Wierni niewierni, czyli czego tak naprawdę szukam w Kościele…

Przyznaję szczerze – denerwują mnie w Kościele kręgi tzw. wierzących, ktòrzy zawsze są gotowi do krytykowania swoich księży, oddzielając ich grubym murem od cierpiącego Bożego ludu. 

Postawiona żelazna kurtyna sprawia, że przestaje się widzieć i rozumieć, o co tak naprawdę we wszystkim chodzi. Tworzy się wòwczas fikcyjne wyobrażenia i podnosi się je na masztach jedynie słusznej ideologii, i wielu nie czyni już nawet najmnieszego wysiłku, aby chcieć zrozumieć prawdę.

Podstawowy błąd myślowy to utożsamianie Kościoła tylko z duchowieństwem. Błąd ten jest konsekwencją przedsoborowej eklezjologii, budowanej na zasadzie podziału wspòlnoty na kler i wiernych. W konsekwnecji definiowało się świeckiego jako nie-duchownego. Niektòrzy żartobliwie wyprowadzali etymologię słowa świecki od świecy. Świecki to zatem ten, który ma w Kościele określone zadanie – trzymać świeczkę… Jednak jesteśmy 50 lat po Vaticanum II, definiującym Kościół jako wspólnotę, w ktòrej chociaż każdy pełni właściwe sobie funkcje, to wszyscy razem jesteśmy Kościołem, wspólnotą w drodze. Jako wspòlnota w drodze idziemy razem ku Ojcu. Razem to znaczy ramię w ramię jako rodzina – biskupi, kapłani, osoby konskerowane, rodziny, osoby samotne. Na tyle jesteśmy Kościołem, na ile mamy wzrok uktwiony w Niebo.

Uderza mnie fragment Ewangelii, kiedy Piotr idzie do Jezusa po wodzie. Idzie, dopóki jego wzrok utkwiony jest w Przeznaczeniu, dopòki patrzy w oczy Chrystusowi. Gdy zaczyna spoglądać na otaczające go fale i spienione morze, zaczyna tonąć. Jest to przepiękna metafora chrześcijanina i Kościoła. Wiara to utkwienie swojego wzroku w Chrystusie, to zapatrzenie się w Niego. Bo tylko to spojrzenie ratuje i ocala od zagubienia. Kościòł  to nic innego jak przedłużenie miłosiernego spojrzenia Chrystusa, który pyta: „Czemu zwątpiłeś człowieku małej wiary?”

Aby umocnić naszą wiarę i nieustannie przekierowywać nasze rozproszone spojrzenie, potrzebujemy miejsca, które uczyni mam Chrystusa żywym i konkretnym. Na nieszczęście dla niektórych tzw. wolnomyślnych chrześcijan, Chrystus wybrał, taki, a nie inny sposòb przekierowywania naszego spojrzenia na siebie – Kościół. Powiedział do Piotra: „A Ty ze swojej strony umacniaj swoich braci w wierze” (Łk 22, 31) i zapewnił o swojej łasce i Obecności: „Oto ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata" (Mt 28, 20). 

Zasadnicze pytanie nie powinno brzmieć, co widzę w Kościele, ale co chcę zobaczyć w Kościele, czego szukam w Kościele. Mòj sposòb patrzenia niejako warunkuje to, co zobaczę. Widzę to, co chcę widzieć. Jak będziesz chciał widzieć w Kościele organizacje finansową, układy polityczne, afery i skandale erotyczne, to je zobaczysz. I co z tego? Staniesz się przez to lepszy? A może z szyderczym uśmiechem powiesz: „O, zobacz ich tam, jak oni mogą, to co dopiero ja, szary człowiek…”? A może się wycofasz, umyjesz ręce i powiesz: „Wolę stać na zewnątrz, na dziedzińcu…”? A może będzie to okazja, aby porzucić tradycyjnie przeżywane praktyki religijne dla własnej wygody? Każda wymòwka jest dobra, aby odrzucić Odrzuconego… 

