Wiara to obietnica

Rozważanie na XIX Niedzielę Zwykłą, rok C2
 

„Wiara jest poręką tych dóbr, których się spodziewamy, dowodem tych rzeczywistości, których nie widzimy”. Spodziewamy się, a nie widzimy. Jesteśmy przy nadziei jak kobieta, która spodziewa się dziecka. Jeszcze nie może go zobaczyć, nie widzi w pełni, ale czuje poruszenie. Jest jakby w posiadaniu łaski, części tego, co ma być, objawić się w przyszłości. Wiara jako obietnica. Bóg obiecał, a skoro obiecał, to spełni. Pożegnał się mówiąc: Do widzenia.

To musiało wystarczyć, skoro Abraham wyrusza w nieznane, wypatrując na drodze swej wędrówki posłańca Bożego. Pewna niewiasta z Nazaretu ryzykuje, naraża się na odrzucenie i napiętnowanie z powodu jakiejś obietnicy. Myślę, że niejednokrotnie w życiu człowieka wiarą podobne doświadczenia mają miejsce. Bywa również nierzadko, że aby nie narazić się na śmieszność, trzeba o swej wierze milczeć; wszak to niepoważne wierzyć w rzeczy, które zdarzyć się nie mogą. Owszem, jest niepoważne, powiedziałabym nawet nienormalne. Jest czymś z pogranicza niepełnego stanu świadomości, człowiek świruje. Bo coś mu się widzi, ma widzenia.

Wiara jednak nierozerwalnie idzie w parze z nadzieją i miłością. Jest jak najbardziej rzeczą przyziemną, należącą do tego świata. Posiada coś z marzeń, zwodzi, prowadzi tam, gdzie człowiek jeszcze nie był, ku rzeczom, horyzontom dalekim i nieznanym… Miłość niejedno ma imię, chce więc wierzyć. Potem jakby nitka się urywa i nie jest nam już do niczego potrzebna.

Gdy byłam dzieckiem, lubiłam z ojcem puszczać latawce. Miałam ręce spocone od trzymania linki. Bałam się, że ten misternie skonstruowany, kolorowy latawiec, na którego przeznaczyłam wszystkie oszczędności, zostanie porwany przez wiatr i zniknie za chmurami. Wiedziałam, że póki mam go w rękach, mogę podziwiać jego piruety w przestworzach, ale też modliłam się w duchu, aby wiatr go nie potargał, nie zerwał. Taka wiara przy nadziei i ufności, że nie zginie.

Pewnej kobiecie, bardzo mi bliskiej, powiedziano, że raczej nie zanosi się na to, iż będzie matką – po czym dodano – ale wszystko się zdarzyć może. Może się zdarzyć. Jakże się to stanie? – pytanie fundamentalne. Nie wiemy, jak i kiedy. Pozostaje wierzyć, że może się zdarzyć i jakby nastawiamy program, programujemy zdarzenie. Każdą niemal chwilę dnia i nocy nawiedza jedna myśl, pojawia się i jest jak światło tam, gdzie jeszcze królują mroki ciemności. Jakieś poruszenie. Nawiedza nas jedna i ta sama myśl, która przyświeca niczym gwiazda zagubionym w drodze. Wiara przy nadziei. Innej nie znam. Rodzi miłość i się kocha. Tyle wystarcza, aż nadto.

Jezus_i_Anioly.jpg

Rozważania Niedzielne

 

Komentarz

  1. zk-atolik

    Jaka wiara i obietnica?……

     Proszę doprecyzować – o jakich wyznawcach Pani pisze?…., bo istnieje wśród ludzi róźna wiara i obietnica, oraz źyją wśród nas tacy "wierzący", co nie chcą uznawać za godnego wiary Tego, który udzielił obietnicy, ani okazywać Jemu naleźnego zaufania, a tym bardziej miłości, wierności i posłuszeństwa.

    Natomiast decydują się bezrefleksyjnie wybierać, czy abrobować to, co oferuje i obiecuje im świat tj. Ten co nie przepuszcza źadnej okazji. A najbardziej starają się ufać tym, którym udało się zdobyć władzę, czy zawłaszczyć wiele.

    •  Czy wg. Pani to im moźna "narazić się"?…….

    Szczęść Boźe!

     

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code