Zbawienie Szatana. Różnica Binariusa i Prawosławny Krzyż.

 Zbawienie Szatana. Różnica Binariusa i Prawosławny Krzyż.

  
Róża jest bez dlaczego
/Angelus Silesius/
 
 
„Różnica Binariusa” to nazwa konceptualnej abstrakcji, którą namalowałem, próbując zobrazować schemat myślowy swojego rozumienia kluczowego przekazu Starego i Nowego Testamentu. Początkowo nie wiedziałem, czy abstrakcja ta jest obrazem myśli, czy też Ikoną. Rezygnując jednak z tak ryzykownego porównania, wolę stwierdzić, iż jest to koncept nawiązujący do Ikony. Starałem się ująć podstawowe cechy Ikony: Po pierwsze, wszystko ma tutaj swoje znaczenie. Po drugie, nawet czasowość jest tutaj nierodzajowa, przedstawiona a-czasowo, jedynie jako schemat, a to dlatego, że realność sacrum nie jest czasowa. Po trzecie wreszcie, tak samo jak Ikona, z każdego swojego elementu wydobywa światło. Każda figura geometryczna rozświetla się delikatnym, ledwo widocznym rozbłyskiem. Jest o wiele bardziej subtelny niż w przypadku Ikon, niemniej nie chciałem emanować takim samym światłem, uznając, że jest ono zarezerwowane wyłącznie dla Ikon. Każda barwa zawiera w sobie składnik je łączący, co jest typowym zabiegiem malarskim służącym utrzymaniu kompozycji kolorystycznej w taki sposób, aby najbardziej nawet kontrastujące z sobą kolory „nie gryzły się z sobą”, tylko harmonizowały. Kolorem tym jest czerwony. Abstrakcja ta została wykonana farbami olejnymi, (na fornirowanej desce) w czym tkwi kolejna różnica pomiędzy nią i temperowymi Ikonami. Jest mi zupełnie obojętna jakakolwiek klasyfikacja artystyczna, stwierdzenie czy jest to może Sztuka, czy nie jest. Nie jestem artystą, tylko wolnym filozofem. Nie chciałem w tym przypadku tworzyć Sztuki. Zależało mi tylko na bardzo zwięzłym, minimalistycznym zobrazowaniu pewnych struktur myślowych, do których zaprowadziły mnie osobiste studia nad Pismem Świętym. Podobnie jak w przypadku Ikon – jakakolwiek ekspresja artystyczna była tutaj przeze mnie wykluczona. Malowanie odbywało się w totalnym skupieniu, wyciszeniu i proszeniu Tego-jak-Mistyczne o to, aby prowadził moją rękę. Dlatego jest to hołd złożony Pismu Świętemu zapisanemu oraz Pismu Świętemu w Obrazie, który stanowią Ikony.
 
 
Główny moduł całości kompozycji, której układ nawiązuje do Krzyża Prawosławnego to właśnie: Różnica Binariusa. Ta część sama składa się z czterech modułów. Wpierw wyjaśnię znaczenia zawarte w głównej części, następnie przejdę do pozostałych elementów. Dodam tylko, że poniższy tekst nie oddaje całości znaczeń filozoficznych, które stały się punktem wyjściowym i spoiną dla rozważań hermeneutycznych i teologicznych, stanowiących alegoryczne nawiązania do tekstu filozoficznego poświęconego Derridowskiej różni i różnicy, dwuznaczności języka, ekstraplolacjom. Moja postawa jest i pozostanie ignostycka. Jakiekolwiek nawiązania do symboliki chrześcijańskiej wynikają przekonania o niezwykłej doniosłości jej znaczenia dla europejskiej kultury. Nie jestem człowiekiem wierzącym. Obraz wciąż schnie, jest świeży – oleje potrafią schnąć nawet około roku, dwóch… Cieszę się z niego bardzo, jest moim Augenblick – Okamgnieniem Całości. Zdjęcia nie są w stanie oddać Jego pełni.
 
 
 
Moduł 1 obrazuje Creatio ex nihilo, stąd czerń jako nicość – pojęta dosłownie jako ouk-on lub jako pustka: Me-on. Czerń, kiedy się jej przyjrzeć, również bije blaskiem – wedle Tradycji Judaizmu i Chrześcijaństwa nic nie poprzedziło Boga – on jest Alfą i Omegą. Czerwień symbolizuje Krew Boga, jego Życie, z którego zaczął poczynać świat w obecnym mu kształcie. Czarny kwardat to Szatan, według Paula Evdokimova – Alter Ego Boga. Tenże jest pierwszym Boskim Archaniołem, stąd – niczym pierwsza emanacja, znajduje się w środku. Drugą emanacją jest Materia Ziemska, usymbolizowana tutaj neutralną szarością; zawiera w sobie bowiem zarówno czerń Ziemi jak i błękit Nieba. Kolejną emanacją jest Adam – Duch; pomarańczowy kolor symbolizuje żywiołową energię, młodość dopiero co stworzonego człowieka. Ewa ma kolor ciemnozielony – jest emanacją Adama, utożsamioną później (mówię o Matce Boskiej) z błogosławioną Materią ludzką. Z ciałem duchowym. Są to emacje, zatem aczasowy, nie ułożony jeszcze na linii czasu porządek Ogrójca.
 
