W ciemności i bez smaku

Rozważanie na V Niedzielę Zwykłą, rok A1
 
 

Bo nie jest światło, by pod korcem stało…

Qui pro quo. Na świeczniku. Znaleźć się tak wysoko, by górować nad innymi. Wyróżnić się z tłumu. Zaimponować. Błyszczeć. W imię tych haseł świat namawia cię do porzucenia ideałów, do odarcia z intymności twojego życia. Wmawia ci, że musisz skupić jego uwagę na sobie, że żyjesz dopiero wtedy, gdy stajesz się tematem rozmów. I że nie ważne, co o tobie powiedzą, byle tylko mówili, bo dopiero wtedy poczujesz się „światłem płonącym na świeczniku”. Czy takie jednak światło miał na myśli Jezus? Czy świat ma prawo dowolnie interpretować słowa Boga?

Światło. Jezus dokładnie określił, czego wymaga od uczniów: „Tak niech świeci wasze światło dla ludzi, aby widzieli wasze dobre czyny i chwalili waszego Ojca, który jest w niebie” (Mt 5,16). Zrozumieli: swoim życiem mieli świadczyć o tym, że spotkali Boga. Uczniowie spełnili swoje zadanie. Przeszli drogę, którą my teraz idziemy. Są dla nas wzorem, bo przecież Jezus te same słowa kieruje do nas – konkretne wezwanie do współczesnych uczniów Chrystusa: Zanoście innym to światło, które podczas spotkania ze Mną w nowy sposób oświetliło wasze życie! To tylko jedno zadanie. Tylko? To misja nadająca naszemu życiu sens, decydująca o jego treści w świecie, który zachowuje się tak, jakby Boga nie było.

 

…Ani sól ziemi do przypraw kuchennych…

Smak ziemi. Jest tylko jedna przyprawa wydobywająca z potraw ich smak. Sól. Tę specyficzną przyprawę, stosuje się nie po to, by coś stało się słone, lecz aby podkreślić jego smak. Tak, jak sól nadaje potrawom smak, tak smaku ziemi nadają ludzie. To prawdziwy luksus Boga – pozwolić niedoskonałemu człowiekowi, aby przydawał ziemi smaku,. Jednocześnie jest to ogromna odpowiedzialność spoczywająca na nas, bo nie wystarczy być solą ziemi co pewien czas, a potem wrócić do „radości tego świata.” Jezus przestrzega:„Lecz jeśli sól straci swoją właściwość, czym ją posolić? Nie nadaje się do niczego, chyba tylko na wyrzucenie i podeptanie przez ludzi” (Mt 5,13). Ostre słowa. Jednak wiara jest radykalną, osobistą decyzją, wymagającą ponoszenia ofiar z tego, co lekkie, przyjemne, pociągające. „Utrata smaku” jest konsekwencją porzucenia troski o swój „słony smak”, skutkiem zarówno braku dbałości o rozwój duchowy, jak i niedoceniania wagi swojej apostolskiej roli.

 

…Bo piękno na to jest, by zachwycało do pracy …

Sens. Te fragmenty Promethidiona Norwida w poetycki sposób komentuje obraz światła i soli: sól ziemi i światło świata osiągają pełnię dopiero będąc tym, czym uczynił je Bóg – drogowskazem do zbawienia. Jeżeli będziemy przekazywać złożony w nas momencie chrztu depozyt wiary, będziemy solą ziemi, która nie utraciła smaku. Wiara nie jest teorią, wymaga podjęcia decyzji i determinacji w działaniu. Sens bycia chrześcijaninem to stawianie światła – świadectwa na świeczniku, aby było widoczne, rozjaśniało ciemności, przynosiło pokój i bezpieczeństwo, wskazywało na Boga. Tylko takie światło ma zdolność rozświetlenia mroku. Tymczasem światło sławy czy popularności, lansowane przez współczesny świat, jest zaledwie nikłym płomykiem, przygasającym przy byle podmuchu.

