Wstańmy i idźmy

 
Rozważanie na Poniedziałek II tygodnia Adwentu, rok A2

tezeusz_adwent_2013.jpg

                                                          "Człowieku, odpuszczone są tobie twoje grzechy"

                                                                                                                    (Łk 5, 20)

Czy nadal wierzę w drugiego człowieka? Chyba tak, chociaż coraz częściej obserwuję upadek wielu osób, niekoniecznie z mego najbliższego otoczenia. Nie zawsze można tu mówić o upadku, to raczej coraz większe ilości niewytłumaczalnego zła, które w wielu tkwi. Na szczęście dostrzegam też osoby przepełnione dobrem, co mi pomaga. Staram się ufać, wierzyć, że świat jednak nie zmierza ku upadkowi i nie zamieszkują go tylko jednostki złe oraz kierujące się wyłącznie własnym interesem. W chwilach zwątpienia w siebie i innych staram się pamiętać, że walka dobra ze złem toczy się od dawien dawna i toczyć się będzie.

Nie zawsze jest to takie proste. Nie jest to proste choćby w chwilach, gdy dowiaduję się, że coś niedobrego przytrafiło się mym bliskim, zwłaszcza gdy bolesny cios, otrzymali od tego drugiego człowieka, w którego tak staram się wierzyć. Owszem, wydaje mi się, że dobro w nas nadal wygrywa, lecz gdy złe wieści spadają na mnie niczym grom, nie mogę się oprzeć, by nie zwątpić i nie zadać pytania: Co się z nami u licha dzieje?

Bo jednak to zło istnieje. Może walkę z dobrem przegrywa, ale czasami też wygrywa i wielu z nas upada. Nie jest łatwo wierzyć w człowieka, nie jest łatwo widzieć w nim drogę do Niego. Coraz częściej obserwuję, że liczy się tylko nasze Ja, ewentualnie interes naszej koterii, którą zresztą także wielu dobiera, kierując się własnymi potrzebami. Naturalny instynkt samozachowawczy? Może i tak, ale wolałbym, aby tak wielu nie krzywdziło przy okazji innych, a dla odmiany – jeszcze więcej innym starało się pomóc.

„Całego świata nie zbawisz" to jedna z najbardziej denerwujących kwestii uzasadniających niby rezygnację i usprawiedliwiających naszą bezsilność. Bezsilności tymczasem nie trzeba usprawiedliwiać, albowiem ona po prostu bywa i czasami nic na nią nie jesteśmy w stanie poradzić, ale z kolei rezygnować, poddawać się jednak nie należy. Musimy wierzyć, że być może nam się uda, a nasze wysiłki mogą przynieść efekty. Próbujmy.

Jestem przekonany, że walczyć o tego drugiego człowieka trzeba zawsze. To też walka o nas samych i mimo kolejnych ciosów staram się o tym pamiętać. Tego uczy nas miedzy innymi dzisiejsza Ewangelia (Łk 5, 17-26). Czyż osoby pomagające sparaliżowanemu, pragnącemu uzdrowienia nie wykazały się wiarą i uporem? W osiągnięciu dobrego celu przeszkadzał im odgradzający ich od Jezusa tłum, który udało im się pokonać. Sparaliżowany został uzdrowiony podwójnie. Nie tylko mógł wstać i iść, ale także zostały odpuszczone jego grzechy. Czyż nie warto walczyć? Nagrodą może być zbawienie. Nie poddawajmy się więc, wstańmy i idźmy…

Rekolekcje Adwentowe Tezeusza 2013

Piatek.jpg

Rozważania Rekolekcyjne

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code