Trzy pokusy

58. Wieczór Biblijny

Dzisiaj rozmawialiśmy na temat fragmentu Ewangelii przypadającego na pierwszą niedzielę Wielkiego Postu:

Jezus pełen Ducha Świętego, powrócił znad Jordanu i czterdzieści dni przebywał w Duchu na pustyni, gdzie był kuszony przez diabła. Nic w owe dni nie jadł, a po ich upływie odczuł głód. Rzekł Mu wtedy diabeł: Jeśli jesteś Synem Bożym, powiedz temu kamieniowi, żeby się stał chlebem. Odpowiedział mu Jezus: Napisane jest: Nie samym chlebem żyje człowiek. Wówczas wyprowadził Go w górę, pokazał Mu w jednej chwili wszystkie królestwa świata i rzekł diabeł do Niego: Tobie dam potęgę i wspaniałość tego wszystkiego, bo mnie są poddane i mogę je odstąpić, komu chcę. Jeśli więc upadniesz i oddasz mi pokłon, wszystko będzie Twoje. Lecz Jezus mu odrzekł: Napisane jest: Panu, Bogu swemu, będziesz oddawał pokłon i Jemu samemu służyć będziesz. Zaprowadził Go też do Jerozolimy, postawił na narożniku świątyni i rzekł do Niego: Jeśli jesteś Synem Bożym, rzuć się stąd w dół! Jest bowiem napisane: Aniołom swoim rozkaże o Tobie, żeby Cię strzegli, i na rękach nosić Cię będą, byś przypadkiem nie uraził swej nogi o kamień. Lecz Jezus mu odparł: Powiedziano: Nie będziesz wystawiał na próbę Pana, Boga swego. Gdy diabeł dokończył całego kuszenia, odstąpił od Niego aż do czasu. (Łk 4, 1-13) 

MałgorzataW pierwszą niedzielę Wielkiego Postu czytamy tradycyjnie o kuszeniu Jezusa na pustyni. W tym roku śledzę rekolekcje wielkopostne na jednym z francuskich portali i właśnie materiały z tego portalu przypomniały mi to, co umyka niekiedy w natłoku informacji: okres przygotowań do święta Zmartwychwstania, który teraz rozpoczynamy, ma czterdzieści dni właśnie na pamiątkę postu Jezusa. A ponieważ post dobrze jest rozpoczynać od rachunku sumienia, tekst dzisiejszego czytania chciałabym potraktować jako pomoc w tym rachunku. Pewnie, że sporo mamy takich pomocy w książeczkach do nabożeństwa czy gdzie indziej, ale jeszcze jedna nie zaszkodzi. Ci, którzy mają komputery, wiedzą, że dobrze jest przeskanować je paroma programami antywirusowymi, bo każdy następny może wykryć zagrożenia nieodnotowane wcześniej. 

Zanim jednak przejdę do omawiania poszczególnych pokus, chciałabym podkreślić, że Jezus udał się na pustynię „pełen Ducha Świętego” i przebywał tam „w Duchu”. Ta obecność Ducha Świętego jest bardzo znacząca. Na początek naszych rozmów biblijnych zawsze dziękujemy Duchowi Świętemu za możliwość takiego spotkania i prosimy Go o wsparcie. Wierzymy, że jest On obecny w różnych zdarzeniach naszego życia i w ogóle w dziejach świata, choć nie zawsze potrafimy zrozumieć Jego zamiary. 

Ale w tej opowieści oprócz Ducha świętego pojawia się szatan. Jest ważne, abyśmy oprócz dobrego i wspaniałego Ducha dostrzegali w swoim życiu również szatana. W naszej współczesnej kulturze odsuwamy szatana gdzieś na dalszy plan, a nawet negujemy jego istnienie. Mnie osobiście łatwiej dziękować Duchowi Świętemu za Jego dary, niż na co dzień pamiętać o istnieniu szatana. Mogę powiedzieć, że należę do osób, które go nie doceniają, trochę lekceważą. Przypominam sobie o nim dopiero w sytuacjach ekstremalnych, gdy jego złowrogich działań po prostu trudno nie zauważyć. 

