Wybór ostateczny*

Rozważanie na XI Niedzielę Okresu Zwykłego, rok B1

Dzisiejsze czytania

 „…Jego bliscy wybrali się, żeby Go powstrzymać. Mówiono bowiem: odszedł od zmysłów.”

Krewni Jezusa nie rozumieją Jego postępowania. Są przerażeni tym, co słyszą, przerażeni tym, co się mówi o Jezusie. Przychodzą, aby przemówić mu do rozsądku, aby przekonać go do swojego poukładanego świata. Jezus wywraca stary świat do góry nogami. Ci, którzy są urządzeni w starym świecie, bronią swojego status quo, swoich pozycji i interesów. Oskarżają Jezusa o postradanie rozumu, straszą Jego rodzinę. Wiedzą, że więzi rodzinne są silne, że bez rodziny trudno jest przeżyć (kiedyś nie było emerytur). Wykorzystują Jego krewnych do emocjonalnego szantażu: opamiętaj się i wróć do domu. Przecież cię kochamy i serce nam krwawi patrząc, jak marnujesz sobie życie. To rozumowanie na sposób ludzki. Jezus działa według woli Boga. Odpowiedzią na emocjonalny szantaż najbliższych są słowa: „Któż jest moją matką i [którzy] są moimi braćmi?… Bo kto pełni wolę Bożą ten jest Mi bratem, siostrą i matką.” Jezus zaprasza nas do swojej rodziny. Poprzez wypełnianie woli Boga wchodzimy do rodzinnego domu Jezusa, do królestwa niebieskiego, do domu Ojca w którym jest mieszkań wiele. Od tej chwili możemy do Boga mówić Tato.

„Ma Belzebuba i przez władcę złych duchów wyrzuca złe duchy.”

Ponieważ dzieł, których dokonał Jezus, nie uczyniłby żaden człowiek swoimi własnymi siłami (tylko Bóg ma taką władzę, aby czynić cuda), więc aby Go zdeprecjonować, przypisywano Jego cuda siłom nieczystym. Wyjaśnianie dobrych czynów Jezusa pochodzeniem od szatana jest karkołomną próbą oszukania siebie i innych. Jezus tłumaczy, że takie postępowanie jest absurdalne: „Jak może szatan wyrzucać szatana.” To wbrew zdrowemu rozsądkowi, wbrew logice. Przypomnijmy słowa o drzewie i owocach. Jeżeli nie mamy pewności, jakie jest drzewo, to popatrzmy na owoce, skosztujmy owoców. Jeżeli są dobre, to i drzewo jest dobre, a jeżeli złe, to i drzewo jest złe. Faryzeusze krzyczą, że Jezus jest złym drzewem, które przynosi dobre owoce. To jest grzech przeciwko Duchowi Świętemu, zło nazywać dobrem, a dobro złem. Mieszać pojęcia, zacierać granice. Tam, gdzie iść nie wolno – mówić, że wolno; a tam gdzie iść należy – zabraniać. Myślenie egocentryczne może sprowadzać na takie manowce, gdzie zaprzeczam wewnętrznej prawdzie, którą w sobie noszę. Myślenie o sobie, przywiązanie do swojego majątku, pozycji, sprawia, że nazywam białe czarnym, aby nie stracić tego, co mam. Bóg – tak, przywiązanie do Boga – tak, zachowywanie przykazań – tak. Ale tylko wtedy, gdy to wszystko ugruntowuje moją pozycję, mój stan posiadania, mój prestiż. Jeżeli coś zagraża mnie albo moim majętnościom, nie jest od Boga.

Grzech przeciwko Duchowi Świętemu.