Co chcę widzieć w Kościele i czego tam szukam? Spełnienia swoich oczekiwań, miłej atmosfery, usłyszenia tego, co chcę usłyszeć, dowartościowania swojej inteligencji… Być może szukam w Kościele wszystkiego…, ale nie Jego. Problem zaczyna się w sercu, nie w głowie. Jak patrzę na Chrystusa, to go zobaczę, rozpoznam, ukocham i pòjdę za Nim…. Jak skupię się na falach, piorunach, błyskawicach i nie zawołam ze łzami w oczach: „Panie, ratuj!”, to zostanę sam ze swoimi lękami, myślami, mądrościami i zawsze znajdę jakieś „ale”… Grozi nam takie mentalne kalectwo, duchowy niedorozwòj zatrzymania się jedynie na opakowaniu. Nawet najmniejsze dziecko wie, że opakowanie nie jest istotą, trzeba się przez nie przebić, aby zobaczyć, co jest w środku. Tyle, że ten środek przestaje ludzi interesować i z premedytacją wielu zatrzymuje się na zewnątrz, doszukując się spisku i węsząc truciznę wewnątrz, a nie czyniąc nawet wysiłku, by to sprawdzić. 

Aby zrozumieć Kościół, tak jak chciał tego Chrystus, muszę chcieć widzieć w nim to, kim On naprawdę jest. Muszę przebić cię przez gąszcz powtarzanych sloganòw i idiotycznych opinii, aby zobaczyć bijące w Kościele serce żywego i obecnego Chrystusa. Gdy uczynię ten krok, przestanę być biernym widzem spektaklu, a stanę się synem pragnącym dobra swojego Domu… 

Jest jedno ale… Takie spojrzenie kosztuje… Trzeba zdjąć czarne okulary tego świata i odkleić maskę wszechwiedzącego inteligenta… Trzeba przyjąć Chrystusa z całą Jego Ewangelią. Nie możesz przycinać Boga do swoich ograniczonych wymiaròw nożycami pychy. Nie możesz wybierać tego, co ci się podoba i co jest wygodne. Chrystus jest zawsze cały i trzeba zaryzykować utratę części siebie. Czy tego napawdę chcesz? Czy chcesz spojrzenia, co przemienia i zbawia? 

 

Komentarze

  1. pan2tonima

    Ja


    Chrystus jest zawsze cały i trzeba zaryzykować utratę części siebie.

    Ja- osoba, w której mieszka moje-ja, w którym wyraża się moja tożsamość.Moja tożsamość jest pewną całością. Ty piszesz, że mam zaryzykować utratę części siebie.Ale wówczas nie będę już w pełni sobą.Ja, ale nie w pełni ja? Oto jest pytanie, którego wymowa jest podobna do Haletowskiego- Być, albo nie być/sobą/?

     

     
    Odpowiedz
  2. adi

    Panieteraz Twoja watpliwosc

    Panieteraz Twoja watpliwosc ma niewiele wspolnego z rzeczywistoscia, choc filozoficznie ciekawe pytanie…

    A czy codziennie nie musisz  tracic siebie wykonujac czynnosci przeciwko sobie, takie drobne codzienne, ktorych nie chcesz i  nie lubisz, ale bez ktorych nie da sie normalnie funkcjonowac? Czy to nie  znaczy, ze tracisz czastke siebie? W takim znaczeniu napisalem te slowa, aby byc gotowym na rezygnacje ze swojego na koszt Czegos wiekszego. Owszem, Chrystus niczego nam nie zabiera, ale aby isc za Nim trzeba umiec tez rezygnowac. Przyklad? Idac w gory tez  musisz rezygnowac zabierajac tylko  to co niezbedne. Redukcja jest potrzebna, aby isc do przodu. Moze byc ona bolesna i trudna. Dokonuje sie ona w glowie…tu trzeba dokonac korekty i ciecia, aby widziec CHrystusa, a nie siebieUtrata czastki siebie to Chrystusowe zaparcie sie siebie i wziecie swojego krzyza. Coz takie jest zycie, ale jestem pewien, ze sie oplaca 🙂

     

     
    Odpowiedz
  3. tomasz.zmuda

    odpowiedzialność

    Jednak jesteśmy 50 lat po Vaticanum II, definiującym Kościół jako wspólnotę, w ktòrej chociaż każdy pełni właściwe sobie funkcje, to wszyscy razem jesteśmy Kościołem, wspólnotą w drodze.