 
 
Moduł 1 od Ewy i 2 obrazuje Stary Testament – ich stosunek do modułu 3 (Nowy Testament) wynosi 45:27 – jest to liczba ksiąg. Moduł 2: Rozpoczyna się tutaj Upadek Człowieka. Szatan, pytaniem „Dla-czego” urzeczowił go, rzucając w Otchłań Czasu. Stąd porządek Starego i Nowego testamentu prezentuje już linearną czasowość. W Ogrójcu nie było jeszcze toż-samości, czyli pewnego rodzaju rzeczowości: Była nie-odzielona od Boga „tak-samość”, zadająca raczej pytanie „jak”, a nie „dla-czego”. Rzecz, posiadająca swoją toż-samość, jest autonomiczna, oddzielona od pozostałych rzeczy, stąd Adam i Ewa, orientując się o swej oddzielności, z zawstydzenia zasłaniają swoje narządy płciowe. Szatan – to wedle Pawła Florenskiego i Władysława Panasa, prawosławnych teologów, Wąż-Binarius, Pan podziału. Stąd w upadłości, kiedy otchłań-różnica wciąga w siebie Materię, Adama i Ewę, dochodzi do rozdzielenia – zróżnicowania. Różnica Binariusa jest otchłanią Czasu, stąd jej linearność. Ciągnie się przez całe dzieje Starego i Nowego Testamentu, emanując tym rodzajem demoniczności, który w paradoksie niezrozumiałego przez człowieka Boga, okazuje się świętością – stąd wedle idei Powszechnej Apokatastazy, człowiek od samego początku swojego upadku nie był pozbawiony Opatrzności – gdyż nawet Szatan zostanie zbawiony, wracając do Boga jako Jego modus – Alter Ego. Dlatego otchłań – Różnica Binariusa, emanuje światłem życia – pomarańczą, ogniem przedzierającym się przez ciemności Morza niczym Mojżesz; dlatego też ciemna ultramaryna, obrazująca morze oraz potop jako Dies Irae oraz niebieska, opatrznościowa „obejma” (Bóg Starego Testamentu przekazał Narodowi Wybranemu, że Jego kolorem jest niebieski).
 
  
Moduł 3 to już Nowy Testament. Dochodzi do odwrócenia proporcji: Bóg – tutaj będący już nie gniewnym Bogiem, oddzielonym od Człowieka bezkresem mórz, znajduje się coraz bliżej otchłani, nadciąga ku różnicy – jest Człowiekowi bliższy, stąd – jako Bóg Życia, ma kolor zielony. Otoczony jest jasną zielenią wschodzącego zboża – jest bowiem Siewcą, który powróci i zbierze żniwo. Chrystus umiera na krzyżu. Fioletowy pasek, kończący niejako dzieje biblijne, to kolor śmierci Chrystusa i oczekiwania na Zmartwychwstanie. Zstępuje on do otchłani Binariusa, wydobywając Adama i Ewę – dwa fioletowe kwadraty, wciąż w rozłączeniu wychodzące z ciemności, wciąż ciemne, wciąż zlęknione – lecz z nadzieją. Kolor fioletowy idealnie obrazuje krew zmieszaną z żałobą, lęk – z nadzieją na Nowe Życie. Binarius kończy swój czas. Pod Krzyżem rozpaczliwie wykrzykuje w powtórzeniu pytanie: „Dla-Czego?!”, powtarzając niejako Bogu – obok Jezusa krzyczącego „Eli Lama Sabachtani” – że sama Otchłań-różnica czemuś jednak służyła. Służyła Zmartwychwstaniu – nie odwrotnie. „Eli Lama Sabachtani” to okrzyk Starego Człowieka – ciała, które w różnicy/toż-samości wciąż jest tylko corpus, owym „dla-czego” toż-samościowej rzeczowości. Ciało duchowe Chrystusa – Boga opuszcza corpus, stąd okrzyk ów jest paralelny okrzykowi Szatana. Skoro przyjąłem już wiarę w Ideę Apokatastazy i zbawienia Szatana, sama różnica zostaje już zostawiona w opuszczanym czasie ciała, martwego Starego Człowieka. Bóg metafizyki, wciąż nie dokonującej Theosis, tylko analizującej i w rozpaczliwych ucieczkach od śmiertelnego ciała poszukującej toż-samości ze stanem wieczności, dokonującej ekstrapolacji w wyimaginowane zaświaty, ku różnorakim deifikacjom, reifikacjom, tworzeniem eidos/idei – Prawdy, istoty/istnienia, substancji, noumenalności, gdzie logoi (pojęcie), czyli ludzkie nomos (prawo) zastąpiło Logos – nomos Boga – taki Bóg ekstrapolacji umarł. Jak mówi Nietzsche: „To my go zabiliśmy”.
 