Teraz przejdę do tych pokus, z którymi spotyka się Jezus i które w jakiejś mierze dotyczą każdego z nas. Pierwsza pokusa polegała na tym, że Jezus był głodny, a szatan chciał zaspokoić Jego potrzebę. Jest to najprostsza pokusa związana z materialnym aspektem naszego życia. Nie chodzi tylko o potrzebę jedzenia, ale o szereg innych materialnych potrzeb, niekiedy tworzonych sztucznie, których zaspokojenia trudno nam się wyrzec zwłaszcza w naszej konsumpcyjnej kulturze. Zdarza się, że coś będącego tylko przyjemnością uznajemy za rzeczywistą potrzebę i uważamy, że bez tego nie moglibyśmy żyć. Bywa też tak, że gubimy się w gąszczu swoich materialnych potrzeb i poza nimi niczego nie widzimy. Albo jeszcze gorzej – do naszych nadmiernie rozrośniętych materialnych potrzeb dorabiamy sobie racjonalizacje i uznajemy je za wyższe potrzeby duchowe. 

Druga pokusa to oddanie pokłonu, uległość wobec kogoś innego niż Bóg w zamian za uzyskanie władzy. Myślę, że każdy z nas ma taką potrzebę władzy. Czasami jest to potrzeba władzy politycznej na skalę kraju czy świata, a czasami tylko potrzeba władzy w rodzinie, w miejscu pracy, w gronie znajomych… Dla mnie dużym odkryciem na początku tego Wielkiego Postu było uświadomienie sobie związku między pozostawianiem ludziom wolności wprowadzaniem pokoju. Im bardziej we władczy sposób egzekwujemy swoje wymagania, forsujemy własne zdanie, tym większe niebezpieczeństwo oporu i konfliktu. Gdy natomiast mówimy jak Jezus „Jeśli chcesz…”, niesiemy pokój. 

Trzecia pokusa wiąże się z potrzebą bezpieczeństwa i z bardzo skądinąd pożytecznym mechanizmem, który człowiek posiada, a mianowicie z instynktem samozachowawczym. Jak w zły sposób zaspokajamy naszą potrzebę bezpieczeństwa? Instrumentalizujemy na przykład ludzi, traktując ich jako trybiki w maszynie do spełniania naszych oczekiwań. Uciekamy od trudnych spraw. Odgradzamy się murem od ludzi, którzy mają poważne problemy, aby nie naruszali naszego psychicznego komfortu. Instrumentalizujemy także Boga, żądając od Niego pomocy w trudnych chwilach, wchodząc z Nim w rozmaite targi czy licząc na anielską interwencję w sytuacji, gdy sami lekkomyślnie wpakowaliśmy się w tarapaty. 

Jezus znalazł się w ekstremalnej i dość sztucznej sytuacji. Szatan postawił go na narożniku świątyni, na dachu. To nie jest naturalna sytuacja. Nasze pokusy również wynikają często stąd, że szatan swoim działaniem wyolbrzymia naszą potrzebę bezpieczeństwa. Przed nami są roztaczane wizje zdarzeń i spraw, które tak naprawdę nie istnieją i nie zaistnieją, są czymś sztucznym, ale bywają nam podsuwane, aby budzić nasz lęk. Szatan skłania nas, abyśmy robili dla swojego bezpieczeństwa więcej, niż potrzeba, niż to wynika z naszego normalnego życiowego funkcjonowania. 

Chciałabym się modlić, abyśmy w Wielkim Poście te mniej czy bardziej subtelne pokusy umieli odnaleźć w swoim życiu, a następnie poszli drogą nawrócenia i wzorem Jezusa pokazali szatanowi, że jesteśmy odporni na jego działania. 

Andrzej: Dostojewski w „Braciach Karamazow” ustami jednego z bohaterów, ateisty Iwana Karamazowa w przedmowie do przypowieści o Wielkim Inkwizytorze twierdzi, że ten fragment Ewangelii zawiera największą bosko-ludzką mądrość, że nie można ująć głębiej istoty człowieka. Tutaj postaram się przedstawić własną interpretację tych kuszeń. 

