Z mocy Boga

 
Rozważanie na XXVIII Niedzielę Zwykłą, rok C1
 

Jezus zmierza do Jerozolimy. Jest to już trzeci, ostatni etap wędrówki opisanej przez Łukasza. Już niedługo nastąpi uroczysty wjazd przez bramę na osiołku i dopełni się zapowiedziana męka, śmierć i zmartwychwstanie. Po drodze jednak, dochodzi do, z pozoru niewiele znaczącego, spotkania Mistrza z dziesięcioma chorymi na trąd. Pewnie byli oni jednymi z wielu uzdrowionych przez Chrystusa w czasie jego drogi do Miasta Dawidowego. Dlaczego więc ta historia jest na tyle ważna, że Łukasz zdecydował się zamieścić ją w swojej Ewangelii?

Spośród wszystkich uzdrowień, których dokonał Jezus, to wyróżnia się zdecydowanie sposobem, w jaki je uczynił. Przede wszystkim Mistrza i trędowatych dzieli spora przestrzeń. „Zatrzymali się z daleka i głośno zawołali". Jezus nie zbliża się, nie nawiązuje kontaktu w taki sposób, jak choćby wtedy, gdy uzdrawiał niewidomego czy głuchoniemego. Wówczas dotykał ich, był blisko. Tu mówi jedynie: „Udajcie się do kapłanów". Ale nie aby pokazać, że zostali uzdrowieni, lecz aby przez to pokazanie się kapłanom dokonało się uzdrowienie.

Do jakich kapłanów wysyła ich Jezus? Przecież Jerozolima jest daleko. Pismo mówi, że przebywali wtedy na pograniczu Galilei i Samarii. Do Jerozolimy, gdzie przebywali kapłani żydowscy, był spory dystans, należało przejść całą Samarię. Prawdopodobnie więc chodziło o kapłanów samarytańskich, którzy sprawowali swój kult na górze Gerazim.

Dziesięciu posłusznych poleceniu Jezusa rusza i zaraz zostają uzdrowieni. Tylko jeden z nich wraca, aby podziękować. I nie ma chyba w tym nic niezwykłego. Statystycznie jeden na dziesięciu ludzi okazuje wdzięczność za okazaną pomoc. Zaskakujące jest to, co czyni ten, który powrócił – chwali głośno Boga. Tylko on zrozumiał, że ich uzdrowienie dokonało się z mocy Bożej, a nie za sprawą kapłanów.

Tamci nie wrócili, może bojąc się, że jeśli nie pokażą się kapłanom, to choroba wróci. Włączyło się w ich przypadku magiczne myślenie: muszę wykonać sekwencję czynności, aby moje modlitwy zostały wysłuchane. Tymczasem co innego mówi św. Paweł: „Za wszystko dziękujcie Bogu, taka jest bowiem wola Boża względem was w Jezusie Chrystusie" (1 Tes 5,18). Tę wiarę trędowatego Samarytanina (sic!) dostrzega Jezus, potwierdzając to słowami: „Wstań, idź, twoja wiara (w moc Boga – TŻ) cię uzdrowiła".

Podobnie wygląda historia Naamana, który prosi Elizeusza o uzdrowienie. Gdy Elizeusz nakazuje mu się obmyć w Jordanie, Naaman wpada w gniew. Dlaczego wpada w gniew? Bo włącza mu się magiczne myślenie. Spodziewał się, że Elizeusz zamacha rękoma, wypowie modlitwę jako zaklęcie i uzdrowienie nastąpi. Nie wie biedak jednak, że to nie Elizeusz uzdrawia, ale Bóg. Potwierdzi to później Elizeusz, odmawiając przyjęcia daru w zamian za uzdrowienie, bo wie, że uzdrowienie przychodzi na człowieka z mocy Bożej.

W obydwóch czytaniach trąd jest symbolem grzechu, w jakim tkwimy. I nic nie jesteśmy w stanie zrobić sami bez pomocy Boga. To dzięki Jego mocy zostaliśmy wyrwani z grzechu. Jego moc nas uzdrawia wtedy, kiedy wierzymy, że On jest sprawcą naszego życia w Nim: „Nauka to zasługująca na wiarę: Jeżeliśmy bowiem z Nim współumarli, wespół z Nim i żyć będziemy" (2 Tm 2,11).

Chrystus wzywa nas, abyśmy się zdali na Niego, na Jego moc. Nasze nawet najbardziej pobożne zabiegi nie są w stanie nas wyrwać z grzechu, jeśli będziemy pokładać ufność tylko w owych zabiegach. Nasze życie jest w Bogu.

dziesieciu_tredow_.jpg

Rozważania Niedzielne

 

Komentarze

  1. aaharonart

    Uzdrawianie chorych dzisiaj ?

    Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony.  Tym zaś, którzy uwierzą, te znaki towarzyszyć będą: w imię moje złe duchy będą wyrzucać, nowymi językami mówić będą;  węże brać będą do rąk, i jeśliby co zatrutego wypili, nie będzie im szkodzić. Na chorych ręce kłaść będą, i ci odzyskają zdrowie".
     Po rozmowie z nimi Pan Jezus został wzięty do nieba i zasiadł po prawicy Boga.  Oni zaś poszli i głosili Ewangelię wszędzie, a Pan współdziałał z nimi i potwierdził naukę znakami, które jej towarzyszyły.

     

     
    Odpowiedz
  2. pielgrzym

    Drogi TomaszuBardzo lubie

    Drogi TomaszuBardzo lubie Cię słuchać a ostatnio polubiłem Cie rówwnież czytać. Bardzo miłe i mądre są te Twoje podpowiedzi jak rozumieć to co do nas zostało powiedziane.

    Mama jedna małą uwage co do komentarza do dzisiejszej Niedzielnej Ewangeli i Twwojego rozwarzania. W Ewangeli jest sformuowanie, że gdy Jezus powiedział do trędowatych "idźcie, pokarzcie sie kapłanomę oni posyli i zostali "oczyszczeni". Ten Samaratynanin który wrócił podziekować usłyszał "wstań i idź, twoja wiara cię uzdrowiła".

    Pewnie stwierdzisz kolejny raz, że się czepiam szczegółów tak jak na pielgrzymce ale wydaje mi się, że to co potem napisałeś, że uzdrowienie wynika z Mocy Boga a nie kapłanów nabiera większego sensu.

    Pozdrawiam Cię gorąco i proszę pisz jak najwięcej.

     
    Odpowiedz
  3. eskulap

    >>” Zaskakujące jest to, co

    >>" Zaskakujące jest to, co czyni ten, który powrócił – chwali głośno Boga. Tylko on zrozumiał, że ich uzdrowienie dokonało się z mocy Bożej, a nie za sprawą kapłanów."

    Ks. Tischner interpretował to zdarzenie nieco inaczej, pisał mniej wiecej tak : "dziewięciu uważało, że przyczyną ich uzdrowienia była prośba jaką skierowali do Jezusa, tylko jeden dostrzegł, że uzdrowienie dokonało się z łaski Jezusa".

    Mimo, że jest to jasna wykładnia, mam jednak wrażenie, że nadal tkwi w niej jakaś tajemnica. Ukrywa się ona w subtelnym rozróżnieniu źródła łaski i pragnienia łaski, czegoś co często (z natury grzechu pierworodnego) człowiekowi się zlewa.

    Panie Tomaszu,

    dziękuję też za bardzo ciekawe informacje w wątku weselnym Pastora Juszczaka, wielu tych rzeczy nie wiedziałem ….

    pozdrawiam,

    Eskulap 

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code