W dżungli współczesnej techniki

Wstęp do bloku tematycznego na stronie startowej

rozw_niedzil_1.jpg

Nie ukrywam, że inspiracją do wyboru tego tematu, były dla mnie techniczne prace, prowadzone w „Tezeuszu” w związku z przenosinami portalu na inny serwer. Oczywiście, niezbędne, pożyteczne, pozwalające nam zaoszczędzić i dające więcej możliwości. Dokładnie tak, jak to bywa z różnymi osiągnięciami współczesnej techniki: pozwalają zaoszczędzić czas lub ludzką pracę, otwierają nieprawdopodobne jeszcze do niedawna perspektywy i z dnia na dzień stają się coraz bardziej nieodzowne… Tylko, ile się trzeba nazłocić, zanim człowiek przywyknie do tych nowinek… No i jest w tym mimo wszystko jakiś posmak czarnej magii…

Wstaję rano i włączam różne elektryczne urządzenia: czajnik, piecyk, komputer itp. Co ja właściwie wiem o fizycznych zjawiskach, z których wynika ich funkcjonowanie? Co mogę zrobić, jeżeli sprzęty przestaną działać? Owszem, potrafię wymienić bezpiecznik, ale nie zdiagnozuję na pewno poważniejszej awarii, a gdy elektrownia wyłączy z jakichś powodów prąd, pozostanie mi tylko czekać na zmianę sytuacji. Iluzoryczne poczucie bezpieczeństwa i wygody, za którym kryje się najzwyklejsza bezradność.

I nie ma co udawać, że można to wszystko odrzucić. Pierwotnymi jaskiniowymi metodami nie stworzy się na pewno portalu internetowego. Telefon komórkowy wyłącza się wprawdzie w kościele czy w filharmonii, ale nie zrezygnuje z niego osoba poszukująca pracy lub prowadząca działalność poza siedzibą firmy. Można nie posiadać samochodu, zwłaszcza w mieście, ale wtedy korzysta się z technicznych dobrodziejstw komunikacji zbiorowej. Najgorliwszy zwolennik naturalnego trybu życia pozwoli raczej podłączyć się do skomplikowanych urządzeń, które w razie potrzeby będą wspomagały jego akcję serca lub oddychanie itp.

Piszę o drobnych sprawach, z którymi każdy spotyka się codziennie, poświęcając im odrobinę refleksji głównie wtedy, gdy nie biegną swoim zwykłym torem. Postępujemy jak ów młynarz, który budził się z powodu ciszy, gdy hałaśliwe młyńskie koło przestawało się nagle obracać. Zniewoleni, uzależnieni od ludzkich tworów, które wyalienowawszy się, istnieją w niezrozumiały dla nas sposób. To wcale nie muszą być wyemancypowane roboty z opowieści scence fiction. Pralka automatyczna i lodówka zupełnie wystarczają.

ENCYKLIKA LABOREM EXERCENS 

Jacek Jaśtal, Humanistyka w czasach Internetu 

Pierre Levy, Drugi potop 

Bartosz Wieczorek, Dobry kosmos Zielonego Patriarchy 

Bartosz Bednarczyk, Technika i nauka jako Druga Kątynia Rozumu.
 

 

6 Comments

  1. zofia

    głos natury

     

    potraktujcie moją wczorajszą przygodę (wpadkę)  jako przerywnik do tematu zapoczątkowanego przez Małgorzatę;
    imieniny teściowej (Krystyna), w ramach różnych kółek zainteresowań mężczyźni (oczywiście) przy samochodach; zatrzymałam się na chwilę przed domem, ucho zaczął mi „drażnić” pewien dźwięk, gdzieś z oddali, nie potrafiłam namierzyć kierunku ani źródła… zapytałam czy „to” słyszą; moje skojarzenia biegły w kierunku pracy różnych urządzeń (ostatecznie okolica to dzielnica przemysłowa i, na szczęście, jeszcze trochę się tu dzieje)
    Szwagier wsłuchał się tylko chwilę – zięby nie poznajesz???
    no cóż… jego lata pracy w parku narodowym, inna wrażliwość…
     
    na swoją obronę mogę jedynie powiedzieć, że głos nie był wyizolowany i tak głośny jak pod linkiem poniżej:
     
    pozdrawiam miłośników techniki!
     
     
     
    Odpowiedz
  2. krok-w-chmurach

    Zosiu,

    "Szwagier wsłuchał się tylko chwilę – zięby nie poznajesz???
    no cóż… jego lata pracy w parku narodowym, inna wrażliwość…’
     
    Zosiu, czy Twój szwagier zna jeszcze inne ptaki "śpiewające" glosem piły tarczowej?
    Przez cały maj i czerwiec, tuż przed świtem budzi mnie odgłos piły rozlegający się z drzewa obok mojego okna. Sprawdziłam, żadna piła tam nie mieszka.
    A ja niestety muszę wstawać ok 4tej i zamykać okno
     
    Odpowiedz
  3. Jacob

    Inko.

    To może być Pan Derkacz, ptaszek poczciwy. Kumpla, mieszkającego w tipi na leśnej polanie, wkurzał ongiś i spać nie dawał wiatr dmący w opróżnione butelki. Pozbierał w końcu wszystkie flaszki – problem nie znikał. Aż odkrył, niebożę, że to żabka pewna odlotowe dźwięki wydaje. I się uspokoił 🙂 Pozdrawiamy!

     
    Odpowiedz
  4. zofia

    Inko

     

    szwagra chyba kompletnie zaskoczyło Twoje skojarzenie… obiecał zapytać zawodowych ornitologów! ciekawe czy potwierdzą opinię Jacoba i… ile im to zajmie

     

     
    Odpowiedz
  5. krok-w-chmurach

    Jacob, Zosiu,

    Nie przypuszczam, żeby derkacz zamieszkał co prawda na jodle, jednak na obrzeżach miasta.

    Ja typuję jakiś gatunek mający umiejętność powtarzania dźwięków pochodzących z "ludzkiego" świata.

    Na dodatek jest złośliwy, bo w ciagu dnia się nie odzywa. Wystarczy mu, że mnie obudzi przed świtem.

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code