Dla mnie istotny jest kontekst: Jezus po chrzcie, a przed rozpoczęciem działalności publicznej idzie na czterdzieści dni i nocy na pustynię. Ogołaca siebie. Wiemy, że nie je, więc przez te czterdzieści dni wchodzi w stan bezbronności ciała. I właśnie wtedy, gdy ciało budzi się, chce wrócić do własnej logiki, bo Jezus odczuwa głód, pojawia się szatan. Zawsze, gdy w Ewangelii mamy do czynienia z szatanem, to zadajemy sobie pytanie, czy wierzymy w jego istnienie. Ja nie mam z tym problemów i wierzę, że zło ma też osobowy charakter, że bierze aktywny udział w dramacie życia – w dramacie zbawienia i potępienia człowieka. Wierzę, że szatan nie jest esencją ludzkich słabości i niedoskonałości, lecz jest aktywną siłą, która zmierza do unicestwienia człowieka, do jego odłączenia od Boga, do jego wiecznego potępienia. Diabeł to inteligencja duchowa, która w przeciwieństwie do Boga będącego źródłem dobra, dąży do zła. Diabeł jest inteligentniejszy od nas, ale od diabła i mocy zła zawsze jest silniejszy Bóg. 

Czego dotyczą te trzy podstawowe kuszenia? Ja mam trochę inną interpretację niż Małgorzata. Pamiętajmy, że to są kuszenia wobec samego Boga, Boga-człowieka, a dopiero później można je interpretować jako kuszenia wobec człowieka. W całości tych kuszeń chodzi o to, aby Jezus dowiódł diabłu, właśnie diabłu, że jest Synem Bożym, że jest zdolny do niezwykłych rzeczy. 

Kuszenie, aby kamień stał się chlebem, nie dotyczy, jak przypuszczam, nasycenia samego Jezusa. To jest kuszenie, aby życie toczyło się bez wysiłku pracy, bez wysiłku przetrwania, aby Bóg dał człowiekowi życie bez takiego wysiłku. Diabeł proponuje chleb za darmo dla Jezusa i chleb za darmo od Jezusa dla ludzi. A Jezus nie chce nas korumpować dawaniem nam chleba za darmo. Chce byśmy uczestniczyli w wytwarzaniu chleba nie dla niego samego, lecz dla tego, co jest jego uzasadnieniem, czyli dla życia wiecznego, dla wartości duchowych. Jezus odpowiada: „Nie samym chlebem żyje człowiek”. Kwestionuje zawartą w tym kuszeniu absolutność rzeczy materialnych, pokazując ich relatywność i instrumentalność. Ale przede wszystkim nie ulega pokusie ułatwienia sobie i ludziom życia poprzez usunięcie wysiłku. 

Druga pokusa to ucieczka od wolności we władzę albo w poddaństwo – obojętne. Władza jako taka to pokusa dla bardziej nietzscheańskich natur. Tutaj chodzi raczej o to, abyśmy pozbyli się wolności, ponieważ jest trudna. Diabeł, kusząc Jezusa i każdego z nas, aby wolność została powierzona innym mocom, chce oczywiście tej wolności pozbawić. Jezus odrzuca tę pokusę, ponieważ chce przeżywać dramat wolności i nas zaprasza do przeżywania tego dramatu wolności, dramatu ludzkich wyborów. Człowiek nikomu, a zwłaszcza mocom zła, nie powinien poddawać się bezwarunkowo w imię jakiejkolwiek nagrody. 

W trzecim kuszeniu zarówno wobec Jezusa jak i wobec każdego człowieka chodzi o to, aby zabezpieczyć się przed śmiercią. Jezus ma dokonać cudu, uniknąć śmierci, a jednocześnie pokazać publicznie, że jest ratowany przez swoich aniołów. Jak wiemy, Jezus nie skorzystał z cudownego uwolnienia się od śmierci. Diabeł swoją pokusą antycypuje to: „Po co chcesz iść na krzyż? Po co chcesz umierać za człowieka?”. Jezus nie ulega tej pokusie i odpowiada: „Nie będziesz wystawiał na próbę Pana, Boga swego”. Bóg nie jest partnerem dla diabła. Bóg w Jezusie Chrystusie chce przeżyć człowieczeństwo do końca, akceptuje śmierć jako bosko-ludzkie wrota do zbawienia człowieka. Gdyby Jezus nie wszedł w tę logikę śmierci i cierpienia, gdyby chciał w cudowny sposób pokazać swoją boskość, to może udowodniłby ludziom na jakiś czas, że jest Bogiem, ale by ich nie zbawił, byłby tylko dla siebie. Bóg chciał być dla nas, więc wszedł w logikę śmierci. My też jesteśmy kuszeni, aby uciec od cierpienia i śmierci, a jest to na pewno bardzo silna pokusa naszych czasów. Jeżeli ulegamy tej pokusie, niszczy to nieraz bezpowrotnie naszą nadzieję na życie wieczne, bo ten, kto nie sprosta śmierci, kto się do niej dobrze nie przygotuje, kto neguje sens cierpienia w tym życiu, zamyka się na życie wieczne. 

