Tralalala bij Moskala

Obok Orła znak Pogoni

Poszli nasi w bój bez broni.

Hu! Ha! Krew gra, duch gra, hu!

Ha! Matko-Polsko, żyj! Jezus, Maria! Bij!

(Wincenty Pol, 1863)

  Temat przemocy, wojny, terroru kręci się wokół mnie. Ciekawe, czy te wojenne memy są tak blisko nas wszystkich, czy ja mam jakąś fiksację. No, ale jeśli dziś minąłem na mieście kilkadziesiąt plakatów z kosynierami Grottgera zapraszającymi na akademię rocznicową powstania styczniowego…

   Jakiś czas temu poproszono mnie, bym nagrał wspomnienia byłego żołnierza Armii Krajowej.  Składały się one z opisu epizodów akcji przeprowadzonych w czasie okupacji niemieckiej i zaraz po tzw. wyzwoleniu. Jedna z nich dotyczyła napadu rabunkowego. Poniżej relacja (z racji że nikt mi nie dał prawa posługiwania się tą opowieścią, nazwiska zastąpiłem inicjałami).

Napad na Urząd Skarbowy, 18–19 maja 1945 r.

   W pierwszej połowie maja 1945 roku dowiedziałem się od koleżanki z AK Janki J., iż wkrótce do ostrołęckiego urzędu skarbowego ma nadejść znaczna kwota pieniędzy (kilku milionów złotych). Przekazałem tę wiadomość por. „Adamowi”, komendantowi Obwodu OAK .(W tym czasie, po rozwiązaniu AK przez Komendanta Głównego AK gen. Leopolda Okulickiego formalnie zaczęto używać nazwy Obywatelska Armia Krajowa lub Armia Krajowa Obywateli. Przyp. mój).

  Wkrótce okazało się, że Komenda Obwodu postanowiła przejąć te pieniądze i potraktować jako częściowe odzyskanie sum należących do AK, które zostały zagarnięte przez władze komunistyczne w Warszawie i Białymstoku. Został opracowany plan działania, który obejmował m.in. blokadę ogniem siedzib Milicji Obywatelskiej i UB w Ostrołęce, zabezpieczenie trasy przemarszów, zorganizowanie przekazania pieniędzy po akcji itd. Otrzymałem bezpośrednio od ,,Adama’’ rozkaz udziału w tej akcji, również naszej rzekuńskiej grupy AK. /…/ Mieliśmy na odpowiedni znak wkroczyć do urzędu skarbowego, zabrać znajdujące się tam w kasie pieniądze, następnie opuścić miasto i dostarczyć pieniądze dowódcy obwodowego KDW, porucznikowi Witoldowi B. pseudonim „Kmicic” do wsi Ławy, do domu pana R., organisty rzekuńskiego kościoła. /…/

  Maszerowaliśmy wyznaczoną trasą, do Ostrołęki. Zapadał zmrok. Wkrótce, po dotarciu na miejsce, została wystrzelona rakieta, chyba zielona, na znak rozpoczęcia akcji. Inna grupa rozpoczęła ostrzał budynku zajmowanego przez MO i UB mający na celu uniemożliwienie im włączenia się do akcji. Blokada była bardzo skuteczna, nie było żadnego zauważalnego przeciwdziałania z ich strony. Wiedzieliśmy, że kasa stoi na pierwszym piętrze. Drzwi do odpowiedniego pokoju wyskoczyły pod naciskiem kilku osób. Na przeciwległej ścianie stała duża brązowa kasa. Mieliśmy ją otworzyć, zawartość przeładować do przygotowanych worków. Okazało się, że nie mamy do niej kluczy. Decyzja: zrzucamy ją przez balkon z nadzieją, że pęknie, jak spadnie na kamienie. Spada z pierwszego piętra i wbija się w trawnik. Na szczęście jest nas tylu, że kładziemy kasę na wóz konny, następnie ruszamy w drogę do Ław. Miasto pulsuje strzelaniną. Zbliżamy się do stacji kolejowej Ostrołęka. Wiem, że stoją tam pociągi z żołnierzami radzieckimi wracającymi z Niemiec do domu. Dojeżdżamy do drogi prowadzącej na stację Ostrołęka. 

