Zanim Kościół katolicki stanie się sektą

Wstęp do bloku tematycznego na stronie startowej

„Kościołowi zagraża, że stanie się sektą” – tak stwierdził kontrowersyjny szwajcarski teolog Hans Küng w wywiadzie, który został opublikowany 24 lutego we francuskim dzienniku „Le Monde”, a następnego dnia przedrukowany w równie wpływowym włoskim dzienniku „La Stampa”.
 
Küng krytykuje stanowisko zajęte przez Benedykta XVI wobec lefebrystów: „Uważam za skandal, że w pięćdziesiątą rocznicę zainaugurowania II Soboru Watykańskiego przez Jana XIII (styczeń 1959) papież nie oddał hołdu swojemu poprzednikowi, lecz zdecydował się znieść ekskomunikę wobec przeciwników soboru”. Wątpliwości szwajcarskiego teologa idą jednak znacznie dalej i dotyczą strategii przyjętej przez obecnego papieża. Według Künga Benedykt XVI stawia na elitarność, na małe grupy „prawdziwych katolików”, co ostatecznie może doprowadzić do całkowitej marginalizacji Kościoła katolickiego, już dziś cierpiącego na brak kapłanów i powołań.
 
Wątpiąc w zdolność Benedykta XVI do podjęcia jakichkolwiek odważniejszych kroków, Küng proponuje kilka ratunkowych środków, które mogłyby uchronić Kościół katolicki przed losem zamkniętej w sobie, mało znaczącej sekty. Papież mógłby mianowicie:
– pójść na ustępstwa pod adresem osób rozwiedzionych i pozwolić im pod pewnymi warunkami przyjmować komunię;
– wprowadzić liberalizujące poprawki do encykliki Humanae Vitae, która w 1968 potępiła wszelkie formy antykoncepcji;
– skorygować teologiczne rozstrzygnięcia, które sięgają Soboru Nicejskiego z 325 roku;
– znieść celibat.
 
Jako jeden ze środków zaradczych wobec obecnego głębokiego kryzysu Kościoła widziałby Küng zwołanie III Soboru Watykańskiego, który pozwoliłby rozstrzygnąć między innymi takie kwestie jak celibat księży i kontrola urodzin. Przyszły sobór powinien także opracować nowy sposób wyboru biskupów, dopuszczający w większym stopniu do głosu świeckich.
 
Wypowiedzi szwajcarskiego teologa, nazywanego niekiedy „nowym Lutrem”, wzbudziły jak zwykle sporo emocji wśród zachodnioeuropejskich katolików, zwłaszcza w kręgach zbliżonych do Watykanu. Nie wstrząsnęły jednak szerszymi kręgami społeczeństw, które obojętnieją coraz bardziej wobec tego rodzaju zagadnień. Küng chciałby reformować Kościół, robiąc różnego rodzaju ukłony pod adresem liberalnej demokracji. Problem jednak w tym, aby konflikt między tradycją i nowoczesnością w Kościele katolickim stał się w ogóle dla przeciętnego Europejczyka godnym uwagi zagadnieniem.
 
Warto też spojrzeć na wypowiedź Künga z polskiej perspektywy. Ten teolog nie jest w Polsce zbyt często wspominany co najmniej z dwóch powodów. Po pierwsze, w 1979 roku papież Jan Paweł II zatwierdził deklarację Kongregacji Nauki Wiary Christi Ecclesia mówiącą o tym, że poglądy Künga odbiegają zbyt daleko od zasad katolickiej wiary i dlatego nie może on być uznawany za katolickiego teologa. Po drugie, dokonywana przez Künga diagnoza głębokiego kryzysu we współczesnym Kościele nie trafia do przekonania ludzi w krajach, gdzie katolickie świątynie są już prawie puste, więc trudno oczekiwać, aby spotkała się ze zrozumieniem w naszym kraju.

“L’Eglise risque de devenir une secte”
– pełny tekst wywiadu z Hansem Küngiem (w języku francuskim)

Teksty z bloku tematycznego:
 

21 Comments

  1. jadwiga

    demokracja

    Oczywiscie struktura Koscioła w obecnym XXI wieku jest całkowitym przezytkiem.Ale z kolei

    Przyszły sobór powinien także opracować nowy sposób wyboru biskupów, dopuszczający w większym stopniu do głosu świeckich.

     

    Demokratyczne głosowanie?

    Nie bardzo sobie to wyobrazam.Wtedy to wszystko bedzie wygladac jak w naszym sejmie…….

     
     
    Odpowiedz
  2. ahasver

    Kościół należy pielęgnować.

    Kościół nie jest przeżytkiem, a jego strukturę należy podtrzymywać, ponieważ jeśli istnieć będzie możliwość takiej formy egzystencji, demokracja i wolność zostanie zachowana dzięki kolektywnemu wysiłkowi jej – i jej aktualizujących się wciaż elementów, w tym – tradycji (myślę o dobrej tradycji bez dogmatu, a jest taka – np. sztuka!) – podtrzymywania; rozwój to również conservatio, tylko dbanie może umożliwić twórcze burzenie, rozmowę, żywioł, prawdę – tam, gdzie jest jeden, prawdy nie ma – wyrazi starożytną myśl wciąż współczesny Hegel. Jedyne, co musi z całą stanowczą koniecznością przemyśleć Kościól Katolicki, to sposób myślenia, który oferuje ludziom; Kościół nie uniknie chłosty kultury liberalnej – i słusznie – ale jako instytucja krzewiąca kulturę duchowo – symboliczną, wspomagająca – częściowo -podtrzymanie świata sztuki, powinien być wręcz pielęgnowany! I ktoś, kto życzy Kościołowi Katolickiemu spektakularnego upadku, jest zwykłym chamem i idiotą, z grubsza rzecz ujmując: Kościół należy wspierać, ale w duchu reformy; wspólne podnoszenie jest synonimem siły i radości. Reforma nie może być jednak zbyt intensywna – to ewolucja, a nie rewolucja – ponieważ wtedy Kościół przybrałby bardziej groteskową niż w swoim czasem skrajnym tradycjonalizmie – formę. Odnośnie demokracji w Kościele – Nie, nie, proszę, nie! – Nie wszystko należy się nam, motłochowi! Nie chcę, aby moje palce mogłyby zostać wetkięte wszędzie, bo wówczas świat byłby nudny, zbyt mój własny. Takie jest moje skromniutkie – ponieważ bardzo rzadko o Kościele Katolickim myślę (jestem obrażony za Giordana Bruna i inne plugawe posunięcia, łącznie z antykoncepcją, in vitro i przymrużaniem oczu na borowika od rozgłośni) – zdanie, choć nigdy do konfesjonału nie pójdę, gdyż wynikłaby z tego tylko niepotrzebna kłótnia. Ot, co.