Jezus umocniony ascezą na pustyni sprostał trzem najważniejszym kuszeniom i z bezinteresownością może podjąć działalność publiczną, która jest głoszeniem Dobrej Nowiny, a ostatecznie prowadzi do Jego śmierci, Jego zmartwychwstania dla zbawienia człowieka. Jezus będzie jeszcze kuszony w różny sposób tymi pokusami w czasie swojej działalności. 

My ze swej strony też możemy skorzystać z Wielkiego Postu, aby usłyszeć te pokusy w kontekście własnego życia: usłyszeć pokusę do życia łatwego, przyjemnego, zabezpieczonego, z którym nie trzeba się zmagać; usłyszeć pokusę oddawania swojej wolności czy to drugiemu człowiekowi, czy władzy politycznej, czy Kościołowi, czy korporacji, czy szefowi w firmie, czy kredytom; usłyszeć pokusę negowania śmierci i cierpienia, udawania, że tego nie ma i odsuwania ostateczności ludzkich wyborów w niebyt. 

Modlę się, abyśmy na początku Wielkiego Postu mieli odwagę wyjścia na pustynię i abyśmy traktowali ten Wielki Post jako naśladowanie Jezusa w tym kluczowym duchowym momencie Jego przygotowania do życia publicznego, abyśmy skorzystali z Wielkiego Postu i dopuścili do głosu te najważniejsze pokusy każdego człowieka i abyśmy w sercu, a także w całym życiu na nie odpowiedzieli wiedząc, że od pokus złego ducha zawsze jest mocniejsza łaska Boga, która ocala, dodaje siły, pozwala przeciwstawić się złu. 

Wieczory biblijne

 

Komentarze

  1. Kazimierz

    kuszenie

     "bo ten, kto nie sprosta śmierci, kto się do niej dobrze nie przygotuje, kto neguje sens cierpienia w tym życiu, zamyka się na życie wieczne. "

    Myślę, ze dla chrześcijanina proces umierania rozpoczyna się juz w trakcie zycia, zycia z Bogiem. Umarliście bowiem, a wasze życie jest ukryte wraz z Chrystusem w Bogu Kol. 3,3

    Temu umieraniu trzeba sprostać, czyli wyzuć się siebie i zyć dla Boga. Jezus nam to pokazał, ze nie Jego wola, ale wola Ojca w Jego zyciu się wypełniała. Tak ma być tez w naszym. Jeśli narodziliśmy się z Ducha Bozego, to zycie nasze jest ciągłym umieraniem starej natury, której miejscem najlepszym jest krzyz. 

    Cierpienie, jedyne, które powinno nas dotykać, to właśnie umieranie starej natury, ale wówczas jest to dobre cierpienie, wówczas jest to chrzest ogniem. Ogniem, który sprawia, ze nasze zycie jest uświęcane i oddane Bogu. Ogniem, który przenika do naszego serca i rozpala je pasją poszukiwania tego, co zginęło z domu Ojca. Pasją rozkuwania więźniów i uwalniania niewolników diabła. Inne cierpienia wytrzymamy, kiedy będziemy blisko Pana, wiedząc, ze posiadamy przechodnie ciało i ze nasze miejsce nie jest tu, ale jesteśmy tylko przechodniami, którzy wykonują misję Boga, aby w końcu powrócić do domu. 

    Zamykanie się na zycie wieczne jest odrzucaniem tego, co chce Bóg. Odrzucaniem Jezusa i Jego woli. Przesuwaniem daty oddania swego zycia na starość, na kiedyś, a zycie własnymi pragnieniami i swoim pomysłem , lecz równiez w cierpieniach. Czy świat nie daje cierpień i trosk, daje i to wiele, diabeł nie będzie nam niczego szczędził, oj nie, choć będziemy jak we śnie, mysleć,e zaraz się obudzimy, jednak sen trwać będzie az zginiemy. ZXycie z Bogiem, to zycie w przebudzeniu i w realiźmie wieczności, to przekroczenie bram śmierci tu na ziemi i realizxowanie odwiecznych planów Bozych, choć jak w niewyraźnym zwierciadle. Przeszliście ze śmieci do zycia powiada Jan apostoł 1 J. 3,14 i żyjmy zatem dla Boga 🙂

    KJ

     

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code