    Cóż z tego, że jesteśmy 50 lat po soborze skoro myślenie w Kościele mamy nadal przedsoborowe. Przez 50 lat nikt nie pokusił sie o nową definicję świeckiego, nadal w teologii posługujemy się tą samą przedsoborową negatywną (świecki=nieduchowny). Mówimy o Kościele jako o wspólnocie całego Ludu Bożego, tyle że duchowni nie chcę dzielić się ze świeckimi swoją władzą w Kościele. Decycje dotyczące świeckich są podejmowane bez ich udziału. W związku z tym że świeccy nie mają wpływu, w którą stronę rozwija się, wędruje Kościół, to automatycznie przestają się poczuwać do odpowiedzialności za Kościół. Wtedy też rodzi się potrzeba krytykowania i krytykanctwa. Należy mocno uderzyć się w piersi drodzy duchowni. Czy jest normalnym, że dr hab. teologii nie może znaleźć pracy na żadnym wydziale teologii katolickiej tylko dlatego, że jest świeckim? Duchowni, z którymi konkuruje mają o wiele niższe kwalifikacje i osiągniecia naukowe, ale są zatrudniani ponieważ decyduja o tym inni duchowni. Czy to właściwe, że świeckich teologów ze świeczką szukać wśród składów kongregacji watykańskich?

    Dajcie nam być odpowiedzialnymi za nasz wspólny dom.

     
    Odpowiedz
  4. ostatni

     ….z mojej mało

     ….z mojej mało znaczącej obserwacji : 

    skąd bierze się dystans między kapłanami , kler itd a "świeckimi" ? : 

     – media – robiły , robią i będą robić swoje – czyli żerować na sensacji i nastawiać jednych przeciwko drugim , dodatkowo każda informacja ma słóżyć ku przygnębieniu człowieka. – mój ojciec mówi –   każdy polityk jest jak mucha , można go zabić gazetą.  –  każdego człowieka , firmę instytucję można wykończyć mediami – to jest najbardziej ceniona broń na całym świecie.

    – źle nastawiony człowiek idzie do kościoła i wymaga sakramentów bo taki zwyczaj , księdza szlag trafia że ludzie traktują sprawy duchowe jak potrzeby fizjologiczne i rodzi się konflikt. konflikt taki przeważnie jest wynikiem niezrozumienia i nieporozumienia , księża zamykają sie na ludzi , ludzie zniechęcają się do księży , a Jezus to tylko – Jezusek w kołysce ,albo trup na krzyzu

    – jest tylko jedno wyjście z tego błędnego koła – POKORA -"…uważajcie jedni drugich z większych od siebie.."

    – ksiądz musi znaleźć cierpliwość i zrozumienie dla wiernych ( wszystkich) 

    – wierny musi przychodzić do kościoła z powodu Chrystusa i szanować kapłana.

    -wzsystko to wymaga pokory , często akceptacji poczucia krzywdy , zgody na utratę siebie. tego niestety trzeba chcieć : ksiądz może mówić przecudne kazania , ale jak człowiek nie chce to nic z tego nie weźmie , tak samo ksiądz ,który jest zamknięty i uprzedzony ( albo zbyt wyluzowany) jest w stanie pogonić masę ludzi z kościoła .

    – ksiądz powinien bez ustanku wskazywać na Chrystusa , a wierny przychodząc do kościoła pomyśleć jak być wsparciem dla księdza. – wtedy to już nie będzie wierny i ksiądz , ale brat i brat – części jednego ciała.