 
Moduł 4 obrazuje odwrócenie tych wszystkich relacji. Ożywione (przebóstwiane w Theosis, czyli zmartwych-powstałe/powstałe z śmiertelnego czasu) Ciało staje się Słowem (Logos), Ciałem Duchowym, tak jak przed upadkiem Słowo Ciałem się stało, a w upadku – zróżnicowało się, upadło w martwy corpus i dodatkowo oddzieliło od logoi, owego niepełnego, nie tak-samego z Bogiem ekwiwalentu Logos. Stąd m.in. wywodziły się dyskursy prawdziwościowe metafizyki, dążące do substancjalnej, noumenalnej Prawdy, w której znaczące dążyło do prawdziwościowego utożsamienia ze znaczonym, pojęcie – ze wskazywaną rzeczą, zamiast do prawdy-Bycia, tej odsłony żywego, cielesnego fisis, będącego emanującą życiem powierzchnią, a nie głębią rozpaczy. „Nie ma głębi. Jest tylko powierzchnia. To powierzchnia jest głębią” – mówi Nietzsche. Pomarańczowy kwadrat jaśnieje od środka, ponieważ jest życiem Nowego Człowieka, Bogoczłowieka-Chrystusa, mówiącego: „Jam jest Bogiem, tako i Wy bądźcie bogami”. To nie są puste słowa. Nie można mówić: "Nie, nigdy nie będziemy bogami". Jesteśmy bogami. Jak twierdzi Paul Evdokimov, prawosławny teolog, będący zarazem wybitnym znawcą teologii Ikony, "Bóg spotyka się tylko z bogami". Jesteśmy tak-samo jak Bóg: Stworzeni na obraz – i na podobieństwo.
 
 
Pozostałe elementy kompozycji tworzą już kształt Prawosławnego Krzyża. Prawosławnego – ponieważ bliższy mi jednak jest tekst Septuaginty niż Wulgaty. Uważam, że podejście do Boga w tych dwóch tłumaczeniach Świętej Księgi jest odmienne. Nie inne – po prostu odmienne. Niezbędne wydało mi się w kompozycji zawarcie nie tylko znaczenia skrzyżowania się w ofierze Chrystusa porządku wertykalnego, reprezentującego odległego, zaświatowego Boga, którego stworzenie stanowi emanację, zstępującą w swej descendencji ku Ziemi (przymierze z Mojżeszem, następnie Theosis, czyli przebóstwienie materii przez Pantokratora, światło Ikon) z horyzontalnym, reprezentującym "Ten Świat" z ludzką czasowością, ale również, co wyda się Państwu dziwne – podnóżek Chrystusa, wyeksponowany w Krzyżu Ortodoksyjnym. Prezentuje on po pierwsze – drogę Chystusa – dwojaką, ponieważ descendencja jest zarazem zejściem Boga ku Bogoczłowieczeństwu jak i wzejściem ku Niebiosom – ascendencją. Po drugie – reprezentuje przełamane wrota Piekła. I po trzecie – to, na czym opiera się sens ofiary Chrystusa. 
 
 
Dolny i górny element kompozycji tkwią niejako w porządku wertykalnym, stąd dolny element reprezentuje Lucyfera, który upadł w czerń materii (rozumianej przeze mnie jako pustka – me-on). Lucyfer jest Archaniołem, najpiękniejszym i najinteligentniejszym z Aniół Boga, tym, który przyoblekł się w królewską czerwień – i upadł. Biała otoczka symbolizuje tutaj, że ciemność materii nie ogarnęła Boskiego Światła – wręcz przeciwnie. Zarazem Lucyfer, świetlisty tutaj, ukrywa pewną tajemnicę, kontrowersyjną i nie do przyjęcia przez większość ludzi wierzących. Otóż etymologia terminu" Lucyfer" odsyła ją do znaczenia jako tego, który niesie światło w ciemnościach. Jest to Światło Boga, jego jedyny ślad w pustce materii. Wyjaśnia to późniejsze konstatacje Mistyków i Filozofów, jakoby Bóg był tym, który obejmje świat, lecz – ze względu na konieczność przyjęcia wówczas jakiegoś panteizmu bądź panenteizmu, co skończyłoby się logicznym błędem deifikacji – nie ingeruje w rzeczywistość – jest obecny ze względu na ludzką pamięć (Mnemosyne), przez którą wracamy (anamnsesis) do Boga, lecz ontologicznie nigdzie Jego obecności nie potwierdzimy. Wszelkie próby odnalezienia Boga w Kosmosie są iluzoryczne, stąd w Piśmie Świętym zostały opisane jako Szatan, który zwodzi ludzi, przybierając nawet postać Chrystusa. W pewnych ezoterycznych interpretacjach, których nie poruszam tutaj ze względu na swoją dyscyplinę logiczną, Lucyfer jest bratem Chrystusa. To już kwestia wiary, więc zamilknę. Kto o tym mówi i rozsądza jak to jest – ten bluźni. 
 