    Niemniej Kościół Katolicki należy wspierać, należy wspierać wszelkie przejawy religijności, których intencją nie jest wyłącznie samopodtrzymanie własnej instytucji; stanowi kościół zbyt bogate historycznie dziedzictwo, aby lekceważąco rozdać go masom. Jakaś solidna instytucja musi na tym świecie nawoływać ludzi, aby opamiętali się w konsumpcji dóbr materialnych, nie uprzedmiotawiali – ale też bez przesady, do diaska! – człowieka i wzbraniali się przed uczynieniem swojego życia nudnym.

    Czy Kościół Katolicki stanie sie sektą? Mhhhh…, a nie jest nią? To tak jak pustelnik, którego w ciemnym lesie spotkał wędrowiec i który chwalił coś, co już dawno umarło… Należy raczej zapytać, co uczynić – i jak to uczynić? – aby Kościół Katolicki przestał być sektą…

    A teraz posłuchajmy wspólnie klasycznego rocka, o który też należy dbać – i kultywować.

    http://www.youtube.com/watch?v=xdCrZfTkG1c&feature=related

    Jesteśmy najlepsi na świecie!

     
    Odpowiedz
  3. krok-w-chmurach

    “Należy raczej zapytać, co

    "Należy raczej zapytać, co uczynić – i jak to uczynić? – aby Kościół Katolicki przestał być sektą…"

     

    To może należaloby najpierw zdecydować, co jest sektą? Bo przeciez nie decyduje o tym brak zgody  na podporządkowanie się regułom dotyczącym postępowania. I co? Usunąć niektore przykazania z Dekalogu? Wiara wymaga wierności, czasem nawet przekraczania własnych granic.

    Jadwigo, niezłe to Twoje porównanie soboru do naszego życia politycznego. Tu zamiast wierności programowi partii, tworzone są następne. Idziemy na łatwiznę………..

     
    Odpowiedz
  4. Andrzej

    Kościół katolicki nie ma szans na zostanie sektą

     Pytanie redakcyjnego wstępniaka jest nieco prowokacyjne, ale warte osobistego namysłu. Myślę, że Kościół katolicki ani nie jest sektą, ani nie ma szans na zostanie nią, natomiast jest możliwa dalsza marginalizacja Kościoła – co zresztą już się dzieje – zwłaszcza w społeczeństwach Zachodu. Poniżej spróbuję tę myśl rozwinąć.

    Kościół katolicki nie stanie się sektą, bo po prostu jest za duży i zbyt różnorodny, a jego główne nurty pozostają otwarte na dialog ze współczesnym światem i kulturą. Ponadto, najważniejszym jednak źródłem anty-sekciarskiego charakteru Kościoła katolickiego jest jego żywotność doktrynalna, duchowa, egzystencjalna, kulturowa i społeczna. Bogactwo doktrynalne i teologiczne myśli katolickiej, zmiany dokonane podczas Soboru Watykańskiego II uniemożliwiają Kościołowi zamknięcie się w zideologizowanej i ciasnej kulturowo przestrzeni, w której indoktrynacją i manipulacją wiernych trzeba by bronić spójności wspólnoty: co jest cechą charakterystyczną dla sekt.  Większość katolików, zwłaszcza wykształconych, nie posiada też mentalności sekciarskiej, ceni sobie bycie nowoczesnymi obywatelami świata, korzystającymi z dóbr kultury i tolerancyjnymi wobec innych. Dla świadomych swej wiary katolików bycie w Kościele to osobisty wybór oparty na łasce, prawdzie i wolności: i ten typ postawy stanowi praktyczną tamę dla transformacji Kościoła w sektę. Choć niektóre nurty w Kościele katolickim mogą mieć pewne cechy sekciarskie: np. lefebryści, fundamentaliści typu radiomaryjnego, itp.

    Nie jestem też przekonany, czy zmiany, jakie postuluje Küng, czyli liberalizacja nauczania i praktyki Kościoła w kwestii rozwodów, antykoncepcji i celibatu księży, byłyby najlepszym panaceum na kryzys wiary i dystansu wobec Kościoła społeczeństw Zachodu. Owszem, te sprawy wymagają wciąż namysłu i być może pewnych uelastycznień, i jest to robione, ale nie należą one do tego, co stanowi o Kościele jako wspólnocie wiernej Jezusowi, a jednocześnie otwartej w dialogu ze światem. Na pewno, przy wyborze biskupów konieczne jest zwiększenie udziału świeckich.