     

     
    Odpowiedz
  5. adi

    Kanclerzem kuriii jest

    Kanclerzem kuriii jest swiecka kobieta, ekonomem swiecki, w kurii jest na 14 pracownikow 3 duchownych bedacych proboszczami, 50 nadzwyczajnych ministrow Eucharystii, rady parafialne, rady ekonomiczne, swieccy konsultatorzy…to obraz diecezji w ktorej posluguje. Wiekszosc dziala na zasadzie wolontariuszy-emerytow.

    Sobor liczyl sie ze swieckimi i wielu pelnilo na nim rozne funkcje i zabieralo wazne glosy. W tym roku Droge Krzyzowa przygotowalo malzenstwo. Dowartosciowanie ruchow, swieccy w katechezie i urzedach…A wplywa chociazby swieckich na nauczanie chociazby Jana Pawla ( np W . Poltawska )…

    Pewnie, ze jest jeszcze wiele do zrobienia, szczegolnie w Polsce, ale nieuczciwe jest mowic, ze niewiele sie tu dzieje…

     
    Odpowiedz
  6. Jadzia

    Tomaszu zgadzam sie ze wszystkim

    Mówimy o Kościele jako o wspólnocie całego Ludu Bożego, tyle że duchowni nie chcę dzielić się ze świeckimi swoją władzą w Kościele. Decycje dotyczące świeckich są podejmowane bez ich udziału. W związku z tym że świeccy nie mają wpływu, w którą stronę rozwija się, wędruje Kościół, to automatycznie przestają się poczuwać do odpowiedzialności za Kościół. 

     

    I to jest własnie prawda, która czyni to co sie dzieje. Nie żadne media, krytyka itp. właśnie to. Albo jestesmy wspólnotą i podejmujemy decyzje wspólnie – przez co jestesmy współodpowiedzialni za Kosciół, albo góra podejmuje decyzje i nie mamy na nie wpłwu – w zwiazku z czym nie czujemy sie wspólnotą i nie czujemy odpowiedzialności… i mamy to wszystko "gdzies" albo po prostu odchodzimy. Normalna kolej rzeczy.

    Góra Kościoła powinna zrozumieć, ze WSPÓLNOTA znaczy decydowanie i odpowiedzialnosc. WSPÓLNA. Onaczej nie jest to żadna wspólnota.

     
    Odpowiedz
  7. adi

    A o czym konkretnie to

    A o czym konkretnie to wspolnota ma decydowac, zeby bylo wszystko jasne? Przeniesmy dyskusje na plaszczyzne parafii, bo to jest dla czlowieka wspolnota…rady ekonomiczne sa, rada duszpasterska jest…czego tutaj brakuje?

     
    Odpowiedz
  8. adi

    Ostatni dzieki za szczery

    Ostatni dzieki za szczery glos i troske. Zgadzam sie ze wszyscy potrzebujemy pokory i wiecej milosci. Tylko ta droga jest Chrystusowa i prowadzi do wzrostu obu stron! Jesli wszyscy szczerze szukamy Chrystusa to wszyscy bedziemy bardziej Jego!

     
    Odpowiedz
  9. Jadzia

    ks Adam Winski

    A o czym konkretnie to wspolnota ma decydowac, zeby bylo wszystko jasne? Przeniesmy dyskusje na plaszczyzne parafii, bo to jest dla czlowieka wspolnota…rady ekonomiczne sa, rada duszpasterska jest…czego tutaj brakuje? 

