Zasiądźmy wspólnie do wigilijnego stołu

 Stół wigilijny ma w sobie coś uniwersalnego. I to nie tylko, dlatego że zasiadają do niego w naszym kraju niemal wszyscy. Bez względu na przynależność partyjną, czy społeczną. Wierzący i niewierzący. Po prostu praktycznie każdy. A jeśli nawet słyszymy o takich, którzy zasiąść do niego nie mogą to oczywiście wzbiera w nas litość i współczucie. Wigilia w naszym kraju to taki czas, kiedy nikt nie powinien być sam. Z tego założenia wziął się również tak ważny symbol pustego miejsca przy stole pozostawionego dla niespodziewanego wędrowca.

Dla nas chrześcijan, ów wigilijny stół ma znaczenie szczególne. Jest on nie tylko istotnym symbol życia rodzinnego, dialogu, rozmowy, spotkania i przebywania z sobą. To również stół „ofiarny”. Stół rodzinny powinien być zawsze przedłużeniem stołu Eucharystycznego. Tak jak pierwsi chrześcijanie gromadzili się na ucztach agape, tak my gromadzimy się przy naszych stołach.

Myślę, że ta świadomość powinna nam mocno towarzyszyć przy wieczerzy wigilijnej. Nie chodzi oczywiście o to, aby nasza wigilijna kolacja zamieniła się w sztuczne i pompatyczne wydarzenie para liturgiczne. Wzorem dla nas powinien być Chrystus, którego na kartach ewangelii często widzimy właśnie za stołem. A że nie były to rzadkie sytuacje wiemy, gdyż sami faryzeusze wyrzucali mu to, że jest „żarłokiem” i „pijakiem”. Chrystus daje nam wzór budowania relacji międzyludzkich. Tym, którzy zapraszali go w gościnę nigdy nie odmawiał. Siadał do stołu nawet z tym, których uznalibyśmy za niegodnych czy zdrajców. Byli tacy, którzy przychodzili do niego nocom i tacy, którzy wspólne biesiadowanie łączyli z kontemplacją jego osoby. A wszystko zmierzało do stołu w wieczerniku. Do ołtarza. Ofiary Chrystusa na krzyżu, którą złożył za wszystkich, tych „godnych” i „niegodnych”, „grzesznych” i „prawych”. Na tym ołtarzu Jezus dopełnił wszystkiego.

Nasz stół wigilijny niech będzie pełen radości wypływającej z faktu przyjścia Boga na ziemię. Niech będzie również wzorem tego stołu, przy którym zasiadał Chrystus. Niech nie będzie nieobecnych i „wykluczonych”. Tradycyjnie pozostawione wolne miejsce niech nie będzie tylko pustym symbolem. Nie chodzi mi o konieczność przygarnięcia jakiegoś „nędzarza”, choć niewątpliwie warto się zainteresować, czy przypadkiem nasza sąsiadka nie jest w tym czasie całkowicie sama i opuszczona.

Chodzi mi w tym miejscu o nieco głębszy wymiar spotkania. Żyjemy w społeczeństwie, które bardzo łatwo „wyklucza” ze swojego życia własnych przeciwników i oponentów. Widać to w świecie polityki, jak również w naszych relacjach sąsiedzkich. Często nie potrafimy się słuchać i kompletnie się nie rozumiemy. Wówczas łatwo jest odmówić komuś „polskości”, „rozsądku”, „poczucia rzeczywistości” czy nawet „dobrej woli”. Łatwo nam wówczas przyklejać łatkę „oszołoma”, „liberała”, „mohera”, „faszysty” czy „masona”. To przecież są nasi bracia „wykluczeni”. I to „wykluczeni” przez nas. Dlatego może warto zaprosić ich do wspólnego stołu. Przecież powinno tam być zawsze dla nich wolne miejsce.

Postawa jedności powinna oczywiście być widoczna najpierw w gronie najbliższej rodziny. Jeśli tam brakłoby miłości, to wydaje się nieroztropnym zapraszać do niej w gościnę przybysza. Wówczas mogłoby się okazać, że usadzimy go w samym środku „piekła”. Dlatego spójrzmy dzisiaj na nasze więzy rodzinne. Spójrzmy również na nasze więzy chrześcijańskie i te w gronie Kościoła Katolickiego.

Na temat jedności w Polskim Kościele pisał w swoim liście O. Ludwik Wiśniewski OP. Wielu miało mu za złe, że szuka dziury w całym, że osłabia Kościół i że list został opublikowany w przedświątecznym czasie, aby zburzyć atmosferę tych świąt. Osobiście myślę, że te zarzuty były bardzo krzywdzące i wynikały z całkowitego niezrozumienia autora listu, który kierował się autentyczną troską o Polski Kościół. Kościół, który niestety jakoś niespostrzeżenie się podzielił i doszło w nim do wzajemnych „wykluczeń”.

Może właśnie wigilijny wieczór powinien stać się wieczorem jedności. Wszak gromadzimy się przy stole, aby radować się z przyjścia Pana. A On przyszedł do wszystkich bez wyjątku. Czy zatem jest przy naszym stole miejsce dla naszych oponentów? Dla tych, których nie lubimy i z którymi się nie zgadzamy? Czy potrafimy ogarnąć ich swoją modlitwą? Oczywiście nie tą faryzejską w formie, „aby się drań i grzesznik w końcu nawrócił i zmienił swoje życie i żył tak wspaniale jak ja”, ale tą Ewangeliczną: „abyśmy wspólnie poznali Wcielonego Pana i kroczyli jego drogami. Abyśmy wspólnie potrafili zmieniać własne życie krocząc drogą prawdy Chrystusowej”. „Aby nastała jedna owczarnia i jeden Pasterz, a wówczas wszyscy poznają, że do Niego należymy i poznają jak bardzo On umiłował świat. Że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy miał w Nim życie wieczne.”