    Sprawę zdjęcia ekskomuniki wobec lefebrystów uważam za źle przygotowaną i przeprowadzoną. Trudno mi jednak jednoznacznie ocenić, czy ta decyzja była błędem, czy raczej wielkodusznym gestem Papieza w kierunku jedności Kościoła katolickiego. W przeciwieństwie do Kunga nie czyniłbym z tej decyzji symbolu odwrotu od Soboru Watykańskiego II. Owszem, Benedykt XVI jest tradycjonalistą nieufnym wobec nowoczesności, ale ma dla takiej postawy poważne argumenty: nowoczesność w swych głównych cechach ma wyraźny antyreligijny, a nawet antychrześcijański rys i wobec takich tendencji wskazana jest ostrożność Kościoła. Ponadto, wierność Ewangelii i Jezusowi zawsze będzie dla Kościoła ważniejsza niż otwartość na zmieniającą się rzeczywistość, i ta wierność Bogu jest podstawową normą dla podejmowania dialogu z tymi, którzy w Chrystusa nie wierzą, a Kościół jako Jego wspólnotę odrzucają.

    Partnerski dialog ze światem, choć ważny, nigdy nie będzie najwazniejszą wartością dla Kościoła, który konstytuowany jest na wierności i posłuszeństwie wobec Boga Objawienia. Najważniejszy dla Kościoła jest dialog z Bogiem, ale nie jako równorzędnym partnerem człowieka, ale jego Stwórcą, Zbawicielem, choć również Przyjacielem i Miłością. W tym również sensie Kościoł prowadzi dialog z człowiekiem, próbując wydobyć to, co w człowieku dąży do Boga. Nie ma i nie będzie dialogu Kościoła z tym, co w człowieku dąży do zła i negowania Boga. Grzechom i słabościom człowieka, a nawet całych społeczeństw, również Kościoła, trzeba współczuć i mieć dla nich miłosierdzie, wychodzić w praktyce na przeciw ze zrozumieniem, ale Kościół odnośnie zasad nie będzie nigdy szedł na kompromisy z tym, co uważa za złe czy niezgodne z wolą Boga. Choć jest możliwa zmiana rozumienia poszczególnych kwestii moralnych czy teologicznych.

    Uważam też, że marginalizacja Kościoła katolickiego i innych kościołów chrześcijańskich w społeczeństwach Zachodu nie jest jedynie skutkiem określonej postawy Kościoła – choćby w tych dziedzinach, o których wspomina Kung – ale przede wszystkim głębszego i długotrwałego procesu sekularyzacji tych społeczeństw. Najprościej mówiąc, wielu ludzi bogatych społeczeństw Zachodu woli swoje życie, duchowość i moralność układać przeciw albo obok Boga, i poza chrześcijańskimi kościołami. Złożyło się na to kilka stuleci przemian kulturowych i cywilizacyjnych, których skutkiem była hiper emancypacja człowieka, który po prostu chce stwarzać sobie własnego boga, a nie być posłuszny Bogu prawdziwemu. A Kościół, pomimo swych licznych słabości, wciąż wierzy i głosi Boga prawdziwego. I to jest główna przyczyna marginalizacji Kościoła. Nie obawiałbym się marginalizacji Kościoła z takich właśnie przyczyn: jeśli pozostaniemy wierni Chrystusowi, choćbyśmy żyli na marginesie głównych nurtów współczesności, będziemy wciąż w centrum świata i znakiem nadziei dla ludzkości.

    Tragedia współczesności polega na tym, że po prostu Bóg większości ludzi bogatych społeczeństw Zachodu nie jest potrzebny. Pytaniem dla wszystkich wierzących i kochających Boga jest: jak żyć i co czynić, aby ludzie chcieli uwierzyć w Chrystusa i żyć Jego Ewangelią. Tym samym pytaniem żyje Kościół, i aby być wiarygodnym świadkiem Jezusa musi, i my jako jego dzieci z nim i w nim, przemieniać swoje słabości w blask miłości Boga. 

     

     
    Odpowiedz
  5. ahasver

    To jest jasne, że sekta.

    Oficjalna definicja sekty jest błędna, ponieważ jedynym warunkiem orzekania o tym, że jakaś grupa wyznaniowa nie stanowi sekty, jest w niej instytucjonalna zgodność z przyjętą przez większość społeczeństwa konwencją; a większość – jak wiadomo – jest omylna. Tak więc pojęcie sekty jest stricte instytucjonalne i nie uwzględnia pluralności Boskich Rewelacji; ogranicza pojęcie wiary do konfesji, akt – do zwykłego wyznania. – Jest to pojęcie stworzone w głównej mierze przez hierarchów Kościoła; jakże by więc mogło być skonstruowane obiektywnie? Reszta, która odstaje od głównej instytucji w jakiejś "państwowej" (ciekawe, które z państw chce dziś w Europie – poza Polską, oczywiście – być Państwem Kościelnym?!) jest na mocy tej definicji sektą. Zgodnie z logiką tejże definicji każdy, który postuluje państwo świeckie, osobistość aktu wiary i pomyślunku o Bogu, każdy w Europie poza Kościołem Katolickim, nawet ateista, jest sekciarzem.  

    Sekta to pojęcie pejoratywne – i takim też powinno być. Oznacza tyle, co zawłaszczenie dla siebie dostępu do ostatecznej prawdy i negację możliwości pełnej partycypacji w w Prawdzie przez nie przynależących do jego szeregów; nazywa się to – po prostu ochyda! – depozytem wiary. Sekta: Związek twierdzący, że można zdeponować wiarę.

    – To tak jak sprzedaż odpustów w średniowieczu, tak dziś – zbawienie sprzedaje się mentalnie: Jesteś z nim tożsamy, jeśli uczestniczysz w tym, co my i jesteś taki jak my, albo pójdziesz się smażyć w piekłach i tam Cię siarka Belzebuba stopi, UUUUUUUUU!!!, UUUUUUUUUUUUUUUU!!!!!, uuuuuuuu!!!! Bój się, bój się Boha, bo Cię ukarze! Już, leć do konfesjonału, ksiądz ma dostęp do Boha – Krziża, a Ty nie masz, więc idź, bo inaczej się usmażysz!!!