     

    Podobno sam Kosciół – tzn władza ciagle głosi, ze wierni maja za mały głos w Kosciele. Że swueccy powinni się bardziej zaangazowac we wspólnotę. Zatem chyba ta władza konkretnie wie – o jakie decyzje chodzi, prawda? Inaczej jest to "czcza gadanina"…

     
    Odpowiedz
  10. adi

    ale znowu zadnego konkretu.

    ale znowu zadnego konkretu. Lud narzeka ze ma sie zle ale nie wie dlaczego? Czekam na uzasadnienie Twojej opinii faktami, bo ja nie slyszalem, ze wladza ( cokolwiek to znaczy…) ciagle glosila, ze wierni maja za maly glos w Kosciele. Rozmawiajmy o faktach

     
    Odpowiedz
  11. adi

    Ladna odpowiedz wklejony

    Ladna odpowiedz wklejony link, kilka rezczy nawet ciekawych tyle ze… moje pytanie bylo inne… wystarczy je jeszcze raz przeczytac…moze dua sie odpowiedziec…aby rozmowa byla konstruktywna…dziekuje

     
    Odpowiedz
  12. Jadzia

    ksv Adam Winski

    Ladna odpowiedz wklejony link, kilka rezczy nawet ciekawych tyle ze… moje pytanie bylo inne… wystarczy je jeszcze raz przeczytac…moze dua sie odpowiedziec…aby rozmowa byla konstruktywna…dziekuje 

     

    Teraz z kolei ja nie rozumiem. Władza głosi, że udział laikatu w Kościele jest znikomy. Że swieccy są w jakiś sposób odpowiedzialni za Kosciół i powinni się we wszystko właczać.. Ale w jaki sposób maja wpłwac na ten Kosciół i sie włączać – tego władza juz nie powiedziała. W zwiazku z tym – co ma myślec członek wspólnoty? Ze w JAKIS nieokreslony sposób ma wpływać na losy Koscioła i jest za to odpowiedzialny? To jakaś paranoja.

    Albo – rzeczywiście dażymy do współodpowiedzialności i JASNO określamy o co w tym wszystkim chodzi i JASNO okreslamy odpowiedzialnosć. Albo…nie bawimy się w "czułe słówka". Doprowadza to do tego, ze wierni, którzy rzeczywiście chcą coś zrobic i w czymś uczestniczyc – po propozycji z ich strony – są w jakis sposób przeganiani z parafii, bo przeszkadzają. Wtedy juz nikt na nic nie ma ochoty.

     
    Odpowiedz
  13. adi

    Jadwigo poprosilem cie tylko

    Jadwigo poprosilem cie tylko o odpowiedz na proste pytanie w zwiazku z parafia i Twoim udzialem, a nie teoriami o dyskusjach kurialnych czy inne podobne. W jaki sposob ograniczaja Twoja odpowiedzialnosc za Kosciol i nie pozwalaja Tobie decydowac. Pytanie wydaje sie proste i zawiera sie w nim wszystko. Nie chodzi o dyskurs slodki czy gorzki ale o fakty, nie internetowe, ale Twoje, bo ja pisze doswiadczeniem osobistym i konkretami jakie znam . Konkrety na plaszczyznie Twojej za co w jakim stopniu chcesz byc odpowiedzialna i co robisz…

     
    Odpowiedz
  14. ahasver

    Kościół = ecclesia.

    Czyli wspólnota bytowa ponad instytucją. W takiej wspólnocie widzę kosmiczną strukturę materii, która uświadamia nam, że pochodzimy z gwiazd. Jest to mistyczne i piękne.

    Jeśli chodzi o Kościół jako instytucję – życzę sobie i wszystkim tego, aby liturgia powróciła do jak najwyższej jakości i na powrót stała się aktem sztuki sakralnej. Życzę wszystkim, aby KK połączył się z Kościołem Prawosławnym albo choćby nauczył się od prawosławia najwyższej z możliwych jakości liturgii, pasji liturgii, głębi ikon i majestatu ikonostasu, którego nie przewyższą pozłacane ołtarze. Życzę KK, aby mówiąc o polityce przedstawiał wizje mądre, podobne wizjom T.S. Eliota i wzbraniał się przed jakąkolwiek agitacją czy sugerowaniem rozwiązań politycznych, a zaczął odwoływać się do wartości humanistycznych, do sumienia i transcendencji człowieka w stronę wartości. Pragnę w końcu, aby KK wziął w swoje ręce sprawy ekologii i zaczął od wczesnego dzieciństwa uświadamiać wiernym, że Przyroda to Boskie Dzieło, że wszystkie stworzenia godne są szacunku, a Ziemia jest Ogrodem, którego nie mamy prawa zbeszczeszczać, tylko w naśladowaniu Chrystusa – zbawiać tak jak On zbawił Materię i afirmować. I że czynienie sobie Ziemi poddaną nie oznacza władania nad nią, co prowadzi do przepaści, tylko odpowiedzialność za Nią, życie z Nią w harmonii tak jak dobry władca żył niegdyś w harmonii z poddanym mu ludem tylko wówczas, kiedy nie był tyranem…

