Trudne nawrócenie porządnego człowieka

Dzisiejsze czytanie

Pismo Święte, jak mawiają mądrzy ludzie, stanowi najlepszy podręcznik psychologii. Dzisiejsza Ewangelia jest tego dobrym przykładem. Jezus, przedstawiając w przypowieści dwóch synów, którzy reagują różnie na prośbę ojca, pokazuje dwa dość charakterystyczne ludzkie typy.

Pierwszy syn odpowiedział: „Idę, Panie”, lecz nie poszedł. Czy miał inne plany, a nie potrafił wprost odmówić ojcu? Czy naprawdę chciał pójść, ale po drodze wciągnęło go coś bardziej atrakcyjnego? Czy w ogóle nie przywiązywał wagi do tego, co mówi i obiecałby właściwie wszystko, nie poczuwając się później do żadnych obowiązków? Na pewno w każdym razie był to człowiek, który potrafił zrobić dobre wrażenie, przypodobać się, ale nie człowiek, na którym można by polegać. Takich ludzi najczęściej bardzo lubimy – i tacy sprawiają nam ostatecznie największy zawód.

Drugi syn odpowiedział ojcu, że nie chce pójść, ale później opamiętał się i poszedł. Zapewne miał inne plany, a propozycja ojca zaskoczyła go i w ogóle jako człowiek dość samodzielny nie życzył sobie, żeby ktoś narzucał mu cokolwiek. Nie bał się odmówić, bo nie zależało mu na doraźnym efekcie i na okruchach niezasłużonej akceptacji. Bronił przed ojcem swoich upodobań albo nawet własnej tożsamości, ale ostatecznie potrafił wznieść się ponad swój egocentryzm i docenić wyższą wartość, przyjąć poważniejsze wyzwanie.

Gdyby w tej opowieści był jeszcze trzeci syn, to może natychmiast zgodziłby się ochoczo pójść do winnicy i poszedłby, wykonując później wielogodzinną ciężką pracę ku zbudowaniu pozostałych braci i współpracowników. Nie ma tu jednak mowy o takiej wzorowej postawie, co tylko przypomina, że życie odbiega zawsze od ideałów, a splot ludzkich motywacji i działań bywa zwykle bardzo skomplikowany.

Te dwa nieświęte, nieidealne zachowania Jezus pokazuje arcykapłanom i każe im dokonać oceny. Wolą wybór drugiego syna, mimo że sami postępują raczej jak pierwszy, co Jezus im wytyka: „Celnicy i nierządnice wchodzą przed wami do królestwa niebieskiego. Przyszedł bowiem do was Jan drogą sprawiedliwości, a wyście mu nie uwierzyli. Celnicy zaś i nierządnice uwierzyli mu”.

Arcykapłan postępuje gorzej niż celnik i nierządnica… To bardzo twarde słowa. Aż strach wyobrażać sobie, jaki zgiełk podniósłby się dzisiaj w mediach i okolicach, gdyby ktoś odważył się publicznie na tak prowokacyjną wypowiedź. A jednak Jezus nie zawahał się przed pokazaniem swoim współczesnym tej brutalnej prawdy, gdyż miał dla niej oczywiste uzasadnienie; źle postępuje ten, kto nie chce się nawrócić, kto nie słucha Bożego głosu, kto przyjmuje pokornie dawanych przez Boga znaków i nie uwzględnia ich w swoich decyzjach, lecz uparcie idzie własnymi ścieżkami, chociaż niekiedy może sprawiać wrażenie, że jest wręcz przeciwnie – źle postępuje nawet, jeżeli jest arcykapłanem, jeżeli ma różne tytuły, certyfikaty i godności gwarantujące związany z religią społeczny prestiż.

W dzisiejszej Ewangelii Jezus przemawia jednak również do każdego z nas, którym tak łatwo uwierzyć we własną bezgrzeszność i mieć dobre samopoczucie, gdyż są przecież gorsi: ludzie z marginesu społecznego, niewierzący czy wierzący inaczej, znajomi, którzy nie potrafią uczciwie stawić czoła codziennym problemom itd. „Czy porządny człowiek musi się nawracać? Idę przecież, Panie, twoją drogą i nie powinieneś mieć mi nic do zarzucenia ani więcej ode mnie wymagać” – odpowiemy może, gdy zostaniemy wezwani, aby się nawrócić.

Jezus nie chwali celników ani nierządnic za ich grzeszne życie, lecz za to, że pragną zmian na lepsze, a nie zasklepiają się w samozadowoleniu, że są świadomi swoich błędów i nie boją się do nich przyznać, że wybierają Boga dla Niego samego, a nie dla uznania ze strony ludzi czy dla innych ulotnych korzyści. Boże, daj nam, porządnym ludziom, abyśmy zawsze mieli tyle wrażliwości, uczciwości i odwagi!

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code