  Nagle głośny rozkaz po rosyjsku „Stoj, kto idziot?!”. Tak mi się to wbiło, że pamiętam do tej pory. Odpowiadam równie głośno „Swoi!”. Oni „Kakije swoi?”. Ja mówię „Polaki”. A on mówi „Stoj! Kakije Polaki? Stoj! Streljat budiem”. Klimek pogania konie, ja mam na wozie obok kasy mój dziesięciostrzałowy automatyczny karabin i torbę podręczną z kilkoma pełnymi magazynami. Ja odkrzykuje „Odstupi! No toże streljat budiem!”. Są może dwadzieścia metrów od nas, widzę sylwetki, zbliżają się. Opieram karabinek na krawędzi kasy, mam jednego z nich na celowniku. Wszystko trwa sekundę. Naciskam spust raz, może dwa razy, mój cel znika. Gienek pruje jak szalony ze swojego empi. ..

I tu nastąpiło załamanie głosu narratora.

Po chwili dodał: Ten sołdat pewnie wracał do rodinu, może przeszedł cały szlak…

  Narrator jest autentycznie wzruszony, chwilę zajmuje mu odzyskanie normalnego głosu, następnie zbiera się w sobie i już spokojnie kończy opis historii napadu (wszystko się dobrze skończyło).

  Przy innych epizodach, ani przy opisie śmierci swoich kolegów z oddziału, ani przy opisie aresztowania i wspomnień z więzienia i przesłuchań na UB nie było takiej reakcji, jak przy wspomnieniu tego ranionego lub zabitego przez niego sowieckiego żołnierza.

  Dziwne. Bo jak to, wzruszać się losem kogoś, kto co prawda wyzwalał z niemieckiej niewoli, ale przy okazji być może gwałcił, podpalał, a na pewno był narzędziem instalowania nowego, nieakceptowanego przez większość Polaków reżimu, co wiązało się przecież z masowymi aresztowaniami, mordami i wywózką?

   Czy było to starcze, irracjonalne roztkliwienie, czy fala empatii? A może przy tym sowieckim żołnierzu zaczęło się coś, co powinno zacząć się dziać w naszym myśleniu o historii, a przede wszystkim o konfliktach, wojnach powstaniach itp. Zamiast wyłącznie dumy czy poczucia krzywdy, obojętności, czy irytacji potrzebne nam jest wzruszenie. Oczywiście, wzruszenie nad losem swoich i własnym, ale i nieprzyjaciół, wrogów, a nawet oprawców, którzy zostali wplątani z nami w sieć geopolitycznych, historycznych (bardziej lub mniej sensownych) konieczności.

Czy dzięki temu wzruszeniu, gdyby życie było grą komputerową, wchodziłoby się na kolejny, wyższy poziom?

Nie wierzcie pogodzie,

gdy deszcze trzydniowe zaciągnie wśród drzew,

Nie wierzcie piechocie, gdy w pieśni bojowej odwaga i gniew.

Nie wierzcie, nie wierzcie, gdy w sadach słowiki zakrzyczą co sił

wy jeszcze nie wiecie, co komu pisane i kto będzie żył.

(Bułat Okudżawa)

 

10 Comments

  1. beszad

    Między patriotyzmem a ludzką wrażliwością

    Niezwykle ciekawa opowieść – choć krótka, daje tak wiele do myślenia nad charakterem naszych diametralnie różnych relacji w warunkach wojny i pokoju. Mówi się, że wojna wymaga zawieszenia pewnego rodzaju wrażliwości, a już na pewno tkliwości i sentymentów. Ale czy razem z tym "zawieszeniem" nie zostaje odkrojony jakiś ważny kawałek człowieka?