 
Moduł górny natomiast, reprezentujący ostateczne konsekwencje Ofiary Chrystusa w jego zjednoczeniu z Bogiem, stanowi odwrócenie tej relacji. Ciemność materii stanowi otoczkę światła, jaśniejącego od środka. W ujęciu Neoplatoników Bóg stanowi Jednię, której pozostałe byty są emanacjami. Nie trzeba przypominać, że chrześcijańska recepcja europejskiego myślenia podjęła ten temat w wielu późniejszych dziełach, choćby Św. Augustyna. Zgadza się ona również z koncepcją Theosis jako prześwietlania materii od wewnątrz. Bogoczłowiek jest już obecnością ascendującego wewnątrz materii Boga. Stąd rozświetlenie jej od środka, przez emanujące światło.
 
 
Przejdę teraz do omówienia porządku horyzontalnego, w przeciwnieństwie do wertykalnego, zawartego już w czasowości. Jest to porządek rodzajowy, co również odróżnia mój obraz od ikony. Wpierw mam na myśli podnóżek Chrystusa na Krzyżu. Jako, że przyjąłem za punkt wyjścia nie tylko Septuagintę, ale porządek odczytywania Tory, prawa strona jest początkiem tej historii, a lewa – jej zakończeniem. Pierwszym etapem samego sensu poświęcenia Jezusa jest wyjście od grzechu Adama i Ewy. Po tym grzechu nie jest już tak, że Lucyfer jest wewnątrz materii. Wraz z Adamem i Ewą, upada materia. Gdzie upada? Otóż w lucyferyczną otchłań. Dlatego ciemność materii jest zamknięta niejako przed Bogiem szatańską czerwienią, odgradzającą materię i człowieka od Boga. Zauważcie Państwo, że i tutaj zarówno materia jak i Szatan jaśnieją. Wynika to z mojego ujęcia Lucyfera jako świetlistej tajemnicy Boga, a nie zabobonnego lęku przed zantropomorfizowanym diabłem, któremu nadano negatywne przywary upadłej moralności, przez co Lucyfer stał się zwykłym kozłem ofiarnym. Pogańskie to, ponadto niezgodne ze znaczeniem dobra i jasności w chrześcijańskiej interpretacji, gdzie wszystko, nawet to, co najbardziej dla nas niezrozumiałe, atawistycznie odrzucane, okrutne i złe, nie może stanowić podstaw do sprowadzania Boskiego zamysłu ku cesarskim jurysdykcjom i sądom moralnym. Lucyfer jest Alter Ego Boga.
 
 
Moduł lewy, wznoszący się (ascendit) ku górze, nawiązuje do koloru Chrystusa w module głównym. Kończy różnicę Binariusa, czyli otchłanną drogę i wieńcząc ją, otwiera piekło na Apokatastazę. Stąd również tutaj mamy rozświetlenie piekielnego ognia od środka. Proszę zauważyć, że starałem się tutaj bardzo subtelnie rozjaśnić ten "ogień z Nieba" od środka.
 
 
Czas teraz na przejście do ramion Krzyża, reprezentujących już rodzajową historię człowieczeństwa od upadku aż po zbawienie. Tak samo jak w dolnym module przedstawiającym upadłego Lucyfera, czerwony kwadrat zarówno po prawej jak i lewej stronie są ranami Chrystusa. Pamiętajmy również o porządku odczytywanie tekstu w języku hebrajskim – od prawej do lewej strony. I tak po prawej stronie mamy zieleń Ogrójca, w którym zamieszkiwał Lucyfer – nawet jako upadły w materię stanowił on element Planu Bożego. Wedle wiary Mistrza Eckarta, Bóg sam zstąpił do piekielnej otchłani upadłejmaterii i spowijającego się w mękach Człowieka, aby przez bolesny opór, jaki przyności śmiertelna materia, Bóg mógł dokonać samopoznania. Upadek i Lufer to niejako Boska Optyka. W Ogrójcu pojawia się jabłko. Nie chciałem obrazować go żandym kółkiem, ponieważ po pierwsze, Lucyfer w swoim "szataństwie" jest skończony, a koło to symbol nieskończoności. Po drugie – zakłóciło by to prostokątną kompozycję. Również i tutaj jabłko rozświetla ukrytą tajemnicę na zewnątrz. Po jabłku jest już czerń – upadłość zupełna. 
 