Nazywanie tego co pochodzi od Boga, tego co jest dobre – złym, diabelskim. To tak, jakby splunąć Bogu w twarz. Postawienie na głowie porządku rzeczy, zamiana miejscami dobra i zła. Uporczywe trwanie w nieprawdzie i zamykanie serca na głos Ducha Świętego, na głos prawdy. Jeżeli zepsuję swój wewnętrzny kompas (zafałszuję głos Ducha Świętego), to nie trafię do Boga. Wprowadzając fałsz do własnego sumienia sprawiam, że już nie mam tego, co wskaże drogę do Boga. Ładuję się do przepaści, wmawiając sobie, że idę w dobrym kierunku. Jezus ostrzega: to śmiertelnie niebezpieczne, to grzech wieczny, grzech, który nie zostanie odpuszczony. Warunkiem odpuszczenia grzechów jest zobaczenie swojej winy i wyznanie jej przed Bogiem – bez tego nie ma przebaczenia. Tylko natchnienie Ducha Świętego uzdalnia człowieka do zobaczenia, do nazwania swoich grzechów. Bez tego etapu człowiek nie jest w stanie wyznać swych win i prosić o wybaczenie. Dlatego tak groźne są bluźnierstwa i deprecjonowanie głosu Ducha Świętego. To tak, jak gdyby zniszczyć swoje oczy, bo wtedy już nie zobaczę. Człowiek zapętla się w sobie, w końcu tak utożsamia własne ego z Bogiem, że wszystko, co sprawia mu ból, nazywa złem, a wszystko, co sprawia przyjemność, nazywa dobrym. Bóg staje się zakładnikiem, swoją wolę wkładam w usta Boga. Wszystko, co mi pasuje, nazywam wolą Boga, a wszystko, co mi nie pasuje – pochodzi od szatana. Relatywizm moralny – diabelska broń na głupców, pyszałków, egoistów.

Stan straszny, śmierci wiecznej, piekła, zamknięcia, osaczenia.

Jezus ostrzega, że z tej drogi nie ma powrotu. Jak się tak wewnętrznie zakłamię – na maxa, to już nie rozpoznam, że Jezus jest ratunkiem. On może po mnie zejść choćby do piekła, ale muszę Go zawołać. Muszę wierzyć, że On jest skałą, ocaleniem i zbawieniem, że w Nim jest prawda. Jeżeli całe życie odrzucaliśmy prawdę, to jak potem ją znaleźć? Jeżeli prawdę nazywaliśmy kłamstwem, a kłamstwo prawdą, to jak rozpoznać, co jest czym? W grzechu wiecznym chodzi chyba o to, że sami odrzucamy Boga, rezygnujemy z miłości, rezygnujemy z prawdy, bo pozornie wygodniej nam z kłamstwem, pozornie łatwiej ze złem, to taka równia pochyła.

Wolna wola sprawia, że mogę wybrać życie lub śmierć – wybieram życie.

* „Podział ostateczny” C.S. Lewis – to literacka, alegoryczna opowieść, która pozwala zrozumieć, czym jest zło. Ta autobusowa podróż z Piekła do Nieba, przypominająca nieco Boską Komedię, skłania do zastanowienia się nad życiem doczesnym, którego jakość decyduje o wyborze dokonywanym przez nas po śmierci. Główną przeszkodą jest egoizm i zakłamanie wewnętrzne – zagłębianie się w tym kierunku podczas całego życia sprawia, że nie umiemy zawrócić, stojąc przed ostatecznym wyborem: piekło – niebo. Książka skłania do refleksji. Chyba dopiero po tej lekturze zrozumiałam, jak groźne jest wessanie w spiralę egoizmu. I jak bardzo wybory dokonywane tu i teraz determinują wybór ostateczny.

** zdjęcie pochodzi ze strony: http://fotogalerie.pl/fotka/2741901191301215s1,jbabiak,ave-crux.htmsad_ost_1.jpg

 

Komentarze

  1. zibik

    Jakże inny wybór !

    Gratuluję i dziękuję – według mnie tekst wyjątkowo ważny i refleksyjny – nic dodać, nic ująć. Najlepiej kolejny raz uważnie przeczytać i poddać się kontemplacji, bo jest nad czym zastanowiać się. To nasze być – życie wieczne albo ……

    Proszę mną nie sugerować się i nie rezygnować z dyskusji, chętnie przeczytam poleconą lekturę i  liczne komentarze. Z pewnością autorka tekstu również.

    Pozdrawiam Panią serdecznie !

     
    Odpowiedz
  2. jorlanda

    Wybór ostateczny

    Czytałam tę książkę i bardzo mną poruszyła. Zastanawiam się nad tym, czy każdy nasz wybór od razu nas kwalifikuje do określonego miejsca w naszym życiu i potem po śmierci? Pamiętam jak kiedyś na religii uczeń mnie zapytał, czy Judasz miał szansę się jeszcze odwrócić od swojego losu? I czy najgorsi złoczyńcy faktycznie mogą "wszystko załatwić jedną spowiedzią" (jak to poetycko określił uczeń). Wielu ludzi pyta o takie rzeczy.

    A Pani tekst jest faktycznie do kontemplacji (powtarzam za moim przedmówcą, ale też miałam takie wrażenie podczas lektury).

    Pozdrawiam J.

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code