    Przyznam, że ilekroć stykam się z podobnymi opowieściami o powojennych akcjach polskiego podziemia, całym duchem staję po stronie naszych partyzantów. Dopiero po ostudzeniu emocji przychodzi do głosu rozsądek i zwykła, ludzka wrażliwość: przecież ci, którzy walczyli w szeregach KBW też byli Polakami, też mieli rodziny, też niejednokrotnie czuli wewnętrzne rozdarcie. Tak łatwo wypowiedzieć słowo "zdrada", a przecież w życiu nic nie jest tak jednoznacznie czarno-białe… Dziękuję za ten wciągający okruch historii i refleksji!

     
    Odpowiedz
  2. okopirma

    Zabicie człowieka,

    Zabicie człowieka, również w samoobronie, to dramat. Osobę która obchodziłaby regularnie rocznice tego zdarzenia uznalibyśmy zapewne za…dziwną(?). W wymiarze społecznym co chwila  świętujemy jakieś masowe morderstwa. Oczywiście potrzebujemy tego do budowania tożsamości narodowej, państwowej itp.

    Ciekawa w tym wszystkim jest rola religii. W większości przypadków sojusz tronu z ołtarzem łagodzi obiekcje.

     

     
    Odpowiedz
  3. beszad

    Między patriotyzmem a piątym przykazaniem…

     Co zatem pozostaje, pacyfizm? Przyznam, że problem nie jest mi obojętny i sam nie potrafię powiedzieć, jak zachowałbym się w warunkach wojny (Bogu dziękuję, że przyszło mi życ w czasach pokoju). Sojusz religii z władzą czy mundurem faktycznie u wielu rozwiewa ten dylemat – czy jednak nie ożywa on na nowo w głębi serca każdego, kto po raz pierwszy zmuszony został sięgnąć po broń? Wymownym przykładem z literatury jest "Na Zachodzie bez zmian" Remarque’a – spotkanie dwóch wrogich żołnierzy, w obliczu śmierci jednego z nich, zadanej przez drugiego…

    Kiedyś czytałem wspomnienia niemieckiego księdza, który dziwnym trafem został wcielony do dywizji SS. Rzucony na front wschodni, przeszedł cały szlak bojowy jako kapelan, nie oddając ani jednego strzału do człowieka. Jednak dylemat moralny pozostawał – przeciez nosił mundur zbrodniarzy. Odmówić i dać się rozstrzelać, czy wziąć na siebie hańbę i iść dalej, dokąd tylko można?… Tutaj nie było jednak zabójstwa, a szczególny rodzaj "braterstwa" z zabójcami.

    Zupełnie inny dylemat przeżywali powstańcy czy partyzanci. Oni stawali niejako w obronie własnej, tj. narodu. Czy zadanie śmieci w obronie jest naganne? I na to chyba nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Jezus oddał życie, nie wzywając do powstania… Ale gdyby mordercy (czy to bandyci, czy żołnierze) przyszli mordować moją rodzinę, pewnie bym się nie zawahał. Przyznam jednak, że bardzo mi ciąży ten etyczny dylemat i nie jestem w stanie rozwiązać go jednym cięciem…

     
    Odpowiedz
  4. aaharonart

    @ Beszad jest różnica

     — Gdy wezmę jakiekolwiek tłumaczenie ( Biblii) do ręki, to najpierw sprawdzam, czy szóste przykazanie brzmi „Nie zabijaj”, czy „Nie morduj”. Jeśli „Nie zabijaj”, to wiem, że albo jest to błąd nieświadomy, albo jest to wpływ przekładu chrześcijańskiego…

    🙂

    Rabin Pecaric

     

    a*

     
    Odpowiedz
  5. beszad

    Tłumaczenie Biblii a dylemat moralny

     Arturze, masz rację – pierwszy raz spotkałem się z powyższym tłumaczeniem wśród zaprzyjaźnionych Żydów, którzy mnie uświadomili, że jest tu subtelna (a jakże w skutkach doniosła!) różnica, przyzwalająca na zabijanie w określonych warunkach. Jednak nie da się ukryć, że nauka Chrystusa podążała właśnie w tym kierunku, w jakim przełożono Biblię chrześcijańską: nie zabijaj, kropka. Zatem poruszając się w kręgu duchowości chrześcijańskiej, dylemat pozostaje.