 
Historia Człowieka, krzyżując się niejako z wertykalnością zstępującego w Bogoczłowieka – Syna Ojca, ulega zakończeniu w ranach Chrystusa – będących w istocie Szatanem. Stąd obok czerwieni w lewym modusie – czerwieni krwi Chrystusa i czerwieni Lucyfera, pojawia się podobny jak module głównym fiolet rozdzielonych w różnicy i toż-samości przez Binariusa Adama i Ewy. Wraz z Lucyferem przechodzą oni apokatastatycznie w błękit Boskiego Przestworu – zbawieni, dążący ku jaśniejącemu wewnątrz Bogu…
 
 
 
 
Jesteśmy bogami – nie znaczy: "Jesteśmy toż-sami z Bogiem". Tozsamości owej dążącej do odpowiedzi na pytanie: "dla-czego", czyli do "czego" u-rzeczowienia, już nie ma. Nie jest w ogóle istotna żadna toż-samość z-czymś, ponieważ urzeczawiająca perspektywa ludzi czczących Idoli i martwe przedmioty, została przezwyciężona. Otchłań "czego", Różnica Binariusa została zamknięta. Jest tylko tak-samość "jak". Naukowcy nie pytają już: "Czym jest?", tylko: "Jak jest"? Jest tak-samo bądź inaczej… Ludwig Wittgenstein stwierdził, iż nie to, że Świat jest, jest tym, co mistyczne, ale to, jak on jest. Po zbawieniu, które nadciąga z światłem Theosis, przebóstwiania materii wydartej przez Chrystusa z Otchłani, każdy atom jest świetlisty. Każda czątka elementarna składająca się na atom mknie ku nieznanej w mikroskali, kuriozalnie ogromnej przestrzeni. Z drugiej strony mamy świetliste spektrum gigantycznego Kosmosu. Nie jesteśmy nic nie znaczącym pyłkiem w tej przestrzeni.
 
Theosis oznacza afirmację. Skrzyżowanie dwóch porządków i ofiarowanie Człowiekowi – Wielkiemu Człowiekowi – Bogoczlowieczeństwa. Grzesznikiem jest ten, który dewaluuje wartość życia, poniża je przed którymkolwiek z wrogich, gromowładnych chochołów ekstrapolacji. Jesteśmy jak Omphalos – centra Wszechświata, miejsca Boga, który w całości przebywa w wielu miejscach – nie "po kawałku". "Wasze Ciało to świątynia Boga". Jesteśmy w centrum, ponieważ z jednej strony mamy przestrzeń Gwiazd, a z drugiej – przestrzeń molekuł. Szatan, Chrystus, Bóg, Człowiek, Materia – emanują żywym światłem, lecąc w rozświetlony już przestwór Theosis. Przestwór ów to sama otwartość trzech modusów ludzkiej egzystencji: 1) Rozumu, 2) Praktyki, 3) Wiary. Nie mamy tutaj zbyt dużej ilości miejsca, aby rozwinąć taką problematykę, a do dlatego, że musielibyśmy znacząco odejść od tematu tego tekstu. Poza tym trzymam się mocno przekonania, że Chrystus, mówiąc o prawdzie, mówił o prawdzie swego Bycia, a nie Tym-jak-Mistyczne, anonsowane tylko tajemniczą alegorią Ojca. "Eli lama sabachtani" – krzyknął w tej samej chwili, kiedy Szatan powtórzył swoje pytanie: "Dla-czego?" To, co było dalej – obracam w zamilknięcie…
  
http://www.cyfroweastro.neteasy.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=301%3Ainteraktywna-skala-wszechswiata-zobacz-to&catid=8&Itemid=101
 
 
 
 
 
https://www.youtube.com/watch?v=pDOPgBviHyc
 
Amen. 
 

9 Comments

  1. arturah

    Bartoszu

    Obraz bardzo ciekawy. Wiele znaczeń . Brak figur kulistych na Twoim obrazie . Dlaczego?

    Dlaczego na obrazie który wykonałeś nie ma kształtów kulistych?

    PS. Po wyschnięciu farby warto zastosować werniks

    pozdrawiam i życzę Ci kolejnych prac artystycznych, bo to jest praca artystyczna . Idź tą drogą

     

    twój przyjaciel artur (aharon)

     
    Odpowiedz
  2. eskulap

    ” Otóż obawiam się, że

    ” Otóż obawiam się, że werniks:
    1) Zmieni barwy.
    2) Pojawią się niepotrzebne laserunki, które zaburzą kompozycję, ponieważ z subtelnego światła uczynią zbyt intensywne kontrasty.
    3) Sprawią, że obraz będzie błyszczący, a nie matowy – ta matowość jest właśnie atutem.”

    Na tym etapie w grę wchodzi już tylko werniksowanie końcowe zatem:

    Ad1 – gdy olej wyschnie, czyli po kilku tygodniach, nie ma najmniejszej obawy

    Ad2 – Werniks ułatwia laserunki tylko na etapie podmalówki, po zakończeniu w tej kwesti nie ma już znaczenia. U Pana w obrazie (chociaż ciężko to powiedzieć ze zdjęć) raczej nie ma laserunków, jeśli są to bardziej przecierki.

    Ad3. To już zależy z jakiej żywicy zrobi Pan werniks, ale prawie każdy można zmatowić domieszkami .

    >>Czy wiesz może, jaki werniks zastosować, aby zachować wymienione atuty obrazu?

    Dla temperowych ikon typowa jest damara. Na olej też będzie ok

    >>Mam raczej pomysł, aby delikatnie, z dość sporej odległości, zastosować przezroczysty, matowy lakier akrylowy w sprayu, który da dodatkową ochronę. Co Ty na to?”

    oj, werniks zdecydowanie lepszy, bo sprawdzony przez wieki. Lakier aklrylowy na olej … ? … to może się połuszczyć. Poza tym jakikolwiek spray psuje fakturę. Odradzam.