 

…- praca, by się zmartwychwstało.

Dla innych. Istotą wiary nie jest rozumowe przyjęcie teologicznych tez, lecz przenikające całego człowieka spotkanie ze Zmartwychwstałym. Takiego doświadczenia nie da się ukryć, ono zmieniając człowieka, sprawia, że ten jaśnieje blaskiem, światłym pochodzącym od Boga. Wiara nie potrzebuje nadzwyczajnych zdolności, jednak wymaga otwarcia oczu i serca na Drugiego. Człowiek, który żyje nie dla siebie, lecz dla innych, jest piękny. Emanuje zachwycającym pięknem Boga.

Dla Boga. Dobroczynność, działalność charytatywna, pomoc społecznościom dotkniętym tragediami – świat pełen jest ludzi potrzebujących pomocy. Świat pełen jest również ludzi zdolnych nieść tę pomoc. Słyszymy dzisiaj, jak Prorok Izajasz apeluje o dobre czyny, które robimy w imię Boga. „z głodnym dzielić się chlebem, przyjąć do domu biednych i bezdomnych, przyodziać nagiego, którego zobaczysz, i nie odwracać się od swoich bliskich! Wtedy jak jutrzenka zabłyśnie twoje światło” (Iz 58,7-8). Można by uznać, że powód, dla którego coś robimy jest nieważny, że liczy się efekt. Tymczasem właśnie najistotniejsze jest to, „aby widzieli wasze dobre czyny i chwalili waszego Ojca, który jest w niebie.” To powinno nas – chrześcijan – wyróżniać spośród innych ludzi. Życie w jedności z Bogiem, i dla osiągnięcia zbawienia.

Na serio. Nakarmić głodnego, porozmawiać z cierpiącym, nagiemu oddać płaszcz, tak być z drugim człowiekiem, żeby on czuł się dobrze, bezpiecznie. Wystarcza tak niewiele, żeby zajaśniało twoje światło i ziemia wokół ciebie nabrała smaku. Żyjemy w dostatku, a nawet w nadmiarze dóbr, więc nie musisz praktycznie z czegokolwiek rezygnować. Potrzeba tak niewiele, potraktować słowa Jezusa poważnie – nie chować swojego światła pod korcem. Dostrzeż cudzą biedę i strapienie, ofiaruj kilka słów, podziel się swoimi umiejętnościami z tymi, dla których codzienne życie jest zbyt skomplikowane. Rozejrzyj się, zauważ, pomóż, a wtedy z każdym twoim krokiem światło będzie jaśniejsze.

Bo nie jest światło, by pod korcem stało, ani sól ziemi do przypraw kuchennych, bo piękno na to jest, by zachwycało do pracy – praca by się zmartwychwstało. (C.K. Norwid, Promethidion)

Rozważania Niedzielne

6_lutego.jpg

 

 

Komentarze

  1. elik

    Wymagania Jezusa wobec uczniów.

    Pani Inko!

    Proszę dobrze zrozumieć moje intencje i okazać wyrozumiałość za może przesadną dociekliwość, jednak Pani rozważania chyba uprawniają, do kilku pytań, spostrzeżeń i odniesień.

    Do kogo są przede wszystkim adresowane te Pani piękne, ujmujące i prawdziwe słowa (rozważania), do Jego uczniów (osób duchownych), czy drugich – osób świeckich tj. tych, co mają widzieć ich światło?…..

    Rzeczywiście "Jezus dokładnie określił, czego wymaga od uczniów."