     
    Odpowiedz
  6. aaharonart

    Mordowanie a zabijanie

    Beszadzie dość dokładny opis polecam poniżej zainteresowanym tematem 

    Pozdrawiam 

    aharon*

     

    Tora odróżnia „zabijanie”, od „morderstwa”. W Torze hebrajskie Lo tircach nie oznacza „nie zabijaj”, lecz „nie morduj”. Lo taharog oznaczałoby „nie zabijaj”!

    Przykazanie "nie zabijaj" byłoby nielogiczne przede wszystkim dlatego, że Tora w wielu okolicznościach zezwala przecież na zabijanie – np. napastnika (w obronie własnej) lub nakazuje stosowanie kary śmierci (np. za morderstwo). Jak więc można by było bronić swojego życia przed atakiem mordercy, gdyby przykazanie głosiło rzeczywiście "nie zabijaj"?

    Przykazanie głosi "nie morduj", a mordowanie oznacza nieetyczne, bezprawne pozbawianie życia, podczas gdy zabijanie może być etyczne, zgodne z prawem i uzasadnione, o czym przekonuje chociażby konieczność samoobrony.

    Ta różnica znaczeniowa ma ogromne konsekwencje etyczne. Gdyby zakaz zabijania miał być traktowany literalnie, to – weźmy pod uwagę tylko wiek XX – bylibyśmy niewolnikami w III Rzeszy albo raczej dawno bylibyśmy (mamy na myśli wszystkie narody niearyjskie) martwi. Nazizm został pokonany tylko dlatego, że wyznawcy chrześcijaństwa (czyli większość żołnierzy w armiach koalicji antyniemieckiej) nie przestrzegali tego błędnie przetłumaczonego (jako „nie zabijaj”) przykazania i walczyli z nazizmem strzelając do żołnierzy niemieckich i zabijając ich. Zabijając właśnie, ale nie mordując!

    Gdyby nie zabijanie żołnierzy niemieckich – kulą ziemską rządziliby mordercy. Gdyby to przykazanie naprawdę nakazywało: „nie zabijaj”, a nie „nie morduj” – nikt i nigdy nie mógłby przeciwstawić się złu. Czyli zło odniosłoby tryumf.

    Tłumaczenie tego przykazania, jako "nie zabijaj" pojawiło się w momencie translacji Tory na łacinę (Wulgata, przełom IV i V wieku). Poprzednio, w tłumaczeniu greckim brzmiało ono "οΰ φονεύσεις", gdzie czasownik "φονεύω" oznacza zarówno zabijanie, jak i zabijanie w sposób brutalny, oraz mordowanie, a więc w jakimś sensie, choć dalekim od precyzji, jest dość blisko hebrajskiego "Lo tircach", a co najmniej nie przeciwstawia się zdecydowanie tekstowi i jego sensowi oryginalnemu.

    W tłumaczeniach łacińskim pojawia się jednak od samego początku słowo o innym, błędnym znaczeniu. Przykazanie to brzmi w tej wersji: "non occides". Czasownik "occido" odnosi się już zdecydowanie do "zabijania".

    Tłumaczenie łacińskie spowodowało, że przekłady na inne języki (dokonywane z wersji łacińskiej, a nie z tekstu hebrajskiego) konsekwentnie stosowały "nie zabijaj", ale przyczyna była tu – najprawdopodobniej – znacznie głębsza, teologiczna. Chodziło bowiem zapewne o to, aby przykazanie to, dane Żydom na tablicach pod górą Synaj przez Boga, uczynić zgodnym z naukami Jezusa, historycznie późniejszymi o ponad 1200 lat.

    Ponieważ Jezus zdecydowanie przeciwstawiał się wszelkiej przemocy, nawet w obronie własnej (Mat. 5:39: „A Ja wam powiadam: Nie stawiajcie oporu złemu. Lecz jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi” BT), Szóste Przykazanie (Oświadczenie) zostało sformułowane w tłumaczeniach tak, aby pasowało do tych poglądów i tej etyki.