     
    Odpowiedz
  3. ahasver

    Arturze.

    Dzięki Arturze. Cieszę się, że nazwałeś to pracą artystyczną, choć w gruncie rzeczy nie taki miałem zamiar. Jakoś tak wyszło 😀

    Mam do Ciebie pytanie, jeśli masz jakieś doświadczenia z werniksem. Otóż obawiam się, że werniks:

    1) Zmieni barwy. 

    2) Pojawią się niepotrzebne laserunki, które zaburzą kompozycję, ponieważ z subtelnego światła uczynią zbyt intensywne kontrasty.

    3) Sprawią, że obraz będzie błyszczący, a nie matowy – ta matowość jest właśnie atutem.

    Czy wiesz może, jaki werniks zastosować, aby zachować wymienione atuty obrazu?

    Mam raczej pomysł, aby delikatnie, z dość sporej odległości, zastosować przezroczysty, matowy lakier akrylowy w sprayu, który da dodatkową ochronę. Co Ty na to?

    ____________________________________________________________________________

     

    Nie zastosowałem okrągłych kształtów, ponieważ zaburzyłoby to harmonijną równowagę obrazu. Moim zdaniem jego syntetyczność i – wbrew kolorom – geometryczna monotonia jest bardziej zharmonizowana niż nadmiar kształtów, co sprawiłoby, że obraz byłby zbyt niespokojny. 

    Chciałbym wpierw zaznaczyć, że na pojęcie Boga mam pogląd bliski humanizmu judaistycznego / chrześcijańskiego, który – jeśli chodzi o wypowiadanie się o Bogu – jest Ignostycyzmem. Używam słowa: "Bóg" jako pewnej symbolicznej paraleli ludzkiej tęsknoty za "jak", czego nie da się już wysłowić. Chrystus jest dla mnie figurą retoryczną, symbolem tej tęsknoty, a zarazem oczyszczenia z zabobonu, chochołów i lęku Człowieka. Reprezentuje całkowitą afirmację życia. Nie nazywam "Bogiem" tego, za czym tęskimy, tego, do czego szepczemy, prosimy, jesteśmy pokorni…

    Wróćmy do figur geometrycznych. Boskość to raczej majestatyczny spokój, a pokora przed Bogiem jest pewnym thesis – "staniem w skupieniu" i podziwem, a nie niespokojnym lękiem. Wiem, że koło symbolizuje Boską doskonałość, niemniej prostokąty i kwadraty mają tutaj znaczenie zakamarków bytu.

    Ponadto kwadrat jest figurą Szatana. Nie ma u mnie przeciwstawienia Szatana i Boga, które – gdyby dodatkowo zastosować kontrast czterokątów z kołem – wydobyłoby dialektyczny kontrast między Binariusem i Bogiem.

    Jak wiesz, Chrystus zstąpił do otchłani, wydobywając z niej Adama i Ewę. To jest ważne i trochę nie rozumiem, dlaczego ludzie nie widzą znaczenia zstąpienia Pantokratora do piekła i zostawienia na jego wrotach odcisku pięści, zaznaczającego Boską w nim obecność. Nie jest więc otchłań miejscem, do której Bóg nie ma dostępu: To jest istota Theosis wszystkiego. "Światłość w ciemności świeci, lecz ciemność jej nie ogarnęła". Koło byłoby zbyt banalne i pogańskie. Gusła i zabobony…

    Poza tym Mandyliony i aureole zostawiam dla Ikon, podobnie jak intensywne przebłyski – i tutaj zauważ: wydobyte z ciemności. 

    Wierzę w Powszechną Apokastastazę, a więc również w zbawienie Szatana. Uważam, że Archanioł Lucyfer jest doskonale wpisany w Plan Boga, choć znosimy fatalne dla naszego corpus cierpienia. Pamiętaj, że Chrystus przeszedł przez kompletną rzeźnię, która Go zabiła. Czy myślisz, że Bóg nie miał takiego planu? Że nie pozwolił Szatanowi na dokonanie tej z naszego punktu widzenia – zbrodni? Różnica Binariusa to otchłań. To, że zostanie unicestwiona oznacza, że zostanie zamknięta jako czas – pozostanie zatem pusta. 

    Dodatkowo: kąty są miejscami, gdzie – zgodnie z Theosis – dociera światło. Niedoskonałość ludzka to ciemności. A właśnie w te ciemności zostało posłane Pismo Święte. Nie tworzmy więc obrazów Boga, bo to, co namalowałem, to nie jest żaden obraz Boga, a tym bardziej Jego schemat. To zobrazowanie moich myśli dotyczących sensu Pisma Świętego jako ludzkiej drogi do Theosis.