    Tego życzę KK i mam nadzieję, że jego oblicze zmieni się na lepsze i nabierze większej niż dotychczas głębi.

     
    Odpowiedz
  15. Jadzia

    ks Adam Winski

    Jadwigo poprosilem cie tylko o odpowiedz na proste pytanie w zwiazku z parafia i Twoim udzialem, a nie teoriami o dyskusjach kurialnych czy inne podobne. W jaki sposob ograniczaja Twoja odpowiedzialnosc za Kosciol i nie pozwalaja Tobie decydowac. Pytanie wydaje sie proste i zawiera sie w nim wszystko. Nie chodzi o dyskurs slodki czy gorzki ale o fakty, nie internetowe, ale Twoje, bo ja pisze doswiadczeniem osobistym i konkretami jakie znam . Konkrety na plaszczyznie Twojej za co w jakim stopniu chcesz byc odpowiedzialna i co robisz.

    Hmmm, teraz juz to ja nie chce miec z odpowiedzialnoscia i Kościołem nic wspólnego. Kiedyś na Tezeuszu opisywałam moje doświadczenia z ta instytucja. Akurat nic nie chciałam zmienic, pracowałam w tejże instytucji jako główna ksiegowa i nie zamierzałam robic machinacji i jeszcze firmować własnym podpisem – tak jak księża chcieli.Po prostu chciałam robić uczciwie, zgodnie z przepisami. Na co ksiadz dyrektor wrzeszczał na całe gardło : "p….lona baba, inne ksiegowe tak robią". Na co ja odpowiadałam, ze "owszem ludzie rózne rzeczy robia, kradną mordują, czy ja tez mam to robić?" Albo przy wypłacie ludzie sie skarżyli że ksiądz dyrektor daje im pdpisac odbior pensji po czym gdy przeliczaja, ZABIERA z reki 50 zł mówiac, ze ktoś się spóźnił…albo coś innego. Innych bardziej drastycznych spraw związanych z bezpieczeństwem nie będę wywlekać i powtarzać. Naprawdę nie chce mieć nic wspólnego z tą instytucją – na odchodnym powiedziałam im, że jeżeli sie takie piękne ksiażki drukuje ( była to poligrafia drukowali książki religijne) to wypadałoby w zyciu stosowac tez to co w nich napisane".

    To by było na tyle:)

     
    Odpowiedz
  16. pan2tonima

    Kościół współczesny

    Kościół współczesny można porównać do tej łodzi z przypowieści. Tylko obecność Jezusa na łodzi może Kościół uratować. Pozwalam sobie zacytować fragment, który oddaje sedno sprawy. Piotr idzie do Jezusa po wodzie. Idzie, dopóki jego wzrok utkwiony jest w Przeznaczeniu, dopòki patrzy w oczy Chrystusowi. Gdy zaczyna spoglądać na otaczające go fale i spienione morze, zaczyna tonąć. Jest to przepiękna metafora chrześcijanina i Kościoła. Wiara to utkwienie swojego wzroku w Chrystusie, to zapatrzenie się w Niego. Bo tylko to spojrzenie ratuje i ocala od zagubienia. Kościòł  to nic innego jak przedłużenie miłosiernego spojrzenia Chrystusa, który pyta: „Czemu zwątpiłeś człowieku małej wiary?”