    Zapytam Panią więcej:

    • czy współcześni ludzie tacy, jak Pani, czy inni katolicy, chrześcijanie, także współtwórcy lub użytkownicy (czytelnicy) portalu "Tezeusz" – zawsze chcą i mogą widzieć (dostrzec) albo naprawdę "widzą światło"?…
    • czy znają i doceniają może nie wszystkie, lecz przynajmniej te najbardziej spektakularne i doniosłe "dobre czyny" Jego uczniów, czyli naszych duchownych tj. pasterzy wspólnoty Kościoła katolickiego ?..
    • czy dzięki ich postawie i zachowaniu, posłudze wobec podopiecznych i wiernych, my katolicy i chrześcijanie w RP przede wszystkim wielbimy i chwalimy Ojca, który jest w niebie?…..
    • czy postawa, zachowanie i posługa uczniów – osób duchownych w RP jest w sprawach zasadniczych zgodna z wolą (wymaganiami) Jezusa?…..

    Szczęść Boże!

    Ps. Pozdrawiam Panią serdecznie i dziękuję za kolejny wartościowy, refeksyjny i inspirujący, do dyskusji tekst.

    Ale chętnych, do współtworzenia portalu "Tezeusz" i aktywnego uczestnictwa w dyskusji, jakby coraz mniej. 

     
    Odpowiedz
  2. krok-w-chmurach

    Panie Eliku,
    aby

    Panie Eliku,

    aby odpowiedzieć na Pana pytania, należy uściślić pojęcie ucznia Jezusa. Moim zdaniem uczniem jest ktoś, kto naśladuje swojego mistrza. W  wypadku, jaki nas interesuje, słowo Mistrz musimy pisać z wielkiej litery.

    Być uczniem Mistrza -Jezusa oznacza żyć tak, jak On, kierować się Jego nauką, ale też tym jak On żył. O byciu uczniem świadczy jednak nie tylko jak wygląda w rzeczywistości jego życie, ale rónież czy jego pragnieniem jest naśladowanie Mistrza oraz jak wielką walke musi stoczyć, aby iść tą drogą. Nie widzę przy tym zależności od stanu, Jezus od początku kierował swoje słowa do wszystkich: uczniów towarzyszących Mu w drodze, kobiet i mężczyzn mających rodziny, faryzeuszy, saduceszy…Jednak słowa kierowane do wszystkich byly ziarnem, które tylko u niektórych padało na podatną glebę.

    Tak więc i dzisiaj wymagania stawiane przez Jezusa dotyczą nie tylko duchownych. Misją każdego z nas – chrześcijan, jest nadawanie ziemi smaku i poprzez nasze postępowanie rozjaśnianie ciemności.

    Czy widzimy światło? Postawiłabym to pytanie inaczej: czy mozna nie zauważyć światła? Oczywiście, nie da się nie zauważyć światła. Można zaprzeczać temu, że się widzi. Ale nie widzieć? Nigdy.

    Jeszcze uwaga co do duchownych-uczniów, ja nie widzę tutaj wezwania tylko do duchownych. Co więcej, sądzę, że takie spojrzenie na bycie uczniem jest zrzucaniem z siebie odpowiedzialności za wiarę, kształt Kościoła, za to, jak chrześcijan postrzegać będą wyznawcy innych religii.

    Czy kapłani mają wpływ na to, jak my wielbimy Boga? Czy w ogóle Go chwalimy? Jasne, że mają wpływ. W pewnym stopniu. Trudno mi powiedzieć, jak duży jest ich wpływ na naszą wiarę. To sprawa indywidualna. I sprawa łaski, którą Bóg obdarza każdego z nas w nierównym stopniu. Niestety błędy kapłanów, szczegolnie te długo ukrywane, nieuczciwość, mają znaczenie. Przede wszystkim jednak wpływają na to, czy ludzie świeccy chcą troszczyć się o swoją wiarę.

    A bez przykładania wagi,  bez starania się o pogłębienie wiary, człowiek nie ma szans, by zrozumieć to, co dzieje się w jego życiu, jaki to ma sens i że wszystko to prowadzi go do Boga.

    Niestety z reguły od księży człowiek nie dowie się, że warto wybrać się na rekolekcje w milczeniu etc. Pisząc to, mam na mysli "zwykłych" księży, nie zakonników.

    Pozdrawiam

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code