z nią dośc blisko. Taż przyjaciółka najpierw próbowała ją ratować(pogotowie, szpital itd.) i podała się za jej siostre, bo inaczej w niczym nie mogłaby pomóc. Ona tez zorganizowała i sfinansowała pogrzeb i niestety na własny rachunek, (choć zmarła była ubezpieczona), bo nie miała żadnych dokumentów które by ja uprawniały do podjęcia zasiłku pogrzebowego. Więc sprawa jest szersza i dotyczy nie tylko związków partnerskich. NO ,t o wszystko chyba. Pozdrawiam blogerów starych i nowych,

     
    Odpowiedz
  9. liam

    ???

    Jolu, a ja nie rozumiem tych wtrętów pod moim tekstem? Chyba dość wyraźnie napisałem, że jestem ZA związkami partnerskimi dla par homoseksualnych a przeciw takim związkom dla par hetero?

    Mogę to swoje stanowisko uzasadnić, jeśli sobie życzysz. Otóż uważam, że Kościół ma prawo, a nawet obowiązek, wskazywać mi drogę i dbać o moje sumienie jako katolika. Jednakże nauka społeczna Kościoła Katolickiego nie ma jeszcze (proszę mnie poprawić, jeśli się mylę), statusu dogmatycznego. Każdy człowiek (w tym katolik) ma więc także prawo, a nawet obowiązek, podążać w tych sprawach za własnym sumieniem. O ile nie dążymy do utworzenia w naszym kraju szariatu, jakie mamy prawo dyktować wszystkim ludziom (w tym innowiercom i ateistom) co im wolno, a czego nie?

    Nikt tu nie prosi o sakramentalne sankcjonowanie związków partnerskich. Osoby wybierające taką formę (gdyby im pozwolono) raczej nie będą też miały pretensji, jeśli Kościół uzna ich status quo za grzeszne i odmówi sakramentu pojednania czy komunii św. To jest prerogatywą Kościoła. Jeśli jednak nadal uznajemy rozdział Kościoła od państwa, to dlaczego mamy narzucać wszystkim swój światopogląd? Ewangelię chyba się głosi, a nie wprowadza dekretami. Przynajmniej mnie się tak zawsze wydawało…

    Że już nie wspomnę, iż w drugim Twoim linku znowu pojawia się spekulacja na temat adopcji przez pary homoseksualne. Na to odpowiedziałem w poprzednim komentarzu.

     
    Odpowiedz
  10. beszad

    Czy chrześcijanin musi się na wszystko zgadzać w imię tolerancji

    Warto zacytować dzisiejszą wypowiedź posła Johna Godsona: "Uważam, że w sytuacji, w której mamy związek małżeński – ślub kościelny, ślub cywilny – i są osoby, które podejmują decyzję życia w związkach wolnych, próba utworzenia pośredniej instytucji paramałżeńskiej jest niepotrzebna" – stwierdził na antenie RMF FM poseł PO: http://wiadomosci.onet.pl/kraj/john-godson-ciemnoskory-tez-moze-byc-konserwatysta,1,5412696,wiadomosc.html  

    Po programie Godson opublikował na swoim profilu na Facebooku cytaty z Biblii na temat homoseksualizmu. Natomiast na Twitterze rozgorzała dyskusja między nim a Joanną Kluzik-Rostkowską. Poseł PO utrzymywał, że celem telewizyjnej audycji był lincz na jego osobie. Warto dodać, że z podobnym atakiem ad personam zetknął się Jarosław Gowin, choć powszechnie wiadomo, że jest człowiekiem o wysokiej kulturze i tolerancji…

    Osobiście również miałbym obawy, że uznanie równego statusu małżeństwa i związków partnerskich jest wejściem tylnymi drzwiami do całkowitego zrównania ze sobą obydwu – bo czy siłą rzeczy nie będzie to stworzenie podstaw prawnych do jednolitego ich traktowania – równiez w zakresie adopcji? (mimo, że teraz tak stanowczo zaprzecza się podobnym intencjom). I drugie pytanie: czy jeśli ktoś czuje się chrześcijaninem, może całkowicie pominąć stosunek Biblii do homoseksualizmu? Pytania te zadaję nie po to, aby kogokolwiek atakować, ale w trosce o zwykłą wierność naszym duchowym korzeniom.

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code