    A skąd owo Theosis nadchodzi? To kompletna, mistyczna tajemnica, której nigdy nie poznamy w naszym ziemskim ujęciu rozumu. Mozemy najwyzej mistycznie zamilknąć. Wszystko, co czlowiek powie i pomyśli o Bogu jest Czlowiekiem – nie Bogiem. Odrzucam kolo, zostawiam je dla Uroborosa – zjadającego własny ogon węża pogańskich tautologii opowiadających o gromowładnym chochole żyjącym za chmurami, bluźnierczo przez Hellera poszukiwanym w mgławicach i gwiazdach.

    To nie świat jako rzecz jest mistyczny, tylko to, jak istnieje – a to jest poza zasięgiem myśli, nauki, kultury, a nawet modlitwy. Boga możemy najwyzej pragnac, ale "myslenie o Nim" to bluznierstwo. Właściwie to słowo: "Bóg" nie mieści mi się w ustach… W tym sensie, że brzmi jak: Chochoł.

    Raczej nawiązuję tutaj do geometryczności Ikonostasu. Myślę, że będzie to Deesis – w planach mam stworzenie abstrakcyjnej wariacji na temat Ikonostasu – kocham Prawosławie, mam ogromny szacunek do możliwości, jakie daje, jednocześnie nie chcąc się zbytnio trzymać Tradycji.

    Jestem "heretykiem" jak wiesz. Przy okazji: herezja to zawsze pewna "herezja-od-czegoś", a nie negacja. To pewne odstępstwo od zastanych reguł i zamrożonych dogmatów w negatywnym sensie dogmatu. Mój punkt widzenia jako heretyka nie jest antychrześcijański. Jest właśnie bardziej chrześcijański niż większości chrześcijan – tak mi sie wydaje, nie mogę być tego pewien.

    Po prostu moja herezja jest postawą taką, co do której czuję i myślę, że jest słuszna i szczera. Byłbym kłamcą i oszukiwałbym swoją prawdę-Bycia, gdybym zmuszał się do pewnych rytuałów, mszy i innych czynności, które dla siebie uważam za niepotrzebne. I nie neguję tego, że są potrzebne innym. "Grzeszy ten, który robi coś wbrew sobie". To cytat z Pisma Świętego, które leży pod moją ręką, lecz nie chcę mi się teraz szukać, gdzie to było. Jestem zmęczony, bo ostatnio od rana do wieczora pracuję. Staram się maksymalnie wykorzystywać przerwy pomiędzy jazdą tirem.

    Czym jest Furor Divinus, jeśli nie Szatanem Boga?

    https://www.youtube.com/watch?v=4uBsOxoAZ_g

    Pozdrawiam 😉

     
    Odpowiedz
  4. ahasver

    Czyli nie będę stosował lakieru.

    Czyli nie będę stosował lakieru, racja. Jeśli chcę zachować swój obraz jako pamiątkę na o wiele dłużej, użyję werniksu damarowego matowego – są takie, poczytałem. Mały problem jest taki, że należy go użyć po około 8 miesiącach od malowania. Czy to prawda? – Tak jest napisane w Internetach. Jeśli tak, to chyba będę musiał na jakiś czas gdzieś schować obraz i cierpliwie poczekać 😉

    W międzyczasie, a właściwie wkrótce – mam nadzieję, że do Nowego Roku, bo potem rura i znowu truckiem w świat, powstaną mniejsze obrazy towarzyszące, ponieważ zdecydowanie muszę rozwinąć myśl o Creatio ex nihilo (planuję umieścić ten obraz jako kwadrat – o boku równym krótszemu bokowi "Różnicy Binariusa" – pod spodem, natomiast nad "Różnicą" podobny kwadrat, który ma abstrakcyjnie nawiązać do Theosis).

    Może to trochę dziwaczne, ale ten tryptyk będzie wertylalny, a nie horyzontalny. W całości stworzy jedną część, a mianowicie Deesis w trochę innej postaci. Wiadomo, że Chrystus to pomarańczowy kwadrat w "Różnicy Binariusa". Maryją będzie górna część jako pewien rodzaj błogosławienia materii; przebóstwienie materii to właśnie Theosis, a Maryja jako kobieta jest w Prawosławiu materią. Na tym też polegało – tak to rozumiem – wniebowstąpienie Maryji.

    Jan Chrzciciel to trochę takie Creatio ex Nihilo, bo wychodząc z mroków w sumie Starego Testamentu jest jak gdyby światłem podnoszącym się z nicości, wskazującym na Chrystusa. To troche złożona symbolika, ale inaczej po prostu nie potrafię. Prostota przychodzi z mądrością, a mądrość po prostu z wiekiem i z doświadczeniem.

    Jeśli pragnę stworzyć cały Ikonostas, zajmie mi to kawał czasu, pewnie kilka lat, bo będę miał czas na takie wyciszenia tylko w przerwach między wyjazdami :/ Kompletnie nie potrafię się modlić. Zamiast tego będę malował. Mam nadzieję, że mi się to jakoś uda.

    Dzięki za porady!