     
    Odpowiedz
  17. adi

    Bingo Panieteraz!
    Trafiles w

    Bingo Panieteraz!

    Trafiles w samo sedno! Chodzi o takie spojrzenie, o okulary wiary, aby dostrzec w starej lodzi obecnosc Tego, ktory jest i mowi ODWAGI ! Rozpoznaj Mnie, przylgnij do Mnie i idz za Mna. To wystarczy!

     
    Odpowiedz
  18. ahasver

    Zadaje te pytania od lat i nie uzyskałem ani jednej odpowiedzi.

    1. Czym jest wiara? / Co znaczy, że ktoś wierzy?

    (Nie chodzi mi o odpowiedź typu: "Wiara to pewność tego, w co się wierzy, zaufanie etc." – ponieważ są to tautologie, a nie odpowiedzi; Naziści też wierzyli Hitlerowi, podobnie jak krzyżowcy swojemu władcy – papieżowi uwierzyli, że zostaną zbawieni za zabijanie Pogan).

    2. Skąd pewność, że Bóg jest obecny w KK? A dlaczego nie w Meczecie?

    3. Jak ma się to, co się dzieje w KK do Boga?

    4. Czym różni się Chrześcijaństwo od Pogaństwa, skoro większość świąt, rytuałów i symboli została przejęta drogą synkrazji od religii pogańskich?

    5. Czy skoro Polska należy do KK (a konstytucyjnie przynajmniej podlega szeroko rozumianym wartościom chrześcijańskim), to czy mogę o sobie mówić, że jestem Polakiem, skoro nie uznaję jego autorytetu?

    6. Dlaczego mam uznawać słowa: "Czyńcie sobie Ziemię poddaną… Wszelkie zaś zwierzę na ziemi i wszelkie ptactwo powietrzne niechaj się was boi i lęka. Wszystko, co się porusza na ziemi i wszelkie ryby morskie zostały bowiem oddane wam we władanie" (Genesis 9:2), skoro uważam, że jest to szkodliwe, kłamliwe i nie uwzględnia równości wszystkich stworzeń, tylko pielęgnuje fałszywą pychę człowieka i prowadzi do dewastacji środowiska naturalnego?  I Które słowa PŚ mam uznawać za odpowiednie, a które nie, skoro PŚ to jeden wielki zbiór sprzeczności, a nie mam czasu na siedzenie i wertowanie traktatów n/t tego jak czytać PŚ?

    7. Po co ludziom KK – pytam tak naprawdę: Po co ludziom KK? Czy nie można pomodlić się w samotności?

    Póki co Jezusa na łodzi nie zauważyłem. Częściej raczej widzę Go, kiedy chadza po wodzie, co dla zwolenników twardego gruntu jest nie do pomyślenia…

     

     
    Odpowiedz
  19. adi

    Bartosz dzieki za szczerosc

    Bartosz dzieki za szczerosc i chec poszukiwania, bo " kto szuka cie, juz znalazl Cie". zatem staje razem z Toba na plaszczyznie poszukiwacza prawdy. Mysle, ze odpowiedzi na Twoje pyatnai juz nie raz slyszales. Istotna jest otwartosc na odpowiedzi i chec znalezienie, a nie tylko stawiania pytan.

    1. Wiara jest, nawet na plaszczyznie ludziej uznaniem, ze ktos inny mnie nie oklamuje. Wiara to uznanie, ze Bog objawil siebie w Biblii i ze mnie nie oklamuje. Zgadzasz sie? Wiara to uznanie, ze bog objawilo sobie prawde. Jesli ktos mowi mi cos i ja uznaje te prawde to wymaga to mojej reakcji, odpowiedzi. Odpowiedz Bogu, ktory sie objawil to jest wiara. Zgadzamy sie jeszcze?

    zatem roznica pomiedzy wiara w czlowieka, ideologie, idee a w Boga jest na zasadzie autorytetu. Mamy autorytet czlowieka i autorytet samego Boga. zgadzasz sie? jak tak, mozemy isc dalej

     
    Odpowiedz
  20. Jadzia

    Bartoszu

    Ja spróbuje odpowiedzieć. 