    Poza tym wielkość Kościoła wcale nie stanowi wystarczajacego kryterium orzekania, że ów sektą nie jest; i tak większość odłamów traktowana jest jako "gorsza". To pozór tolerancji i otwartości. Większość i tak się myli. Z resztą przedstawiciele zwiazków wyznaniowych powinni być ostatnimi, którzy o tym orzekają; ocena jest zewnętrzna, jeśli nie chce być samooceną. Kościół Katolicki jest jedną z największych sekt na świecie. Powstał tylko i wyłącznie przez wykorzystanie Słowa do celów politycznych – inaczej nie kipiałby złotem i nie sprzedawał drzazg z krzyża i zębów mlecznych swojego boga. Przecież to tak banalnie oczywiste: Sektę poznać po szowinizmie wobec wyznawców innych religii, a także ludzi niewierzących. Każda sekta wygłasza, że posiadła prawdę jedyną i że tylko ona ma rację. Nie widzicie tego? Macie monopol na prawdę?

    Kościół powinien być zachowany, jak najbardziej – jeśli ktoś chce być papieżem, tudzież gadał z Bogiem, który mu powiedział: A teraz, człowieku, stań się papieżem, jeśli ktoś inny chce zostać księdzem, a jakaś brzydula – zakonnicą (ładne zakonnice to wyjątkowe wyjątki – i taka jest prawda, ślepy, który nie widzi, że to w większości przypadków z braków i kompleksów powstaje taki tryb życia, a nie z "powołania"), jeśli księża nie czują parcia na piękne kobiety i nie postępują wbrew swojej naturze, tzn. nie gwałcą później po konfesjonałach, jeśli nie palą na stosach, nie przeklinają Harryego Pottera za satanizm, jeśli ktoś chce zamykać się w klasztorze i widzieć tam cienie Boga, jeśli społeczeństwo chce dalej utrzymywać swoich kapłanów, jeśli Kościół nie będzie zakazywał ludziom uprawiać seksu dla samej przyjemności, zapładniać z probówki i wskrzeszać przez to życie, jeśli zabroni sobie mówić cokolwiek publicznie na temat nauki i zweryfikuje swojego Tomasza z Akwinu – jednego z największych hipokrytów i nieświętych łotrów pośród świętych, jeśli przestanie obgadywać innowierców i umieszczać ich w piekle, jeśli wycofa się ze szkół i powróci do salek katechetycznych, jeśli będzie normalnie płacił podatki, jeśli spali na stosie borowika, skoro takie praktyki kultywował na mądrych ludziach (co za różnica, kiedy? Kościół popełnił grzech śmiertelny, zabił mnóstwo ludzi – i co z tego, że minęły setki lat?), a antenę sprzeda i przeznaczy pieniądze na ratowanie stoczni, jeśli przestanie zmuszać emocjonalnie ludzi o dużej wrażliwości religijnej do rzucania na tacę pieniędzy pod groźbą męk piekielnych (skoro nie płacenie Kościołowi to grzech) to O.K., niech istnieje – i wówczas przestanie być sektą. I do tego powinno się dążyć; istnienie Kościoła Katolickiego jako jednej z możliwości spędzenia życia pośród kadzideł stanowi o możliwości dalszego istnienia demokracji w Europie i na świecie. Muzea sa potrzebne, każda kultura, która burzy postumenty swojej przeszłości, jest kultura barbarzyńską. Więc jeśli ludzie dalej chcą utrzymywać swoją ukochaną hierarchię dostępu do Boga i prawdy, to o.k., niech płacą, ale przede wszystkim niech nie twierdzą, że wyznają Boga wszystkich. Nie – to jest ich Bóg. Bóg – Krzyż i Maryja na lektyce. Światli ludzie nie powinni mieć nic przeciwko – każdy wyznaje na swój sposób. O Bogu prawdziwym należy milczeć.; Bóg wypowiedziany jest bogiem pogan. 

     Che che che, blask miłości Boga… W Kościele?! Raczej jakieś potworne Obscurum! Należy dążyć do tego, żeby wyleczyć Kościół Katolicki, ponieważ jest on ciemny, zabobonny, pogański, fałszywy, grzeszny i CHORY!!! NIE WIDZICIE TEGO?!!!

     
    Odpowiedz
  6. Andrzej

    Tezeusz jest cząstką Kościoła

     Bartoszu!

    Dostrzegam pewną niespójność w Twojej postawie: Twoja wizja Kościoła katolickiego jest dość diaboliczna i po prostu prymitywna, a jednocześnie chętnie przebywasz w Tezeuszu, który przecież jest cząstką Kościoła katolickiego i szerszej chrześcijańskiej wspólnoty. Które z cech tak opisanego przez Ciebie Kościoła pasuje do Tezeusza?

    Pozdrawiam Cię serdecznie

    Andrzej

     
    Odpowiedz
  7. zibik

    Pozory zamiast autentycznej wiary i nawrócenia !

    Owszem Kościół stanie się sektą, kiedy przestanie być święty, katolicki, powszechny i apostolski. Mam nadzieję, że tak się nigdy nie stanie, ponieważ pozostanie wierny Bogu Ojcu, Synowi i Duchowi Świętemu, także wielopokoleniowej tradycji i mądrąści.

    Kościół był i nadal jest obiektem szczególnego zainteresowania, nie tylko katolików i chrześcijan, ale również innowierców i bezbożników.

    Zdumiewa stałe zatroskanie wielu o przyszłość Kościoła Świętego, a gorszy to pozorowane i szykanowanie katolików i chrześcijan z powodu wyznawanej wiary, oraz antykościelna fobia i furia zwolenników jednania wszystkich ze wszystkimi.

    Natomiast bawi i śmieszy to, że adwokatami  prawdy chcą być funkcjonariusze diabła, a martwi i smuci to, że zamiast powszechnego nawrócenia, zgody i pojednania mamy bezkarne prześladowania katolików i chrześcijan lub jedynie starania o ekumenizm, także coraz liczniejsze rozłamy i podziały w Kościele Świętym.