    Jednak współcześnie, świadomość tego, jaki jest prawdziwy sens Szóstego Przykazania, staje się bardziej powszechna i powoli coraz więcej tłumaczeń chrześcijańskich Chumaszu (Pięcioksiągu), zwanego przez chrześcijan "Starym Testamentem") formułuje je zgodnie z oryginalnym brzmieniem. Właściwe, zgodne z hebrajskim sensem rozumienie tego przykazania, umożliwia dokonywanie etycznego rozróżnienia o podstawowym znaczeniu w życiu indywidualnych ludzi i społeczeństw: pomiędzy niesprawiedliwym, bezwzględnie zakazanym przez Torę odbieraniem życia niewinnym ludziom i sprawiedliwym odbieraniem życia w szczególnych przypadkach tym, na których ciąży popełnienie najpotworniejszego z możliwych przestępstw, czyli morderstwa – a więc właśnie odebrania życia człowiekowi niewinnemu
    Oto lista wydań Biblii, które zawierają tłumaczenie poprawne: New International Version (wyd. amerykańskie, 1978), New American Standard Bible (wyd. amerykańskie, 1971), New English Bible (brytyjskie wydanie, protestanckie, 1970), New King James (wyd. amerykańskie, 1982), New Revised Standard (wyd. amerykańskie, 1989) and English Standard (wyd. amerykańskie, protestanckie, 2001), Pismo Święte w Przekładzie Nowego Świata (wyd. polskie) oraz – jak dowiadujemy się z listu otrzymanego już po ukazaniu się tej odpowiedzi – także w katolickim wydanii Biblii pt. "Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu – najnowszy przekład z języków oryginalnych z komentarzem" Edycja Św.Pawła 2009.

    źródło 

    the 61thcommand

     
    Odpowiedz
  7. beszad

    Nie zabijaj

    Arturze – faktycznie, jak wcześniej wspomniałem, jest pewna różnica w wydźwięku "nie zabijaj" i "nie morduj", jednak pozwól, że uzupełnię Twój głos od strony katolickiej: tutaj wykładnia piątego przykazania (katolicka numeracja jest inna z uwagi na zespolenie dwóch pierwszych przykazań w jedno) nie jest tak radykalna jak u świadków Jehowy, czy dawnych arian – toteż w naszym Kościele zadawanie śmierci w obronie własnej, jak też w wojnie obronnej – podobnie jak u Żydów – nigdy nie było traktowane w kategoriach zabójstwa. Mamy więc z naszymi starszymi braćmi Żydami jedynie różnicę pojęciową, a nie interpretacyjną.

    Podobną wykładnię znajdujemy zresztą również u muzułmanów w Koranie: „…Ten, kto zabił człowieka, który nie popełnił zabójstwa i nie szerzył zgorszenia na ziemi, czyni tak, jakby zabił wszystkich ludzi.” (5:32). Gdyby wszyscy wierni islamu trzymali się tego zapisu, nie błoby świętych wojen ani terroryzmu. Podobnie zresztą jest z chrześcijanami…

    Myślę jednak, że żadne przykazania nigdy nie unormują naszego postępowania, jeśli brakować nam będzie wewnętrznej do nich relacji – a także gdy zabraknie jakiejś autorefleksji, którą proponuje nam Autor tego bloga…  Biblia mówi nam przecież: "Albowiem z wnętrza, z serca ludzkiego pochodzą złe myśli, wszeteczeństwa, kradzieże, morderstwa, cudzołóstwo, chciwość, złość, podstęp, lubieżność, zawiść, bluźnierstwo, pycha, głupota; wszystko to złe pochodzi z wewnątrz i kala człowieka". (Ewangelia św. Marka 7,21-23)

     
    Odpowiedz
  8. aaharonart

    Tak Beszadzie

    Beszadzie w komentarzu z dnia Komentarz z 07.02.2013 – 11:01 @ Beszad 

     napisałeś :

    Czy zadanie śmieci w obronie jest naganne? I na to chyba nie ma jednoznacznej odpowiedzi …

    ***

    Wykazałem różnicę między mordowaniem  a zabijaniem.

    Cieszę się,  że to rozumiesz  i w swoim ostatnim wpisie dałeś temu dowód. 

    Pozdrawiam 

    art

     

     

     

     

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code