    1. Czym jest wiara? / Co znaczy, że ktoś wierzy?

    Są rzeczy które mozemy sprawdzic dotykiem, wzrokiem itd. Wiemy np , że 2+2=4 bo to możemy sprawdzic. Natomiast istnieją rzeczy których sprawdzić się nie da, ale są osoby które sądza, ze bez sprawdzenia te rzeczy po prostu są. Np tzw "czarne dziury" – w zasadzie sprawa niesprawdzalna, nikt "czarnej dziury " nie dotknął – ale WIERZYMY, ze są. Podobnie jest z religią. Baz sprawdzania uznajemy niewidzialną prawdę. I tym jest wiara.

    2. Skąd pewność, że Bóg jest obecny w KK? A dlaczego nie w Meczecie?

    A dlaczego ma byc tylko i wyłacznie w KK? Bóg jest wszędzie. W naszym domu, na łace w parku. Po prostu JEST. W meczecie również.

    3. Jak ma się to, co się dzieje w KK do Boga?

    Tego to juz nie wiem. Nalezy zapytac samego Boga. Ale sadze, że nie za bardzo Mu sie to podoba:)

    4. Czym różni się Chrześcijaństwo od Pogaństwa, skoro większość świąt, rytuałów i symboli została przejęta drogą synkrazji od religii pogańskich?

    Poganie nie wierzą w Boga i Słowo Boże.

    5. Czy skoro Polska należy do KK (a konstytucyjnie przynajmniej podlega szeroko rozumianym wartościom chrześcijańskim), to czy mogę o sobie mówić, że jestem Polakiem, skoro nie uznaję jego autorytetu?

    Polska i Polacy to nie tylko katolicy. Jest mnóstwo wyznan, odłamów, i wszyscy jesteśmy Polakami.

    6. Dlaczego mam uznawać słowa: "Czyńcie sobie Ziemię poddaną… Wszelkie zaś zwierzę na ziemi i wszelkie ptactwo powietrzne niechaj się was boi i lęka.(…)Które słowa PŚ mam uznawać za odpowiednie, a które nie, skoro PŚ to jeden wielki zbiór sprzeczności, a nie mam czasu na siedzenie i wertowanie traktatów n/t tego jak czytać PŚ?

    PS to rzeczywiście zbiór sprzeczności i właśnie dlatego jest tyle interpretacji i odłamów. Ale może własnie o to Bogu chodziło aby zobaczyć jak my ludzie poradzimy sobie z tolerancją?

    7. Po co ludziom KK – pytam tak naprawdę: Po co ludziom KK? Czy nie można pomodlić się w samotności?

    A skąd Ci przyszło do głowy, ze nie można się samemu pomodlić? Przecież Jezus wyraźnie powiedział: (Mateusz 6,5)

    (5) Gdy się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy. Oni lubią w synagogach i na rogach ulic wystawać i modlić się, żeby się ludziom pokazać. Zaprawdę, powiadam wam: otrzymali już swoją nagrodę. (6) Ty zaś, gdy chcesz się modlić, wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie.

     
    Odpowiedz
  21. dziecieboze

    Tak na prawdę

    Tak na prawdę "rozdzielenie" między duchowieństwem a świeckimi widzą Ci, którzy doszukują się miejsca, do którego mogliby się przyczepić i tym samym zakryć swoją niegorliwość etc…

     
    Odpowiedz
  22. adi

    Dzieki za cenna sugestia,

    Dzieki za cenna sugestia, rzeczywiscie aby usprawiedliwic swoje zachwania czlowiek zawsze znajdzie wymowke…kto chce potrafi i jest w stanie uczynic wiele, nawet cierpiec, ale musi miec zywe serce!

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code