    Istniejące i powstające w RP media wolne i niezależne np: portal "Tezeusz"  wydają się "kołem ratunkowym" rzuconym Polakom, przez Pana Boga za wstawiennictwem Matki Boskiej i być może kilku wspaniałych i sprawiedliwych synów i córek naszej ukochanej Ojczyzny.

    W oceanie dezinformacji rozpowszechnianych w RP i na świecie, za pomocą większości mediów  tj. kłamstw, oszustw, oszczerstw, oskarżeń i manipulacji, także głupich, bądź wrogich, czy tendencyjnych wiadomości, ocen, interpretacji etc.

    Szczęść Boże – Ojcze nasz !

     
    Odpowiedz
  8. ahasver

    Kościołowi należy pomagać, Andrzeju – wiem o tym.

    – Wiem o tym i staram się to robić za pośrednictwem Tezeusza – i nie tylko. Uważam, że krytyka jest zawsze budująca, jeśli mówi prawdę. – A wiesz Andrzeju, że w swoich wypowiedziach – NIGDZIE! – nie mówiłem nieprawdy, ani nie przedstawiałem dezinformacji. Jestem w swoim mniemaniu obiektywnym rozmówcą.

    Niewiele z tak opisanych przeze mnie cech Kościoła pasuje do Tezeusza; uwielbiam Tezeusza, Andrzeju, choć niewiele ludzi w nim uczestniczy i niewele osób jest zainteresowanych moimi tekstami. – Ale mniejsza o mnie! – Jest tutaj ciekawa twórczość, ciekawi ludzie, ciekawe myśli i artykuły, po prostu. Jest to piękny kwiat Kościoła. Czasem tylko na forum wypowie się kilku zabobonnych fanatyków, których szczerze nie znoszę, ale takich znaleźć można wszędzie, nawet na racjonaliście.pl… Nie jest również tak, że nie odczuwam szacunku do Kościoła Katolickiego; wręcz przeciwnie, to jest instytucja pełna natchnionej przez Boga Magnificencji – i również wyrażam troskę o powszechne dobro, które stanowi – przeczytaj, Andrzeju, moją powyższą wypowiedź, w której optuję za utrzymaniem hierarchii Kościelnej. Zawsze pomagam farorzowi z Wisły – konotacje rodzinne – n p. w wakacyjnych zajęciach dla kolonii – z filozofii. Uważam natomiast, że Kościół rzeczywiście zatruł się własną historią tak jak organizm, który nie przyjmuje odpowiedniej ilości wody dziennie – zatruwa się związkami azotu, są gazy, zgaga, coś w rodzaju "kaca", który aktualnie Kościół Katolicki przeżywa – i jako człowiek życzliwy chciałbym, aby – jak to wyraził Aharon – choć w tym przypadku Jego myśl być może dotyczyła Zbawienia, bo to taki mistyczny człowiek – nadszedł nowy dzień. Wierzę w to, że Kościół Katolicki da radę! – Niemniej uważam, że roboty jest w bród.

    Moje myślenie o Kościele, Andrzeju, nie jest prymitywne: Jestem bardzo rozczarowany i zasmucony Kościołem – i mam do tego pełne prawo. Jeśli moja odpowiedź była nadmiernie emocjonalna – i nie mam zamiaru teraz jej usuwać – to przepraszam, postaram się w przyszłości być mniej wybuchowy. Niemniej nie nazywaj, proszę, w ten sposób, moich myśli; Prymitywnym nazywa się często jakikolwiek opór – i prosze, nie stosuj do mojego myslenia takich ocen i sam – jako uczestnik hierarchii kościelnej – postaraj się czasem spojrzeć na Kościół z punktu widzenia wk***wionego młodego wilka: Przecież takich jest multum, musisz znać ich punkt widzenia, często mają w swej afektywnej wściekłości rację. – Ja po prostu mówię prawdę w wyzuty z subtelności sposób; prawda o Kościele jest przecież – niestety! – szorstka – i dobrze o tym wiesz, choć owszem, ciemności nie mogą zasłaniać pozytywnych aspektów Dzieła: Nie myśl, że ich nie dostrzegam. Należy starać się budować inną prawdę, Nową Historię. 

    Odnośnie przebywania na Tezeuszu – też zastanawiałem się, co tutaj robię… Z jednej strony – niby jest dla wszystkich ludzi (czy – jak wolisz, Andrzeju – dla "nielicznych"). Z drugiej strony, skoro pytasz, dlaczego "źle" wyrażam się o Kościele Katolickim, zarazem uczestnicząc w jej cząstce… No nie wiem – tak się ostatnio zastanawiam, czy chodzi o Kościół jako ludzkość, czy raczej o hierarchiczną, samopodtrzymująca sie we wzajemnej adoracji instytucję. Mam nadzieję, że raczej o ludzkość – jeśli tak, to naturalne wydaje mi się uczestnictwo w Tezeuszu.

    Odnośnie wiary w Boga… Wiesz, Andrzeju, wiele się zmieniło w moim życiu… Nie wiem, może to zauważysz, a może nie…

    Tak czy siak-owak – pozdrawiam serdecznie również! 

     
    Odpowiedz
  9. zibik

    Istotne pytanie !

    Kto z nas użytkowników portalu "Tezeusz" jest uprawniony publicznie krytykować Kościół, a tym bardziej bezkarnie, nonszalancko i lekkomyślnie wypisywać antykościelne fobie tj. deprecjonować, szykanować, oskarżać i zniesławiać wspólnotę wiernych założoną, przez Jezusa Chrystusa ?………

    Ewentualnie największą na świecie chrześcijańską wspólnotę wyznaniową, głoszącą zasady wiary i życia określane mianem katolicyzmu, a ściślej Syna Człowieczego-Jezusa Chrystusa, oraz Jego uczniów, taże nas wielu katolików i chrześcijan ?…….