 

Komentarze

  1. Kazimierz

    Dziękuję

    Dziękuję za takst, pokrzepiający i mądry, życzę rownież tego co najlepsze, a więc Bożego błogosławieństwa na każdy dzień.

    Jednak, mam mała uwage co do jednej owczarni i pasterza. Myślę, że bardzo wielu ludzi opacznie rozumie te słowa Pana Jezusa z Ew. Jana 10.16. Ano dlaczego? Po pierwsze, to Jezus nawiązując do owiec z nie owczarni, mówi o poganach, do których również skierowana została ewangelia, a ktorej owocami są chrześcijanie tacy jak my, z pogan , nie z Izraela. Po drugie, owczarnią byli uczniowie z Izraela, nawróceni do Chrystusa ludzie, którzy jednak óżnili się od swoich pobratyńców wiarą w Chrystusa z nimi będącego. Po trzecie prawdziwa owczarnia powstała po zesłaniu Ducha Świętego, który zrodził tę że owczarnię i poszerzył granice – a raczej zburzył wszelkie granice narodowościowe, co wywołalo niezłą konsternację.

    Myslę, że mylnie postrzegamy i zawężamy tę owczarnię dziś do jakieś grupy wyznaniowej, do jednego np. z Kościołów chrześcijańskich,to chyba największy błąd, który dzieli niemiłosiernie i wprowadza pogardę wobec innych. Nie może być to żadne wyznanie, takie, czy inne, gdyz zburzone mury przez Ducha Świetego okazałoby się, że sami wznosimy. Dla mnie jest jedna owczarnia i jeden Pasterz od 2 tyś lat i nic się nie zmieniło. Czy Izrael był fizycznie podzielony – tak – Juda, Samaria, Izrael – ale czy duchowo – nie, to cały czas była żona Boga.

    Owczarnią w moim przekonaniu jest Kościół – każdy Kościół – w którym Chrystus Pan jest Panem, Królem i Bogiem. Kościół jako ta Oblubienica, w kolorowych szatach, zdobna i piękna – Ps. 45, która jest, czy chce, czy nie w duchowej jedności przez Ducha Świetego, a nie wolą własnych chęci, czy niechęci. Każdy chrześcijanim, który wzorem Nikodema narodził się na nowo jest w tej owczarni, jednak każdy, który nie przeżył spotkania z Jezusem nie jest.

    Przynależność do grupy religijnej – o zgrozo dziś została spłycona nawet do takich relacji – bez relacji – z Chrystusem, że ludzie "wierzący" bywa, że nawet nie wiedzą za bardzo kim jest Jezus, a oprócz Niego w swoim zyciu stawiająna na równi czy nawet wyżej siebie, kasę, rodzinę itp.  Trzeba wreszcie powiedzieć sobie poważnie i zdecydowanie, polskie chrześcijaństwo jest nienawrócone do Pasterza – Odwiecznego Pana, i czas już aby wszyscy to zrozumieli i aby mogła nastąpic prawdziwa Ewangelizacja, która tych religijnych pogan przyprowadzi do prawdziwej Owczarni, którą jest owczarnia Pana, Wspólnoty chrześcijańskie rozkochane w Panu i podążające w Jego Duchu do Królestwa Bożego – a nade wszystko ku odrodzeniu duchowemu każdego – "musicie się na nowo nardzić…" Ew. Jana 3 rodział.

    Pan Jezus Chrystus nigdy nie przestal być Pasterzem, abyśmy mieli mieć innego. jego indywidualne podejście do każdego z nas jest prawdziwym duszpasterstwem i miłością. Kościół w rozumieniu – wszystkie wspólnoty podążajaće za Panem, powinien troszczyc się i dbać o owce, ale zawsze pamiętając, że owce należą do jedynego Pasterza. Dla mnie, jako duszpasterza najważniejsze jest, aby owce nie mnie widziały – ale Jezusa, aby nie mnie słuchały – ale Pana Wszechświata, aby nie mnie uwielbiały – ale Boga.

    Pozdrawiam serdecznie KJ

     

     
    Odpowiedz
  2. lechowski

    Kto jest Pasterzem?

     Bardzo dziękuję za komentarz  do mojego artykułu (jest to takie dla mnie pocieszenie że ktoś je wogóle  czyta ;).

    Oczywiście zgadzam się z Tobą Kazimierzu co do niebezpieczeństwa pojmowania Pasterza. I (zresztą wielu czyni się nimi dość samozwańczo…) Zapewniam, że w moim tekście jako Pasterza rozumiałem właśnie Jezusa Chrystusa, natomiast "jedność" jest dla mnie powrotem do autentyczności Ewangelii . Ufam również, że w moim tekście dość wyraźnie rozumiana jest otwartość względem każdego. Bo czyż Chrystus nie przyszedł po to "aby każdy miał w nim życie"? Paradoksalnie również poganie i złoczyńcy. Ale to my Chrześcijanie powinniśmy być światłem i drogowskazem  w stronę Ewangelii. Dlatego winniśmy ją poznawać i nią żyć.  Ponadto właśnie w Ewangelii możemy odzyskiwać to co wspólne i to co nas łączy -by być świadkami.

    W tym kontekście myślę, że wyrażamy podobną troskę o autentyczność owczarni i przyjęcia Pasterza.

    pozdrawiam

    a.l.

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code