    Pozdrawiam 🙂

     

     
    Odpowiedz
  5. eskulap

    “Czyli nie będę stosował

    “Czyli nie będę stosował lakieru, racja. Jeśli chcę zachować swój obraz jako pamiątkę na o wiele dłużej, użyję werniksu damarowego matowego – są takie, poczytałem. Mały problem jest taki, że należy go użyć po około 8 miesiącach od malowania. Czy to prawda? – Tak jest napisane w Internetach. Jeśli tak, to chyba będę musiał na jakiś czas gdzieś schować obraz i cierpliwie poczekać ;)”

    Oleje (jeśli nie są ‘tłuste’) można spokojnie werniksować po 2,3 miesiącach. Nic się też nie stanie jeśli zrobi Pan to po 8, tyle że warto zadbać żeby się w tym czasie nie przykurzył czy nie pociągnął wilgoci.

    Co do zwrotu “długo/krótko schnie” to funkcjonuje on w w dwu znaczeniach, w zależności od kontekstu:
    1. obraz długo/krótko schnie
    2. farba długo/krótko schnie

    W tym pierwszym znaczeniu chodzi o to kiedy obraz “się kończy”, czyli jak długo po ostatnich dotknięciach pędzla należy czekać by spokojnie oddać obraz klientowi, powiesić na ścianie, powerniksować, kiedy można dotknąć czy nawet ewentualnie zwinąć do transportu. Dla typowego spoiwa na bazie oleju lnianego 3 miesiace zupełnie wystarcza. I w tym sensie oleje schną oczywiscie dłużej niż akryle, ale np szybciej niż tempery.

    W drugim znaczeniu chodzi o technikę – kiedy mówi się że farba olejna długo schnie – to rozumie się przez to jej zaletę (dokładnie zaletę olejnego spoiwa) i ma ona pozytywny wydźwięk. Chodzi o to, że długo można malować “mokre w mokrym” Po pierwsze, że można to robić – czyli łączyć farby na obrazie! póki nie wyschły, po drugie że można to robić przez … tydzień . Kiedy np temperę nawet jeśli się zatruje i wsadzi do lodówki to nie wytrzyma tygodnia, a w mokrym też nie za bradzo. A farby akrylowe ładnie się mieszają, ale szybko schną (co w zależności … można uznać za zaletę bądź wadę).

    Może ten artykuł o werniskowaniu przyda sie Panu:
    http://obrazykrukart.blogspot.com/2012/10/porady-od-artystki-werniksowanie.html

    Najważniejesze to “na leżąco”, w dobrym świetle i nie sprayem, a reszta to już wg Pana gustu, bo o to głównie w malarstwie chodzi.

     
    Odpowiedz
  6. eskulap

    “Super, serdecznie

    “Super, serdecznie dziękuję Panu za świetne porady. Na pewno wykorzystam tą wiedzę.”

    Bardzo proszę:).

    Jeszcze tylko jedna uwaga.
    I to nie a propos samego obrazu, bo mnie obrazy generalnie się podobają, albo bardzo podobają. (może tylko poza aktami wyjątkowo nachalnej komercji), lecz na temat prezentacji Pana obrazu.

    .
    Te zdjęcia w ogóle nie pokazują siły tego obrazu, są niestety złe. Trochę tłumaczy ten fakt format jaki Pan wybrał – trudny malarsko i przez to fotograficznie także.
    Jednak zachęcam Pana po powerniksowaniu do zrobienia dobrych zdjęć. Sam opis, który Pan dołączył dużo też na tym zyska.

    pozdrawiam,
    E.

     
    Odpowiedz
  7. ahasver

    😉

     Zgadzam się, zdjęcia nie są w stanie oddać pełni, a to dlatego, że kompletnie nie potrafię jeszcze obługiwać aparratu, a mam lustrzankę cyfrową, gdzie trzeba jakieś cikcie naciskać i kręcić jakimiś obręczami na obiektywie 😉 

    Wkrótce się nauczę 🙂

     

     

     
    Odpowiedz
  8. arturah

    Bartosz

    Bartoszu

    Z tym werniksem zrób jak uważasz . Taka moja sugestia. Osobiście uzywałem werniksów w spray i nic złego sie nie działo ale oczywiście trzeba ten spray nanosić bardzo ostrożnie i z wyczuciem. Jeśl chcesz matowy to matowy . Ja lubię jak obraz błyszczy:)

    *Jesli chodzi o treść , te kształty …hm bardzo to wszystko trudne co piszesz ale ciekawe . Cholernie ciekawe .

    Kiedyś próbowałem  trzy kształty połączyć w jedno ale mi nie wyszło:)  To tak  jak z chrześcijaństwem . Niby wszyscy mówią o miłości i jedności o tym jak jest ach i och ale tak naprawdę nie potrafią połączyć trójkąt , kwadrat i koło . Te trzy kształty zawsze mnie fascynowały ale nigdy nie oddzielnie.

      Myślę że każdy artysta z czasem stworzy  pentaptyk czego równiez Tobie życzę bo mi się nie udało …

     

    art

     

     

     

     

     

     

     
    Odpowiedz

Skomentuj ahasver Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code