    Domagam się pogłębionej refleksji, sensownej odpowiedzi i stosownych przeprosin administratora i współwórców portalu.

    Z poważaniem Z.R.Kamiński

    Ps. Krytyka może być budująca, a nawet twórcza i konieczna, jeśli jest prawdziwa, stosowna, taktowna, właściwie adresowana i nad wszystko przesycona braterską miłością tj. życzliwością, przychylnością, wyrozumiałością etc.

    Ma sens zachwycić kogoś Bogiem – Jego Kościołem, także miłością, mądrością, wielkodusznością, wspaniałomyślnością, sprawiedliwością, doskonałością etc., ale nie koniecznie sobą.

     
    Odpowiedz
  10. Kazimierz

    Panie Zbigniewie

    Każdy ma prawo krytycznie wypowiadać się o Kościele, a nawet ma obowiązek jeśli widzi grzech w nim. Listy apostolksie wyraźnie do tego zachęcają, napominajcie się bracia nawzajem, Apostoł Paweł pisze do Tymoteusza – karć, grom , napominaj. Każdy prorok starotestamentowy, powołany był do napominania Izraela, i dziś Bóg wzbudza ludzi, którzy w imieniu Boga napominają Kościół – wspólnoty aby były trzeźwe i trzymały się Chrystusa.

    Jeśli Kościół byłby poza krytyką (a w pewnym sensie KK takim jest), to nie jest w stanie się odnawiać, odchodzić od dróg grzechu, zwiedzenia i może coraz głębiej popadać w otchłań. Lecz Bóg, jak przez całą historię wzbudza nowych ludzi, którzy gorącym sercem podążają za Nim, a ci, którzy nie słuchają Go giną w swooich grzechach. Apostoł Paweł nie bał się, ani nie miał skrypułów aby napomnieć Piotra wobec innych , za dwulicowość, Jakub w swoim liście nie boi się używać mocnych słów. Cały NT, jest przepełniony troską o Kościół, włącznie z oddaniem szatanowi tego, który świadomie trwa w grzechu.

    Kościół to nie własność ludzka, ale Jezusowa i On ma prawo robić z Nim co chce, używając do tego kogo chce. Często do chłostania Izraela, Judy, czy Samarii Bóg używał obcych królów i nazywał ich narzędziami w swoim ręku. Głupkowaty prorok omamiony przez człowieka gotów był przeklinać Izraela, ale Bóg powstrzymał go poprzez mówiącą oślicę. I dziś każdy ma prawo do wyrażania swoich opinii ku opamiętaniu, bo skąd wiadomo, czy Bóg właśnie w taki sposób nie przemawia do swojego Kościoła. Trzeba mieć czujne ucho, i nie zamykać się na nic, Bóg jest Wzechmogacy i nasze ludzkie małe wartości wcale Go nie zatrzymuja, nasza etyka, moralność, to wszystko jest jak pyłek dla Niego. Jesteśmy jak przemadrzałe krasnale, które próbują zrozumieć Odwiecznego, a wszak nasz rozumek jest niczym. Liczy się jedynie serce oddane Jemu.

    Czy KK zostanie sektą nie wiem, w wielu krajach tak jest postrzegany, ale to tak jak w naszym kraju inne mniejszościowe wyznania złośliwie i dokuczająco. W moim przekonaniu w Polsce taki kształt KK nie może przetrwać, gdzie większość członków jest niewierząca, bo to jest raczej zaprzezczenie Kościoła niż Kościół. Ekklesja, to ludzie wywołani z tego świata do Królestwa Niebiańskiego, zbawieni, odkupieni. A nie kulturowo – religijna organizacja.

    Pozdrawiam serdecznie KJ

     
    Odpowiedz
  11. awer

    Sekta

    za wikipedią:

    Sekta (od łac. secta – kierunek, droga, postępowanie, zasady, stronnictwo, nauka, od sequi – iść za kimś, postępować, towarzyszyć lub łac. secare, sectare – odcinać, odrąbywać, odcinać się od czegoś) –

    pierwotnie określenie grupy wyznawców, których poglądy religijne są przez tradycyjne Kościoły uznane za niezgodne z oficjalną, dominującą doktryną.

    Współcześnie termin kontrowersyjny (według jego przeciwników będący elementem pseudonauki), nie uznawany przez niektórych religioznawców[1]. Według nich każda grupa wyznaniowa i religijna może być nazwana sektą, z braku jedynego punktu odniesienia (względność). Sektą w znaczeniu potocznym są wszystkie podgrupy religijne, które odłączyły się od wyznania wiodącego i głoszą dogmaty niezgodne z dogmatami grupy macierzystej. Termin używany między innymi przez chrześcijan[2] w odniesieniu do mniejszości wyznaniowych, m.in. które oddzieliły się od macierzystej organizacji wyznaniowej i które z uwagi na stosowane przez nie metody uważają za niebezpieczne.

    Sektę, według definicji encyklopedycznej, charakteryzuje zespół wybranych cech, które często uznawane są za negatywne przez oficjalne instytucje państwowe lub religijne, m.in. autorytarne sprawowanie władzy przez przywódcę sekty, traktowanie członków sekty w sposób instrumentalny przez jej kierownictwo, łączenie celów politycznych i ekonomicznych (czerpanie korzyści materialnych z działalności sekty przez wybrane osoby lub grupy osób) z celami religijnymi lub parareligijnymi, brak samokrytycyzmu, dążenie do uniezależnienia się od uznawanych przez społeczeństwo czynników kontroli (np. rodzina lub media)[2].

     

    Czy Kościół katolicki stanie się sektą w tym złym znaczeniu tego słowa? Znaczeniu związanym z "destruktywnym" działaniem sekt? (samobójstwa, uzależenienia finansowe, odebranie wolności osobistej, rozbicie rodziny)?

    Nie sądzę i uważam że Andrzej właściwie to opisał.

    Czy bezwzględna i emocjonalnie zaangażowana krytyka Kościoła (jakiegokolwiek w tym oczywiście równiez katolickiego) jest dobra, tzn wartościowa?

    Uważam, że nie zawsze, szczególnie gdy zachodzi "podejrzenie", że osoba krytykująca daną religię bądź grupę wyznaniową,  próbuje "upiec" na tej krytyce jakąś pieczeń.(osłabienie "konkurencji" itp).

    Krytyka spoza danego kultu jest natomiast właściwa i jak najbardziej uzasadniona jeżeli wyznawcy danego kultu starają się ograniczyć swobodę innych osób do posiadania swoich własnych przekonań i ich manifestowania.   

    I choć trudno oddzielić emocje od religijności, to jako osoba niereligijna uważam, że właśnie takie podejście pozwala na możliwie prawdziwą ocenę zagrożeń oraz stwarza mozliwości pozytywnej ewolucji danego kultu.

    Kończąc moją wypowiedz mogę jedynie dodać, że moim zdaniem, każda religia powinna sama w swojej własnej wspólnocie wypracowywać najlepsze dla niej rozwiązania, będące w zgodzie z wyznawanymi przez jej członków dogmatami. 

    P.S.

    Jak już powiedziałem nie jestem człowiekiem religijnym (moja wiara nie manifestuje się w wymiarze doktrynalnym i czynnościach religijnych). Ewolucję religii obserwuję dlatego, że interesują mnie jej kosekwencje (czy nie zaszkodzą mej prywatnej wolności). Nie wyobrażam sobie bowiem, bym mógł swobodnie żyć i realizować siebie samego w panstwie religijnym

     

    Pozdrawiam Wszystkich

     
    Odpowiedz
  12. zibik

    Panie Kazimierzu !

    Proszę nie "rozmydalać" problemu i nie mylić podstawowych spraw, a tym bardziej nie zmieniać, czy nie relatywizować powszechnie przyjętych i uznanych pojęć !

    Chyba nie muszę Panu przypominać, czym jest pozorna dobroć tj. pobłażliwość, tolerancyjność, a nawet obojętność wobec ewidentnego lub zakamuflowanego zła ?…………

    To chyba jest oczywiste, że zupełnie, czym innym jest postępowanie mądre, odpowiedzialne, roztropne, odważne, etc., także takie publiczne wypowiadanie się (pisanie). Wartościowe jest krytyczne i szczere pisanie o czymkolwiek, ale napewno szkodliwe wypisywanie i rozpowszechnianie antykościelnych fobii, czy bezpodstawne oskarżanie Kościoła, bądź bezmyślne rozpowszechnianie opinii przesadnych i tendencyjnych. 

    Usprawiedliwione nie mogą być czyny złe, także słowa – nawet powodowane szlachetną intencją, a co dopiero ludzką złą wolą, czy głupotą, prostactwem lub nadmiarem złych emocji.

    Dostrzegam problem w tym, że w portalu "Tezeusz" jest sporo kochanych dzieci, wspaniałych i czcigodnych mam, a brakuje dojrzałych ojcowskich postaw.

    Z poważaniem Z.R.Kamiński

     
    Odpowiedz
  13. zibik

    Pnie Adamie !

    Dziękuję za wyjątkowo trafne dopowiedzenia i spostrzeżenia, że krytyka tj. krytykanctwo może być wydumane, podejrzane, subiektywne, a nawet interesowne. Warto pamiętać, że nawet w handlu, gdzie dominuje myślenie liczące, a nie kontemplacyjne obowiązuje etyczne postępowanie.

    A w przypadku braku mądrości i roztropności lub deficytu samokrytyki, w grupie, społeczności, czy dowolnej wspólnocie, bądź nadmiaru pochlebstw, samouwielbienia, czy występującej pobłażliwości, tolerancji, lekkomyślności albo obojętności wobec występującego zła  – krytyka może być użyteczna, a jest konieczna i pożądana z zewnątrz.

    Owszem emocje, wady, czy złe nawyki nieraz trudno poskromić lub wyeliminować. Warto pamiętać, że istnieją i są nam dostępne rozliczne cnoty i uzdolnienia. Także taka piękna, choć zapomniana cnota nazywana opanowaniem, która pomaga współżyć z innymi i skutecznie przezwyciężać nadmiar emocji, oraz mieć spokojny stosunek do spraw i pożądany dystans do wielu rzeczy.

    Oprócz własnych warto również, a nawet lepiej wykorzystywać cudze doświadczenia i błędy, kiedy pragniemy efektywnie i właściwie rozwijać się, wzrastać, uczyć, wychowywać i doskonalić.

    Trudno przecenić rolę i znaczenie bytowania istot rozumnych i wolnych w rodzinie, Kościele i innych wspólnotach – oprócz wybranych ugrupowań ideologicznych m.in. stowarzyszeń, partii, sekt !

    Mam wątpliwość, czy wystarczy być uważnym obserwatorem, aby "żyć swobodnie" , aspołecznie, przyjemnie i wygodnie to tak, ale  zgodnie z wolą Boga tj. właściwie, uczciwie, odpowiedzialnie, bezpiecznie, dostatnio i w pełni "realizować siebie samego" ?……

    Pozdrawiam serdecznie !

     

     
    Odpowiedz
  14. awer

    Panie Zbigniewie

    Nie chcę zbytnio odchodzić od głównego tematu artykułu Małgorzaty, więc skoncentruję się tylko na ostatnim akapicie Pana komentarza, który bezpośrednio Pan odniósł do mnie cytując wypowiedziane przeze mnie słowa.

    Uważny obserwator to osoba skupiona i zainteresowana, zaciekawiona i pilna, spostrzegawcza.

    Czy to wystarczy by siebie realizować? Życie pokazuje że niektóre osoby świetnie się realizują oglądając całymi dniami telenowele!

    Pozdrawiam Serdecznie.

     

     
    Odpowiedz
  15. zibik

    Odpowiedź !

    Ponieważ główny temat został chyba już dość obszernie opisany, ale nie wiem, czy według autorki zadawalająco, wszechstronnie i wyczerpująco ?……

    Ograniczę się tym razem, do nieco obszerniejszej odpowiedzi na Pana pytanie : "Czy wystarczy (być uważnym obserwatorem) by siebie realizować ?….."

    Trudno mnie w życiu codziennym zignorować, bądź zlekceważyć rolę i znaczenie "uważnego obserwatora", a szczególnie jego zdolność analizowania zdarzeń i znaków, umiejętność precyzowania konkluzji i wniosków, czy dostrzegania potencjalnych tendencji, występujących procesów lub przemian, także przewidywania coraz liczniejszych zagrożeń, a nawet klęsk i kataklizmów.

    Ponieważ egzystujemy w świecie zdominowanym, przez "kulturę" masową tj. komunikację medialną, audio-wizyjną, obrazkową, widowiskową. Stąd namiętne i powszechne oglądanie TV, w tym seriali, telenoweli, meczów piłkarskich, czy innych zawodów sportowych, czy bezmyślne przeglądanie kolorowych czasopism.  Ewentualnie przypadkowe oglądanie filmów, programów, spektakli, widowisk, czy surfowanie w necie.

    A zatem o zgrozo ! – ku uciesze złego ducha, akceptujemy nagminne trwonienie danego nam czasu !

    Jako istoty rozumne i wolne, także duchowo-cielesne jestśmy przystosowani i wyposażeni, przez Stwórcę w konieczne narzędzia i potrzebne instrumenty. Zostaliśmy stworzoneni i powołani, do życia indywidualnego, rodzinnego i wspólnotowego, ale nie stadnego, także świeckiego i duchowego (religijnego).

    Posiadamy duszę, rozum, wolną wolę, zdrowie i życie, także zmysły i dany nam czas,  ale czy wykorzystujemy właściwie, bądź pomnażanamy należycie powierzone nam "talenty" ?…….

    Dzięki Bogu możemy nie tylko obserwować, oglądać, podziwiać Jego wszechświat, ale również świadomie i dobrowolnie poznawać, odkrywać, coraz lepiej pojmować i przemieniać świat.  Doświadczać (odwzajemniać) Jego miłość, oraz z powodzeniem dążyć, do wielkości, doskonałości, a nawet świętości. 

    Ps. Cieszę się szczerze, że mając wiele innych zajęć, ma Pan ochotę bywać w "Tezeuszu" i tworzyć wartościowe teksty, jednocześnie ubogacać nas własnymi przemyśleniami i doświadczeniem życiowym.

    Szczęść Boże – Ojcze nasz !

     

     
    Odpowiedz
  16. awer

    hmm…

    Chciałbym tylko podziękować, za słowa uznania zarówno Bartkowi jak i Panu Zbigniewowi.

    Jak mówił Anthony deMello: "Ilekroć dobrze sie poczujesz gdy ktoś powie ci kompkement,  tylekroć przygotuj sie , że będziesz cierpiał gdy ktos wypowie się na Twój temat źle". (nie dosłowny cytat ale myśl chyba odpowiednio przekazałem).

    P.S.

    Wasz szacunek i pozytywne opinie potraktuję tyko i wyłącznie jako motywacje do dalszej pracy.

    Dziękuję i z serca pozdrawiam.

     
    Odpowiedz
  17. awer

    Słuszne słowa

    Słuszne słowa Panie Zbigniewie.

    Niestety toniemy w tandecie. Wiele wysiłku każdego z nas kosztuje by z tej tandety się wydobyć (choc czasami można ją wykorzystać). Brak wrażliwości to również powód dla którego "borowiki" (że pozwolę sobie tutaj użyć tego określenia) mogą dokonywać psychomanipulacji i budzic słuszne zmartwienia. Martwi mnie to, ale cóż, niech każdy z nas na swój sposób stara się dodac choć cząstkę, choc małą odrobinkę dobra.

    Jak brzmiało hasło Solidarności? Pamiętacie? Ja pamiętam takie jedno(choć miałem 9 lat):

    "Ludzie są nas miliony!" to co dalej trochę się zdezaktualizowało.

    Pozdrawiam serdecznie

     
    Odpowiedz
  18. ahasver

    Małgorzato !

    Małgosiu Szanowna, nie mogę w ogóle otworzyć komentarzy do "Radujcie się w Panu" – klikam i nic. Nie znam się na informatyce – komputer i strona mają ma działać i tyle, w innym wypadku cywilizacja jest jednym wielkim oszukaństwem (jestem absolutnie pozbawiony cierpliwości do komputerów! – przez okno wyrzuciłem już dwa w swoim życiu! – Nie wiem, z czego to wynika – samochodom okazuję anielską cierpliwość.). Czy byłabyś tak uprzejma i zamieściła swoją odpowiedź pod poniższym artykułem? Z góry dziękuję.

    Pozdrawiam.

    – Bartosz B. 

     
    Odpowiedz
  19. Malgorzata

    Samozamykające się dyskusje

    Niestety, po przenosinach na nowy serwer pojawiło się trochę technicznych uisterek. Niektóre wciąż dopiero wyłapujemy. Jedną z nich są samozamykające się dyskusje: po prostu bez woli autora czy redaktorów coś tam przeskakuje i nie można dodawać komentarzy. Zaraz zgłoszę ten problem administratorowi portalu.

    Jeżeli traficie na podobne niedogodności, zgłaszajcie to w komentarzach albo na dres redakcja@tezeusz.pl/

    Tymczasem, Bartoszu, zrobiłam takie czary mary, żeby można było komentować pod tekstem “Radujcie się w Panu!” i tam zapraszam do dalszej dyskusji.

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code